XII - Trzecia tura testów.
Kiedy winda jechała, trochę zacząłem zastanawiać się, jak wyglądał obecnie świat zewnętrzny. Nie, ale naprawdę, ciekawiło mnie to, wszakże od pięćdziesięciu tysięcy lat nie miałem możliwości wyjść na zewnątrz. Podejrzewałem, że po prostu technologia, medycyna oraz inne dziedziny życia niewyobrażalnie się rozwinęły, bowiem wątpiłem, że ludzkość stała w miejscu. Nie mogłem się doczekać, aż wydostanę się z Aperture i zobaczę jak wyglądał świat w bardzo odległej przyszłości. Generalnie to chyba jedyny plus przeżycia tak długo. Zastanawiałem się tylko, jak poradzę sobie po wyjściu z tego ośrodka. W końcu nie mogłem posiadać pewności, że mój dom nadal istniał w odległej przyszłości, a poza tym musiałbym też na nowo wrócić do zawodu i po prostu zapewnić sobie normalne życie. To mnie najbardziej przerażało w życiu po wydostaniu się z tego miejsca, no ale liczyłem na to, że jakoś bym sobie poradził.
Jako iż GLaDOS nie odezwała się, gdy winda zatrzymywała się oraz ogólnie, kiedy zatrzymała się, znowu zamyśliłem się na tyle, że stałem jak debil w windzie, która już dawno zatrzymała się, a drzwi otworzyły. Jeżeli GLaDOS jakimś cudem mogła widzieć, co robiłem w pomieszczeniu z windą, to musiała teraz właśnie uznać mnie za debila. W sumie to nie zdziwiłbym się, gdyby traktowała mnie tak od początku, bowiem po niej mogłem się absolutnie wszystkiego spodziewać. No, ale kiedy wyszedłem, moja przeciwniczka przemówiła:
– Wybacz bałagan. – rzekła, gdy rozejrzałem się i dostrzegłem, że tutaj mniej ekranów nie zostało zniszczonych – Zaniedbałam trochę to wszystko, odkąd mnie zabiłeś. – stwierdziła, kiedy na działających ekranach dostrzegłem nowy spot, który w wielkim skrócie przedstawiał jakiś laser z nieznanych mi przyczyn uruchomiony w jakimś biurze – Za co ci chyba nie podziękowałam. – zakończyła, gdy podejrzewając, że to mogło sugerować, że owy laser znajdzie się w tymże teście, wszedłem po schodach.
– Autotest sarkazmu zakończony. – odezwał się pierwszy raz od dawna Komunikat, kiedy drzwi do pomieszczenia testowego otworzyły się.
Powinni tej GLaDOS zabrać możliwość używania sarkazmu, bowiem to trochę denerwowało. A sam fakt, że używała tej ironii w taki sposób, że dało się to bardzo prosto wyłapać, nie pomagał. Podejrzewałem, że się w końcu przyzwyczaję, no ale rozumiecie. A poza tym, ciekawe czy tej karakance dało się wytłumaczyć, że nie dało się jej zabić, ponieważ została stworzona jako maszyna.
– O, dobrze, działa. – przemówiła ponownie GLaDOS, gdy wszedłem do pomieszczenia testowego i szybko dostrzegłem podajnik kulki oraz jej odbiornik, jednak po mym wejściu podajnik uniósł się, a odbiornik schował w zalanej wodą podłodze – Zabiorę się za uruchamianie całej reszty, a ty zajmij się tym pierwszym, prostym testem. – rzekła, kiedy zauważyłem, że na miejsce podajnika kulek, po ówczesnym, lekkim zatrząśnięciu się pomieszczenia, wysunął się emiter lasera, a na miejsce odbiornika kulki odbiornik lasera, miło wiedzieć, że ekrany w pomieszczeniach z windą informowały o nowych elementach testowych – Który dotyczy badania śmiercionośnych laserów – mówiła, gdy emiter uruchomił się – oraz reakcji obiektów testowych zamkniętych w jednym pomieszczeniu – kontynuowała, kiedy wszedłem na platformę, znajdującą się po drugiej stronie pomieszczenia – ze śmiercionośnymi laserami. – zakończyła, gdy pomarańczowy portal umieściłem nad odbiornikiem.
Faktycznie, ten test okazał się tak banalny, że gdyby działo portalowe mógł unieść noworodek, to powinien bezproblemowo go rozwiązać. Po umieszczeniu pomarańczowego portalu nad odbiornikiem, niebieski dałem w miejscu, w które trafiał laser i, gdy owy aktywował odbiornik, platforma ruszyła w górę. Banał, a wręcz mogłem powiedzieć, że Nadbanał.
– Nieźle. – skomentowała GLaDOS, gdy platforma zatrzymała się – Zapomniałam, jaki w tym jesteś dobry. – rzekła, kiedy odwróciłem się i ruszyłem do wyjścia – Ale nie forsuj się. – powiedziała, gdy przekroczyłem siatkę dematerializującą – Mamy BARDZO wiele testów do zrobienia. – zakończyła, kiedy schodziłem po schodach.
