XIII - Kolejny powrót.
Trochę głodny się już robiłem oraz pić mnie się chciało, tak szczerze mówiąc. Wiem, znowu jest to wspaniałe rozpoczęcie opowiadania o mej dalszej przeprawie przez tor testowy, ale no taka prawda. W końcu pięćdziesiąt tysięcy lat, z wiadomego powodu, nie mogłem nic zjeść ani się napić. Co prawda wiadomo, podczas hibernacji nie mogłem tego odczuć, no ale teraz zaczynałem. Liczyłem na to, że w którymś z testów do czegoś należało wykorzystać wodę, nie wiedziałem co prawda do czego, no ale na sto procent dało się ją jakoś wykorzystać. Wtedy po prostu przynajmniej mógłbym się czegoś napić, a to już coś.
– Zobaczmy, co mamy w następnym teście. – przemówiła GLaDOS, przerywając moje rozmyślania, dzięki czemu zorientowałem się, że winda zatrzymywała się na kolejnym piętrze – O, Zaawansowane Powietrzne Katapulty Zaufania. – stwierdziła, gdy winda zatrzymała się – No i tak. – mówiła, kiedy drzwi otworzyły się – Baw się dobrze, mknąc sobie beztrosko przez powietrze. – rzekła, gdy wyszedłem i, jako iż na włączonej części ekranów znowu wyświetlała się reklama tychże katapult, ruszyłem do pomieszczenia testowego – Bo ja muszę pójść do tego skrzydła, które niegdyś było w całości ze szkła i pozbierać sześć hektarów potłuczonego szkła. – kontynuowała, kiedy wszedłem do niedługiego korytarza prowadzącego do testu i w tym właśnie momencie włączył się wielki ekran informujący o tym, że doszedłem do szóstego testu z dwudziestu dwóch – Własnoręcznie. – zakończyła, gdy spojrzałem na owy ekran.
To dobrze, że ten test także zawierał katapulty, bowiem zaczynałem je lubić. Fajnie się za ich pomocą latało oraz miałem nadzieję, że ten test miał trwać dłużej. A poza tym, nie wiedziałem, że w Aperture znajdowało się jakieś skrzydło stworzone w całości ze szkła. Ciekawiło mnie, do czego niegdyś służyło. No, ale wracając do teraźniejszości, ikonki które zostały podświetlone to informacja o tym, że należało umieścić kostkę na przycisku, uważać aby nie zostać trafionym ową w głowę oraz o użyciu katapult. Nah, znowu szykował się banalny test? Myślałem, że przy szóstym poziom trudności powinien się zwiększać, ale jak widać myliłem się. Chociaż w sumie, pięćdziesiąt tysięcy lat temu musiała minąć ponad połowa testów aby zaczynało się robić trudniej, także ta.
W każdym razie, kiedy podszedłem do drzwi i owe otworzyły się, przejście blokowały mi dwa, krzywo wysunięte panele ścienne. Szybko jednak one, jak i reszta wysuniętej ściany, co po chwili ujrzałem, schowały się, umożliwiając mi wejście. Ciekawiło mnie, czemu GLaDOS nie mogła złożyć tej ściany przed mym dotarciem do owego miejsca. No, ale obecnie wszedłem do pomieszczenia i, gdy fragment ściany w oddali zamknął się, a jakieś części sufitu radośnie spadły do kwasu...chwila moment. To tutaj podłoga też została zalana kwasem? No ciekawe, ale na wielkim ekranie nie wyświetlało się ostrzeżenie o możliwości utopienia się. Chociaż w sumie, przekonałem się już w jakim stanie obecnie znajdował się ten ośrodek, więc na dobrą sprawę co się dziwić. No, ale nieco rozejrzałem się po tymże pomieszczeniu, aby zorientować się, co dokładniej miałem zrobić. To tak. Znajdowało się tutaj kilka katapult, które prowadziły do podwyższenia z wyjściem. Nad pierwszą katapultą widziałem też dyspozytor kostek, więc na podwyższeniu z drzwiami musiał się też znajdować przycisk go aktywujący oraz zdatny do umieszczenia kostki, mimo iż z takiej odległości, gdyż pomieszczenie testowe zostało stworzone na naprawdę wielkie, nie widziałem ich. Także, kiedy doszedłem do jednej ze ścian, zauważyłem w oddali dwa ustawione na różnej wysokości i skierowane pod takim kątem, aby po umieszczeniu portali wyrzuciło mnie w kierunku ostatniej katapulty. Jednak, dostrzegłem też pomieszczenie obserwacyjne umieszczone na ścianie po prawej stronie i, z tego co widziałem, to część szkła została rozbita. Postanowiłem przed wykonaniem testu dostać się tam i zobaczyć, co się w owym miejscu znajdowało. Jeżeli okazałoby się, że źle widziałem i szkło nie zostało rozbite, to i tak spadłbym na podwyższenie z tymi wysuniętymi fragmentami ściany, więc nie skazywałem siebie na ryzyko wpadnięcia do kwasu.
Dlatego też, od razu pomarańczowy portal wystrzeliłem na jednym, wysuniętym w lewo, białym fragmencie ściany po lewej stronie, a pomarańczowy na pierwszym, wysuniętym pod kątem panelu ściennym i wszedłem na katapultę. Dzięki temu, zostałem odbity na drugą i, potem, trzecią katapultę. Przyjemnie się leciało, generalnie szkoda, że normalnie nie umiałem latać. Teraz zacząłem rozumieć, że szkoda iż ludzie nie potrafili latać. No, ale kiedy wpadłem w niebieski portal i zostałem wyrzucony, okazało się, że dobrze zauważyłem i wpadłem przez rozbitą szybę do pomieszczenia obserwacyjnego. Owe okazało się znacznie większe niż z tego co widziałem po normalnych tego typu. Kiedy natomiast poszedłem w głąb, dostrzegłem, że trafiłem do kolejnej kryjówki tego tajemniczego człowieka. Stało tutaj bardzo dużo puszek po fasolkach i kilka galonów z wodą oraz kubki. Widać kiedyś zrozumiał, że wodę łatwiej piło się z kubka niż z niezbyt poręcznego galonu. Poza tym, dostrzegłem też trochę zniszczonych centrali komputerów oraz biurko i lampki, które z nieznanego mi powodu stały na podłodze. Także jedna z puszek stała na jakimś odwróconym pudełku.
