12. Zakupy i przeprosiny jak w przedszkolu


Zamarłam, gdy się zobaczyłam.


Miałam uszy oraz ogon wilka. Tak jak kolor włosów były białe. Uszy były dosyć duże, a ogon był długi i miękki. Tylko 2 pytania. Dlaczego Villend to robi i czemu Miiko, ani Nevra mi o tym nie powiedzieli. Chciałam wyjść z pokoju, ale się skurczyłam. Co? Podeszłam do lustra. Zamieniłam się w wilka. Czyli mogę być wilkiem jako zwierzę albo jako "człowiek"? Gdyby nie to, że jestem teraz mega wnerwiona to bym się cieszyła, ale najpierw trzeba wszystko wyjaśnić. Zapragnęłam uzyskać formę bardziej ludzką. O dziwo udało mi się i znów stałam na 2 nie 4 nogach.

Wybiegłam z pokoju trzaskając drzwiami. Wszyscy się na mnie patrzyli. Był spokój i już go nie ma cudownie. Wparowałam do Kryształowej Sali była tam standardowo Miiko, a oprócz niej Nevra, Ezarel no i Valkyion.


E&V- Co Ci się stało?

L- No właśnie chciałabym wiedzieć! -krzyknęłam-

M- Spokojnie. Zaraz Ci wszystko wytłumaczę.

L- No ja myślę, a tak w ogóle to gdzie jest Black i jego banda?

N- Poszły na poszukiwania.

L- No właśnie dzięki Miiko, że zgodziłaś się, żeby zostały. Wracając do tematu co to ma być?! -pokazałam na siebie ręką od góry do dołu-

M- Chłopcy wyjdźcie. -jak powiedziała tak zrobili-

L- Możesz mi to wyjaśnić?! -krzyknęłam-

M- Uspokój się.

L- Jak ja mam być spokojna?!

M- Jeśli chcesz, żebym Ci wszystko wytłumaczyła to musisz się uspokoić.

L- Okej...Spokojnie.... -wzięłam głęboki wdech i wydech-

M- Lepiej Ci?

L- Tak, a teraz opowiadaj.

M- Lepiej chodźmy do Ciebie.


Wyszłyśmy z sali. Skierowałyśmy się do mojego królestwa. Wpuściłam do środka kitsune, a ta usiadła na łóżku. Niedługo potem umiejscowiłam się obok niej.


L- Możesz mi to wytłumaczyć?

M- Pamiętasz ten test na feary? Nie mogliśmy określić Twojej rasy, ponieważ jeszcze nigdy się tutaj nie pojawiła. Jesteś podobna to lisa, kitsune i innych podobnych. Jednak Twoja rasa to wilk. Jeszcze nie wiemy jak dokładnie się to nazywa, ale dowiemy się. Zapewne otrzymałaś to dzięki temu porywaczowi Villendowi, który jak sama mówiłaś wstrzyknął Ci różne płyny i powiedział, że dzięki nim odkryjesz prawdziwe ja.

L- Jaki on ma w tym cel?

M- Tego jeszcze nie wiem, ale się dowiem.

L- Z resztą. Jak ja mam się pokazać innym? -wstałam- Ludzie przestali mnie wytykać palcami, a teraz? Znowu to samo.

M- Za każdym razem przypominaj sobie to co Ci mówiłam. Osoby, które sprawują główną opiekę nad tym miejscem są po Twojej stronie. Żadne z nas nie pozwoli, aby ktoś Cię skrzywdził, a zwłaszcza chłopaki. Sama dobrze wiesz jak bardzo oni troszczę się o Ciebie, a Ty o nich.

L- Dziękuję. -uśmiechnęłam się-


Niedługo później kitsune wyszła, a jakieś 2 godziny potem przyszedł  Valkyion.


L- Cześć.

V- Hej, idziesz na drinka?

L- Tak, czemu nie.


Wyszliśmy i skierowaliśmy się na stołówkę. Usiadłam przy stoliku, a wszyscy przesiadujący w pomieszczeniu zaczęli mi się przyglądać. Na moje nieszczęście musiał po prostu musiał pojawić się Vorpla. Jak ja go nienawidzę.


V- Cześć piękna. Widzę, że się zmieniłaś. Teraz jesteś jeszcze ładniejsza. -uśmiechnął się-

L- Raz Cię już ostrzegłam, a drugiego nie będzie. No chyba, że chcesz dostać w drugi policzek. -chłopcy popatrzyli nie wiedząc o co mi chodzi-

V- No chodź. Za pewnie Ci lepsze towarzystwo.