No to musiałem ją zawieść, ale przy pierwszej lepszej okazji zamierzałem urwać się z toru testowego. Podejrzewałem, że niebieskooki rdzeń został całkowicie zniszczony, więc musiałem poradzić sobie sam, no ale pięćdziesiąt tysięcy lat temu dałem radę dotrzeć do silosu GLaDOS sam, więc co za problem powtórzyć ten sukces.
No, ale kiedy dotarłem do pomieszczenia z windą, dostrzegłem że więcej ekranów zostało włączonych, co wnioskowałem po tym, że lepiej dało się zauważyć, co działo się na spocie z laserem w roli głównej. Tak, nadal polegał na tym, że wielki emiter lasera z jakiegoś powodu uruchomiono w biurze pełnym prosto narysowanych, czarnych postaci. No cóż, to Aperture, może tutaj to, czy laser w ogóle się uruchamiał, testowano w pomieszczeniach biurowych, nie mi w to wnikać. W każdym razie, jako iż nie miałem wyboru, kiedy winda nadjechała i drzwi otworzyły się, wszedłem do niej, a kilka chwil potem owa ruszyła.
Zastanawiałem się nad tym, dlaczego tenże ośrodek nie wypuścił jeszcze do sprzedaży działa portalowego. Co prawda nie wiedziałem, kiedy owo zostało stworzone, ale podejrzewałem, że stosunkowo dawno i na sto procent przed mym przybyciem do tego ośrodka. Czemu w takim razie nie podzielili się tym wynalazkiem ze światem, tylko ciągle pozostawało w fazie testów, mimo iż, obecnie, GLaDOS powinna zauważyć, że działało bez zarzutów? W ogóle zastanawiałem się czy Aperture coś sprzedawało. Raczej tak, bowiem skądś hajs musiał się brać na tworzenie tego wszystkiego jak na przykład ruchome panele i tak dalej, ale nigdy nie spotkałem się z żadnym produktem Aperture Science, bowiem powinienem to pamiętać, co nie? Nie pamiętałem sprzed mego przybycia jedynie tego wypadku, ale całe moje poprzednie życie aż do tamtego momentu już pamiętałem bez problemu.
I znów, jako iż GLaDOS nie odezwała się ani kiedy winda się zatrzymywała, ani kiedy drzwi się otworzyły, nie zorientowałem się, że jakiś czas stałem tak jak debil i rozmyślałem. Musiałem jakoś powstrzymać mój napływ myśli, no ale jednocześnie to miejsce sprzyjało takiemu nadmiernemu myśleniu podczas jazdy windą. No, ale gdy zorientowałem się, że winda już stała z otwartymi drzwiami i wyszedłem z niej, zobaczyłem że na tym piętrze praktycznie każdy ekran został już włączony, poza dwoma czy trzema po mej lewej stronie.
– Następny test wiąże się z wykorzystaniem kostek przekierowania zniechęcenia. – odezwała się GLaDOS, kiedy dostrzegłem, że generalnie ekrany znowu przedstawiały laser – Dopiero co skończyłam je budować, gdy doznałeś swojego, powiedzmy, napadu. – kontynuowała, gdy dostrzegłem na owym spocie jeszcze jeden szczegół, na który najwidoczniej nie zwróciłem wcześniej uwagi, a mianowicie taki, że spot kończył się tym, iż wiązka lasera przechodziła przez portal i wydostawała się przez emiter znajdujący się w pomieszczeniach testowych – Więc teraz oboje przekonamy się jak działają. – mówiła, gdy odwróciłem się i ruszyłem w kierunku pomieszczenia testowego – Poszukaj w rogu. – zakończyła, kiedy wchodziłem po schodach.
Przypominam, kto chciał mnie zabić łącznie chyba z cztery razy. Ja się tylko broniłem, do czego miałem prawo, no ale weź tu dyskutuj z kobietą i to jeszcze mechaniczną. Cóż, musiałem się po prostu przyzwyczaić do jej denerwowania mnie. W każdym razie, kiedy przeszedłem przez drzwi, ujrzałem niedługi korytarz prowadzący do właściwego testu, a po lewej stronie, na ścianie, włączył się wielki ekran, kiedy akurat do niego podszedłem. Informował, że doszedłem do testu drugiego z, tym razem, dwudziestu dwóch oraz, że należało tutaj umieścić kostkę na przycisku, uważać aby nie zostać ową uderzony, że należało doprowadzić laser do odbiornika oraz ikonka, która najbardziej mnie zaciekawiła. Przedstawiała bowiem wiązkę lasera, która wpadała w jakąś kostkę, najprawdopodobniej tę z dziwną nazwą, o której mówiła GLaDOS i dzięki temu owa wiązka zostawała przekierowana w prawo. Od razu zorientowałem się, że ta kostka miała przekierowywać laser. Ciekawe, nie powiem, aż zastanawiało mnie, jak owy test wyglądał. Dlatego też, po spojrzeniu na ten ekran, ruszyłem do pomieszczenia testowego.