Nie zabrakło również atrakcji tych wszystkich kryjówek, czyli ściany z rysunkami tego człowieka. Teraz te lampki na podłodze nabrały sensu, widać ten gościu potrzebował więcej światła, aby to wszystko narysować. Tutaj widziałem jakieś czarne, proste ręce wyciągnięte w górę, kilka Kostek Towarzyszących, bowiem dlaczego nie oraz jakieś coś, wyglądające na narysowany materiał, z napisami, których za Chiny Ludowe nie mogłem odczytać, tak niewyraźnie zostały napisane. Jedyny napis, jaki dałem radę odczytać i, który znajdował się pod owymi, narysowanymi skrawkami materiału brzmiał „Smooth jazz zawiódł". Zauważyłem na owej ścianie również narysowane fazy księżyca, nie wiedziałem po co, no ale co kto lubił.
Kompletnie nie wiedziałem, co owy rysunek mógł oznaczać. Podejrzewałem po prostu, że nie posiadał większego sensu i został jedynie narysowany przez tego człowieka jako jakieś wyżycie się artystycznie czy coś w tym stylu. No, ale po przyjrzeniu się temu rysunkowi, rozejrzałem się jeszcze trochę po owym pomieszczeniu. Zajrzałem między innymi do szuflad w biurku z nadzieją, że znajdę tam coś interesującego, ale przeliczyłem się, gdyż owe okazały się puste. No to cóż, nie miałem tutaj nic więcej do roboty, pozostało mi wrócić do pomieszczenia testowego i je przejść.
Kiedy natomiast wyskoczyłem z owego pomieszczenia i spadłem na podwyższenie z wysuniętymi pod kątem panelami ściennymi, niebieski strzeliłem na tym znajdującym się najniżej, a pomarańczowy wystrzeliłem na ścianę nad podłogą w początkowej części testu i tam przeszedłem. Po znalezieniu się w owym miejscu, przeszedłem do końca podłogi i pomarańczowy portal wystrzeliłem na drugi, wysunięty pod kątem panel i wszedłem na katapultę. Nadal przyjemnie się leciało, to chyba jak na razie mój ulubiony test. Ciekawiło mnie, czemu pięćdziesiąt tysięcy lat temu nie trafiłem na ten tor testowy. Na pewno wtedy istniał, wszakże widziałem w jakim stanie znajdowały się na przykład ściany. Na sto procent istniał jakiś powód, którego po prostu nie znałem.
Wracając do teraźniejszości, w którejś chwili, gdy odbiłem się od ostatniej katapulty, zostałem wyrzucony na podwyższenie z wyjściem i przyciskiem do aktywowania dyspozytora kostek. Po odwróceniu się zaś, dostrzegłem, że przycisk na kostkę znajdował się nieco dalej, na podwyższeniu, wysoko nad którym widniał biały fragment ściany. Kiedy jednak podszedłem do guzika aktywującego dyspozytor i nacisnąłem go, dostrzegłem, że z owego poleciało trochę iskier.
– Oj, wybacz. – odezwała się GLaDOS, kiedy po ilości wypadających z dyspozytora przedmiotów wnioskowałem, że wylatywały z niego śmieci – Nadal jeszcze sprzątam komory testowe. – wyjaśniła, kiedy zacząłem czekać, aż śmieci przelecą na drugi koniec pomieszczenia i wpadną do kwasu – Więc czasami jeszcze nadal są w nich śmieci. – kontynuowała, gdy dostrzegłem, że z owego dyspozytora nawet jakieś krzesło wypadło, ja nie mogę, co tam się w nim działo – Stojące bezczynnie. Cuchnące. I ogólnie bezużyteczne. – wyliczyła, kiedy śmieci przestały przelatywać i niebieski portal umieściłem nad przyciskiem na kostkę – Postaraj się unikać nadlatujących śmieci. – zakończyła, gdy nacisnąłem guzik i z dyspozytora wypadła, jak przystało, kostka.
W sumie nie dziwiło mnie to, że czasem trafiały się jakieś śmieci. GLaDOS ledwo co została włączona, a nawet komputer nie miał możliwości posprzątania tak wielkiego obiektu w tak krótkim czasie. Swoją drogą zastanawiało mnie, którą mieliśmy godzinę. Dlatego też, gdy kostka sobie radośnie leciała, odbijając się od katapult, spojrzałem na zegarek na mej ręce. Dwunasta trzy. Hmmm, nie wiedziałem o której godzinie niebieskooki rdzeń przypadkiem uruchomił GLaDOS, więc nie wiedziałem ile czasu zajęło mi przejście tych pomieszczeń, ale podejrzewałem, że maksymalnie około dwadzieścia minut lub pół godziny.
Jednak, w którymś momencie, usłyszałem dźwięk otwieranego wyjścia i, gdy uniosłem wzrok, odezwała się GLaDOS:
– Pamiętasz, jak poprzednio wspominałam o cuchnących śmieciach, które stoją bezczynnie i bezużytecznie? – spytała, kiedy skręciłem w lewo i ruszyłem do wyjścia – To była przenośnia. – wyjaśniła, gdy przekroczyłem siatkę dematerializującą – Tak naprawdę mówiłam o tobie. – odparła, kiedy schodziłem po schodach i, po tym zdaniu, westchnąłem i przewróciłem oczami – Chciałam za to przeprosić. – kontynuowała, gdy doszedłem do pomieszczenia z windą – Wtedy nie zareagowałeś, więc obawiałam się, że nie chwyciłeś aluzji. – odparła, kiedy dostrzegłem, że więcej ekranów tutaj zostało włączonych, ale nadal wyświetlały reklamę katapulty – Przez co moje przeprosiny wyglądałyby idiotycznie. – odrzekła, gdy winda zatrzymała się, a drzwi od niej otworzyły – I dlatego musiałam cię przed chwilą znowu nazwać śmieciem. – zakończyła, kiedy wszedłem do windy, która po chwili ruszyła w kierunku kolejnego testu.
Właśnie kurde GLaDOS udowadniała jak baaardzo, cytując, „nie miała nic przeciwko abyśmy uznali tamten rozdział za zamknięty i wrócili do pracy" obrażając mnie praktycznie na każdym kroku. Jeżeli uznałaby tamten rozdział za zamknięty, to nie powinna ciągle się mnie czepiać, że niby ją zabiłem. Wiadomo, że w tym wypadku też wyolbrzymiała, ponieważ maszynę dało się jedynie zniszczyć lub wyłączyć, bowiem to nie człowiek ani zwierzę. Po prostu GLaDOS swoim zachowaniem udowadniała, jak bardzo płytka oraz kłamliwa była.