L- Dobre towarzystwo to tutaj było, póki się nie pojawiłeś. A teraz lepiej zjeżdżaj. -warknęłam-

V- No proszę chodź. Spodoba Ci się moje towarzystwo. Naprawdę wolisz siedzieć z tymi nudziarzami? -chłopacy popatrzyli na niego zabójczo, a zanim któryś coś powiedział ostrzegłam Vorple-

L- Ja Ci dobrze radzę, żebyś sobie odpuścił. Jeśli chcesz mieć kobiece towarzystwo to leć do tych pustych panienek. One na pewno będą Cię chciały, a jak je zostawisz po 2 dniach to dopiero wtedy przejrzą na oczy. Ze mną się nie gra w takie gry. Bo jeżeli zagrasz to długo nie pożyjesz. -zaczęłam warczeć niczym prawdziwy wilk-

V- Dobra, dobra nie unoś się. Jeśli wolisz ich to proszę bardzo. -poszedł obrażony-


Odeszłam od stołu i zamówiłam sobie szklankę soku owocowego. Chłopakom zabrałam ich ulubione trunki. Wróciłam i każdemu podałam napój.


N- To było świetne! Nie wiedziałem, że jesteś, aż tak groźna!

L- Nie mam zamiaru bawić się z nim w kotka i myszkę.

E- Takie teksty to przygotuj na podryw Nevry.

L- Spokojnie zawsze coś wymyślę. Z resztą Nevra bardzo dobrze wie, że nie zawaham się wysłać go do lecznicy z powodu obrażeń.

E- Wracając do wczoraj to przepraszamy za tą akcje.

L- Spoko nie jestem zła. -zaczęłam pić sok przez słomkę-

N- Nie pijesz alkoholu?

L- Nie mam jakoś ochoty.

N- W takim razie okej.


Siedzieliśmy sobie w spokoju. Nagle do pomieszczenia wszedł jakiś staruszek. Popatrzył na mnie krzywo i poszedł na sam środek sali. Zaczął mówić.


?- Magiczne stworzenia! Naprawdę będziecie znosić tego głupiego człowieka, który jest jakąś mieszanką?! Posiada ona ponuraki! Jesteście w jej pobliżu zagrożeni! Sami wiecie ile krzywdy wyrządzili nam ludzie, a zgadzacie się na pobyt tego czegoś tutaj?!  -w oczach zebrały mi się łzy-


Wstałam gwałtownie odsuwając głośno krzesło.


L- Naprawdę myślisz, że chcę wam zrobić krzywdę?!

?- Ależ oczywiście, że tak! Jesteś głupcem, który nie powinien tu być! Taka dziewucha jak Ty do niczego się nie nadaje!

L- Dbam o wasze bezpieczeństwo! Narażam za was życie! To że wyglądam jak wyglądam nie jest moją winą! Ja się o taki wygląd nie prosiłam!  -wybiegłam z pomieszczenia-


Wyszłam na dwór i od razu pognałam nad moje miejsce.


Oczami Nevry-


Jakiś staruszek wyszedł na sam środek sali i zaczął obrażać białowłosą. W końcu nie wytrzymała i zaczęła się z nim wykłócać. Niedługo po ostatnich słowach wybiegła z płaczem.

Odsunąłem krzesło i zacząłem rozmowę


N- Mogę wiedzieć jakim prawem ją obrażasz?

?- Nie żartuj, że będziesz jej bronić. -wszyscy zaczęli na nas spoglądać-

N- Będę jej bronił. To nie jej wina, że tak wygląda, a Ty jeszcze mówisz, że jest niebezpieczna. Ona uratowała wam nie raz życie narażając własne.

?- Daj mi chociażby jeden przykład.

N- Ona mówiła, że zaatakują nas, ale nikt jej nie wie żył. Kiedy na nas napadli to ona przyjęła pierwsze ciosy. Potem ich pokonała. To wszystko tylko dzięki niej.

?- Tylko tyle? To bezużyteczny człowiek. Równie dobrze mogła zginąć.

N- Nie życzę sobie, aby ktokolwiek ją obrażał. Jest ona dla straży ważna. Jeśli ktoś ją skrzywdzi policzy się ze mną i mówię to do wszystkich.

 E&V- Nie. Nie policzy się z Tobą. Policzy się z nami wszystkimi.


Staruszek wyszedł, a mieszkańcy zaczęli bić brawo. Wreszcie ktoś wyszedł na przekór temu staremu wariatowi.


E- Lepiej szukaj swojej ukochanej.

N- Przymknij się lepiej, bo pożałujesz.


Wybiegłem z sali. Zastanawiałem się nad słowami elfa- "Lepiej szukaj swojej ukochanej"- Przecież on wie, że jesteśmy przyjaciółmi. Chociaż te jej długie białe włosy o zapachu czekolady, piękne błękitne oczy....Zaraz, zaraz co?! Nieważne. Ona i tak traktuje mnie jak przyjaciela. Tylko, że ona jest inna niż te wszystkie laski. Ja ją naprawdę lubię. Może ona mnie też, ale wątpię, żeby zwróciła na mnie uwagę. Ona myśli, że potraktowałbym ja tak jak wszystkie. Sądzi, że podrywam dziewczyny tylko na jedną noc, a potem zostawiam i nie chce skończyć tak samo. Dlatego też nie reaguje na moje teksty. Dobra, potem pomyślę nad tym wszystkim.