W nim dostrzegłem laser, który padał na ścianę niezdatną do umieszczenia portalu oraz na ścianie naprzeciwko mnie odbiornik, który, z tego co widziałem oraz mogłem się zorientować po tym, że te kółka sugerujące czy dane urządzenie zostało uruchomione czy nie zostały doprowadzone prawie do końca jednej ze ścian podwyższenia z wyjściem, aktywował jakieś schowane obecnie schody. Dostrzegłem też w oddali, zasłonięte jakąś zniszczoną ścianą, niewielkie pomieszczenie ze zdatną do umieszczenia podłogą. Hej, spodziewałem się trudniejszego testu, bowiem podejrzewałem, że między innymi po to stworzono te kostki przekierowujące. No, ale cóż, generalnie to dopiero drugi test, może z czasem miało robić się trudniej, w sumie tak jak pięćdziesiąt tysięcy lat temu. Teraz jednak, musiałem przejść to pomieszczenie.
Od razu pomarańczowy portal wystrzeliłem najpierw w jedno miejsce podłogi za zniszczoną ścianą, a niebieski pod sobą i przeskoczyłem. Kiedy to zrobiłem, po przeskoczeniu, nim ponownie wpadłem w portal, odsunąłem się nieco w lewo. Jednak, w tym momencie, gdy na chwilę mój wzrok padł na ścianę naprzeciwko mnie, dostrzegłem że jeden niewielki panel ścienny na moment odsunął się i zobaczyłem za nim znany mi już, niebieskooki rdzeń, przyczepiony do prowadnicy. O, to on jednak nie został całkowicie zniszczony, a jedynie w ten brutalny sposób wyłączony? Miło wiedzieć, może mógłby w przyszłości pomóc mi w ucieczce. No, ale stosunkowo szybko panel zamknął się i musiałem po prostu wracać do testu. Dlatego też wziąłem kostkę, która po bokach posiadała coś wyglądające na sporą soczewkę i przeskoczyłem na drugą stronę. Następnie zaś, postawiłem przedmiot na wiązce lasera. Faktycznie, owy został przekierowany w stronę ściany z odbiornikiem. Szkoda, że pięćdziesiąt tysięcy lat temu nie istniała kostka umożliwiająca przechowywanie w niej kulki energetycznej. Niby to nieziemsko ułatwiłoby i tak już proste testy, no ale zawsze to jakieś urozmaicenie. Swoją drogą, ciekawe czy w którymś z teraźniejszych testów natrafiłbym znowu na kulkę energetyczną. Wątpiłem, ale wszystko przecież mogło się zdarzyć.
Jednak, wracając do teraźniejszości, ustawiłem kostkę tak, aby laser padał do odbiornika i postawiłem ją. Faktycznie, owy uruchomił schody prowadzące na podwyższenie z drzwiami. W sumie czego mogłem oczekiwać, ale i tak miło wiedzieć, że miałem rację. No, ale gdy uruchomiły się, przeskoczyłem nad wiązką lasera i wszedłem po nich. Na podwyższeniu natomiast, dostrzegłem jeszcze przycisk otwierający drzwi oraz to, że podłoga posiadała powierzchnię zdatną do umieszczenia portalu. Od razu wiedziałem, co miałem zrobić, dlatego pomarańczowy portal wystrzeliłem na podłogę koło siebie, a niebieski pod kostką i, kiedy owa znalazła się po mojej stronie, szybko chwyciłem ją działem portalowym i zaniosłem na przycisk, tym samym otwierając sobie wyjście.
– Gratulację. – skomplementowała GLaDOS, gdy drzwi otworzyły się – A oto wynik testu: jesteś okropną osobą. – mówiła, kiedy przekroczyłem siatkę dematerializującą i schodziłem po schodach – Poważnie, tak tu jest napisane: okropna osoba. – kontynuowała, kiedy westchnąłem z zażenowaniem i przewróciłem oczami – A przecież nie to testowaliśmy. – zakończyła, gdy trafiłem do pomieszczenia z windą.
Miałem dziewięćdziesięciodziewięcioprocentową pewność, że ten wynik został zmanipulowany przez GLaDOS, aby mogła mi jeszcze bardziej dokuczać, na przykład w nieodległej przyszłości. Czemu nie stuprocentową? Nigdy nie dało się, nawet w przypadku takiej suki jak GLaDOS, mieć stuprocentowej pewności do czegokolwiek. No, ale na razie nie dogryzała mi jakoś specjalnie mocno, więc dało się to przeżyć. Jednak, jako iż nie miałem specjalnie wyboru, wsiadłem do windy, która po chwili ruszyła do trzeciego testu.