– Czy wiedziałeś, że ludzie – przerwała moje rozmyślania, gdy zorientowałem się, że winda zatrzymywała się – których sumienie jest obarczone winą – kontynuowała, kiedy winda zatrzymała się, a drzwi otworzyły – są bardziej podatni na wystraszenie głośnymi dźwi--- – odparła, gdy wyszedłem i spojrzałem w kierunku ekranów.
Nie dokończyła jednak swojej wypowiedzi, gdyż została ona przerwana uruchomieniem się głośnego dźwięku brzmiącego jak przejeżdżający pociąg. Nie wiedziałem czemu, ale mnie to rozśmieszyło nieco, mimo iż podejrzewałem, że nie powinno. No, ale kiedy owy dźwięk ucichł, GLaDOS dodała:
– Przepraszam, nie mam pojęcia, dlaczego to się włączyło. – powiedziała, kiedy zauważyłem, że na ekranach znowu leciał ten spot z białym, otwierającym się kołem – W każdym razie taka ciekawostka naukowa. – zakończyła, gdy ruszyłem w kierunku pomieszczenia testowego.
Ja wiedziałem dlaczego to się włączyło. Po prostu znowu chciała podprogowo wmówić mi, że ją zabiłem i, że to wszystko moja wina, mimo iż ja się jedynie BRONIŁEM. Nie stawała się przez to lepsza, tylko udowadniała swoją płytkość i hipokryzję. No, ale kiedy wszedłem po schodach i szedłem przez korytarz do pomieszczenia testowego, ujrzałem, że ekran, informujący o tym, iż dotarłem do siódmego z dwudziestu dwóch testów, uruchomił się. Przez to, iż został zastawiony zniszczonymi kawałkami czego tam bądź, po ich wyglądzie nie wiedziałem czy niegdyś tworzyły ściany, czy sufit, a może coś innego, nie widziałem za bardzo jakie ikonki zostały podświetlone. Dostrzegłem jedynie tą informującą o tym, że mogłem zostać trafiony kostką w głowę. No cóż, jako iż nie mogłem dopatrzeć się niczego innego, ruszyłem przed siebie do testu. Już podczas drogi widziałem promień lasera i jakąś kostkę stojącą w rogu, więc zastanawiało mnie, na czym miał polegać owy test.
Jednak, kiedy wszedłem do pomieszczenia, dostrzegłem, że jeden z paneli wysunął się z podłogi i przekręcił kilka razy na boki tak, jakby się rozglądał. Następnie zaś po prostu pojechał w górę. Kurde czy panele tutaj posiadały jakiś rodzaj świadomości, czy zostały w taki sposób po prostu stworzone? Nie wiedziałem, ale najbardziej ucieszyła mnie atrakcja tego testu, czyli lubiana przez wszystkich Kostka Towarzysząca. Widząc ją, od razu przeskoczyłem nad promieniem lasera i chwyciłem ją działem portalowym. Kiedy jednak to zrobiłem, owa zdezintegrowała się z nieznanego mi powodu.
– Oj, czyżbym to niechcący zdezintegrowała, zanim zdążyłeś zrobić test? – spytała GLaDOS, gdy uniosłem wzrok i ujrzałem nad sobą dyspozytor kostek – Śmiało, weź sobie jeszcze jedną – mówiła, kiedy odsunąłem się, widząc spadającą kolejną Kostkę Towarzyszącą – żeby jej też nie zdezintegrowało i żebyś znowu nie wyglądał głupio. – zakończyła, gdy Kostka spadła na podłogę i podniosłem ją działem portalowym.
Tym razem nie została zdezintegrowana. A poza tym, czemu niby wyglądałem głupio? Po prostu po zdezintegrowaniu kostki uniosłem wzrok, aby upewnić się, że znajdował się tutaj jakiś dyspozytor, a nie, że Kostka Towarzysząca została tutaj wstawiona jako jedna jedyna. W każdym razie, po podniesieniu jej, chciałem postawić ją w wiązce lasera, aby przerwać ową i przywołać platformę na dół. Niestety, gdy Kostka dotknęła wiązki, ponownie została zdezintegrowana.
– Ojej, tę też zdezintegrowałam. – znowu odezwała się GLaDOS, kiedy westchnąłem z zażenowaniem – Nic nie szkodzi, mamy ich pełne magazyny. – odparła, gdy odwróciłem się w kierunku, w którym powinna spaść kolejna Kostka – Są całkowicie bezwartościowe. – poinformowała, kiedy kolejna Kostka Towarzysząca spadła na podłogę – Chętnie się ich pozbędę. – zakończyła, gdy podniosłem Kostkę.
Czyli pewnie dlatego je dezintegrowała, mimo iż mogłaby wstawiać je do każdego testu, nie pogardziłbym. Chociaż istniała też opcja, że dematerializowała je, aby się nade mną poznęcać tylko dlatego, że całkiem lubiłem Kostkę Towarzyszącą. Po GLaDOS mogłem się wszystkiego spodziewać. No, ale obecnie musiałem wykonać ten, wyglądający na prosty, test. Od razu najpierw postawiłem Kostkę Towarzyszącą w promieniu lasera, przerywając go. Kiedy natomiast się odwróciłem, dostrzegłem, że faktycznie, platforma zaczęła zjeżdżać. Kiedy jednak zatrzymała się i chciałem na nią wejść, dostrzegłem, że jeden z niewielkich kawałków ściany na chwilę rozsunął się. Dzięki temu, dostrzegłem za nim ten niebieskooki rdzeń. Miło wiedzieć, że nadal nie został dostrzeżony i zniszczony przez GLaDOS. Liczyłem też, że w końcu pomoże mi uciec z toru testowego, bowiem testowanie to trochę nudna sprawa, szczególnie przechodząc przez tak długi tor. No, ale bardzo szybko owy panel zamknął się, a ja wszedłem na platformę. Pozostało mi kontynuować przechodzenie tegoż testu.
Aby uruchomić ją, pomarańczowy portal wystrzeliłem na jeden z białych fragmentów ściany naprzeciwko mnie, a niebieski pod Kostką Towarzyszącą. Kiedy natomiast owa wpadła w portal, platforma ruszyła w górę. Po kilku chwilach, gdy zatrzymała się na górze, dostrzegłem w owym miejscu sporą dziurę w podłodze oraz wysunięty pod kątem, biały panel ściany, sugerujący, że należało użyć pędu aby dostać się na podwyższenie z przyciskiem aktywującym obecnie złożony podest i otwierającym drzwi. Widziałem też drugi, wysunięty i biały panel ścienny, skierowany w obecnie złożony podest. No to cóż, pozostało mi wykonać to, czego zrobienie przewidywałem.
