XIV - Zapowiedzi
Ciekawiło mnie, kiedy uda mnie się uciec z toru testowego i permanentnie zniszczyć lub wyłączyć GLaDOS. Nadal nie wierzyłem, że jej nie dało się permanentnie pozbyć ze świata. To tylko maszyna, musiał istnieć jakiś sposób jej wyłączenia. No, ale aby się tego dowiedzieć, najpierw musiałem wydostać się z obszaru testowego, tylko nie wiedziałem jak. Nie dostrzegałem na razie żadnego wyjścia przez ścianę, dziury w podłodze prowadzącej do pomieszczeń technicznych czy innej tego typu wady konstrukcyjnej danego pomieszczenia testowego. No cóż, niebieskooki rdzeń nadal nie pozostawał zniszczony, także może jakoś planował wydostanie mnie z testów w najmniej oczekiwanym momencie. Tylko nadal mnie zastanawiało, dlaczego on też chciał opuścić Aperture. Tutaj przecież powinno mu się powodzić lepiej niż na zewnątrz, wszakże to jedynie okrągły rdzeń osobowości.
No i, jako iż kiedy winda zatrzymywała się oraz już stanęła, GLaDOS nie odezwała się ani słowem, znowu tak jak debil stałem przed otwartymi drzwiami i zamyśliłem się. Eh, to miejsce sprzyjało rozmyślaniu, kiedy akurat niczego się nie robiło, to fakt. No, ale gdy zorientowałem się, że czas wyjść, zrobiłem to i spojrzałem na ekrany. Okazało się, że widniał na nich nowy spot. Przedstawiał on słońce, które oświetlało jakąś zieloną połać terenu. Potem owy teren zniknął i ujrzałem podłogę oraz wiele rur, przez które owe światło wpadało do jakieś maszyny, która transformowała światło w kolory i przerabiała na jakiś niebiesko-biały most. Chwilę potem, na owy most spadł prosto narysowany, czarny człowiek. Pod spodem tego wszystkiego natomiast widziałem napis „Most z utwardzanego światła" czy coś w tym stylu i „ELEMENT TESTOWY". Co oni, most ze światła tutaj zrobili? Trochę w to nie wierzyłem, bowiem co jak co, ale takiego bajeru nie dało się osiągnąć. No ale, nieco zaciekawiony, ruszyłem po schodach do pomieszczenia testowego.
Przed podejściem do drzwi, zerknąłem jeszcze na ekran, który się uruchomił i informował o tym, że doszedłem do testu jedenastego z dwudziestu dwóch. Podświetlone ikonki na dzisiaj to te informujące o umieszczeniu przycisku na kostce, ostrzeżenie o możliwości zostania uderzonym w głowę przez ową, a także o tym, że dało się tutaj utopić w kwasie oraz o tym, iż należało użyć mostu świetlnego. Czyli oni go na serio stworzyli? W końcu bez powodu ta ikonka nie powinna się świecić, a nawet jakby, to ten spot...Nah, w sumie racja, w Aperture nic nie powinno mnie już zdziwić. No ale, chcąc przekonać się, o co chodziło z tymi mostami, podszedłem do drzwi, które otworzyły się automatycznie.
Kurde, faktycznie. Kiedy podłoga złożyła się i mogłem przejść, po podejściu bliżej faktycznie dostrzegłem fragment niebiesko-białego mostu świetlnego.
– Te mosty są zbudowane ze światła dziennego, które pompuję z powierzchni. – wyjaśniła GLaDOS, gdy nieco niepewnie wszedłem na ten wynalazek, ale nic mnie się nie stało, usłyszałem tylko taki dźwięk, którego w sumie nie umiałem opisać, ale brzmiał nieco tak, jakbym stanął na jakieś specyficznej, szklanej powierzchni – Gdybyś dotknął takiego mostu policzkiem – mówiła, kiedy przeszedłem po owym moście do głównego pomieszczenia testu – to byłoby jak stanąć na zewnątrz w świetle promieni słonecznych. – wyjaśniła, gdy po dojściu do pomieszczenia rozejrzałem się – Ale przy okazji zapaliłyby ci się włosy, więc tego nie rób. – dodała, kiedy zszedłem z mostu.
Co prawda na razie miałem na sobie maskę, więc nie musiałem się obawiać, że cokolwiek by mnie się stało, ale jednak nie miałem pewności czy kabli odchodzących od mej maski również nie dotyczyła ta uwaga, a wolałem nie ryzykować. Dlatego też, postanowiłem bezpiecznie dotknąć tego mostu dłonią, w końcu ona zawierała gładką skórę. Faktycznie, przyjemny w dotyku okazał się ten most, ciepły po prostu, ale nie za gorący. No, ale fajnie wiedzieć też to, że co kilka testów dostawałem coraz to nowsze elementy testowe, a nie jedynie wariacje na temat tych już znanych.
No, ale wracając do tego, co ujrzałem, gdy rozejrzałem się po pomieszczeniu, to po pierwsze fakt, że owa komora testowa posiadała ogromne rozmiary. Większa jego część to jednak głęboka dziura w podłodze z kwasem na samym dole. Widniało tutaj też niewielkie, szklane pomieszczenie z dyspozytorem kostek skierowane w kwas, do którego musiałem dotrzeć przy użyciu mostu. Ówcześnie jednak, należało nacisnąć przycisk aktywujący dyspozytor, znajdujący się na drugim końcu podwyższenia, w tym samym miejscu, w którym widziałem wyjście. Dostrzegałem też wnękę z przyciskiem na ową kostkę. Ech, znowu prosty test? GLaDOS kurde, wysil się, udowodniłaś pięćdziesiąt tysięcy lat temu, że potrafiłaś tworzyć trudniejsze testy. Tak nagle zapomniałaś jak to się robiło?
W każdym razie, przed wykonaniem testu, bardziej zaciekawił mnie fakt, że panel ścienny, w który trafiał most, okazał się wysunięty, a za nim widziałem jakieś pomieszczenie. Z ciekawości postanowiłem wejść tam i zobaczyć co zastanę. Pierwsze co ujrzałem to fakt, że cztery żółte panele, tworzące tutaj ścianę, na moment odsunęły się i za nimi zobaczyłem niebieskooki rdzeń, który przesuwał się w głąb pomieszczenia. Liczyłem na to, że w wolnych chwilach planował, jak wydostać mnie z toru testowego. No, ale nadal miło, że GLaDOS go nie wykryła i nie zgniotła. Jednak, parę chwil później, kiedy znalazł się odpowiednio daleko, żółte panele zamknęły się, więc pozostało mnie się rozejrzeć po reszcie pomieszczenia.
