IX - Zniszczone testy.

Ten rozdział dedykuję

LeckerSweet

Bowiem lubię cię tak samo jak pisanie tego FanFiction, czyli w chuj³³³³³³³³³.

_____________________________________________

Jednak, kiedy chciałem przejść przez portal, zatrzymała mnie jedna sprawa. Zauważyłem, że wyglądałem inaczej. W sensie na twarzy nadal miałem maskę, mimo iż wyglądała na zabrudzoną, ale zostałem inaczej ubrany. Obecnie miałem na sobie biały podkoszulek, a górna część kombinezonu, którą pięćdziesiąt tysięcy lat temu posiadałem założoną, zwisała sobie z zawiązanymi w mym pasie rękawami. Poza tym, posiadałem również biało-czarne buty, które zapewne spełniały tę samą funkcję, którą pełniły wygięte kijki, które niegdyś miałem przyczepione do kostek. Owe buty jednak na sto procent ułatwiały chodzenie, niż jakieś kijki. Zastanawiałem się jednak, jakim cudem mój ubiór się zmienił. W sensie, kto mógł mi zdjąć górną część kombinezonu oraz zamienić wygięte kijki na buty. Cóż, niektóre historie powinny zostać niedopowiedziane, może po prostu nie powinienem w to wnikać.


No, ale po zauważeniu tejże zmiany, przeszedłem przez portal i ruszyłem przez zniszczone i zarośnięte jakimiś gałęziami z liśćmi Aperture. No, ale ówcześnie postanowiłem spojrzeć na ekran, bowiem interesowało mnie, jaka ikonka znajdowała się obecnie w miejscu dawnej ikonki z ciastem. No cóż...Po spojrzeniu w odpowiednie miejsce zorientowałem się, że w odległej przyszłości nie pierdolą się w tańcu, bowiem obecnie przedstawiała narysowaną na czarno postać wpadającą do jakieś zgniatarki, a przynajmniej tak to wyglądało. No cóż, mnie raczej nic nie groziło, bowiem wnioskując po stanie technicznym tejże placówki obecnie żadna zgniatarka nie powinna działać, ale miło wiedzieć, że stali się szczerzy w stosunku do...mnie, bowiem podejrzewałem, że cała reszta obiektów testowych umarła. Chociaż w sumie to za wiele sensu by nie miało, bowiem jak ja przeżyłem w takim razie? Dobra, nie ważne, może nie powinienem o tym myśleć.


No, ale kiedy ruszyłem przed siebie, zastanawiałem się, czemu Aperture wyglądało inaczej. W sensie panele, poza faktem, że zostały zniszczone i zabrudzone, zostały stworzone z ewidentnie innego materiału, pomieszczenie z którego wyszedłem też, nawet drzwi do komory testowej, które po chwili dostrzegłem, też. Skoro zniszczyłem GLaDOS a Komunikat nie wydawał się sztuczną inteligencją, bowiem inaczej owe miejsce powinno wyglądać na zadbane, to raczej nikt nie powinien mieć szansy zmienić kompletnie wygląd tego miejsca.


W każdym razie, kiedy przekroczyłem drzwi, Komunikat odezwał się:

– Testowanie z użyciem kostek i przycisków pozostaje ważnym narzędziem – mówił, gdy ja rozejrzałem się – naukowym nawet w sytuacjach alarmowych. – kontynuował, kiedy zauważyłem, że dyspozytor kostek oraz sama kostka wyglądały inaczej, kostka wydawała się stworzona z innego materiału oraz, z tego co widziałem, posiadała niebieskie koła na bokach, a sam dyspozytor wyglądał po prostu nowocześniej niż te sprzed pięćdziesięciu tysięcy lat – Jeśli testowanie z użyciem kostek i przycisków spowodowało wystąpienie sytuacji alarmowej – mówił, kiedy podszedłem do kostki i zauważyłem, że na bokach posiadała logo Aperture Science – nie martw się. Szanse powtórzenia tej sytuacji są nieznaczne. – zakończył, gdy ja podniosłem kostkę i zaniosłem ją na przycisk.