15 minut potem-


Jestem nad jeziorem. Często tutaj przebywa, więc gdzieś niedaleko ja znajdę.


Oczami Leili-


Siedziałam na drzewie, a mój ogon z niego zwisał. Nagle na dole pojawił się Nevra. To takie słodkie, że się o mnie martwi. Zaraz, jakie?! E, tam nieważne. Krzyknęłam jego imię, a ten od razu spojrzał do góry. Niedługo później siedział na gałęzi obok mnie.


L- Po co tutaj przyszedłeś?

N- Przecież nie zostawię Cię samej.

L- Ten staruszek pewnie dalej wszystkim rozpowiada o tym jaka to jestem straszna i w ogóle.

N- Wątpię. -uśmiechnął się-

L- Jak to?

N- Powiedziałem mu, że jeśli ktokolwiek Cię skrzywdzi policzy się ze mną, a chłopcy tylko potwierdzili mówiąc, że nie tylko ze mną, a jeszcze z nimi.

L- Naprawdę? Dziękuje! -uśmiechnęłam się ukazując kły-

N- Dziwnie jest tak siedzieć koło wilka.

L- Przeszkadza Ci to?

N- Ależ oczywiście, że nie. Po prostu to rzadki widok. No wiesz niespotykana rasa i niespotykanie piękna dziewczyna. -uśmiechnął się, a ja się zaczerwieniłam. Co?!-

L- Dziękuję Nevra. -uśmiechnęłam się-


Siedzieliśmy tak jeszcze troche rozmawiając. W końcu oboje zeszliśmy z drzewa. Chciało mi się strasznie spać. W pewnym momencie przestałam czuć grunt pod nogami. Nevra wziął mnie na ręce.


L- Co Ty robisz? -ziewnęłam-

N- Zanim dojdziemy to zaśniesz. -zaśmiał się-

L-....Dziękuje. -zaczerwieniłam się-


Popatrzyłam na twarz chłopaka. Mogłam mu się przypatrywać tak godzinami. Zaraz, zaraz co? To niemożliwe. Chociaż w sumie nawet jeśli bym się w nim zakochała to on chciałby mnie tylko na jedną noc. Niestety, ale nie chcę skończyć jak reszta. O czym ja w ogóle myślę?!


20 minut później-


Wróciliśmy do Kwatery. Wampir zaniósł mnie do pokoju. Położyłam się w łóżku.


N- To co? Do jutra? -uśmiechnął się-

L- Tak, jasne.

N- Dobranoc.

L- Dobranoc.


Chłopak wyszedł, a ja natychmiastowo zasnęłam.


Ranek-


Wstałam i poszłam wziąć prysznic. Po umyciu się uczesałam włosy i się ubrałam. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Ubrałam czarną sukienkę, a do tego czarne trampki. Przejrzałam się w lustrze. Podobało mi się to jak wyglądałam. Wyszłam z pokoju. Chciałam iść na stołówkę, ale po drodze napotkałam na spotkanie. Było mnóstwo mieszkańców, a na schodach stała Miiko, chłopcy, Kero i Ykhar.


M- Za niedługo odbędzie się bal. Chciałabym, aby wszyscy pomogli w przygotowaniach. To na tyle. -wszyscy zaczęli się rozchodzić-


Bal? Z jakiej to okazji? Zapytam chłopaków. Weszłam na stołówkę. Podeszłam do lady.


L- Witaj Karuto!

K- Cześć.

L- Stało się coś?

K- Nie tylko, że teraz będę musiał gotować na ten głupkowaty bal. Nigdy nie wyjdę z kuchni.

L- Jeśli chcesz to Ci pomogę.

K- Skoro bardzo chcesz.


Weszłam do kuchni i ubrałam fartuch. Następnie umyłam ręce.


L- Okej co mam robić?

K- Będziesz obsługiwać mieszkańców, a ja w tym czasie zacznę gotować na bal.

L- W ogóle to co to za bal?

K- Z powodu sojuszu z innymi osadami.

L- Serio? Dobra nieważne.


Zaczęłam przyjmować zamówienia klientów. W końcu do lady podszedł Ez i Nev.


E- Co Ty tutaj robisz?

L- Pomagam Karuto.

E- Okej. To trochę dziwne, ale tak czy siak daj mi kromki z miodem.

L- Serio? Czy Ty jesz w ogóle co innego? -podałam mu talerz z jego przysmakiem-

E- Nie. -uśmiechnął się i poszedł-

L- A Ty?

N- Sama wymyśl.

L- Gofry?

N- Mogą być. W sumie nigdy nie próbowałem.

L- W takim razie proszę. -podałam mu gofry z dżemem-


Siedziałam tak w kuchni do pory obiadowej. Potem Karuto mnie puścił. Postanowiłam pójść pogadać z Miiko. Tak naprawdę nie wiem czy dalej mam ten głupi zakaz. Po chwili stałam już w Kryształowej Sali.