Najpierw jednak, musiałem dostać Kostkę Towarzyszącą na to samo piętro. Dlatego też od razu pomarańczowy portal wystrzeliłem na biały panel skierowany w podwyższenie z przyciskiem, a niebieski pod Kostką znajdującą się na samym dole pomieszczenia. Następnie, podszedłem do niej i chwyciłem ją działem portalowym, a następnie zeskoczyłem w kierunku niebieskiego portalu. Kilka sekund potem, wpadłem w owy i zostałem wyrzucony przed siebie tak, że wylądowałem dosłownie koło przycisku. Miło, to nie musiałem tracić tych kilku sekund na podejście, tylko od razu postawiłem Kostkę na przycisku, co spowodowało uniesienie podestu. Widząc to, wystrzeliłem pomarańczowy portal na drugi z białych paneli i zeskoczyłem z podwyższenia tak, aby lecieć w kierunku głównego pomieszczenia testu. W czasie lotu oczywiście wystrzeliłem pod sobą niebieski portal.
Kiedy zaś w niego wpadłem, zostałem wyrzucony idealnie na podest. Po znalezieniu się tam, jako iż GLaDOS wyjątkowo się nie odezwała, po prostu ruszyłem do wyjścia. To, co jednak okazało się inne, to fakt, że siatka dematerializująca w wyjściu nie działała. Jej emitery co chwilę wysuwały się i chowały. Ej, to idealna okoliczność do zabrania ze sobą Kostki Towarzyszącej, szczególnie że widziałem, iż ściany korytarza zostały stworzone z materiału przepuszczającego portale.
– Oj. – odezwała się GLaDOS, kiedy wszedłem do korytarza – Każda komora testowa ma przy wyjściach siatki dematerializujące – mówiła, gdy wystrzeliłem pomarańczowy portal na ścianę – żeby obiekty testowe nie mogły wynosić przedmiotów poza obszar testowania. – wyjaśniła, kiedy wróciłem się do pomieszczenia testowego i zeskoczyłem na podwyższenie z przyciskiem – Ta jest zepsuta. – zauważyła oczywistość, gdy chwyciłem Kostkę i zeskoczyłem z nią na podłogę, lecąc przy okazji w kierunku portalu – Niczego ze sobą nie zabieraj. – zakończyła, kiedy zostałem wyrzucony do korytarza, ledwo wyhamowując, aby nie wpaść na ścianę.
Nie zamierzałem się słuchać jakieś maszyny, szczególnie takiej, która próbowała zabić mnie cztery razy. Zamierzałem zabrać ze sobą Kostkę Towarzyszącą, co prawda nie wiedziałem jak zmieściłbym się z nią w wąskiej windzie, ale nie ważne. No, ale obecnie ruszyłem razem z Kostką Towarzyszącą do windy, bowiem co innego miałem do roboty.
Niestety, gdy zszedłem po schodach i trafiłem do pomieszczenia z windą, GLaDOS jak największa szmata, zdezintegrowała ową Kostkę. Cholera, ona na serio chciała ten wpierdol po tym, jak wydostałbym się z toru testowego. No, ale nie zdążyłem się zbytnio zastanowić, gdyż GLaDOS rzekła:
– Myślę, że chciała powiedzieć „Kocham cię". – mówiła, gdy nie mając co robić, bowiem nawet spot na ekranach nie zmienił się, wsiadłem do windy – Oczywiście są one obdarzone świadomością. – mówiła, kiedy drzwi windy zamknęły się – Po prostu mamy ich BARDZO dużo. – zakończyła, gdy winda ruszyła.
Akurat w to, że Kostka Towarzysząca mogła posiadać jakiś rodzaj świadomości to nie wierzyłem za bardzo. Tak, posiadała namalowane na bokach serca, no ale to nie czyniło przedmiotu jakkolwiek świadomym. Chociaż dziwnym wydawał mnie się fakt, że nawet tę Kostkę polubiłem. No hej, to tylko przedmiot nieożywiony, co nie? To, że ktoś namalował owej Kostce na bokach serca nie powinno sprawiać, że na przykład ja zaczynałem ją lubić, a ten tajemniczy człowiek, którego kryjówki sukcesywnie odkrywałem, miał na jej punkcie obsesję. Może w tym momencie GLaDOS w jakimś sensie miała rację i z jakiegoś powodu owe Kostki obdarzono pewnego rodzaju świadomością. Tylko po co to robić? Może właśnie chodziło o to, aby obiekty testowe zaczynały lubić tę Kostkę, aby nie czuły się przez cały tor testowy samotne? To trochę kijowa hipoteza, zważając na to, że podejrzewałem iż nawet w tym dłuższym torze testowym już więcej nie spotkam Kostki Towarzyszącej.
Jako iż GLaDOS nie odezwała się ani kiedy winda zatrzymywała się, ani gdy już się zatrzymała, znowu zamyśliłem się na tyle, że nie zorientowałem się, kiedy drzwi otworzyły się. W sumie to te windy stosunkowo szybko dojeżdżały na kolejne piętra, to musiałem przyznać. No, ale kiedy zorientowałem się, że to już czas wyjść, wyszedłem i, na tych nielicznych, włączonych ekranach, dostrzegłem nowy spot. Tym razem zawierał on linię, wyglądającą na linię produkcyjną z prostymi, czarnymi postaciami obok niej. Po owej linii przesuwały się takie przedmioty jak kostka i wieżyczki oraz wpadały w zamontowaną siatkę dematerializującą, której emitery stały po bokach linii. Czyżby ten test miał polegać na testowaniu przy użyciu siatki dematerializującej? Podejrzewałem, że tak, bowiem zdążyłem już zorientować się, że te spoty informowały o nowym elemencie testowym. Ciekawiło mnie, na czym miał polegać test z ową siatką, dlatego też ruszyłem do pomieszczenia testowego. Nawet jakby, to w sumie też za wiele wyboru nie miałem.
– Następny test wiąże się z wykorzystaniem siatek dematerializujących. – poinformowała GLaDOS, gdy odszedłem od monitorów – Opowiadałam ci o nich w poprzednim obszarze testowym – mówiła, kiedy wchodziłem po schodach – który ich nie zawierał. – zakończyła, kiedy podszedłem do drzwi i owe otworzyły się.
Prędzej w poprzednim pomieszczeniu testowym, bowiem obszar testowy to po prostu wszystkie komory testowe na dany tor. Niby obszar testowy w jakimś sensie też pasował do jej zdania, no ale to zbyt ogólne pojęcie, a pomieszczenie testowe jednak ściślej określało, że chodziło o jeden konkretny test. Tak, zamierzałem się czepiać tego, jak się wypowiadała, ponieważ nikt mi nie zabroni.