Po postawieniu jej na nim, dostrzegłem, że owa po postawieniu na przycisku zmieniła kolor na żółty. To wyglądało ciekawie, aż zacząłem się zastanawiać, jak owe zostały stworzone. Liczyłem na to, że w przyszłości jakoś się tego dowiem. No, ale obecnie, kiedy uszkodzone drzwi wyjściowe z komory, które ewidentnie miały problem z otworzeniem się, otworzyły się, przeszedłem przez nie i ruszyłem ciemnym korytarzem w kierunku kolejnych drzwi, co stanowiło kolejną zmianę, bowiem normalnie powinno się tu znajdować miejsce z windą. No, ale kiedy owe otworzyły się, zauważyłem, że siatka dematerializująca wyglądała inaczej. Już nie została stworzona z poruszających się szybko cząsteczek, a przedstawiała się jako jednolita powierzchnia, przypominająca nieco górną taflę wody.

– Zwróć uwagę na rozżarzone pole cząsteczek po drugiej stronie wyjścia. – obwieścił Komunikat, kiedy podszedłem do siatki – To siatka dematerializująca Aperture Science, która powoduje wyparowanie większości urządzeń Aperture Science, które się z nią zetkną. – wyjaśnił, gdy ową przekroczyłem.

Szczerze, moim zdaniem obecnie wyglądała ona nawet ładniej niż pięćdziesiąt tysięcy lat temu. No, ale nie zdążyłem dłużej porozmyślać na temat siatki dematerializującej, gdyż po zejściu po schodach dostrzegłem, że obecnie pomieszczenie z windą także się zmieniło. Teraz posiadało okrągły kształt z wyłączonymi ekranami, z czego w niektórych miejscach ich nawet nie było. Sama winda stała pośrodku i obecnie posiadała znacznie mniejsze rozmiary, a także widniała w szybie windy wyglądającym jak jakaś rura. No i, co rzucało się najbardziej w oczy, jej ściany, poza tylną, wykonano ze szkła.


Nieźle się w tym Aperture pozmieniało, tylko zastanawiało mnie, jakim cudem. Przecież nikt nie powinien mieć szansy w ogóle zmienić wyglądu tej placówki, co nie? No chyba, że ja o czymś nie wiedziałem. Na razie jednak, wszedłem do windy i gdy drzwi zamknęły się, owa ruszyła w dół. Zastanawiałem się, jak miałem z tejże placówki się wydostać. Tak, zapewne powinienem szukać wyjścia na powierzchnię, bowiem co innego, ale gdzie? No cóż, skoro miałem przejść starym torem testowym, to znaczyło, że to najszybsza i najłatwiejsza droga do wyjścia, co nie? Inaczej ten niebieskooki rdzeń nie wysyłałby mnie w podróż tymże torem, co nie? Jednak teraz najważniejszy cel dla mnie stanowiło wydostanie się na zewnątrz i powrót do domu, jeżeli owy jeszcze istniał w tej bardzo odległej przyszłości. Wypadało też się po powrocie do domu dowiedzieć czegoś na temat tego wypadku, przez który tutaj trafiłem oraz o co chodziło z tym, że przypomniałem sobie również o jakimś pojeździe wypełnionym broniami.

– Jeśli poczujesz ściekającą po szyi ciecz – z zamyślenia wyrwał mnie Komunikat, kiedy dzięki temu zauważyłem, że winda zatrzymywała się na kolejnym piętrze – zrelaksuj się, połóż się na plecach i natychmiast zastosuj ucisk na skroniach. – mówił, gdy winda zatrzymała się, a drzwi otworzyły – Jest to po prostu nietypowa reakcja na siatkę dematerializującą – mówił, kiedy wyszedłem z windy i ruszyłem w kierunku pierwszego testu – która mogła zdezintegrować kanały uszne w twojej głowie. – zakończył, gdy podszedłem do drzwi, a te otworzyły się.

Na szczęście na mojej szyi czułem tylko kable odchodzące od górnej części mej maski, więc miło, że nic mi w uszach nie zdezintegrowała. W każdym razie, przynajmniej teraz głos tego Komunikatu wyrywał mnie z zamyślenia, może przynajmniej, w przeciwieństwie do tego, co działo się pięćdziesiąt tysięcy lat temu, nie przyjdzie mi stać jak debil w windzie.


No, ale kiedy wszedłem do testu, na wielkim ekranie informującym, że doszedłem do pierwszego testu z dziewiętnastu podświetlona została jedynie ikonka tego, że musiałem umieścić kostkę na przycisku. Gdy natomiast odwróciłem się, dostrzegłem, że to ten sam test, co pięćdziesiąt tysięcy lat temu, tylko teraz przycisk, miejsce z kostką i wyjście zostały odgrodzone szkłem, a portal niebieski uruchamiało się naciśnięciem przycisku. Dzięki Bogu, to zawsze jakieś ułatwienie no i też coś do roboty, niż czekanie, aż uruchomi się portal w odpowiednim pomieszczeniu i przeniesienie kostki na przycisk. W każdym razie, zeskoczyłem z podwyższenia, na którym stałem i zabrałem się do wykonywania tego niezwykle prostego testu.