Zastanawiałem się w sumie, czemu pozostawałem w hibernacji przez aż tak długi czas, aż, zapewne, ten niebieskooki rdzeń mnie wybudził. Hej, to nie miało sensu aby trzymać prawdopodobnie ostatni żywy obiekt testowy tyle lat w uśpieniu. Ja rozumiałem, że coś mogło się zepsuć, na przykład jakaś część systemu odpowiedzialna za wybudzanie obiektów testowych, no ale jednak podejrzewałem, że owe dało się wybudzać ręcznie, co nie? A poza tym, ciekawiło mnie też, jakim cudem przeżyłem tyle czasu. Tak, prawdopodobnie jakiś awaryjny system podtrzymywania życia istniał, no ale to musiało też oznaczać, że cały został przekierowany do komory, w której ja zostałem zahibernowany, skoro, zapewne, żaden inny obiekt testowy nie przeżył. Tylko czemu ktoś lub coś chciał bądź chciało utrzymać przy życiu akurat mnie? Z mojej perspektywy to oczywiście, że dobrze, ale jednak takie trochę...dziwne.
– Nie zniechęcaj się tymi uwagami o okropnej osobie. – moje rozmyślania przerwała GLaDOS, kiedy dostrzegłem, że winda zatrzymywała się na kolejnym piętrze – To tylko zestaw danych. – rzekła, gdy winda zatrzymała się – Jeśli cię to pocieszy, nauka zweryfikowała decyzję – mówiła, kiedy drzwi otworzyły się – twojej biologicznej matki, by porzucić cię na czyimś progu. – zakończyła, gdy wyszedłem z windy.
Musiałem cię zawieść, GLaDOS, ale ja nie zostałem adoptowany. Gdyby tak się stało, to raczej moi rodzice powiedzieliby mi o tym, co nie? Po co mieliby ukrywać, że mnie adoptowali? A, że nikt nigdy mi tego nie powiedział, to śmiałem twierdzić, że jak zwykle kłamałaś. A poza tym, GLaDOS chyba ewidentnie nie wiedziała jak pocieszać. W sumie, została stworzona jako maszyna, więc też nie dziwne.
No, ale od razu ruszyłem do pomieszczenia testowego, przy okazji na, mniejszej ale zawsze, liczbie włączonych ekranów widząc, że znowu czekał mnie test z wykorzystaniem lasera. Czy to ulubiony element testowy GLaDOS, że już trzeci test pod rząd się pojawiał? Chociaż w sumie, pięćdziesiąt tysięcy lat temu kulka energetyczna, po swoim pierwszym pojawieniu się, też zostawała umieszczona w praktycznie każdym pomieszczeniu testowym, więc nie ważne. Kiedy zaś przeszedłem przez drzwi, znowu trafiłem na korytarz prowadzący do właściwego testu. Wielki ekran, który uruchomił się, gdy obok niego przeszedłem, informował, że doszedłem do testu trzeciego z dwudziestu dwóch oraz, że owy polegał jedynie na doprowadzeniu lasera do odbiornika przy pomocy kostki przekierowującej. Jak widać, szykował się kolejny banalny test, ale liczyłem na to, że w przyszłości trafię na trudniejsze. Pięćdziesiąt tysięcy lat temu GLaDOS udowodniła, że potrafiła tworzyć wymagające komory testowe.
No, ale gdy wszedłem do testu, światło włączyło się, a wraz z nim dwa lasery, jeden padający na ścianę, na której widniało też wyjście, a drugi na ścianę za mną. Również, pośrodku pomieszczenia, z podłogi wysunęło się dość szerokie podwyższenie, a leżące na podłodze panele podwyższenia z kostką schowały się, wpasowując się w ścianę. Już widziałem, jak należało owe pomieszczenie przejść, ale to postanowiłem zostawić na za chwilę. Bardziej zainteresowało mnie przejście, które dostrzegłem na lewym skraju ściany, na której znajdowało się między innymi wejście do testu.
Kiedy je przekroczyłem i zeskoczyłem niżej, dostrzegłem, że trafiłem do pierwszej na ten tor testowy kryjówki tego tajemniczego człowieka, który chociażby te pięćdziesiąt tysięcy lat temu zostawiał wskazówki, jak dotrzeć do silosu z GLaDOS. Oprócz tego, słyszałem w tym miejscu jakiś całkiem przyjemny utwór dochodzący z radyjka stojącego koło ściany bardziej schowanej po prawej stronie. Szkoda, że nie znałem tytułu tej piosenki, bowiem nawet mnie się podobała. Na ścianach z kolei widziałem niektóre zdania, które wyłapywałem z owej piosenki, a także jakieś dziwne rysunki, jak na przykład przesadnie rozciągniętego człowieka, zasłaniającego sobie dłońmi przerażoną twarz, z którego głowy wypadały jakieś kartki, a przynajmniej na takowe wyglądały czy jakiegoś dziwnego stworzenia w kształcie elipsy i na dwóch nogach przypominających bardziej prosto narysowane dłonie. Poza tym, stało tutaj też całe mnóstwo puszek po fasolkach.