Okazało się ono całkowicie puste. Jedyne, co tu ujrzałem, to na szarej ścianie po lewej stronie od wejścia jakiś rysunek i napis, najprawdopodobniej zostawione przez tego tajemniczego człowieka. Kiedy podszedłem bliżej, dostrzegłem, że rysunek przedstawiał trzy gałki oczne umieszczone obok czegoś wyglądającego jak fragment głowy posiadającej zamiast oczu dwie fazy księżyca. Co do napisu, to trochę zastanawiałem się w jakiej kolejności czytać te słowa, szczególnie że brzmiały dość dziwacznie. „To coś jak widzenie tylko bez moich oczu."*? Jeżeli dobrze czytałem słowa, to właśnie tak brzmiało owe zdanie. No cóż, ten człowiek musiał okazać się nieźle szurnięty. Ja nie wpadłbym na pomysł takiego rysunku lub takiego zdania, a tym bardziej jednego i drugiego. Nie widziałem jednak w tym jakiegokolwiek większego sensu poza chęcią wyżycia się artystycznie na tej biednej ścianie, dlatego stosunkowo szybko wyszedłem do pomieszczenia testowego.
Pozostało mi je wykonać, bowiem im szybciej przeszedłbym te testy tym lepiej dla mnie i mojej ucieczki. Dlatego też, po wyjściu zza panelu, niebieski portal umieściłem właśnie na nim, a pomarańczowy na białej ścianie na drugim końcu pomieszczenia. Następnie, wskoczyłem na most i ruszyłem nad dziurą z kwasem u dołu. Kiedy tak szedłem, nie wiedziałem dlaczego, ale miałem wrażenie, że GLaDOS w każdej chwili ot tak wyłączy most i radośnie utopi mnie w kwasie. Z jednej strony wątpiłem, że to nastąpi, bowiem podejrzewałem, że najpierw chciała, abym przeszedł ten tor testowy, ale z drugiej strony zachowywała się jak rozwydrzone dziecko, które w najbardziej żałosny sposób chciało osiągnąć swój cel, więc kto ci tam wie. No, ale nie wyłączyła mostu, więc po chwili znalazłem się koło przycisku i nacisnąłem go, aktywując dyspozytor.
Okazało się, że kiedy kostka wpadła do kwasu, automatycznie dyspozytor wyrzucił drugą i tak w kółko. Miło, to przynajmniej nie musiałem się spieszyć. A swoją drogą, to GLaDOS powinna wypucować te szyby, bowiem wyglądały na strasznie brudne. No ale wracając do testu, od razu przeszedłem tak, aby znaleźć się nad przejściem do miejsca z dyspozytorem i strzeliłem pomarańczowym portalem na jeden z fragmentów białej ściany. W sumie miło, że przez ten most przenikał promień portalu z działka portalowego. To zawsze jakieś ułatwienie. No, ale ja spadłem na most znajdujący się niżej i po prostu ruszyłem przez wnękę. Po dojściu do jej końca, odwróciłem się w lewo i pomarańczowy portal umieściłem na białym fragmencie ściany i, kiedy opadłem na most, przeszedłem do momentu, w którym znalazłem się nad kolejnym, białym fragmentem, a następnie wiadomo, gdzie dałem pomarańczowy portal.
Kiedy zaś podszedłem do dyspozytora, jako iż poprzednia kostka nie spadła na most, gdy wpadła do kwasu poczekałem, aż dyspozytor wyrzuci następną i, chwilę potem, chwyciłem ją. Tylko jak ja teraz miałem wrócić? Hmmm...A, no tak, co ja się w ogóle zastanawiałem? Przecież mogłem przejść przez portal, nikt mi tego nie zabraniał. Kiedy natomiast wykonałem ten genialny pomysł godny Nagrody Nobla z fizyki, odwróciłem się w prawą stronę, ówcześnie stawiając kostkę na moście i wycelowałem pomarańczowym portalem w ścianę naprzeciwko wejścia do wnęki z przyciskiem na kostkę. Po wykonaniu tego, chwyciłem kostkę i razem z nią przeszedłem przez portal idąc w kierunku przycisku. Nadal miałem dziwne wrażenie, że GLaDOS wyłączy most, skazując mnie na niechybną śmierć w kwasie. Oczywiście okazało się, że to tylko przewrażliwienie, bowiem nie zrobiła tego i ja spokojnie doszedłem do końca mostu.
Po znalezieniu się tam, dla oszczędzenia kilku chwil, rzuciłem kostkę na przycisk. Na szczęście trafiła, ale ledwo ledwo. Dzięki temu, mogłem się wrócić i, gdy znalazłem się naprzeciwko ściany na drugim końcu pomieszczenia, odwróciłem się i pomarańczowy portal wycelowałem właśnie tam, a po chwili nieco opadłem na most i ruszyłem przed siebie.
– Świetnie! – skomplementowała mnie GLaDOS, gdy znalazłem się koło przycisku – Jesteś drapieżnikiem, a testy twoimi ofiarami. – porównała, kiedy przeszedłem parę kroków i zeskoczyłem z mostu – A właśnie, skoro już mowa o ofiarach, dla potrzeb przyszłych testów badałam zachowanie rekinów. – pochwaliła się, gdy przeszedłem przez siatkę dematerializującą i zacząłem schodzić po schodach – Czy wiesz, kto jeszcze morduje ludzi, którzy tylko próbują pomóc? – spytała, a ja wyczuwałem w tym pytaniu mój nadchodzący, spokojny wkurw, nie pytać, OK – Myślisz, że rekiny? – zapytała, kiedy wszedłem do pomieszczenia z windą oraz ujrzałem, że jedna z wind odjechała z jakąś dość sporą wieżyczką w środku – Bo jeśli tak myślisz, to się mylisz. – wyjaśniła, gdy winda nadjechała i się zatrzymywała – Prawidłowa odpowiedź brzmi: nikt. – stwierdziła, kiedy winda, najciekawsza postać w tej całej dziurze, zatrzymała się, a drzwi otworzyły się – Nikt poza tobą nie jest tak bezcelowo okrutny. – zakończyła, gdy wszedłem do windy i ta ruszyła.