Najpierw nacisnąłem przycisk przy szklanym pomieszczeniu z kostką i, gdy portal otworzył się, przeszedłem przez pomarańczowy znajdujący się na ścianie na drugim końcu pomieszczenia. Następnie, podniosłem kostkę i wyniosłem ją, po czym postawiłem koło pomarańczowego portalu. Kiedy to wykonałem, nacisnąłem przycisk koło pomieszczenia z przyciskiem na kostkę i przeszedłem przez portal, biorąc kostkę, po czym postawiłem ją w odpowiednim miejscu. Na końcu zaś, wyszedłem do głównego pomieszczenia testu i nacisnąłem przycisk koło miejsca z otwartym wyjściem, po czym przeszedłem tam.


Kiedy przeszedłem przez portal i podszedłem do drzwi, Komunikat rzekł:

– Dobrze! – mówił, gdy ja przystanąłem na moment, aby posłuchać jego wypowiedzi – Ze względu na zaistniałe trudności techniczne środowisko testowe nie jest nadzorowane. – wyjaśnił, kiedy nieco cofnąłem się i spojrzałem w kierunku kamery – Przed powrotem do komory relaksacyjnej po zakończeniu testowania – kontynuował, gdy dostrzegłem, że kamera faktycznie została skierowana w dół – prosimy poświęcić chwilę na spisanie wyników swojego testu. – paplał, gdy odwróciłem się na chwilę – Asystent reintegracji Aperture Science ożywi cię i przeprowadzi z tobą rozmowę – mówił dalej, kiedy dostrzegłem, że kamera koło pomarańczowego portalu również została skierowana w dół – gdy społeczeństwo zostanie odbudowane. – zakończył, kiedy ja przeszedłem przez siatkę dematerializującą i ruszyłem po schodach w dół.

W sumie dało się łatwo zorientować, że nikt tego wszystkiego nie pilnował, bowiem inaczej Aperture powinno wyglądać jakoś porządniej, a nie jakby spadła tu jakaś bomba. Ciekawiło mnie w sumie, jakim cudem w Aperture nadal mieli prąd, tak, sądziłem, że czerpano go z jakiegoś urządzenia należącego do tej placówki, jak na przykład z jakiegoś podziemnego reaktora czy czegoś, no ale owe źródło pozostawione bez kontroli powinno się wyczerpać lub automatycznie wyłączyć albo jedno i drugie, a tymczasem takie sprawy jak przyciski, drzwi, siatka dematerializująca, windy i tak dalej, i tak dalej spokojnie działały, a przecież to wymagało prądu do działania, a Komunikat to tylko, co przed chwilą swoją wypowiedzią udowodnił, system informacyjny Aperture Science, a nie jakaś inna sztuczna inteligencja. To miejsce od początku wydało mnie się dziwne, ale teraz tylko nabierałem pewności co do słuszności mych podejrzeń. No, ale w sumie czego mogłem się spodziewać po miejscu, w którym wynaleziono działo portalowe i siatki dematerializujące, co nie?

– Jeśli władzę na Ziemi sprawuje istota zwierzęca – przerwał moje myśli Komunikat, a ja dopiero teraz zorientowałem się, że już dawno wsiadłem do windy, która zatrzymywała się na kolejnym piętrze, brawo ja – obdarzona świadomością chmura lub inne ciało zarządzające, które odmawia – mówił, gdy winda zatrzymała się, a drzwi otworzyły – lub nie jest w stanie wysłuchać racjonalnych argumentów, laborator--- – kontynuował swoją wypowiedź, gdy wyszedłem z windy, ale przy końcówce ostatniego słowa nastąpiło jakieś zakłócenie i wyłączył się.

Szkoda, bowiem chciałem dosłuchać tej nietypowej wypowiedzi do końca. A poza tym, to ze mną działo się już aż tak źle, że zamyślałem się na tyle, że nie orientowałem się, iż wsiadłem do windy? Musiałem choć trochę ogarnąć te moje myśli, ale im dalej w las tym więcej ich miałem na temat chociażby tego, czemu Aperture wyglądało inaczej, mimo iż przez pięćdziesiąt tysięcy lat nikt się tym ośrodkiem nie zajmował.