M- Dobrze, że jesteś chciałam  z Tobą pogadać.

L- Ach tak? O czym?

M- O tych blackdogach.

L- Ups...

M- Po prostu mi to wyjaśnij. I tak pozwoliłam im tutaj zostać, więc możesz spokojnie powiedzieć.

L- No wiesz...Zaczęło się od Black'a. Chcieli go zabić, a ja go uwolniłam. Potem nie chciał sobie iść, więc został. Nie wiem jakim cudem, ale teraz mam jak wiesz 4 takie futrzaki.

M- To niespotykane. Tylko Nevra posiada zwierzę w tym stylu. I to jego Gallytrota ( dop.aut. Sorki, ale nie pamiętam czy tak się to pisze XD ) było ciężko oswoić.

L- Opowiadał mi o tym.

M- Tak w ogóle to co chciałaś?

L- No ten....Dalej mam ten zakaz? -spojrzałam na nią-

M- Nie, nie masz, ale uważaj na siebie. Jak sama zauważyłaś Villend realizuje swoje plany co do Ciebie.

L- Dziękuję! -uśmiechnęłam się-



Pożegnałam się z kitsune i wyszłam. Miałam zamiar iść do pokoju, ale moje plany zmieniły się. Postanowiłam zapytać kogoś dokładnie o co chodzi z tym balem. Zapytam Ykhar. Pobiegłam do biblioteki.


L- Cześć Ykhar.

Y- Hej, co Cię tutaj sprowadza?

L- Chciałam zapytać o co chodzi z tym balem.

Y- Nie byłaś na całym spotkaniu?

L- Spałam trochę dłużej. No wiesz dosyć późno wróciłam.

Y- Gdzie Ty byłaś? Jeśli można wiedzieć. -uśmiechnęła się-

L- Poszłam nad jezioro, a potem przyplątał się jeszcze Nevra.

Y- Interesujące. -uśmiechnęła się złośliwie-

L- Dobra koniec tematu. Powiesz mi coś o tym balu?

Y- Jasne! Jest to uroczystość z okazji sojuszu z innymi dosyć ważnymi osadami. Tym razem to do nas ktoś przyjeżdża. Z tego co wiem będzie to coś w stylu balu u Amalgunda.

L- Czyli jakby normalna impreza tylko, że przybywa dosyć ważna osoba?

Y- Tak, a oprócz tego chłopaki zapraszają dziewczyny na tańce! -uśmiechnęła się-

L- To cudownie! Czekaj, co?!

Y- No chłopaki zapraszają dziewczyny na tańce. Nie cieszysz się?

L- Idę się zabarykadować się w pokoju.

Y- Dlaczego?

L- Na bank Vorpla będzie chciał mnie zaprosić!

Y- Nie lubisz go? Jest nawet przystojny.

L- Ja go nienawidzę. Jest jeszcze gorszy niż Nevra.

Y- Chciałabyś, żeby Nevra Cię zaprosił?

L- Nie wiem. A Ty?

Y- Chciałabym, żeby Valkyion mnie zaprosił, ale marne szanse.

L- Zawsze jest jakaś nadzieja.

Y- Może masz rację, a tak w ogóle to może poszłabyś ze mną kupić jakieś sukienki? Raczej w spodniach nie będziesz tam tańczyć.

L- Najchętniej bym poszła w spodniach, ale skoro to takie ważne to nie będę wam robić wstydu. Tak czy siak Miiko i tak kazałaby mi się wbić w jakąś sukienkę.

Y- Trampki i tak zostaną. Prawda? -popatrzyła podejrzliwie-

L- Znasz mnie zbyt dobrze.

Y- To może jutro rano?

L- Okej, to pa!

Y- Pa, do jutra!


Wyszłam z pomieszczenia. Spojrzałam na zegar. Pora iść na kolację. Zeszłam po schodach i poszłam na stołówkę. Wzięłam sobie kromki z miodem, a następnie dosiadłam się do chłopaków.


L- Cześć.

E&N&V- Hej.

L- Kogo zapraszacie na bal?

E- Pewnie nikogo.

N- Pewnie pójdę sam i powyrywam na parkiecie jakieś panienki. -może to dziwne, ale posmutniałam miałam nadzieję, że mnie zaprosi. Dlaczego ja się tak przejmuję?-

L- A Ty? -pokazałam brodą na Valkyiona-

V- Nie wiem.

L- Może zaprosisz Ykhar? -podsunęłam myśl, a chłopak się zaczerwienił-

V- Może.

E- Leila, a Ty? Chciałabyś, żeby ktoś Cię zaprosił?

L- Um...No w pewnym sensie tak, ale wątpię żeby to mnie zaprosił. -miałam na myśli naszego wampirka. To jego najbardziej lubię, wiec czemu nie pójść z nim-

N- Kim jest ten chłopak? -zapytał jakby...był zazdrosny? Dobra co ja sobie wmawiam?-

L- Tajemnica. -w tym momencie pojawił się Vorpla z bukietem kwiatów. Dlaczego on?!-


V- Cześć piękna. To dla Ciebie. -wepchnął mi w dłonie kwiatki-

L- Czego chcesz?