A GLaDOS, jak zwykle, musiała zachowywać się jak rozwydrzone, żałosne dziecko. Ona nie chciała mi w żaden sposób pomóc, chciała mnie zabić absolutnie bez powodu, a teraz miała do mnie problem tylko dlatego, że się broniłem. Skoro już mowa o ofiarach, to ja tutaj zasługiwałem na to miano, a nie ona. Znalazłem się tu nie z własnej woli i jeszcze GLaDOS bez żadnego powodu starała się mnie łącznie cztery razy zabić i sądziłem, że tych razów przybędzie. No, ale ja nie zachowywałem się jak płytki, rozwydrzony hipokryta, tylko w normalny sposób starałem się osiągnąć swój cel. A ona? Jedyne co robiła, to mnie obrażała, mimo iż na początku chciała się kreować na kogoś, kto umiał wybaczać i nie chował urazy, ale bardzo szybko jej hipokryzja wyszła na światło dzienne. Myślała, że tym swoim zachowaniem mnie zdenerwuje? Jeżeli tak, to się myliła, bowiem jedyne, co we mnie wywoływała, to fakt, że zaczynałem uważać ją za coraz bardziej żałosną i niewartą niczyjej, większej uwagi, dopóki nie zaczęłaby mówić jakichś istotniejszych spraw, jak na przykład cokolwiek związanego z testami.
– Mam dobre wieści. – przemówiła GLaDOS, wyrywając mnie z zamyślenia, gdy przy okazji zauważyłem, że winda zatrzymywała się na kolejnym piętrze – Wymyśliłam, co zrobię z pieniędzmi zaoszczędzonymi na uzdatnianiu twojego powietrza. – odparła, kiedy winda zatrzymała się i drzwi otworzyły się, a ja wyszedłem – Gdy umrzesz, uwiecznię twój szkielet w laminacie – mówiła, gdy spojrzałem w kierunku ekranów, przy okazji widząc, że większa ich część została włączona – i wystawię cię w holu. – kontynuowała, kiedy widząc, że wyświetlany spot nadal dotyczył mostów świetlnych, ruszyłem w kierunku pomieszczenia testowego – Dzięki temu przyszłe pokolenia będą się mogły dowiedzieć, jak uniknąć twojego niefortunnego kośćca. – zakończyła, gdy wszedłem po schodach i spojrzałem w kierunku ekranu, który włączył się.
Naprawdę wierzyła, że uda jej się przetrzymać mnie w tym ośrodku aż do śmierci? Zamierzałem stąd uciec i ona nie miała szans mnie w tym powstrzymać, w końcu musiałoby jej się to znudzić. A nawet jeżeli, to naprawdę wolała wydawać zaoszczędzone pieniądze na takie głupoty, a nie na przykład, nie wiem, na metal do tworzenia kostek czy konserwację urządzenia do transformowania światła w mosty albo na przykład na rozwijanie technologii portali? No, ale cóż, spróbuj zrozumieć kogoś takiego jak GLaDOS.
Wracając do teraźniejszości, po spojrzeniu na ekran informujący, że doszedłem do testu dwunastego z dwudziestu dwóch ujrzałem, że podświetlone ikonki na dzisiaj to ta informująca o konieczności umieszczenia kostki na przycisku, ostrzeżenie o możliwości zostania trafionym ową w głowę i o świetlnych mostach. Liczyłem na trudniejszy test, może tym razem miałem szansę się go doczekać. W końcu kiedyś poziom trudności musiał się zwiększać, co nie? No, ale po przyjrzeniu się ekranowi, przeszedłem przez drzwi, które otworzyły się i ruszyłem dłuuugim korytarzem prowadzącym do wejścia do właściwego testu. Kiedy jednak przeszedłem obok trzech paneli ściennych, które właśnie w tym momencie cofnęły się i wpasowały w ścianę, po podejściu do drzwi owe zamknęły się. Jeszcze kilka razy otwierały się i zamykały, a z nich leciał pył oraz iskry, ale koniec końców zamknęły się na dobre.
– Pięknie, drzwi nie działają. – zauważyła fakt GLaDOS, kiedy rozejrzałem się – Chyba ktoś musi je zreperować. – odparła, gdy oparłem się o ścianę, bowiem nie miałem tutaj czego do roboty – Nie, broń Boże nie zrywaj się. – rzekła zrezygnowanym głosem, kiedy oparłem o ścianę prawą nogę – Zaraz wracam. – odparła, gdy na chwilę zwróciłem wzrok w kierunku zepsutych drzwi – Niczego nie dotykaj. – zakończyła, kiedy zwróciłem wzrok w kierunku wejścia do korytarza.
Ogólnie w Aperture wszystko waliło się, brakowało jeszcze jakichś pożarów, ale w sumie wcześniej nie zdarzyła się taka akcja, aby drzwi się zepsuły. Znaczy te w zerowej komorze testowej starego toru testowego nie działały w stu procentach sprawnie, ale jednak otworzyły się, a nie zamknęły na amen.
– Hej! – usłyszałem głos niebieskookiego rdzenia, który przy okazji wyrwał mnie z zamyślenia – Hej! – zawołał ponownie, kiedy rozejrzałem się w poszukiwaniu źródła dźwięku – Tu, na górze! – zawołał, gdy zwróciłem wzrok w kierunku pomieszczenia obserwacyjnego.
Rzeczywiście, ujrzałem go za ową szybą i szczerze nie podejrzewałem, że prowadnice docierały nawet do pomieszczeń obserwacyjnych. No, ale nie zdążyłem nawet niczego powiedzieć, gdyż mój mechaniczny towarzysz stwierdził:
– Znalazłem tu kilka ptasich jaj. – pochwalił się, gdy zwróciłem wzrok w kierunku zepsutych drzwi – I wrzuciłem je prosto w mechanizm drzwi, co go wyłączyło. – pochwalił się swoją głupotą, kiedy ponownie odwróciłem wzrok w jego stronę – Ja...AAA! – dodał, jednak przerwał mu ptak, przez który niebieskooki rdzeń zaczął panikująco się poruszać, goniony przez owego ptaka oraz przy okazji schował się za przejściem po prawej stronie – PTAK, PTAK, PTAK, PTAK! – krzyczał podczas tego panikowania.