W każdym razie, kiedy szedłem do testu, na moment przystanąłem, bowiem zauważyłem, że jakimś cudem trzy ekrany w pomieszczeniu z windą zostały włączone. Na nich z kolei wyświetlał się jakiś spot, na którym, w lewym dolnym rogu, dostrzegłem wiele napisów, ale rozczytać mogłem jedynie „Przejęcie nadzoru przez króla zwierząt"* i „OGŁOSZENIE SERWISOWE". Sam spot pokazywał jakąś wielką salę, wyglądającą na przeznaczoną do przeprowadzania w niej zgromadzeń czy innych posiedzeń. W niej, znajdowało się kilka czarnych, prostych postaci. Kilka chwil potem, na środek owej sali spadła sporych rozmiarów wieżyczka w panterkę i z koroną. Po nastąpieniu tego, większa część postaci uciekła przerażona, dwie zaczęły oddawać jej pokłony, a jedna została przygnieciona przez jakiś przedmiot.


Szczerze, nie miałem zielonego pojęcia, czemu na tych trzech ekranach wyświetlał się taki spot. Szczerze, tak średnio pasowało to do Aperture Science, a poza tym wątpiłem, aby światem rządziła wielka wieżyczka strażnicza w panterkę. Niby ten spot pasował do minionej wypowiedzi Komunikatu, no ale tylko tyle. Jednak, nie rozmyślałem już nad tym dłużej, tylko po prostu ruszyłem do testu jak normalny człowiek. Kiedy natomiast przeszedłem przez drzwi, już na starcie ujrzałem, że to test, w którym pięćdziesiąt tysięcy lat temu zdobyłem jednoportalowe działo portalowe. Ekran z wielką cyfrą „02" potwierdził to, gdyż żadna z ikonek nie została podświetlona. Kiedy natomiast podszedłem do rozbitej szyby, dostrzegłem pośrodku pomieszczenia podstawkę na działo portalowe, która iskrzyła się, ale po urządzeniu ani widu, ani słychu.


No cóż, musiałem je znaleźć, bowiem bez niego trochę ciężko poruszać się przez te tory testowe, dlatego od razu przeszedłem przez otwarte drzwi prowadzące do pomieszczenia testowego.

– Hej, hej! – usłyszałem niebieskooki rdzeń i, słysząc to, uniosłem wzrok w kierunku, z którego dochodził jego głos – Udało ci się! – rzekł, gdy zauważyłem go za zniszczonymi panelami ściennymi – Na tym podeście powinno być urządzenie portalowe. – wyjaśnił, kiedy podszedłem bliżej miejsca, w którym owe się znajdowało, ale trochę obawiałem się podejścia bliżej, bowiem kto wie, co mogło się stać – Tylko jakoś go nie widzę... – kontynuował, kiedy ja zastanawiałem się czy podejść bliżej, bowiem podłoga mogła się zapaść czy coś, to miejsce samo w sobie wyglądało jakby miało się rozpaść – Może spadło. – stwierdził, gdy odwróciłem się w jego kierunku – Poszedłbyś tam może i zerknął, co i jak?– spytał, kiedy zrozumiałem, że musiałem tam podejść i sprawdzić.

Kiedy jednak podszedłem bliżej podestu, tak jak podejrzewałem, podłoga zapadła się i zacząłem lecieć przez dość sporą przepaść.

– Łaaa! – zawołał rdzeń, widząc to.

Kilka chwil potem, nim zdążyłem jakkolwiek zareagować, spadłem do jakiegoś pomieszczenia z podłogą zalaną wodą. Przed sobą widziałem biały, acz ubrudzony, panel z dwiema strzałkami wskazującymi, że powinienem iść w prawo.

– Halo? – spytał rdzeń, gdy ja uniosłem wzrok – Widzisz działo portalowe? – zadał najlepsze pytanie, które powinno się zadać, gdy pod twoim towarzyszem zarwała się podłoga i spadł nie wiadomo gdzie – A poza tym: żyjesz? – zadał pytanie, które powinien wypowiedzieć jako pierwsze i nie obchodzi mnie to, że to robot, więc może tego nie wiedział – To dość istotne, powinienem był o to najpierw zapytać. – rzekł, kiedy nieco skrzyżowałem nogi, stając w pozornie niewygodnej pozycji.

– Tak, żyję! – zawołałem, mając nadzieję, że mnie usłyszy – Jest OK! – dodałem, ponownie stając prosto.