Temu człowiekowi musiało się naprawdę nudzić albo jakoś go pojebało od zbyt długiego przebywania w Aperture razem z zabójczą sztuczną inteligencją, albo jedno i drugie. W sumie, po człowieku, który posiadał obsesję na punkcie Kostki Towarzyszącej mogłem się absolutnie wszystkiego spodziewać. Nie widziałem sensu tych rysunków, najwidoczniej po prostu musiał się jakoś spełnić artystycznie czy coś w tym stylu. Zastanawiało mnie, ile ten gościu tu spędził, ale nie widziałem żadnych przekreślonych kresek na ścianach wskazujących na liczbę tygodni, więc nie mogłem sobie policzyć. No, chyba że siedział tutaj dzień czy dwa, to wtedy zrozumiałe.
No, ale że nie widziałem tutaj nic ciekawego do roboty, postanowiłem wrócić do właściwego testu i go wykonać. W sumie dopiero teraz zauważyłem, że GLaDOS nie zareagowała, że zniknąłem z widoku kamer. Najwidoczniej miała to gdzieś, bowiem nie widziałem, jak przy użyciu tego miejsca dało się uciec z toru testowego. W każdym razie, od razu podszedłem do podwyższenia, z którego niedawno zeskoczyłem, po czym spróbowałem podciągnąć się i tak wyjść. Nie należało to do zbyt prostych zadań, gdyż podwyższenie okazało się stosunkowo wysokie, ale w końcu mnie się udało i wróciłem do pomieszczenia testowego.
Po powrocie tam, dostałem się przy pomocy portali na duże podwyższenie z kostką przekierowującą. Po znalezieniu się tam, dopiero teraz dostrzegłem, że w jednym miejscu podłogi widniało czerwone światło, a gdy uniosłem wzrok ujrzałem, że wskazywało na odbiornik lasera na suficie. Widząc to, portalami przekierowałem ten padający na ścianę po mojej prawej stronie i, po zrobieniu tego, wziąłem działkiem portalowym kostkę przekierowującą i rozpędziłem się, a następnie przeskoczyłem na podwyższenie pośrodku pomieszczenia. Kiedy już tam stałem, umieściłem kostkę w promieniu drugiego lasera, skierowałem do drugiego odbiornika i postawiłem ją.
– Gratulacje. – skomplementowała GLaDOS, kiedy drzwi otworzyły się – Ale nie z okazji testu. – sprecyzowała, gdy zeskoczyłem na podłogę – Większość ludzi opuszcza hibernację w stanie poważnego niedożywienia. – wyjaśniła, kiedy ruszyłem w kierunku wyjścia – Chcę ci pogratulować przechytrzenia losu i jakimś cudem wrzucenia paru kilo. – zakończyła, gdy przeszedłem przez siatkę dematerializującą i schodziłem po schodach.
Przecież ja nie przytyłem po tych pięćdziesięciu tysiącach lat spędzonych w hibernacji. Wręcz czułem, że schudłem, po tym, że działo portalowe, o czym już wam wspominałem, wydawało się nieco cięższe niż kiedyś. Skąd ona wywnioskowała, że przytyłem, skoro widziała jak obecnie wyglądałem? Podejrzewałem, że jeżeli wynikało to z jakichś akt obiektów testowych czy coś takiego, to nie zdziwiłbym się, gdyby na szybko je zafałszowała, aby mogła teraz mi jeszcze bardziej dokuczać. No, ale kiedy znalazłem się w pomieszczeniu z windą i owa nadjechała, jako iż na włączonych ekranach nadal wyświetlały się spoty związane z laserem, wszedłem do owej i, kilka chwil potem, ruszyła w kierunku czwartego testu.
Liczyłem na to, że w tym torze testowym istniały też jakieś pomieszczenia z jeszcze innymi, nowymi elementami testowymi. Jeżeli miałem testować jedynie przy użyciu kostek, laserów i, ewentualnie, wieżyczek czy też pędu, to padłbym tu ze znudzenia. Zdążyłem się po tych wielkich ekranach zorientować, że owy tor testowy posiadał więcej pomieszczeń, więc może to miało jakiś związek. W sumie to ciekawiło mnie też, wbrew pozorom, jaki sposób zabicia mnie na końcu tego toru testowego planowała GLaDOS i w jaki sposób tym razem uciekłbym od śmierci. No chyba, że nauczyła się przygotowywać owe końcówki ostatnich testów tak, abym nie mógł uciec, oby nie. Podejrzewałem, że albo planowała znowu mnie spalić, albo udusić neurotoksyną, albo, ewentualnie, rozstrzelać wieżyczkami zwykłymi lub rakietowymi. Swoją drogą, może w którymś z testów pojawiłaby się wieżyczka rakietowa? Wiecie, można skonstruować test tak, że jakiś istotny element znajdowałby się za szkłem i do jego rozbicia należało użyć rakiety owej wieżyczki. W sumie trochę powątpiewałem, ale czekało na mnie jeszcze mnóstwo testów, więc kto wie.
