[5]. I tak mnie uwielbiasz.

17th july
_

W mieście panowała pozytywna atmosfera.
Ulice tętniły życiem, a każdy chociażby najmniejszy słup jest obwieszny w jakieś wstążki, czy różne ozdoby.

Na głównym placu pojawiła się dość duża scena, przed którą stało wiele stolików, krzeseł i różnych stoisk.

Stoiska te były różnorodne. Z jedzeniem, jakimiś pamiątkami, czy nawet grami za kilka centów, gdzie można wygrywać zabawki.

Jack westchnął cicho, poprawiając włosy. Rozejrzał się na boki i zatrzymał na swojej siostrze, która stała przed Finnem i krótko mówiąc, jeździła dłońmi po jego ramionach.

— Nie wiem czy dam sobie radę, Finnie..

— Oczywiście, że dasz. Będę tuż pod sceną trzymał za ciebie kciuki. — Uśmiechnął się delikatnie.

Musnął delikatnie jej rumiany policzek, a jego wzrok spoczął na drobnej sylwetce chłopaka, który obserwował każdy ich ruch.
Szesnastolatek momentalnie odwrócił wzrok i zaczerwienił się, gdy został przyłapany na wpatrywaniu w dwójkę.

Finn życzył jeszcze raz swojej dziewczynie powodzenia i pożegnał się z nią, idąc w stronę Jacka.

— Siema, młody. — Zaśmiał się cicho, czochrając jego włosy.

Jack spojrzał na niego spod byka i wywrócił oczami. Poprawił szybko swoje loczki, pokazując mu środkowego palca, tak przy okazji.

— Wiesz gdzie możesz sobie tego palca wsadzić.

— Ależ ty zabawny.

— I tak mnie uwielbiasz, Jackie.

Chciałbym cię tylko uwielbiać..

*

Jack opierał się o drzewo, patrząc z uśmiechem na Finna, który nieudolnie starał się zrobić bransoletkę ze stokrotek.

— Robisz to źle, wiesz o tym?

— Zamknij się.

Jack roześmiał się, kręcąc głową. Przygryzł delikatnie wargę i przybliżył się do niego. Chciał być blisko Wolfharda. Sam nie wiedział dlaczego, po prostu poczuł nagłą potrzebę tego.

— Daj, pomogę ci.. — Szepnął i delikatnie wziął stokrotki z kolan starszego.

Zaczął powoli mu tłumaczyć, co chwilę na niego spoglądając. Finn starał się słuchać z uwagą, jednak rozpraszała go urocza osobowość chłopca.
Wypowiadał każde słowo z wielką lekkością, co rozczulało jego serce.

— Gotowe. — Uśmiechnął się i podał mu gotową już "biżuterię". Finn zaśmiał się cicho i cmoknął go szybko w policzek.

— Dzięki. Idę ją dać twojej siostrze, pewnie to doceni.

Pomachał mu i odszedł skocznym wzrokiem.

Jack zawiesił na nim swój wzrok i westchnął ciężko, oblizując swoje spierzchnięte wargi.
Nie wiedział, że zrobił właśnie wianek dla swojej siostry. Pomyślał, że to właśnie Finn będzie go nosił. Niestety - przeliczył się.

Uśmiechnął się jednak, gdy zauważył jak zbliża się do niego Sophia wraz z jej chłopakiem - Wyattem. Są razem od jakiegoś tygodnia, co bardzo go cieszy, gdyż dziewczyna jest z nim naprawdę szczęśliwa.

Lillis cmoknęła wyższego przelotnie w policzek i usiadła obok Jacka.

— Co masz taką minę?

— A nic. Tak po prostu. — Westchnął i wstał z ziemi, otrzepując się z kurzu. — Idziemy coś zjeść?

Wyatt wzruszył ramionami i pomógł Sophi wstać.

— Właściwie to możemy.

— Dobra. Mam ochotę na coś słodkiego. Tak bardzo, bardzo!

Zachichotała dziewczyna i wskoczyła na plecy Wyatta. Ze śmiechem złapał ją za uda i razem z Jackiem udali się w strone budki z lodami.

Grazer jednak czuł się dziwnie. Nie potrafił uśmiechać się, tak jak zawsze. Trzymało go coś.. zupełnie nieznajomego dotychczas. Czuł cały czas jakby ściskało go w brzuchu, a w głowie miał tylko jedną osobę.

Finna Wolfharda, chłopaka jego siostry.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top