– Super! – odparł, kiedy odwróciłem się w prawą stronę – Nasi górą! – dodał, gdy dostrzegłem nie tak daleko ode mnie jakieś spore pomieszczenie z uruchomionym pomarańczowym portalem – To ja zaczekam na ciebie tam dalej. – odparł, gdy ruszyłem przed siebie.

– OK! – odparłem, bowiem kultura wymagała.

Zastanawiało mnie tylko, dlaczego owa podłoga się zarwała. Tak, całe Aperture zostało zniszczone, ale bez przesady, w pozostałych testach podłoga pozostawała stabilna i w sumie nie tylko w pomieszczeniach testowych, bowiem poza nimi też. Nie mogłem wpaść na żaden sensowny pomysł i w sumie nie zdążyłem się zastanowić, bowiem doszedłem do jakiegoś całkiem sporego pomieszczenia, w którym znajdowało się nieco iskrzące się działo portalowe leżące na jakimś wysuniętym panelu, do którego prowadziło kilka innych, które służyły za schody. Oprócz tego, widniało tutaj też sporo paneli z różnymi rysunkami. Postanowiłem się im przyjrzeć, ale najpierw uznałem, że podniosę działo portalowe.


Kiedy zaś podszedłem do niego i podniosłem je, ujrzałem, że bezproblemowo działało, mimo iż wcześniej się iskrzyło. Jedynie nieco otrzepałem je z kurzu i tyle. Miło, bowiem miałbym trochę problem, gdyby okazało się niedziałające. No, ale gdy podniosłem owe urządzenie, zeskoczyłem z podwyższenia i zacząłem przyglądać się rysunkom, najprawdopodobniej stworzonym przez tego tajemniczego człowieka, którego kryjówki odkrywałem pięćdziesiąt tysięcy lat temu. Na pierwszych panelach widziałem uruchomioną GLaDOS oraz stojących wokół niej naukowców. Nad GLaDOS zostało narysowane słońce, co oraz fakt, że nic specjalnego się na owym rysunku nie działo, sugerowało, że GLaDOS wtedy nie pragnęła ich wszystkich wymordować. Jednak, na rysunku na panelach obok, widziałem GLaDOS oraz naukowców duszących się od neurotoksyny. Oprócz tego, w prawym rogu, dostrzegłem Kostkę Towarzyszącą oraz ukrywającego się za nią człowieka, wyjątkowo narysowanego w całości czarnym pisakiem czy czym tam bądź, z nieco pomazaną na pomarańczowo głową.


Kiedy podszedłem do trzecich paneli, zauważyłem GLaDOS, która swym chwytakiem, który na dobrą sprawę wyglądał jak jakiś kabel, trzymała kawałek ciasta wyciągnięty w kierunku mnie, trzymającego działo portalowe. Niedaleko GLaDOS, po prawej stronie, stała ta sama, czarna postać, trzymająca Kostkę Towarzyszącą. Czwarte panele przedstawiały zniszczoną GLaDOS oraz tego samego, czarnego człowieka trzymającego uniesione obiema rękoma działo portalowe. Z kolei na ostatnich panelach natomiast, ten tajemniczy człowiek po prostu narysował mnie.


No OK, te cztery pierwsze rysunki przedstawiały skróconą historię od momentu włączenia GLaDOS do momentu, w którym ją zniszczyłem. W sumie nie wiem po co, bowiem ja tam pamiętałem, co stało się pięćdziesiąt tysięcy lat temu, dla mnie to tak, jakby owe wydarzenia miały miejsce wczoraj. Jednak po co na ostatnich panelach ten tajemniczy człowiek narysował mnie? No cóż, może to miało jakiś związek z pozostałymi panelami, tylko ja nie dostrzegałem teraz jaki. Jednak fakt, ten tajemniczy człowiek to dziwny koleś, bowiem gdy uniosłem wzrok, dostrzegłem nad miejscem, z którego wziąłem działo portalowe, narysowane fazy księżyca. Nie miałem zielonego pojęcia, jak ten ktoś narysował coś na panelach zwisających z sufitu, ale w sumie może w Aperture to możliwe.