Jako iż obecnie ani podczas zatrzymywania się windy, ani w momencie, kiedy już się zatrzymała GLaDOS nie odezwała się, znowu stałem tak jak debil przed otwartymi drzwiami, kompletnie zamyślony. Liczyłem na to, że GLaDOS nie wiedziała, co robiłem w pomieszczeniu z windą i ogólnie w samej windzie, bowiem uznałaby mnie za idiotę. Jednak, kiedy zorientowałem się, że winda stała, a drzwi otworzyły się, wyszedłem i dostrzegłem, że na ekranach w końcu pojawił się inny spot, tym razem niereklamujący nowego elementu testowego. Przedstawiał on jakieś białe koło na niebieskim tle, które otworzyło się. Z niego natomiast wysunął się jakiś biały, wąski pasek, a koło zamknęło się. Na owym pasku stała prosto narysowana, biała postać, która machała w kierunku oglądającego. Chwilę potem, koło i wąski pasek znikało, a postać została spuszczona w dół ekranu i schowała się. Po tym, spot zaczynał się od nowa.
Nie posiadał w sobie żadnych zdań ani nic w tym stylu, więc nie miałem pojęcia, o co mogło z nim chodzić. Wiadomo, najważniejsze, że znowu nie widziałem tego nieszczęsnego lasera, bowiem to już robiło się nudne. Jednak, jako iż nie miałem nic do roboty, poszedłem schodami w górę. Kiedy natomiast doszedłem do ich końca i poszedłem kilka kroków do przodu, dostrzegłem, że przejście przez korytarz blokowały mi jakieś panele ścienne, które zostały wysunięte i z obu stron uniemożliwiały mi przejście.
– Moment – odezwała się GLaDOS, gdy ja już szukałem wzrokiem jakiegoś alternatywnego przejścia.
Po tym jej słowie, panele zaczęły unosić się i ustawiać w odpowiednich pozycjach, a następnie wsuwać w ścianę i ustawiać w odpowiednich miejscach.
– Przechodzisz te komory testowe szybciej, niż jestem w stanie budować. – poinformowała, kiedy ściany naprawiały się – Więc możesz śmiało zwolnić, odprężyć się i – mówiła, gdy mogłem już przejść, dlatego ruszyłem przed siebie długim korytarzem – zająć się tym, co zwykle robisz, gdy nie niszczysz tego obiektu. – zakończyła, kiedy zbliżałem się powoli do jakiegoś skrętu w lewo.
Przecież to nie ja zniszczyłem Aperture, tylko zrobił to czas oraz fakt, że przez pięćdziesiąt tysięcy lat GLaDOS pozostawała wyłączona. A nie stałoby się to, gdyby nie próbowała mnie zabić kilkukrotnie, no ale najwidoczniej nie zamierzała przyjąć tego faktu do siebie. W każdym razie, gdy po chwili zeskoczyłem z podwyższenia i podszedłem do drzwi, kiedy otworzyły się, szybko uniósł się długi i spory fragment podłogi, dzięki czemu mogłem wyjść nie wpadając do kwasu. Po wejściu do owego miejsca, dostrzegłem, że podłoga została zalana kwasem, a na ścianie po mojej prawej, a dokładniej po drugiej stronie pomieszczenia, widniał odbiornik lasera. Sam emiter owego lasera znajdował się na ścianie naprzeciwko mnie, niedaleko wnęki z przyciskiem otwierającym wyjście, a wiązka padała na ścianę, na której dało się umieścić portal. Naprzeciwko mnie, w lewym skraju, zauważyłem wnękę z dyspozytorem kostek i przyciskiem go otwierającym. Nah, kolejny łatwy test, mogłem go bezproblemowo pokonać. Dlatego też, od razu przystąpiłem do jego wykonywania.
Najpierw, wystrzeliłem pomarańczowy portal na jedną ze ścian we wnęce z dyspozytorem, a niebieski na ścianę po mojej lewej stronie. Kiedy przeszedłem na drugą stronę, stając tak, aby spadająca kostka nie trafiła mnie w głowę, nacisnąłem przycisk. Po zrobieniu tego, pomarańczowy portal wystrzeliłem na drugi koniec wiązki lasera. Aktywowany odbiornik, z tego co zauważyłem po chwili, aktywował przesuwającą się w prawo i w lewo platformę. Widząc to, szybko chwyciłem mym działem portalowym kostkę i, gdy platforma podjechała, wskoczyłem na nią. W czasie jazdy do wnęki z wyjściem, musiałem przeskoczyć nad wiązką. Jednak, gdy platforma docierała do końca swej drogi, GLaDOS się odezwała, mimo iż jeszcze nawet drzwi nie otworzyłem:
– Przyznam, że faktycznie mnie słuchasz. – stwierdziła, kiedy przeskoczyłem na podłodze we wnęce – Ale aby była jasność – mówiła, gdy postawiłem kostkę na przycisku, otwierając drzwi wyjściowe – nie musisz iść AŻ TAK powoli. – rzekła, kiedy wyszedłem i przekroczyłem siatkę dematerializującą – Przetocz się do windy, to będziemy testować dalej. – zakończyła, gdy schodziłem po schodach.