Kurde, nie sądziłem, że on okazał się takim ułomem. Nie mógł w ten mechanizm drzwi wrzucić kilka kamieni albo jakiegoś gruzu? Sporo tego walało się po Aperture, a nie wkurzyłoby tego Bogu ducha winnego zwierzęcia. No, ale nie zdążyłem się dłużej zastanowić, gdyż w którejś chwili wrócił i, zdyszany, kontynuował swoją wypowiedź:
– OK. To pewnie ten ptak? – spytał, gdy nieco znudzony jego nic niewnoszącą wypowiedzią, założyłem ramię na ramię, co nie należało do łatwych rzeczy, gdyż nadal trzymałem działo portalowe – Ten co jajka złożył? – zapytał, kiedy na chwilę spuściłem wzrok w kierunku podłogi – I to wściekły! – stwierdził oczywistość, gdy ponownie spojrzałem w jego kierunku – Dobra, słuchaj, uwolnimy się stąd! – powiedział w końcu coś ciekawszego, co zaciekawiło mnie – Już bardzo niedługo, obiecuję! – zawołał, kiedy wyprostowałem ręce.
– No, w końcu by wypadało, nie? – odpowiedziałem na jego wypowiedź, prostując nogi – Wytrzymanie z GLaDOS to katorga. – dodałem, na chwilę zwracając wzrok w prawą stronę.
– Wiem, żyję w Aperture od początku mego stworzenia, dało się w tym zorientować. – odparł, gdy stanąłem prosto, przestając opierać się o ścianę – Tylko co do tej ucieczki to muszę wymyślić, jak to zrobić. – rzekł, kiedy na chwilę opuściłem rękę, w której trzymałem działo portalowe – Uwolnić nas znaczy. – sprecyzował, gdy na moment skierowałem wzrok w kierunku drzwi.
Ja nie mogę, serio? To po co do mnie przychodził, skoro jeszcze nie wymyślił sposobu wyciągnięcia mnie? W sumie to nie należało do niczego trudnego, wszakże mógł w którymś momencie wyłączyć światło aby zdezorientować GLaDOS i wbić do pomieszczenia testowego ścianę otwierając.
– Mam pomysł. – odparłem, odwracając wzrok w jego stronę – Może w momencie, którego GLaDOS najmniej się spodziewa, wyłącz prąd w danej komorze testowej, otwórz panele ścienne i tak wyjdę. – zaproponowałem, gdy zauważyłem, że niebieskooki rdzeń zastanowił się nad moją propozycją.
– Hej, to nie jest taki głupi pomysł. – przyznał, zwracając się w moją stronę – Zobaczę, która komora jest najodpowiedniejsza i spróbuję to zrealizować. – poinformował, gdy, wiedząc że z wiadomego powodu nie mógł tego zauważyć, nieco uśmiechnąłem się na wieść, że zaakceptował mój pomysł – Nadchodzi! – zawołał po chwili rozglądając się – Testuj dalej! – zawołał, cofając się – Pamiętaj: nie widziałeś mnie! – zakończył, znikając w korytarzu za jednym z dwóch przejść.
Generalnie to ciekawiło mnie, skąd niebieskooki rdzeń wiedział, że GLaDOS wracała. Wyczuwał to jakoś czy co? Nie miałem zielonego pojęcia, ale zaczęło mnie to interesować. Może kiedyś miałem szansę się tego dowiedzieć. No ale chwilę potem dostrzegłem, że drzwi do testu otworzyły się bezproblemowo, ukazując przede mną długie podwyższenie z przyciskiem i dwie dziury w podłodze.
– Porozmawiałam sobie chwilę z głównym komputerem sterującym drzwiami. – obwieściła GLaDOS, kiedy wszedłem do testu i przeszedłem do przycisku – Powiedzmy, że już nie będzie dłużej...no cóż, żył. – stwierdziła, gdy rozejrzałem się po pomieszczeniu – W każdym razie wracajmy do testów. – zakończyła bardziej optymistycznym głosem niż wypowiedziała końcówkę poprzedniego zdania.
Nie mogła naprawić tego komputera? W końcu to GLaDOS pełniła tutaj funkcję głównej sztucznej inteligencji, więc powinna mieć taką możliwość. No, ale w sumie może po prostu nie dało się go naprawić, kto ci tam wiedział jak uszkodzony owy komputer został. Wracając jednak do teraźniejszości, znowu zauważyłem na dnie obu dziur w podłodze kwas, mimo iż na ekranach ikonka ostrzegająca o możliwości utopienia się w nim nie została podświetlona. Kolejny ekran został uszkodzony? Cóż, w sumie w Aperture, widząc w jakim stanie owy ośrodek się znajdował, nie powinno mnie to dziwić.
Co do reszty testu, to zauważony przeze mnie jako pierwszy przycisk aktywował dyspozytor kostek, znowu skierowany w stronę kwasu. Kostkę musiałem złapać przy użyciu mostu świetlnego znajdującego się w poprzek ścian na końcu drugiej dziury z kwasem. Potem musiałem tym samym mostem dostać się do pomieszczenia z przyciskiem aktywującym drzwi. Ech, znowu zamiast wyzwania dostałem banalny test, który każdy wykonałby bez problemu. A wcale nie zostało aż tak dużo testów do końca toru, więc liczyłem, że w końcu poziom trudności miał się zwiększać. Bowiem to, że stworzy się większą komorę testową i doda więcej elementów poza dwoma nie sprawiało, że owy automatycznie stawał się trudniejszy. No, ale cóż, wykonać go musiałem.
Najpierw musiałem dostać się na most. Dlatego też pomarańczowy portal umieściłem na ścianie obok niego, a niebieski na ścianie na drugim końcu przejścia, na którym się znajdowałem i, w akompaniamencie spadającego do kwasu kawałka ściany, przeskoczyłem na owy most i pomarańczowy portal umieściłem na jego drugim końcu. Następnie, przeszedłem przez owy portal i ustawiłem się tak, aby po wystrzeleniu niebieskiego portalu, most znalazł się idealnie pod dyspozytorem kostek. Kiedy już się upewniłem, że znajdowałem się w odpowiednim miejscu, wystrzeliłem portal na ścianę na drugim końcu zapadni. Po zrobieniu tego, zeskoczyłem z mostu i nacisnąłem przycisk.