V- Może poszłabyś ze mną na ten bal?

L- Nie.

V- Dlaczego? Z tego co wiem nikt Cię nie zaprosił.

L- Możesz raz na zawsze się odczepić? Nie chcę mieć z Toba nic wspólnego. Drażnisz mnie. -warknęłam i oddałam mu kwiaty-

V- No chodź.

L- Nie. Możesz sobie iść? A może mam Ci to wytłumaczyć ręcznie? -podniosłam się z krzesła-

V- Nie, nie, nie trzeba. -poszedł, a z powrotem usiadłam-


E- Aż tak Cię drażni?

L- Nawet nie wiesz jak.



Resztę posiłku spędziliśmy rozmawiając spokojnie. Potem wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Leżąc w łóżku uświadomiłam sobie, że będę musiała kupić jakąś suknie balową. Jak ja nienawidzę takich sukienek. Jedyne jakie tolerują są gdzieś najdłużej po kolana. W sumie i tak najlepsze są spodnie. Myśląc nad tym wszystkim w końcu zasnęłam.


Ranek-


Obudziłam się i natychmiastowo wstałam. Na szybko rozczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone. Następnie ubrałam krótkie czarne dżinsowe spodenki oraz w tym samym kolorze bluzkę z krótkim rękawem. Do tego standardowo trampki.

Ubrałam się i wyszłam kierując się w stronę biblioteki.


L- Cześć Ykhar.

Y- Cześć. Idziemy?

L- Jasne.


Poszłyśmy do sklepu Purriry. Weszłyśmy, a Ykhar od razu zaczęła wybierać długie suknie balowe.


L- Serio pójdziesz w sukni balowej?

Y- No tak, a Ty co masz zamiar ubrać?

L- No sukienkę, ale na pewno nie taką.

Y- Wszystko będzie lepsze niż te Twoje spodnie.


Zaczęłyśmy wybierać nasze stroje. Ykhar wybrała to :


Y- Leila? Proszę też kup suknię balową!

L- Nie.

Y- Błagam! -zrobiła oczy szczeniaczka-

L- Wrrr....Dobra, ale nie ma opcji, że ubiorę szpilki!

Y- Jej! -uśmiechnęła się-


Po długich poszukiwaniach znalazłam sukienkę :


Y- Pasuje Ci do włosów! No i oczywiście uszu. -zaczęłyśmy się śmiać-

L- Nawet część ogona widać.

Y- Dobra, a teraz buty!

L- Nawet nie pytaj o szpilki dla mnie.

Y- Dobra, dobra.


Ykhar wybrała sobie szpilki pasujące do sukienki :

Ja kupiłam trampki :

Y- Mogłabyś ubrać szpilki.

L- Raz ubrałam na balu u Amalgunda i to był błąd. Już nigdy więcej nie ubiorę szpilek.

Y- Haha dobrze, a teraz wracajmy.


Poszłyśmy do mnie do pokoju. Ykhar poprosiła mnie o przechowanie sukienki. Zgodziłam się, a już po chwili nasze stroje leżały w szafie.


Y- Może zrobimy sobie makijaże?

L- Nawet nie rób sobie nadziei, że mnie przekonasz.

Y- Dlaczego nie chcesz?

L- Nienawidzę takich rzeczy.

Y- W sumie to masz charakter jak chłopak.

L- Hah dzięki. Tak w ogóle jak chcesz to możesz przyjść do mnie może jakoś Ci doradzę.

Y- Jasne! A robisz jakąś fryzurę?

L- Nie. Zostawiam rozpuszczone, a Ty?

Y- Jeszcze nie wiem.

L- Nawet nie zapytałam. Kiedy jest ta impreza?

Y- Za 3 dni.


Brownie posiedziała jeszcze trochę. Później poszła, ponieważ miała jakieś obowiązki. Było dopiero popołudnia, a ja nie miałam co robić. Zgaduję, że Vorpla przyjdzie zaprosić mnie na bal. Błagam nie. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Chyba wywołałam wilka z lasu. Podeszłam i otworzyłam.

Za drzwiami stał jakiś chłopak o brązowych włosach i zielonych oczach. Ciekawe czego chce.


?- Witaj nazywam się Zengha.

L- Um hej.

Z- Przyszedłem zapytać czy może chciałabyś udać się ze mną na bal?

L- Raczej nie, dzięki za zaproszenie.


Chłopak odszedł zrezygnowany, a ja zamknęłam drzwi. Nawet nie zdążyłam się odwrócić, a znowu usłyszałam stukot.


?- Hej, mam na imię Avark. Chciałabyś iść ze mną na bal?

L- Cześć, nie dzięki.