No, ale gdy wszedłem do pomieszczenia, od razu zwróciłem najpierw uwagę na wielki ekran, który uruchomił się. Informował, że dotarłem do ósmego pomieszczenia testowego z dwudziestu dwóch oraz, że w owym miejscu należało umieścić kostkę na przycisk, uważać na uderzenie kostką w głowę oraz o tym, że za pomocą kostki przekierowującej należało doprowadzić laser do odbiornika. Nah, spodziewałem się trudniejszego testu, a taki wydawał się banalnie prosty, nawet jeżeli pojawiała się w nim siatka dematerializująca. Jednak, wykonać go musiałem.
Kiedy zaś odwróciłem się i wszedłem nieco w głąb, zauważyłem w akompaniamencie wpasowujących się w ściany paneli laser w pomieszczeniu za siatką dematerializującą oraz to, że fragment ściany został stworzony ze szkła z okrągłym otworem, które widziałem już w jednym z testów w starym torze testowym, który po mym dotarciu do Aperture przechodziłem. Za siatką dematerializującą widniał też przycisk aktywujący, z tego co widziałem po diodach na ścianie prowadzących aż do sufitu, dyspozytor kostek. Odbiornik lasera znajdował się na ścianie za mną.
Jednak, nim zdążyłem zastanowić się nad czymkolwiek, poczułem, że budynek lekko zatrząsnął się, a światło przygasło. Kiedy uniosłem wzrok, ujrzałem że z sufitu natomiast spadło trochę pyłu.
– O nie. – odezwała się GLaDOS, gdy zauważyłem, że z podłogi wysunęły się schody, dzięki którym mogłem wejść do pomieszczenia za siatką dematerializującą – Znowu turbiny. – odparła, kiedy po owych schodach wszedłem – Każda piędź tego obiektu wymaga mojej uwagi. – stwierdziła, gdy przeszedłem przez siatkę dematerializującą i podszedłem do przycisku – Muszę iść. – rzekła, kiedy owy przycisk nacisnąłem, a z dyspozytora wypadła kostka przekierowująca – Nie, zaraz, ten następny test jednak wymaga wyjaśnienia. – zauważyła, gdy dopiero teraz zauważyłem, że dyspozytor kostek znajdował się w głównym pomieszczeniu testu, dlatego niebieski portal strzeliłem na ścianie niedaleko mnie, a pomarańczowy przez okrągły otwór na ścianie w głównym pomieszczeniu – Dostaniesz wersję przyspieszoną. – odrzekła, kiedy przeszedłem przez portal i podszedłem do kostki.
Po tych słowach, kiedy ową podniosłem, zaczęła coś bardzo szybko mówić, na tyle, że nie mogłem zrozumieć o co jej chodziło. Kiedy skończyła, dodała:
– To wszystko. – wyjaśniła, gdy przeszedłem przez portal i podszedłem do wiązki lasera – W razie pytań przypomnij sobie moje słowa w zwolnionym tempie. – wyjaśniła, kiedy kostką przekierowującą doprowadziłem laser do odbiornika i, po zrobieniu tego, postawiłem ową na podłodze – Testuj na własną rękę, zaraz wracam. – zakończyła, gdy portalem przeszedłem do głównego pomieszczenia i ruszyłem do wyjścia.
No cóż, GLaDOS, pragnąłem cię zawieść, ale podczas twojej długiej paplaniny zdążyłem wykonać cały test. I po co tyle gadała o tak prostym pomieszczeniu testowym? Przeszedłem go przecież bez zbędnego problemu, bowiem do trudnych nie należał. Swoją drogą, to czemu na tym wielkim ekranie wyświetlała się ikonka na temat umieszczenia kostki na przycisku, skoro owy przycisk nie znajdował się w tym pomieszczeniu? Celowe wprowadzenie w błąd czy jakaś awaria ekranu? Obstawiałem to drugie, bowiem te ekrany właściwie nigdy nie wprowadzały w błąd, jak na razie jedynie w dwóch pomieszczeniach nie informowały o pełni tego, co czekało w teście. I ciągle zastanawiałem się, jak miało wyglądać dwudzieste drugie pomieszczenie testowe. Podejrzewałem, że to po prostu jakaś przeróbka lub wariacja na temat dziewiętnastego testu sprzed pięćdziesięciu tysięcy lat, bowiem w końcu jakoś musiałem trafić, najprawdopodobniej, do spalarni i się z niej wydostać, co nie?
No super, znowu tak się zamyśliłem, że nawet nie zorientowałem się, kiedy wsiadłem do windy i kiedy owa zatrzymała się na kolejnym piętrze. To już źle o mnie świadczyło, że potrafiłem do tego stopnia się zamyślić, kiedy akurat nie przechodziłem żadnego testu. Niby to miejsce temu sprzyjało, no ale jednocześnie trochę zacząłem się o samego siebie niepokoić. W każdym razie, obecnie, jako iż drzwi już otworzyły się, wyszedłem i ruszyłem do pomieszczenia testowego. Na ekranach bowiem znowu wyświetlał się ten spot z białym, otwierającym się kołem, nic ciekawego, jedynie znaczna większość ekranów została włączona. Kiedy jednak szedłem, GLaDOS nie odezwała się, co oznaczało, że najwidoczniej jeszcze nie uporała się z turbinami.
Kiedy jednak przechodziłem przez korytarz, zauważyłem jakiś panel podłogowy, dość spory, który z nieznanych mi przyczyn uderzał w ścianę. Po kilku chwilach, diody po bokach owego panelu zmieniły kolor na czerwony, nadal uderzając w ścianę. Okeeej...Czy ten panel nie orientował się, że to uderzanie w ścianę nic mu nie dawało? Powinien zostać jakoś zaprogramowany, aby zorientować się w bezsensowności swego działania. No cóż, najwidoczniej myliłem się i ten konkretny panel po prostu z jakiegoś powodu musiał uderzać w tę ścianę.
No, ale kilka chwil potem, spojrzałem na uruchomiony, wielki ekran, który informował, że doszedłem do testu dziewiątego z dwudziestu dwóch. Ikonki, które zostały podświetlone, to te o tym, że owy test posiadał kostkę, należało uważać aby nie zostać nią trafionym, że należało kostką przekierowującą skierować laser do odbiornika i, że tenże test posiadał katapultę. Z tego ostatniego najbardziej się ucieszyłem, ponieważ jak już powinniście wiedzieć, polubiłem te katapulty. No i zastanawiało mnie też, jak mógł wyglądać test zawierający lasery i katapulty jednocześnie, dlatego po kilku chwilach, ruszyłem do owego pomieszczenia.