Okazało się, że idealnie wszystko wymierzyłem, bowiem kostka spadła perfekcyjnie na most. Widząc to, od razu podszedłem do niej, wziąłem ją i cofnąłem się tak, aby stać nad częścią mostu nad większą dziurą z kwasem na dnie. Tam, wycelowałem portalem tak, aby most znalazł się na wysokości pomieszczenia z przyciskiem i z wyjściem. Kiedy to nastąpiło i, razem z kostką, opadłem na niego, chwyciłem przedmiot, po czym ruszyłem w kierunku przycisku. Idąc, ciągle obawiałem się, że GLaDOS zamierzała w którejś chwili wyłączyć most i utopić mnie, wszakże po niej mogłem się wszystkiego spodziewać. Jednak na szczęście tak się nie stało i bezpiecznie doszedłem do jego końca. Po znalezieniu się tam, zszedłem z mostu i umieściłem kostkę na przycisku, otwierając drzwi.
– Świetna robota. – skomplementowała mnie GLaDOS, gdy portalem umieszczałem most gdzie indziej, aby nie przeszkadzał mi w dojściu do wyjścia – Poszło ci tak dobrze, że odnotuję to w twojej kartotece, w sekcji pochwał. – poinformowała, kiedy przeszedłem przez drzwi i ruszyłem zbyt ładnie wyglądającym jak na zniszczone Aperture korytarzem w kierunku siatki dematerializującej – Pełno tam miejsca. – dodała, gdy przeszedłem przez siatkę dematerializującą i schodziłem po schodach – „Spisał się...dobrze." Dostatecznie". – zakończyła, kiedy zszedłem do pomieszczenia z windą.
Szczerze, to trochę się zdziwiłem. Wszakże pięćdziesiąt tysięcy lat temu tak mnie zachwalała jaki to ja zajebisty, w sumie teraz też czasem skomplementowała to jak poszło mi wykonanie danego testu, więc myślałem, że trochę miejsca zostało tam zapełnionego. No, ale w sumie racja, GLaDOS mogła zawsze wszystko, co ewentualnie kiedyś zostało tam wpisane, wymazać aby znaleźć dodatkowy, mały powód do dokuczania mi. W końcu to żałosna maszyna, co nie? No, ale obecnie wszedłem do windy, bowiem na ekranach nadal widziałem spot związany ze świetlnymi mostami i, chwilę potem, owa ruszyła.
Tak sobie w sumie jeszcze raz zacząłem się zastanawiać jak tu trafiłem. No, bo dobra, wypadek, którego nie pamiętałem, wypadkiem, ale ktoś musiał mnie tutaj przenieść. Wiedziałem, że podczas tego wypadku przebywałem nadal w Stanach Zjednoczonych, bowiem dzień wcześniej znajdowałem się w tym kraju, co pamiętałem, więc nie transportowano mnie nie wiadomo ile. Wiedziałem, że na sto procent nie zaciągnęła mnie tutaj GLaDOS, no bo i jak, przecież ona nie mogła ruszać się na zewnątrz. Komuś musiało zależeć na tym, abym tutaj trafił, tylko nie wiedziałem komu i dlaczego. Oczywiście nie poznałbym tej osoby, wszakże już na sto procent nie żyła, ale zacząłem tak nad tym myśleć. Po co ktoś chciałby się mnie w ten sposób pozbywać, skoro nie zrobiłem nic na tyle złego abym stał się zmorą świata? Te wszystkie dni do tego wypadku, które pamiętałem, nie obfitowały w ewentualne, popełniane przeze mnie zbrodnie.
– Następny test obejmuje wieżyczki. – poinformowała GLaDOS, wyrywając mnie tym z zamyślenia, gdy zorientowałem się, że winda zatrzymywała się – Chyba je pamiętasz? – spytała, kiedy winda zatrzymała się, a drzwi otworzyły – Takie blade, krągłe, pełne kul? – zapytała, gdy wyszedłem z windy i spojrzałem w kierunku monitorów – A nie, zaraz, to ty za pięć sekund. – stwierdziła, kiedy dostrzegłem spot poświęcony wieżyczkom – Powodzenia. – zakończyła, gdy zauważyłem, że owy spot pokazywał po prostu przekrój wieżyczek, to ile naboi się w nich mieściło nim zaczynały się wysypywać, a także jak działał mechanizm umożliwiający tymże wieżyczkom strzelać.
Generalnie to już nie zwracałem uwagi na to, że mi ubliżała. Przekonałem się, że GLaDOS to żałosna i płytka hipokrytka, która nie zasługiwała na uwagę, chyba że mówiła o czymś ciekawym, co raz na ruski rok się zdarzało albo informowała o czymś związanym z testem. Skoro ona nie potrafiła przestać grać na tym samym, to ja miałem ją gdzieś. No, ale jakiś czas potem, gdy obejrzałem spot, co do łatwych nie należało, gdyż na tym piętrze jeszcze niewiele ekranów działało, a spora część to w ogóle gdzieś wyparowała, ruszyłem w kierunku testu.
Kiedy zaś przeszedłem przez drzwi i, wyjątkowo, od razu znalazłem się w teście, najpierw spojrzałem na wielki monitor, który od razu się uruchomił. Oprócz informacji, że znajdowałem się w teście trzynastym z dwudziestu dwóch, jako jedyne ikonki posiadał podświetlone te informujące o umieszczeniu kostki na przycisku, ostrzeżenie przed trafieniem kostką w głowę i wieżyczkach, co wiedziałem od GLaDOS, ze spotu i z faktu, że nieco dalej taka jedna stała skierowana w ścianę. No zaraz mnie szlag trafi. Znowu banalny test? Kurde, GLaDOS, rusz ty tam swoim procesorem czy procesorami, nie wiedziałem ile ona ich tam miała i wymyśl coś trudniejszego ja cię proszę. Znajdowałem się już w ponad połowie toru testowego, a nadal dostawałem same banalne testy. No, bo te wieżyczki nawet nie zostały w klatki wstawione jak te sprzed pięćdziesięciu tysięcy lat i po samej strukturze pomieszczenia widziałem, że to jakaś wariacja na temat szesnastej komory testowej ze starego toru. Jednak czy tego chciałem, czy nie, test wykonać musiałem, dlatego zabrałem się do pracy.