W każdym razie, kiedy już przyjrzałem się temu wszystkiemu, wystrzeliłem portal na jeden z paneli i przeszedłem przez niego, lądując na podwyższeniu. Po znalezieniu się tam, ruszyłem w górę zniszczonym fragmentem balkonikowatego przejścia i, po paru chwilach, zacząłem iść przed siebie. Przechodziłem przez zniszczone i zarośnięte roślinami pomieszczenia, w tym jedno biurowe zawierające nawet kilka wyłączonych centrali jakichś komputerów. Zastanawiałem się, jak blisko powierzchni się znajdowałem, skoro w owym miejscu mogły rosnąć rośliny. No cóż, wnioskując po tym, że po zniszczeniu GLaDOS bardzo szybko wylądowałem na parkingu przed Aperture sądziłem, że nie tak daleko. W ogóle, kiedy tak sobie szedłem, zastanawiałem się, dlaczego w niektórych pomieszczeniach świeciło się światło, a w innych nie. No cóż, Aperture zostało zniszczone, może po prostu to, co dawało tutaj prąd, działało w jakimś trybie awaryjnym czy czymś takim. To jedyna koncepcja, jaka mi do głowy przychodziła.


No, ale nie zdążyłem się dłużej zastanowić, gdyż doszedłem do zniszczonego i zarośniętego pomieszczenia obserwacyjnego z praktycznie w całości wybitą szybą, przez którą dało się zobaczyć kolejne pomieszczenie testowe. Jako iż to jedyna droga dalej, od razu zeskoczyłem do owego pomieszczenia.

– Część awaryjnych procedur testowych może wymagać wydłużonej interakcji ze śmiercionośnymi androidami wojskowymi. – przemówił Komunikat od razu, gdy opadłem na podłogę i, kiedy rozejrzałem się po pomieszczeniu – Zapewniamy, że wszystkie androidy wojskowe nauczono czytać – mówił, gdy zorientowałem się, że ten test polegał na dojściu portalami do wyjścia – i przekazano im kopię Praw robotyki. – wyjaśnił, kiedy wystrzeliłem niebieski portal na ścianę po mojej lewej stronie i przeszedłem przez niego – Wspólną. – zakończył, gdy wystrzeliłem niebieski portal na ścianę koło wyjścia.

No nie wiem, ja tutaj nie widziałem niczego, co mogło się łączyć z wydłużoną interakcją ze śmiercionośnymi androidami wojskowymi. Ba, ten test nie stanowił niczego trudnego jeżeli chodziło o przejście go. Nie zwracałem już uwagi na fakt, że wyglądał nieco inaczej pod względem drogi do wyjścia niż ten sprzed pięćdziesięciu tysięcy lat, bowiem uznałem, że to norma. W każdym razie, po kilku chwilach przeszedłem przez pomarańczowy portal i, gdy to zrobiłem, Komunikat odezwał się ponownie:

– Dobrze. – mówił, kiedy stanąłem, aby wysłuchać jego wypowiedzi do końca – Jeśli uważasz, że śmiercionośny android wojskowy nie uszanował twojej godności – mówił, gdy ja oparłem się o ścianę i założyłem ramię na ramię, co nie należało do łatwych rzeczy trzymając działo portalowe, ale dla chcącego nic trudnego – zgodnie z postanowieniami Praw robotyki, prosimy o sporządzenie notatki na odpowiednim formularzu. – rzekł, kiedy ja oparłem jedną nogę o brudną ścianę – W przyszłości asystent Aperture Science do spraw przepisów rozpocznie odpowiednią procedurę służbową. – zakończył, gdy ja niechętnie stanąłem prosto, bowiem przyjemnie stało się opartym o ścianę i wyprostowałem ręce.

Pomińmy fakt, że nawet nie widziałem w tym teście żadnych androidów wojskowych. A poza tym, co do tego asystenta do spraw przepisów, to istnieje pewien problem, a mianowicie taki, że pozostałem ostatnim człowiekiem w tej placówce, wszyscy inni najprawdopodobniej umarli wieki temu. No, ale cóż, to tylko system informacyjny, mógł tego nie wiedzieć, racja. Teraz jednak, pozostało mi ruszyć dalej.


No, ale kiedy po kilku chwilach schodziłem po schodach, ujrzałem, że szyb windy został zapchany mnóstwem śmieci. Już myślałem, że musiałem odnaleźć jakąś inną drogę do następnego testu, ale kiedy zszedłem, śmieci zostały zassane do góry, a na ich miejsce wjechała winda jakby nic się nie stało i drzwi od niej otworzyły się. No nieźle, nie podejrzewałem, że rury w Aperture potrafiły coś takiego robić. Tak, wiedziałem, że ten ośrodek posiadał rury transportowe, no ale wiadomo, transport i zasysanie przedmiotów to dwie różne sprawy. Oprócz tego, widziałem też, że i w tym miejscu trzy ekrany zostały włączone, ale wyświetlał się na nich ten sam spot, który już wam opisałem. Dlatego też, jako iż nie miałem co innego do roboty, wsiadłem do windy, która po chwili ruszyła.