Po wejściu, ujrzałem że w głównym pomieszczeniu, dość sporym, znajdowała się jedynie katapulta oraz sufit z białym fragmentem. Po prawej stronie dostrzegałem wysokie podwyższenie z wysuniętymi i blokującymi dolną część panelami, a także białym fragmentem sufitu. Nie widziałem stąd, co znajdowało się w dalszej części testu. Liczyłem na to, że dalsza część testu miała okazać się trudniejsza, dlatego pomarańczowy portal wystrzeliłem na biały pas sufitu, a niebieski na sufit nad katapultą i podszedłem do owej, po czym wszedłem na nią. Przed wejściem jednak dostrzegłem, że blokujące dolną część podwyższenia panele opuściły się, tworząc swego rodzaju długi podest.
Jednak, kiedy katapulta wyrzuciła mnie w górę, nie doleciałem do sufitu, okazało się, że owy znajdował się za wysoko.
– Hej! Hej! – usłyszałem głos niebieskookiego rdzenia i szybko dostrzegłem go na prowadnicy za rurami – To ja! – zawołał, gdy doleciałem najwyżej jak mogłem – Wszystko w porządku! – zawołał, kiedy opadałem na podłogę.
W sumie miło wiedzieć, że mógł jakoś ze mną się porozumieć, nawet gdy pozostawałem w pomieszczeniu testowym. Nie zdążyłem się jednak dłużej zastanowić, gdyż kiedy opadłem ujrzałem, że dioda katapulty zaczęła migać na żółto, a owa wydawała sygnał awarii, o czym świadczył fakt, że gdy na nią wszedłem, owa nie odbiła mnie.
– Dobra, już jestem. – odezwała się GLaDOS, kiedy zszedłem z katapulty – Ta powietrzna katapulta zaufania wysyła sygnał awarii. – wyjaśniła, gdy na chwilę spojrzałem w górę – Zepsułeś ją, prawda? – spytała, kiedy spuściłem wzrok.
Nie zepsułem jej, po prostu nie została skalibrowana, aby odbić mnie na taką wysokość, na jakiej znajdował się sufit. Wystarczyło po prostu zrestartować katapultę i opuścić sufit, tyle. No, ale po słowach GLaDOS usłyszałem jakieś pikanie, a następnie dostrzegłem i usłyszałem, że katapulta zaczęła działać na nowo.
– Już. – odparła GLaDOS, gdy uniosłem wzrok znad katapulty – Spróbuj teraz. – odparła, kiedy wszedłem na katapultę.
Niestety, jak podejrzewałem, GLaDOS nadal nie skalibrowała katapulty do tej konkretnej wysokości. Kiedy jednak leciałem, mój mechaniczny znajomy rzekł:
– Nie uwierzysz, co się stało! – odparł, gdy zauważyłem go – Leżałem tak sobie i myślałeś, że już po mnie – mówił, kiedy doleciałem na najwyższą możliwą wysokość – ale nie, bo wtedy... – powiedział, ale nie usłyszałem dalszej jego wypowiedzi, gdyż opadłem na znowu uszkodzoną katapultę.
– Hmm. – odparła GLaDOS, kiedy zszedłem z katapulty – Ta płyta chyba nie jest skalibrowana na osoby o twojej obfitej...obfitości. – rzekła, gdy westchnąłem z zażenowaniem i, unosząc wzrok, przewróciłem oczami – Dodam parę zer do masy maksymalnej. – wyjaśniła, kiedy bardziej od niej obchodził mnie sufit.
„Boże, jeżeli istniejesz, pierdolnij tę idiotkę piorunem." – pomyślałem z zażenowaniem, opuszczając wzrok.
No, bo serio. Naprawdę miała tyle czasu, że wolała podprogowo mi ubliżać, niż po prostu albo skalibrować tę katapultę, aby wyrzucała obiekty testowe na wyższą odległość, albo obniżyć sufit i zrestartować katapultę? Nie rozumiałem jej toku myślenia, wydawał się gorszy niż stereotypowej kobiety. No, ale gdy usłyszałem ponowne pikanie, GLaDOS odparła:
– A tak w ogóle, to świetnie wyglądasz. – rzekła, gdy rozejrzałem się po pomieszczeniu – Bardzo...zdrowo. – dodała, kiedy spojrzałem w kierunku uszkodzonej katapulty.
Czy ona mogła przestać czepiać się mego wyglądu? Nie, nie miałem kompleksów na tym punkcie, a poza tym wiedziałem, że nie przytyłem tylko schudłem, ale nudziły mnie te jej docinki. Mogła zmienić temat, chociaż obawiałem się, że jeżeli to by zrobiła, to mogłoby stać się jeszcze gorzej.
– Spróbuj teraz. – odparła, przerywając moje myśli.
Po tych słowach, wszedłem na działającą katapultę, ale po wyrzuceniu mnie w górę, stało się to samo co ostatnim razem. Jednak teraz, niebieskooki rdzeń rzekł:
– Cholerny ptak! – zawołał, kiedy leciałem w górę i mogłem go usłyszeć – Uwierzysz? – spytał, gdy go zauważyłem – Też nie mogłem uwierzyć. – odrzekł, kiedy doleciałem na maksymalną wysokość – I wtedy ten ptak... – mówił, ale nie usłyszałem kontynuacji zdania, gdyż spadłem na, ponownie, niedziałającą katapultę.
– Chyba przekraczasz jej maksymalny udźwig. – wyciągnęła wnioski GLaDOS, gdy zszedłem z katapulty – Gratuluję. – stwierdziła ironicznie, kiedy uniosłem wzrok – Może po prostu obniżę sufit. – zakończyła, gdy ujrzałem, że z sufitu poleciało kilka iskier oraz niebieski portal dezaktywował się, a sufit ruszył.
Nie przekraczałem maksymalnego udźwigu katapulty, po prostu nie została ona skalibrowana, aby wyrzucać obiekty testowe na aż taką odległość. No, ale skoro GLaDOS wolała mi ubliżać, zamiast jak normalny ktokolwiek obniżyć od razu sufit, to co ja mogłem. Kiedy jednak sufit zatrzymał się, ponownie umieściłem na nim niebieski portal i wszedłem na katapultę. Wypadało w końcu rozwiązać ten test.