Najpierw od razu podszedłem do wieżyczki, chwyciłem ją działem portalowym i przewróciłem, a następnie nieco cofnąłem się. Trochę postrzelała na oślep i, po paru sekundach, wyłączyła się. Po pozbyciu się tego zagrożenia, przeszedłem kawałek i, widząc celownik następnej wieżyczki, szybko wychyliłem się i strzeliłem pomarańczowym portalem za ową wieżyczkę, a następnie schowałem się, nim owa zdążyła mnie postrzelić. Po znalezieniu się w bezpiecznym miejscu, niebieski portal strzeliłem na ścianę obok mnie i, przechodząc przez niego, chwyciłem zagrożenie, po czym wywróciłem wieżyczkę. Kiedy się wyłączyła, skręciłem w lewo i przeszedłem kawałek. Na końcu niedługiej części korytarza znowu dostrzegłem następny promień celownika wieżyczki. Widząc to, podszedłem do ściany i lekko wychyliłem się, aby sprawdzić jak miałem się tej pozbyć. Okazało się, że stała ona na białym fragmencie podłogi, co od razu nasuwało na myśl sposób pozbycia się zagrożenia. Widząc to, wychyliłem się i szybko strzeliłem niebieskim portalem pod wieżyczkę, pozbywając się jej.
Po zrobieniu tego, ruszyłem tym korytarzem przed siebie, omijając portal oczywiście. Nie zdążyłem się nad niczym konkretnym zastanowić, gdyż szybko ujrzałem skręt w lewo oraz schody z dużą ilością gruzu pod nimi. No, ale dało się po nich wejść, więc od razu to uczyniłem. Przez to, trafiłem do sporej części pomieszczenia, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że ten test to po prostu wariacja na temat komory testowej numer szesnaście sprzed pięćdziesięciu tysięcy lat. Zauważyłem tam bowiem szyby, a za nimi, po dwóch stronach korytarza, wieżyczki. Widziałem też za inną szybą pomieszczenie z wieżyczkami i z przyciskiem otwierającym wyjście. Stało tutaj też kilka kostek. Nawet nie musiałem się zastanawiać, od razu wiedziałem co miałem wykonać. Od razu umieściłem pomarańczowy portal nad jedną z wieżyczek, a niebieski dałem pod kostką, którą dostrzegłem wchodząc po schodach. Kilka chwil potem, wieżyczka została trafiona i przewróciła się. Po zneutralizowaniu pierwszej, tak samo pozbyłem się i drugiej. Proste jak budowa cepa. No, ale od razu przerzuciłem na drugą stronę też trzecią kostkę, po czym ruszyłem przed siebie w kierunku pomieszczenia z przyciskiem.
Po znalezieniu się tam, lekko wychyliłem się, aby zorientować się, jak stały wieżyczki i jak mogłem się ich pozbyć. Okazało się, że bezproblemowo mogłem działem portalowym chwycić jedną kostkę i, osłaniając się nią przed wieżyczką skierowaną w stronę wejścia, przewrócić pozostałe dwie, a na końcu strzelającą. Widząc to i nie wierząc, że dostałem aż takie ułatwienie do już banalnego testu, wykonałem to. Co prawda podczas wykonywania tego zostałem postrzelony w lewą dłoń, ale też nie jakoś poważnie, gdyż szybko zdążyłem się osłonić, no ale jednak zabolało to. Mimo wszystko, jako iż to nie jakaś poważna rana, strąciłem wszystkie wieżyczki i zwycięsko umieściłem kostkę na przycisku, otwierając wyjście. Tym razem przynajmniej za drzwiami nie stała kolejna wieżyczka, to zawsze jakaś odmiana.
No, ale po przejściu tego pomieszczenia wyszedłem z niego, przeszedłem przez siatkę dematerializującą i...nie mogłem dotrzeć do pomieszczenia z windą. Przejście zostało zniszczone pośrodku, a nawet jeżeli, to dojście blokował jakiś zniszczony i częściowo przewalony słup. No cóż, najwidoczniej musiałem zeskoczyć i przejść do następnego testu przez pomieszczenia techniczne. Nie mając wyboru, wykonałem to, po czym skręciłem w lewo i ruszyłem prosto w kierunku na razie zamkniętych drzwi. Nie zdążyłem nad niczym się zastanowić, bowiem szybko doszedłem do drzwi, które automatycznie otworzyły się, ukazując przede mną niedługie przejście oraz kolejne, takie same drzwi na końcu.
– Aby utrzymać stały cykl testowania – przemówiła GLaDOS, gdy podszedłem do drzwi i owe automatycznie otworzyły się – stymuluję ciągłe światło dzienne i dodaję do tlenu rozpyloną adrenalinę. – poinformowała, kiedy ruszyłem przed siebie i zszedłem po schodach – Więc możesz mieć problemy z rachubą czasu. – wyjaśniła, gdy ruszyłem dłuuugim przejściem przed siebie – Chodzi mi o to, że wczoraj miałeś urodziny. – poinformowała, kiedy po przejściu przez jakieś niezawierające drzwi wejście ujrzałem, że znalazłem się pod kolejnym pomieszczeniem testowym, a niewielkie, mechaniczne ramiona bardzo szybko montowały do kupy podłogę, co w sumie dość ciekawie wyglądało – Sądziłam, że cię to zainteresuje. – zakończyła, gdy przystanąłem i patrzyłem jak tym maszynom szła naprawa podłogi.
Jednak, kiedy usłyszałem, że wczoraj miałem urodziny, aż zerknąłem na mój zegarek, który pod godziną wyświetlał konkretną datę. No faktycznie, mieliśmy dwudziesty trzeci października. Ja nie mogę, ale ten czas szybko leciał. A tak swoją drogą, to co jeszcze potwierdzało ten fakt, to obecna godzina, czyli piętnasta dwadzieścia. Wychodziło na to, że przejście ośmiu pomieszczeń testowych, licząc też czas na dojście do nich, zajęło mi nieco ponad trzy godziny. Co prawda nie mogłem powiedzieć, ile mogło zająć mi przejście kolejnych ośmiu testów, ale podejrzewałem, że coś w tych okolicach.
No, ale kiedy mechaniczne ramiona złożyły podłogę testu do kupy, dostrzegłem, że na drugim końcu przejścia, na końcu schodów, zjechał jeden z paneli podłogowych. Widząc to, poszedłem w tamtą stronę i wszedłem na niego, dzięki czemu zostałem zawieziony bardzo szybko do następnego testu. A tam...o Boże, taki test to mógł zostać umieszczony jako jeden z pierwszych, a nie jako czternasty z dwudziestu dwóch. Widniał tu bowiem laser, który padał na ścianę, przechodząc przez jeden z trzech stożków umieszczonych na podłodze. Jako, iż owe aktywowały wyjście, wnioskowałem, że to jakieś przekaźniki lasera. Widniała tutaj też kostka przekierowująca, która właśnie kierowała owy laser w jeden z przekaźników. Na serio? To miało stanowić wyzwanie? Chyba nawet dziecko z autyzmem by to wykonało w kilka chwil. No, ale musiałem przejść to pomieszczenie, bowiem nie ruszyłbym dalej.