O co jej chodziło? Przecież przeszedłem ten test w może dwie minuty, coś koło tego. To raczej nie stanowiło dużej ilości czasu, więc nie wiem czemu się o to przyczepiła. A poza tym, chciałem aby odczepiła się od mojej wagi, bowiem to robiło się nudne po prostu. Szczególnie, że dodajmy do tego fakt, iż nie przytyłem, bowiem i jak, tylko schudłem. No, ale cóż, zrozumieć GLaDOS to tak jak próbować wytłumaczyć kamieniowi fizykę kwantową.
Jednak, kiedy doszedłem do pomieszczenia z windą, musiałem trochę poczekać, aż owa nadjedzie. Również widziałem, że na ekranach, a dokładnie ich znacznie mniejszej, włączonej ilości niż ostatnio, dostrzegłem ten sam spot co po dojechaniu do czwartego pomieszczenia testowego. Ciekawiło mnie, co on oznaczał. No, ale nie zdążyłem się zastanowić, gdyż ujrzałem, że winda nadjechała. Kiedy otworzyły się jej drzwi, wsiadłem do niej i, po chwili, ruszyła ona.
Zastanawiało mnie, jakim cudem Aperture przetrwało te pięćdziesiąt tysięcy lat bez zarządzania tą placówką. Znaczy dało się bezproblemowo zauważyć, że zostało zniszczone oraz działało niesprawnie, ale jednak no cóż, nadal nie zawaliło się oraz, nawet po moim pierwszym wejściu tutaj po tylu wiekach, elektryczność tutaj działała, o czym świadczył fakt, że ze starego toru testowego dało się przejść kilka testów. Jedyna hipoteza, jaka przychodziła mi obecnie do głowy, wyglądała tak, że może w tymże ośrodku istniały jakieś automatyczne metody konserwacji budynku, ale po iluś tam latach wyczerpało się odpowiednio dużo zasilania, aby nadal działały i od tamtego momentu Aperture zaczęło popadać w ruinę. Bowiem tak po prostu to żadne miejsce, nawet takie jak Aperture, nie miało szans przetrwać aż tyle lat bez kontroli.
No i super, znowu zamyśliłem się na tyle, że nie zauważyłem, kiedy winda zatrzymała się, a drzwi otworzyły. Szkoda, że GLaDOS częściej nie odzywała się podczas zatrzymywania windy, to wyrywałoby mnie to z zamyślenia, które tutaj często mnie się przytrafiało. W każdym razie, wracając do teraźniejszości, po mym wyjściu z windy, zauważyłem na małej ilości włączonych ekranów inny spot. Tym razem, z tego co udało mnie się wywnioskować, przedstawiał jakąś katapultę czy inne urządzenie działające jak owa. Za wiele szczegółów nie widziałem, bowiem znaczna część ekranów albo nie działała, albo w ich miejscu widziałem dziury. W każdym razie, miło wiedzieć, że moje prośby zostały wysłuchane i, że trafiłem do testu z nowym elementem testowym.
W każdym razie, kilka chwil potem, wszedłem po schodach i ruszyłem do testu, przy okazji w oddali widząc mnóstwo śmieci zagracających wejście. Podejrzewałem jednak, że GLaDOS jakoś je zamiecie panelem na przykład, bowiem co innego. Jednak, kiedy ledwo co wszedłem do korytarza prowadzącego do wejścia, wielki ekran uruchomił się, informując, że doszedłem do piątego testu. Właśnie, dopiero teraz się zorientowałem, że w poprzednim pomieszczeniu ekran nie działał. No, ale ten tutaj informował o tym, że należało umieścić kostkę na przycisku, uważać na utopienie się w kwasie oraz na możliwość dostania kostką w głowę oraz o tym, że należało użyć widzianej przeze mnie na ekranach katapulty. Szczerze, zastanawiałem się jak wyglądał ten test, dlatego od razu ruszyłem przed siebie.
Kiedy zaś podszedłem do śmieci, wielki panel prawej ściany wysunął się i zamiótł je za lewą ścianę. Po zrobieniu tego, schował się, a lewa ściana zamknęła się.