Chwilę potem, gdy wpadłem w portal, spadłem na jeden z obniżonych paneli. W tymże miejscu dostrzegłem laser, którego promień należało przekierować do odbiornika zasłoniętego białym fragmentem ściany. W tym celu należało najpierw, przy użyciu pędu, dostać się w miejsce z przyciskiem, a potem w miejsce z dyspozytorem kostek, do których prowadziły dwa, wysunięte pod kątem, białe panele. Widziałem też tutaj trzeci panel, który prowadził do podwyższenia ze schodami, które prowadziły do wyjścia. Nah, kolejny banalnie prosty test. Prosiłbym o trudniejsze, bowiem zaczynałem się trochę nudzić. No, ale jeżeli chciałem dojść do trudniejszych pomieszczeń, to najpierw musiałem przejść ten.
Dlatego też, pomarańczowy portal umieściłem na wysuniętym pod kątem panelu prowadzącym do miejsca z przyciskiem i zeskoczyłem do głównego pomieszczenia testu. Znajdując się tam, wszedłem na tę nieszczęsną katapultę i zostałem wyrzucony w kierunku portalu. Nadal tak samo przyjemnie się leciało i liczyłem, że przyszłe testy zawierały więcej katapult. No, ale bardzo szybko wypadłem przez portal i, kiedy leciałem, zauważyłem że dwa panele uniosły się, robiąc mi podest. To w sumie dobrze, chociaż pewnie dało się owy przycisk nacisnąć w locie. W każdym razie, po wylądowaniu tam, nacisnąłem przycisk i odwróciłem się, po czym, widząc, że we wnęce naprzeciwko dyspozytor wyrzucił kostkę, umieściłem pomarańczowy portal na drugim, wysuniętym pod kątem białym panelu. Następnie, cofnąłem się jak najbardziej mogłem, rozpędziłem i wskoczyłem w portal. Co prawda nieco zahaczyłem działkiem o powierzchnię panelu, ale na szczęście udało mnie się wpaść w portal.
Kiedy to nastąpiło, po chwili, spadłem na katapultę i zostałem odbity do miejsca z kostką. Przynajmniej zaoszczędziłem kilka sekund życia, a to zawsze na plus. Co prawda nie wiedziałem, co owe sekundy mogły mi dać, ale kiedyś mogło się okazać, że przydadzą się. W każdym razie, kilka chwil potem, wylądowałem we wnęce z kostką i podszedłem do niej, po czym podniosłem ją działkiem portalowym i zeskoczyłem na podłogę. Następnie zaś, podszedłem do wiązki lasera i, przy użyciu kostki, przekierowałem ją na biały fragment ściany naprzeciwko, ten który zasłaniał odbiornik. Po postawieniu kostki przeszedłem parę kroków, umieściłem pomarańczowy portal na trzecim z wysuniętych pod kątem paneli i wskoczyłem w portal, oszczędzając kolejne kilka sekund. Czy w takim razie mogłem już nazwać się oszczędnym człowiekiem, szczególnie po tym, jak przeszedłem jeden z testów w starym torze testowym? No, ale kilka chwil potem, zostałem odbity od katapulty i wylądowałem w miejscu ze schodami prowadzącymi do wyjścia, przodem do portalu, a tyłem do ściany.
– Ale wyglądasz, tak majestatycznie snując przez powietrze. – odezwała się GLaDOS, kiedy podszedłem do krawędzi podłogi i pomarańczowy portal umieściłem na ścianie naprzeciwko odbiornika – Jak orzeł. – porównała, gdy przeszedłem nieco i, kiedy widziałem drugą stronę ściany, wystrzeliłem na niej niebieski portal – Pilotujący sterowiec. – dodała, kiedy laser wpadł do odbiornika otwierając drzwi – W każdym razie dobra robota. – zakończyła, gdy odwróciłem się w kierunku schodów i ruszyłem do wyjścia.
Komentarze powoli mnie się kończyły na twoją żałosność, GLaDOS. Mogłabyś chociaż przez chwilę zachowywać się normalnie, dopóki nie znajdę nowych komentarzy? Oczywiście wszyscy wiedzieliśmy, że to nie miało nastąpić i zostałem skazany na wysłuchiwanie uwag maszyny, która zachowywała się jak rozwydrzony bachor, który nie dostał tego, czego chciał.
No, ale obecnie przeszedłem przez siatkę dematerializującą i zszedłem do pomieszczenia z windą. Tam, na prawie wszystkich ekranach włączonych nie ujrzałem nic ciekawego, ten sam spot, który widziałem w pomieszczeniu z windą, z którego wszedłem do testu i najprawdopodobniej stanowiący jakiś tutejszy wygaszacz ekranu, bowiem o niczym nie informował. Dlatego też, gdy winda zatrzymała się a drzwi otworzyły, wszedłem do niej i owa po chwili ruszyła.
Zastanawiałem się, czy Aperture posiadało jeszcze jakąś część owego obiektu znajdującą się głębiej niż tory testowe. To, że znajdowało się coś wyżej to wiedziałem, bowiem winda po każdym teście zjeżdżała, ale ciekawiło mnie czy znajdowałem się w jedynej używalnej części Aperture. Znaczy kolejne poziomy znajdujące się głębiej niż tory testowe i tutejsze pomieszczenia techniczne mogły na przykład zostać od dawna zamknięte. Wiecie, Aperture na sto procent nie zaczynało od tak nowoczesnej części. Co prawda nie wiedziałem, kiedy powstało, ale na sto procent dawno temu, może nawet jeszcze w dwudziestym wieku. W końcu owy ośrodek nie musiał zaczynać od testowania technologii portali, mogli kiedyś zajmować się czymś innym. Ciekawiło mnie czy miałem się tego dowiedzieć.
– Życzę miłego rozwiązywania testu. – moje rozmyślania przerwała GLaDOS, gdy zorientowałem się, że winda zatrzymywała się – Ja wyjdę sobie na powierzchnię. – stwierdziła, kiedy winda zatrzymała się – Piękna dziś pogoda. – poinformowała, gdy drzwi otworzyły się – Jeśli przejdziesz ten test, może pozwolę ci pojechać windą – mówiła, kiedy wyszedłem i ruszyłem w kierunku pomieszczenia testowego, bowiem ekrany nie przedstawiały nic nowego, jedynie tutaj pozostało ich włączonych znacznie mniej niż ostatnio – na górę do świetlicy, gdzie ponownie ci opowiem, jak to zobaczyłam jelenia. – zakończyła, gdy wszedłem po schodach i podszedłem do ekranu, który włączył się.
A ta znowu próbowała mnie okłamywać. Dobrze wiedziałem jak wyglądała i, że została stworzona jako maszyna wielkości samolotu pasażerskiego. Nie miała możliwości ot tak sobie wyjść na zewnątrz, jedynie mogła oglądać świat przez jakieś monitory czy coś w tym stylu. No chyba, że miała też jakieś zapasowe ciało, które mogło się poruszać tak jak człowiek, ale szczerze w to wątpiłem.