Zastanawiałem się, ile jeszcze testów musiałem przejść aby dotrzeć do wyjścia. Chciałem wydostać się z tego miejsca jak najszybciej, w końcu trafiłem tu nie z własnej woli, co nie? Zastanawiałem się też, co obecnie działo się na świecie. Minęło pięćdziesiąt tysięcy lat, świat zewnętrzny musiał się bardzo zmienić na dobre lub na złe. Osobiście wolałbym to pierwsze, wiadomo, bowiem skoro miałem żyć samotnie, to wolałem chociaż w jakimś sensownym otoczeniu. Ciekawiło mnie też, jak pod względem technologicznym wyglądał świat w odległej przyszłości. W sumie jednocześnie cieszyłem się, że mogłem dożyć tak odległych czasów i, że po wyjściu z Aperture dowiem się, jak wyglądał świat, no ale nadal nie podobało mnie się to, że musiałem żyć bez mej rodziny i przyjaciół. Jak widać coś za coś.


Brawo ja, teraz jako iż Komunikat nie odezwał się podczas zatrzymywania się windy, to stałem tak sobie jak debil, gdy drzwi otworzyły się. Dobrze, że obecnie nikt mnie nie widział, bowiem to musiało wyglądać debilnie z perspektywy obserwatora. W każdym razie, kiedy zorientowałem się, że winda już stała, a drzwi otworzyły się, wyszedłem z niej.

– Kolejny test jest wyjątkowo niebezpieczny. – przemówił Komunikat, gdy postąpiłem krok w przód – Aby pomóc ci w zachowaniu spokoju w obliczu niemal pewnej śmierci – kontynuował, kiedy przystanąłem na chwilę, gdyż chciałem po prostu dosłuchać jego wypowiedzi do końca – zastosowany zostanie smooth jazz za trzy...dwa...jeden. – zakończył, a po jego wypowiedzi z głośników zaczął wydobywać się smooth jazz.

O ile jazzu nadal nie lubiłem, to ten utwór brzmiał całkiem w porządku i nie chciało się przy jego słuchaniu wyjść oknem. Miło, że dobierali tutaj muzykę tak, aby obiekty testowe nie chciały odrąbać sobie uszu. Niestety, w pewnym momencie muzyka urwała się, więc to na tyle ze słuchania. W każdym razie, gdy jazz się skończył, ruszyłem w kierunku pomieszczenia testowego.


Kiedy tam wszedłem, zauważyłem, że to po prostu pomieszczenie testowe, w którym kostka spadała do dziury w podłodze i należało przenieść ją na przycisk naprzeciwko pomarańczowego portalu. No baaardzo niebezpieczne, nie ma co. Nie rozumiałem, na jakiej podstawie przed tym testem Komunikat informował o tym, że dało się tutaj łatwo zginąć. W każdym razie, od razu przystąpiłem do rozwiązywania tego wybitnie prostego testu. Od razu podszedłem do dziury w podłodze i, kiedy kostka spadła, wystrzeliłem pod nią portal. Gdy natomiast kostka wypadła niedaleko przycisku, podszedłem do niej i umieściłem na przycisku. I co w tym niebezpiecznego? To bardzo prosty test, no. W każdym razie, gdy przeszedłem przez drzwi i siatkę dematerializującą, od razu trafiłem do, według ekranu, czwartego testu, mimo iż powinien zostać oznaczony jako piąty, no ale OK, co kto woli. No nieźle, ale z tego co pamiętałem, to pięćdziesiąt tysięcy lat temu za siatką dematerializującą znajdowała się winda. Ciekawiło mnie, dlaczego teraz test czwarty i piąty zostały ze sobą niejako połączone. Wiadomo, to znaczne ułatwienie, ale i tak.