– Następny test wiąże się z wykorzystaniem Powietrznej Katapulty Zaufania Aperture Science. – odezwała się GLaDOS, gdy podszedłem do drzwi i te otworzyły się – Powstała w ramach programu mającego na celu zbadanie – mówiła, kiedy wszedłem do pomieszczenia testowego i rozejrzałem się – czy obiekty testowe nadal potrafią rozwiązywać zadania po wystrzeleniu w kosmos. – rzekła, gdy dostrzegłem, że trafiłem do wielkiego pomieszczenia testowego, w którym pierwsze, co przykuło moją uwagę, to fakt, że na drugim końcu, na prawej ścianie, znaczna większa część czarnego fragmentu paneli odpadła i spadła do kwasu – Wyniki badań były bardzo ciekawe: nie potrafią. – stwierdziła, kiedy zauważyłem na drugim końcu drzwi wyjściowe otwierane przyciskiem oraz ledwo dostrzegalny przycisk aktywujący dyspozytor kostek, znajdujący się nad katapultą umiejscowioną pośrodku pomieszczenia – Powodzenia! – zakończyła, gdy przed sobą ujrzałem katapultę.
Jeżeli przy wystrzeleniu obiektów testowych w kosmos nie zostały im dane odpowiednie skafandry, to nie dziwne, że dane osoby nie potrafiły rozwiązywać żadnych zadań. A poza tym, czemu miałem wrażenie, że ten kosmos to jakaś zapowiedź? Teraz jednak nie miałem powodu aby się tym przejmować, dlatego po prostu przystąpiłem do wykonywania tego banalnie prostego testu.
Od razu wszedłem na katapultę i, kiedy to zrobiłem, zostałem wyrzucony daleko w przód i, koniec końców, wylądowałem po drugiej stronie, przed przyciskiem, na fragmencie podłogi, który zamknął się, gdy lądowałem na nim. Stojąc przed przyciskiem, nacisnąłem go i odwróciłem się. Dzięki temu dostrzegłem, że dyspozytor wyrzucił kostkę, która zaczęła odbijać się od katapulty. Widząc to i bezproblemowo wiedząc, co miałem robić, wszedłem na katapultę po tej stronie pomieszczenia i, po wyrzuceniu, starałem się w locie chwycić kostkę działem portalowym. Musiałem spróbować cztery razy i dopiero za czwartym udało mnie się to. Kiedy natomiast wylądowałem z kostką przed guzikiem, ominąłem go, podszedłem do czerwonego przycisku i umieściłem na nim kostkę otwierając drzwi. Proste jak drut, ale musiałem przyznać, że takie wyrzucanie przez katapultę szybko okazało się przyjemne i miałem nadzieję, że to nie jedyny test, gdzie miała się owa pojawić.
– Mam dla ciebie ciekawostkę: tak naprawdę wcale nie oddychasz świeżym powietrzem. – odezwała się GLaDOS, gdy drzwi otworzyły się, a ja ruszyłem do wyjścia – Za drogo by wyszło je pompować na taką głębokość. – mówiła, kiedy przekroczyłem siatkę dematerializującą, ale że w owym pomieszczeniu nie używałem portali, to działo nie zatrząsnęło się – Po prostu wyciągamy z pomieszczenia dwutlenek węgla, trochę go odświeżamy i pompujemy z powrotem. – wyjaśniła, gdy zacząłem schodzić po schodach – Więc będziesz oddychać tym samym powietrzem do końca swojego życia. – stwierdziła pewnie, kiedy dotarłem do pomieszczenia z windą i ujrzałem, że więcej ekranów zostało tutaj uruchomionych – Sądziłam, że cię to zaciekawi. – zakończyła, gdy dokładniej przyjrzałem się spotowi na temat katapult.
Nie wiedziałem o tym, szczerze mówiąc, ale w sumie to logiczne, że GLaDOS tak robiła. Chociaż w takim razie, to na jakiej ja głębokości się znajdowałem, że pompowanie tutaj tlenu stanowiło aż taki wydatek? Nie wiedziałem czy powinienem się dowiedzieć, wszakże niektóre historie powinny zostać niedopowiedziane. A poza tym, ja miałem w planach stąd uciec, więc w końcu zacząłbym oddychać świeżym powietrzem, bowiem w którymś momencie powinno mnie się udać uciec.
Jednak teraz, wracając do teraźniejszości, co do spotu to na początku na owym katapulta złożyła się z pokazanych jej części oraz, kiedy to nastąpiło, wylądowała na niej kostka. Chwilę potem, katapulta wyrzuciła ją i owa uderzyła w jedną z kilku ciężarówek Aperture, wokół której znajdowały się trzy proste, czarne postacie, z czego jedna siedziała na skraju bagażnika jednej z ciężarówek. Kostka wyrzucona przez katapultę nie trafiła jednak do bagażnika, tylko spadła na niebieski skrawek materiału, a pojazd odjechał. Kiedy to nastąpiło, spot rozpoczął się od nowa. Więc może po prostu sprzedawali kostki? Co prawda nie wiedziałem, po co komu one, poza Kostką Towarzyszącą, którą każdy pewnie by kupił, no ale różni ludzie, różne gusta.
Ja jednak, na ten moment, wsiadłem do windy, która po chwili ruszyła w kierunku szóstego pomieszczenia testowego...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top