W każdym razie, kiedy spojrzałem na ekran informujący, że doszedłem do testu dziesiątego z dwudziestu dwóch, ujrzałem że zostało podświetlonych całkiem sporo ikonek. Informowały o tym, że kostkę należało umieścić na przycisku, o tym, iż należało uważać aby nie dostać kostką w głowę, zastosować pęd oraz katapultę, a także kostką przekierowującą zrobić coś z laserem, ale nie skierować go do odbiornika, bowiem owa ikonka się nie świeciła. Aż ciekawiło mnie jak wyglądał ten test i, co najważniejsze, co należało zrobić z promieniem lasera. No, ale najważniejsze, że zawierał on katapulty, czyli mój ulubiony element testów.
Kiedy zaś wszedłem do ogromnego pomieszczenia, zauważyłem w nim katapultę skierowaną na podwyższenie z laserem padającym do odbiornika. Widziałem, że owy laser powodował iż dalszą drogę blokowała uniesiona bariera. Najprawdopodobniej do wyjścia należało dostać się katapultami, bowiem gdy uniosłem wzrok, dostrzegłem na ścianie następne katapulty. Poza tym, w głównym pomieszczeniu testu widziałem też wielką dziurę w podłodze na drugim końcu i wnękę z kostką. No cóż, na razie ten test, a jakże, nie wyglądał na trudny, ale w sumie na całkiem w porządku. Dlatego też oraz z faktu, że wyboru nie miałem, zacząłem go wykonywać.
Na początku, pomarańczowy portal wystrzeliłem najwyżej jak się dało na ścianę, w którą zostało wmontowane wejście, a następnie podszedłem do dziury w podłodze. Po zrobieniu tego, wskoczyłem w nią i, w locie, umieściłem na podłodze niebieski portal. Dzięki temu zostałem wyrzucony do wnęki ze zwykłą kostką. Kiedy jednak spojrzałem w jej kierunku, ujrzałem, że niewielki panel radośnie się tą kostką bawił. Obracał się w prawo oraz lewo oraz przechylał tak, aby nieco tę kostkę podrzucić. Ewidentnie, ten panel za dobrze się bawił i udowadniał, że panele w Aperture posiadały swego rodzaju świadomość. Nie chciałem mu przerywać zabawy, no ale niestety bez kostki nie mogłem przejść tegoż testu, dlatego mimo iż wiedziałem, że ten panel nie mógł mnie usłyszeć, powiedziałem:
– Wybacz, ale potrzebuję tej kostki.
Po czym wziąłem ją działem portalowym, a panel schował się w swoje miejsce w podłodze. Następnie zaś, wróciłem do wykonywania tego testu.
Najpierw zeskoczyłem do dziury w podłodze jednak tak, aby nie wpaść w portal. Kiedy zaś już stałem na podłodze, wszedłem w portal i, po spadnięciu na podłogę, wszedłem na katapultę. Dzięki temu zostałem wyrzucony na podwyższenie z laserem i uderzyłem w barierę, po czym opadłem na podłogę. Kiedy już stałem na niej, podszedłem do odbiornika lasera i postawiłem przed nim kostkę, przerywając wiązkę oraz opuszczając barierę. Po zrobieniu tego, zeskoczyłem do głównego pomieszczenia testu i wszedłem na katapultę. Dzięki temu, zostałem odbity w kierunku katapulty na ścianie, a kiedy i ona mnie odbiła, wylądowałem pod kolejną barierą. To miejsce jednak, zawierało odbiornik lasera oraz, po drugiej stronie, na ścianie, jej biały fragment. Widniał tutaj także przycisk aktywujący dyspozytor kostek.
Wiedząc, że musiałem zasilić odbiornik laserem, najpierw podszedłem do przycisku i nacisnąłem go. Dzięki temu, z dyspozytora wypadła kostka i, jako iż owy znajdował się nad katapultą, spadła na nią i odbiła się tak jak ja niedawno, po czym opadła pod barierą. Widząc ją, wystrzeliłem pomarańczowy portal na biały kawałek ściany, a następnie podszedłem bliżej i chwyciłem ją, a następnie wraz z nią zeskoczyłem do miejsca z laserem. Tam, odstawiłem kostkę zwykłą na bok i, przy pomocy przekierowującej, skierowałem wiązkę do odbiornika znajdującego się za portalem. Po zrobieniu tego, po prostu wziąłem normalną kostkę i zeskoczyłem do głównego pomieszczenia testu.
Tam, wszedłem na katapultę i dzięki temu miałem przyjemną końcówkę testu. Zostawałem po prostu odbijany od jednej i drugiej katapulty, które zostały umiejscowione na ścianach, aż do miejsca z przyciskiem otwierającym wyjście. Z każdym testem coraz bardziej lubiłem te katapulty i chciałem w kolejnych dwunastu testach widzieć ich jeszcze więcej. No, ale gdy znalazłem się w miejscu z przyciskiem, po prostu podszedłem do niego i umieściłem na nim kostkę, otwierając sobie wyjście.
– Przeszedłeś test. – stwierdziła oczywistość GLaDOS, gdy odwróciłem się w kierunku wyjścia – Dziś nie widziałam jelenia, natomiast widziałam ludzi. – opowiedziała, kiedy wyszedłem z testu i przeszedłem przez siatkę dematerializującą, po czym zacząłem schodzić po schodach – Ale skoro tu jesteś, moje zapotrzebowanie na obiekty testowe jest zaspokojone. – wyjaśniła, gdy doszedłem do pomieszczenia z windą i na mniejszej ilości włączonych i w ogóle obecnych ekranów nie zauważyłem żadnego nowego spotu.
A fakt, że najprawdopodobniej posiadała w komorach hibernacyjnych całe mnóstwo martwych obiektów testowych jej nie przeszkadzało? A poza tym to co, jak na przykład przypadkowo wpadłbym do kwasu i zginął to zamierzała porywać ludzi z zewnątrz, aby stali się obiektami testowymi? W sumie to zapewne tak, bowiem generalnie rzecz biorąc to ja zostałem porwany i zamknięty w tym miejscu, wszakże nie chciałem się tu dostać oraz nikt nie pytał mnie o zdanie. I właśnie dlatego kurna starałem się wydostać z tego miejsca.
Teraz jednak, jako iż nie widziałem tutaj żadnej drogi potencjalnej ucieczki, po prostu wsiadłem do windy, która po chwili ruszyła do jedenastego testu...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top