Od razu podszedłem do kostki, chwyciłem ją i wyjąłem z promienia lasera. Następnie, przeszedłem kawałek i postawiłem kostkę w promieniu lasera tak, aby kierowała wiązkę do przekaźnika wysuniętego najbardziej w moją stronę. Następnie, pomarańczowy portal ustawiłem na ścianie naprzeciwko jednego z dwóch, równo ustawionych przekaźników, a niebieski na końcu wiązki lasera. Tym samym, aktywowałem trzy przekaźniki i otworzyłem drzwi. Jeden z najbardziej banalnych testów jakie widziało Aperture, normalnie nie ma co.
– Pamiętasz, jak ci wspominałam, że ja będę żyć wiecznie, a ty umrzesz za sześćdziesiąt lat? – spytała GLaDOS, kiedy drzwi otworzyły się, a ja wyszedłem przez nie i przeszedłem przez siatkę dematerializującą – No więc pracowałam nad spóźnionym prezentem urodzinowym dla ciebie. – poinformowała, gdy zacząłem schodzić po schodach – To znaczy jest to bardziej spóźniony urodzinowy zabieg medyczny. – sprecyzowała, kiedy doszedłem do pomieszczenia z windą – Znaczy technicznie to bardziej eksperyment medyczny. – doprecyzowała bardziej, gdy oczekując, aż któraś z przejeżdżających wind się zatrzyma, na ekranach zobaczyłem ten niebiesko-biały wygaszacz – Ale najważniejsze, że jest to prezent. – zakończyła, kiedy winda zatrzymała się, a drzwi otworzyły, a ja do niej wszedłem.
Wybacz GLaDOS, ale nie zamierzałem pozwolić ci eksperymentować na mnie, a szczególnie pod kątem medycznym. Nie ufałem jej, podejrzewałem, że chciała jakoś mnie przerobić, abym mógł jej jeszcze dłużej lub wiecznie testować co tam bądź. I nie, nie najważniejsze, że to prezent, bowiem jeżeli coś miało mnie skrzywdzić, to nie zasługiwało na miano prezentu. A poza tym, co ona tak nagle przejęła się faktem, że wczoraj miałem urodziny i chciała mi zafundować jakąś niespodziankę? Podejrzewałem, że albo chciała jakoś mnie skrzywdzić, albo jeszcze bardziej ujawnić swoje chamstwo, płytkość i hipokryzję. Nie oczekiwałem po GLaDOS, że wzniosłaby się na wyżyny intelektu i faktycznie wymyśliła coś, co mogło wpłynąć na mnie pozytywnie, ponieważ zdążyłem ją bardzo dobrze poznać.
– Ten kombinezon głupio na tobie wygląda. – skomentowała GLaDOS, wyrywając mnie z zamyślenia i przy okazji zorientowałem się, że winda dopiero wjeżdżała na kolejne piętro, a także, od strony GLaDOS, usłyszałem dźwięk przewracanych kartek – To nie są moje słowa, ja tylko czytam z twojej kartoteki. – usprawiedliwiła się, kiedy winda zatrzymywała się – Na innych wygląda dobrze, ale tutaj jakiś naukowiec odnotował, że na tobie wygląda „głupio". – wyjaśniła, gdy winda zatrzymała się, a drzwi otworzyły i wyszedłem z niej – E tam, co stary, brodaty inżynier może wiedzieć o modzie? – spytała z pogardą, kiedy zwróciłem wzrok na ekrany i dostrzegłem spot na temat wieżyczek, tylko teraz dało się go lepiej ujrzeć, bowiem jedynie trzech ekranów brakowało – Pewnie nawet...A nie, czekaj. – kontynuowała, gdy ruszyłem do pomieszczenia testowego, bowiem ten spot o wieżyczkach znałem – To kobieta. – stwierdziła, kiedy bardziej od jej monologu ciekawiło mnie, co znajdowało się w pomieszczeniu testowym – Ale i tak...Czekaj, tu widzę, że ma dyplom nauk medycznych. – mówiła, gdy drzwi otworzyły się i ujrzałem za nimi długi korytarz, a na jego końcu fragment mostu, padającego tak, że zasłaniał wieżyczki, które przez owy najwidoczniej mnie nie widziały, bowiem nie zaczynały strzelać do mnie – W dziedzinie mody! – zawołała, kiedy podszedłem do ekranu, który się włączył – Z Francji! – zakończyła, gdy zwróciłem uwagę na to, co znajdowało się na ekranie.
Miałem stuprocentową pewność, że w rzeczywistości to wszystko napisała GLaDOS. W końcu jak na razie żaden człowiek nie miał możliwości zobaczenia mnie w ubiorze obiektów testowych z Aperture, bowiem pozostałem prawdopodobnie ostatnim człowiekiem w tymże ośrodku. Więc jeżeli GLaDOS już chciała kłamać, to mogła chociaż wysilić się na kłamstwo, które trudniej szło zdementować. A co do mego ubioru, to ten obecny nie wyglądał tak źle, szczerze mówiąc i z tego, co pamiętałem. Ten sprzed pięćdziesięciu tysięcy lat prezentował się głupiej. No, ale powracając do teraźniejszości, na ekranie informującym, iż doszedłem do testu piętnastego z dwudziestu dwóch, ujrzałem, że zostały podświetlone ikonki odnośnie umieszczenia kostki na przycisku, ale uwaga, bowiem to nowość, nie świeciła się ikonka ostrzegająca przed możliwością trafienia mnie przez ową kostkę w głowę oraz o dyspozytorze wyrzucającym kostkę. Czyli musiałem na ową uważać, aby jakoś jej nie stracić. Poza tym, widziałem też ikonkę o moście, o wieżyczkach, mej ulubionej katapulcie oraz o tym, że wieżyczki nie widziały obiektu testowego, gdy ten stał za umieszczonym pionowo mostem. W sumie nie dziwiło mnie to, dla wieżyczek to taka ściana, bowiem owy most to jednak solidny obiekt. W każdym razie, widząc te ikonki, aż zacząłem przechodzić owy test, gdyż ciekawiło mnie, czy chociaż poziom trudności się zwiększył.