Chłopak odszedł, a ja wróciłam do pokoju. To trochę dziwne. Najpierw się wszyscy ze mnie naśmiewają, wytykają palcami i nienawidzą, a teraz zapraszają mnie na bal. Może wreszcie mnie zaakceptowali? Szczerze wątpię. Z moich przemyśleń wyrwało mnie pukanie. Serio? Znowu? Tym razem był to znienawidzony prze zemnie chłopak- Vorpla.


V- Pójdziesz ze mną na bal? -uklęknął i wystawił przed siebie bukiet kwiatków-

L- Ile razy mam Ci powtarzać, że nie? Zrozum, że nigdy przenigdy z Tobą nigdzie nie pójdę.

V- Proszę!

L- Nie! Mam Ci to przeliterować?!

V- Leila proszę! Chodź ze mną. -zaczął błagać-

L- Jesteś żałosny. A teraz idź. -zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem-


Mam ich dość. Spadam zanim znów się ktoś przypałęta. Wyskoczyłam przez okno, a następnie przeszłam przez bramę witając się z Jamonem. Następnie poszłam nad swoje miejsce.


15 minut później-


Wdrapałam się na drzewo. Nogi jak i ogon zwisały mi z  gałęzi. Nawet fajnie mieć uszy i ogon. Nawet nie wiem kiedy się ściemniło. Dosyć długo tutaj siedziałam. Pora wracać. Zeskoczyłam zwinnie z drzewa. Następnie postanowiłam skorzystać z przemiany. Zmieniłam się w wilka i pognałam z powrotem.


15 minut później-


Przebiegłam przez bramę. Postanowiłam coś zjeść zanim pójdę do siebie. Dalej w futrzastej wersji poszłam na stołówkę. Siedzieli tam chłopcy razem z Alajeą i Karenn. Popatrzyli się dziwnie. No co? Zmieniłam się w "ludzką postać" i podeszłam do barku. Zamówiłam sobie jakąś owsiankę z owocami czy coś tam. Podeszłam do stolika i usiadłam miedzy Karenn, a Ezarelem.


V- Widzę, że korzystasz ze swoich mocy.

L- Tak. Nawet mi się to podoba, więc czemu by nie korzystać.

K- Dziewczyny?

A&L- Co?

K- Zaprosił was ktoś na tańce?

A- Mnie Sonze, a Ciebie?

K- Chrome. -uśmiechnęła się-

E- A Ciebie? Zgaduję, że Vorpla. -zaczął się śmiać-

L- No przyszedł Zengha, Avark i niestety Vorpla. -zaczęli mi się przyglądać-

N- Z kim idziesz? ( dop.aut. Zazdrosny Nevra? Che che che )

L- Z nikim.

K- Co?! Jak to?

L- No po prostu kazałam im sobie iść.

K- Ktoś jeszcze pytał?

L- Potem to wyskoczyłam przez okno i pobiegłam do lasu.

K- Serio? Dlaczego nie chcesz z nikim iść? A może masz kogoś na oku?

L- Może mam. Może nie mam. A wy? Zaprosiliście kogoś? -popatrzyłam na chłopców-

E- Nie i nie mam zamiaru.

V- Ja zapraszam jutro.

N- Jeszcze nie.

K- Oooo, a kogo zapraszacie?

V- Ykhar...

L- Tak! -krzyknęłam- Yyyy znaczy....nieważne. -wszyscy zaczęli się śmiać-

A- A Ty Nevra?

N- Tajemnica.

A- Niech Ci będzie. Ej, dziewczyny może pójdziemy na zakupy? -dobrze, że poszłam z Ykhar. Nie będę musiała znosić tej ryby-

K- Ja z chęcią!

L- Ja już byłam.

E- Co?! Ty byłaś już na zakupach? Nie wierzę.

L- Poszłam z Ykhar.

E- No to gratulację. Kupiłaś sukienkę?

L- Tak. Nie chcę, żeby Miiko potem za mną ganiała. Na pewno kazałaby mi ubrać  sukienkę. -zaczęliśmy się śmiać-


Resztę wieczora rozmawialiśmy. Potem każdy poszedł do siebie. Niedługo potem zasnęłam.


Następny dzień-


Wstałam i zrobiłam to co zawsze rano tylko dodatkowo rozczesałam ogon. Włosy spięłam w wysokiego kucyka, a ubrałam czarne dżinsy, biały crop top, a do tego czarną bluzę z kapturem oraz trampki. Zastanawiał się co robić. Nie wpadałam na żaden pomysł. Nudziło mi się strasznie. W końcu postanowiłam iść poprosić Miiko o jakąś misję. Wyszłam z pokoju i poszłam do Sali Kryształu.


L- Cześć Miiko.

M- Hej, Leila. Co Cię tutaj sprowadza?

L- Masz może jakąś misje?

M- Powinnam coś znaleźć.

L- Zaprosił Cię ktoś na bal? -zapytałam niepewnie-

M- Tak, Leiftan.

L- Zgodziłaś się?

M- Tak, a Ciebie kto zaprosił?

L- Tak, 3 chłopaków, ale nie zgodziłam się.