Na początku, aby cokolwiek zrobić, musiałem zasłonić mostem samotną wieżyczkę stojącą w oddali po lewej stronie. Widząc ją, od razu niebieski portal umieściłem na końcu mostu, a następnie nieco wychyliłem się i szybko strzeliłem pomarańczowym portalem na ścianę obok wieżyczki, blokując ją. No dobra, teraz wieżyczki nie widziały mnie, wiec mogłem spokojnie stanąć pośrodku zamkniętego mostem miejsca i zastanowić się, jak miałem zlikwidować wieżyczkę po mojej lewej i dostać się do dalszej części testu. Trochę się zastanawiałem, ale po paru minutach wpadłem na stosunkowo prosty pomysł, który nie wiedziałem czemu nie wpadł mi od razu do głowy. Podszedłem bowiem jak najbliżej mostu odgradzającego samotną wieżyczkę i stanąłem tak, że wręcz bokiem dotykałem tegoż mostu. Następnie zaś, wystrzeliłem pomarańczowy portal wyżej, odsłaniając wieżyczkę. Stałem obok niej, więc nie mogła mnie namierzyć, dlatego korzystając z okazji, chwyciłem ją i przewróciłem. Nie pozbywałem się pozostałych wieżyczek, bowiem one nie stanowiły dla mnie zagrożenia.
Następnie, widząc w oddali promień wieżyczki, która mogła mnie ustrzelić, gdybym tak sobie wszedł do dalszej części testu, strzeliłem pomarańczowy portal na ścianie pod kamerą, blokując je. Teraz właśnie trochę się rozejrzałem po tej ogromnej jak głupota polityków części testu. Widziałem tutaj niewielkie podwyższenie z kostką otoczoną wieżyczkami. Do nich bezpiecznie mogłem dostać się szklaną podłogą umieszczoną u góry z dużym otworem na końcu. Owa zaś stykała się z sufitem podwyższenia wspieranego przez dwa fragmenty ścian, pod którym stał przycisk na kostkę otwierający drzwi i opuszczający szklaną ścianę, za którym znajdowało się wyjście oraz wieżyczki. Katapulta też się tu znajdowała, stała sobie na drugim końcu od wejścia. Pozostało mi zachować spokój, bowiem tylko spokój mógł mnie uratować. Ekhm, to piętnasty test z dwudziestu dwóch, do końca pozostało ich tylko siedem, czy mogłem prosić o zwiększony poziom trudności? Czy GLaDOS uważała mnie za idiotę, który nie miał najmniejszych szans w przejściu trudniejszych pomieszczeń? W sumie racja, po niej mogłem się tego spodziewać i nie zdziwiłbym się, gdyby specjalnie zesłała mnie na taki tor testowy. No, ale tenże test przejść musiałem.
Widziałem, co musiałem zrobić, aby dostać się na górę i dotrzeć do kostki. Pokazywał mi to fakt, że po drugiej stronie pomieszczenia także dostrzegłem katapultę. Od razu strzeliłem pomarańczowym portalem na ścianę naprzeciwko stworzonego z kraty podestu, tak aby blokowała jego boczną krawędź. Następnie zaś, wszedłem na mój ulubiony element testowy czyli katapultę i zostałem wyrzucony w dal. Szybko jednak doleciałem do mostu i, po uderzeniu w niego, opadłem na podest. Kiedy to nastąpiło, ruszyłem przed siebie, na drugi koniec przejścia. Po dość szybkim dotarciu tam, zeskoczyłem tak, aby znaleźć się obok kostki, a jednocześnie w takim miejscu, żeby wieżyczki nie mogły mnie dostrzec. Kiedy to nastąpiło, działem portalowym chwyciłem kostkę i uderzyłem nią w wieżyczki tak, że upadły, postrzelały na oślep jak to przewrócone wieżyczki miały w zwyczaju i wyłączyły się. Po zauważeniu tego, poszedłem w kierunku przycisku.
Kiedy zaś postawiłem na nim kostkę i, gdy szklana ściana schowała się w podłodze, szybko wystrzeliłem pomarańczowy portal na ścianę po mej prawej stronie, blokując promienie wieżyczek. Po zrobieniu tego, przedostałem się za nie w taki sam sposób, w jaki dostałem się niedawno do zablokowanej mostem samotnej wieżyczki, a następnie chwyciłem jedną i uderzyłem nią w drugą, po czym puściłem, dzięki czemu pozbyłem się obu wieżyczek za jednym razem.
– Przeglądałam listę obiektów testowych w hibernacji kriogenicznej i znalazłam dwie osoby z twoim nazwiskiem. – poinformowała GLaDOS, gdy wyszedłem z testu, przeszedłem przez siatkę dematerializującą i zacząłem schodzić po schodach – Mężczyznę i kobietę. – dodała, kiedy nadal schodziłem po schodach – Ciekawe. – odparła, gdy doszedłem do pomieszczenia z windą – Jaki ten świat jest mały. – podsumowała, kiedy spojrzałem w kierunku monitorów, ale znowu ujrzałem ten sam spot na temat wieżyczek.
Miło wiedzieć, że jednak nie zostałem ostatnim obiektem testowym i ogólnie ostatnim człowiekiem w tym miejscu. Chociaż w sumie nie mogłem mieć pewności czy ci ludzie żyli, bowiem wiecie, przez te pięćdziesiąt tysięcy lat padło zasilanie w całym ośrodku, więc powinni umrzeć. Kto ci tam wiedział, co się z nimi działo, to Aperture, tutaj dało się wszystkiego spodziewać. A poza tym, świat to całkiem duże miejsce, zbieżność nazwisk czasem się zdarzała. GLaDOS powinna to wiedzieć, chyba posiadała dostęp do Internetu.
W każdym razie, po kilku chwilach, gdy winda nadjechała i drzwi otworzyły się, wsiadłem do niej i zabrała mnie ona do szesnastego testu...
______________________________________________
*Wybaczcie, ale nie miałam zielonego pojęcia jak inaczej można przetłumaczyć to zdanie. W ogóle ogarnięcie, od którego słowa powinno się zacząć je czytać trochę mi zajęło, także ta.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top