M- Czemu?

L- Chciałam, żeby pewna osoba mnie zaprosiła, ale jeśli tego nie zrobi nie będę ubolewać. Jesteśmy przyjaciółmi, więc wiesz.

M- Rozumiem. Co do misji to nic nie mam.

L- Szkoda, ale to nic.

M- Leila. Masz sukienkę?

L- Tak mam. Nie musisz się martwić. -uśmiechnęłam się-

M- W takim razie możesz już iść.


Wyszłam z pomieszczenia i zobaczyłam uśmiechniętą Ykhar. Podbiegłam do niej.


L- Co taka uśmiechnięta?


Nie dostałam odpowiedzi. Brownie pokazała tylko gestem, abym poszła za nią. Trafiłyśmy do biblioteki.


Y- Valkyion mnie zaprosił!

L- No to gratulację. -uśmiechnęłam się do niej-

Y- Leila? To jak coś to jutro u Ciebie, żeby się przygotować?

L- Tak, jasne.


Pogadałam z brownie jeszcze trochę. Później zamieniłam się w wilka i pobiegłam nad jezioro.


15 minut później-


Usiadłam nad wodą i się przemieniłam. Zdjęłam buty i zamoczyłam nogi w wodzie. Po chwili moczenia założyłam obuwie i zaczęłam spacerować po lesie.


Skip time-


Wróciłam do Kwatery. Poszłam do swojego pokoju. Jednak nie dane było mi nawet usiąść, ponieważ ktoś zapukał. Tym ktosiem był Nevra.


N- Mogę wejść?

L- Jasne. Wchodź.


Wszedł i usiadł na moim łóżku. Trzymał coś za plecami.


L- Potrzebujesz czegoś?

N- Nie tylko...Chciałem o coś zapytać...

L- Wal śmiało.

N- Pójdziesz ze mną na ten bal? -zza siebie wyjął bukiet kwiatów-

L- J-Ja? -zapytałam z niedowierzaniem-

N- No tak. -uśmiechnął się-

L- Jasne! Z miłą chęcią.


Podszedł do mnie i wręczył kwiatki. Wstawiłam je w wazon na stole. Potem rozmawialiśmy jeszcze trochę. Jeszcze później wyszedł, a ja rzuciłam się na łóżko. Zaczerwieniłam się. Nim zdążyłam coś zrobić zasnęłam.


Ranek-


Obudziłam się i wskoczyłam pod prysznic. Wyszłam z łazienki i ubrałam pierwsze lepsze ciuchy . Następnie rozczesałam włosy i ogon. Wyszłam z pokoju i na kogoś wpadłam. Zderzyłam się z jakimś chłopakiem o brązowych włosach i również brązowych oczach.


?- Lepiej uważaj jak chodzisz!

L- Sam uważaj! To Ty na mnie wpadłeś!

?- Wiesz kim ja jestem?!

L- Nie i mnie to nie obchodzi!

?- Lepiej uważaj na słowa człowieczku.

L- Masz jakiś problem?!

?- Może i mam. Teraz zjeżdżaj tarasujesz mi drogę.

L- Sam zjeżdżaj! Pojawiasz się znikąd i masz do mnie problem! Na pewno nie będę Ci jeszcze usługiwać!

?- Naprawdę lepiej uważaj na słowa, bo inaczej gorzko pożałujesz. -warknął-

L- Ach tak? Co mi zrobisz?

?- Lepiej, żebyś nie wiedziała.

L- Jesteś żałosny. Myślisz, że się Ciebie wystraszę? Wolne żarty.

?- Policzysz się nie tylko ze mną, ale i też z Miiko i resztą.

L- Uważaj, bo się wystraszę! Co oni mi mogą zrobić?! Oni mają swoje rozumy i na pewno nie będą się słuchać takich idiotów jak Ty! -podszedł do mnie i chwycił za kołnierz koszuli-

?- Lepiej mnie przeproś, albo będziesz miała kłopoty.

L- O, to teraz każesz mi się przepraszać! To gdzie my jesteśmy!? W przedszkolu?! -wyrwałam mu się i ręce zacisnęłam w pięści-

?- Jakim cudem oni wszyscy się zgodzili na Twój pobyt tutaj.


Zanim zdążyłam coś dorzucić przerwał nam Nevra. Zapowiada się ciekawie.


N- Leila opanuj się.

L- Będziesz bronić jego?! Ty w ogóle widziałeś to całe zajście?!

N- Tak i mówię żebyś się opanowała. Miiko też to widziała i kazała wam się u niej stawić.

?- Ja już tam pójdę. -powiedział i poszedł-

N- Przesadziłaś. Teraz musimy iść do Miiko. Ona zadecyduje co z Tobą zrobi.

L- Ze mną?! A co z nim?!

N-  To jest nasz gość, który przybył na bal.

L- I co z tego? Dlatego, że jest gościem to mu wszystko wolno?!

N- Miiko Ci wszystko wytłumaczy.


Poszłam za wampirem. Dalej byłam nieźle wkurzona. Weszliśmy do pomieszczenia, a nasz "gość" stał obok Miiko. Tylko, gdy weszliśmy kitsune pokazała gestem ręki wampirowi, aby wyszedł. Jak kazała tak zrobił.


M- Chcę wiedzieć co w Ciebie wstąpiło.

L- We mnie?! To on na mnie wpadł!

M- Leila. To jest nasz gość i należy mu się szacunek.

L- Tak bo ja jestem zwykłym śmieciem, który ma mu się podporządkowywać?!

M- To nie tak.

L- To jak? Widziałaś w ogóle to wszystko?

M- Widziałam i jestem zawiedziona Twoją postawą.

L- To jest chyba jakiś żart.

M- Orion bardzo za nią przepraszam.

O- Nie chcę przeprosin od Ciebie tylko od niej.

L- To się raczej nie doczekasz. -warknęłam, a Miiko zabijała mnie wzrokiem-

O- Chcę od Ciebie przeprosin.

L- Jesteśmy w przedszkolu? Z resztą nie jestem Twoim sługusem i nie będę zdana na Twoje rozkazy.

O- W takim razie nie chcę widzieć jej na balu. -zwrócił się do Miiko, a to pokiwała głową-

M- Leila z powodu tej kłótni dopóki nie przeprosisz Orion'a nie masz prawa wstępu na bal.

L- Od razu zakaż mi wstępu do całej Kwatery. -zamieniłam się w wilka-


Wybiegłam z sali natykając się na wampira. Popatrzył na mnie. Zgaduję, że wszystko słyszał. Ominęłam go i pobiegłam do lasu. Tym razem dotarłam do groty, którą znalazłam na spacerze. Weszłam do środka i usiadłam.


Skip time-


Minęło już dobre kilka godzin. Znacznie się ściemniło. Dobra pora wracać.


30 minut później-


Jest środek nocy, więc weszłam normalnie przez drzwi. Napotkałam jednak tego całego Oriona. Uśmiechnął się i poszedł. Ciekawe czego chce.


O- Wilczek postanowił wrócić.

L- Tak, a masz jakiś problem?

O- Możemy pogadać?

L- Właśnie to robimy.


Nie dostałam odpowiedzi. Chwycił mnie za nadgarstek i  zaprowadził na stołówkę.


L- Streszczaj się.

O- A, więc...Nie zaczęliśmy zbyt miło.

L- No tak.

O- Pomyślałem, że ja przeproszę Ciebie, a Ty mnie i oboje będziemy zadowoleni.

L- Zgoda. -wyciągnęłam do niego dłoń-

L&O- Przepraszam. -uścisnęliśmy sobie ręce-

L- Rozwiązania gorsze niż w przedszkolu. -zaczęłam się śmiać-

O- To zgoda, tak?

L- Tak.

O- Może pogadamy jeszcze trochę? Możliwe, że pomimo tego incydentu zaprzyjaźnimy się.

L- Niech Ci będzie.


Rozmawialiśmy jeszcze trochę. W sumie to on nie jest, aż taki zły. Oboje się zaprzyjaźniliśmy. Teraz jak tak myślę to nasze zachowanie było mega głupie. Na szczęście teraz jest już spoko.


Ranek-


Wstałam. Rozczesałam włosy i ogon. Następnie ubrałam dresy, białą koszulę, a na to bluzę oraz trampki. Tak czy siak będę się przebierać. Po chwili ktoś zapukał.


O- Hej, idziesz na śniadanie?

L- Czemu nie.


Weszliśmy na stołówkę, a wszystkie dziewczyny zaczęły ślinić się na widok chłopaka. Serio?

Usiedliśmy przy wolnym stoliku i zaczęliśmy jeść wcześniej zamówione dania. Po chwili zaczepiła mnie Ykhar.


Y- Leila! Wszędzie Cię szukałam.

L- Stało się coś?

Y- No miałyśmy przygotować się na imprezę.

L- No tak, ale ona jest dopiero wieczór.

Y- No wiem, ale lepiej nie zwlekać.

O- Lepiej jeśli Leila najpierw pójdzie ze mną do Miiko. -wtrącił, a brownie popatrzyła pytająco-

L- Orion ma rację. Spotkamy się u mnie. Jest otwarte.


Poszliśmy do Kryształowej Sali.


M- Co znowu?

L- Mam dobre wieści! Pogodziliśmy się i mogę iść na bal. Prawda? -kitsune popatrzyła pytająco-

O- Tak pogodziliśmy się.

M- W takim razie możesz iść.


Wyszliśmy i każdy poszedł w swoim kierunku. Poszłam do pokoju i zaczęłam przygotowywać się wraz z Ykhar.



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest 4642 słowa.


" Trochę " się rozpisałam. XD

W następnym rozdziale nasza imprezka, ale co się na niej zdarzy? Dowiecie się za niedługo. B)

Do następnego :*

=^.^=


















































Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top