Jednak, gdy wszedłem do czwartego pomieszczenia testowego, dostrzegłem, że to test z dwoma przyciskami oraz jedną kostką na podwyższeniu, a drugą w dziurze w podłodze. Ogólnie to ten sam test co sprzed pięćdziesięciu tysięcy lat, tylko tym razem wyglądał inaczej, no i został zniszczony oraz porośnięty przez roślinność. W każdym razie, musiałem go wykonać, jeżeli chciałem się stąd wydostać. Dlatego, najpierw, wystrzeliłem niebieski portal na ścianę po mojej lewej stronie i przeszedłem przez niego. Kiedy to zrobiłem, strzeliłem portalem na ścianę obok kostki, odwróciłem się, wziąłem ją i zeskoczyłem z podwyższenia. Kiedy to zrobiłem, postawiłem ją na przycisku i podszedłem do dziury w podłodze. Po zrobieniu tego, strzeliłem portalem pod kostką i zeskoczyłem na dół, ale tak, aby nie wpaść w portal. Kilka chwil potem, przeszedłem przez niego, chwyciłem kostkę, zeskoczyłem na podłogę i umieściłem ją na drugim przycisku. Gotowe.


W końcu skoro pięćdziesiąt tysięcy lat temu przeszedłem ten test bez problemów, to czemu teraz miał mi sprawić trudność? No, ale więcej nie zdążyłem nic pomyśleć, gdyż Komunikat postanowił się wtrącić:

– Świetna robota! – skomplementował mnie, gdy przeszedłem przez drzwi – Z uwagi na fakt, iż niniejszy komunikat jest nagraniem – mówił, kiedy uniosłem wzrok i ujrzałem nad sobą szkło oraz miejsce, w którym powinien otworzyć się pomarańczowy portal – nasze obserwacje powiązane z twoim działaniem mają charakter spekulacji. – wyjaśnił, gdy pomarańczowy portal uruchomił się – Prosimy nie zwracać uwagi na niezasłużone komplementy. – zakończył, kiedy strzeliłem portalem pod sobą.

Kiedy jednak spadłem na szkło, owe rozbiło się oraz po lewej stronie oderwało i opadło. W tym wypadku to akurat nie dziwne, wszakże to szkło mogło się zniszczyć przez tak dużą ilość czasu. No, ale obecnie wszedłem po nim i ruszyłem dalej. Co do tej wypowiedzi Komunikatu, to na razie szło mi tak samo prosto jak kiedyś, przynajmniej wiedziałem, że nadal wszystko ze mną w porządku. Nie zdążyłem jednak dłużej porozmyślać, gdyż szybko dostrzegłem po mojej prawej stronie schody. Wiedziałem, że to niewłaściwa droga dalej, ale najpierw postanowiłem sprawdzić, co znajdowało się na ich końcu.


Okazało się, że dotarłem do jakiegoś pomieszczenia z biurkiem, wyłączonym komputerem na blacie i przewróconym krzesłem. Oprócz tego, na podłodze walały się dwa baniaki po wodzie oraz kilka puszek po fasolkach. Oprócz tego, na ścianie po lewej stronie, widziałem napisane mnóstwo wzorów, których za Chiny nie rozumiałem i nie miałem pojęcia do wyliczenia czego służyły, a także jakiś rysunek kwadratu, z sześcianem w środku oraz jakimiś literami „v" a także kilkoma liniami. Widniał tutaj też napis „Nieuzasadniony" oraz, nad tym wszystkim, prosty rysunek kota oraz, u dołu, po prawej stronie, rysunek kostki z kocimi uszami.


Temu gościowi ewidentnie musiało się nudzić, no ale skoro ukrywał się, to w sumie nie dziwne. W każdym razie, miło wiedzieć, że to kolejna kryjówka tego jak mu tam. No, ale po zobaczeniu tego, podszedłem jeszcze do potłuczonej szyby i dzięki temu ujrzałem, że dotarłem do pomieszczenia obserwacyjnego, bowiem widziałem za szybą to miejsce z zniszczoną, szklaną powierzchnią i pomarańczowym portalem nad nim. W sumie to logiczne, skoro owe miejsce znajdowało się niedaleko końcówki czwartego testu, ale w Aperture nigdy nic nie wiadomo. No, ale jako iż nie dostrzegłem w tym miejscu niczego interesującego, to wyszedłem z niego i ruszyłem do wyjścia do pomieszczenia z windą.


Kiedy tam się znalazłem, ujrzałem, że więcej ekranów zostało włączonych. Tym razem, wyświetlały one białe, narysowane postacie, które biegły po jakieś białej powierzchni. Pod spodem znajdowało się sporo napisów, ale ja mogłem odczytać jedynie „Pamiętaj o swoim szkoleniu ewakuacyjnym." i „Ogłoszenie serwisowe". Czy ten spot to jakieś ostrzeżenie? W sumie ten ośrodek i tak wyglądał już jakby miał się lada dzień zawalić, no ale na dobrą sprawę ten spot mógłby funkcjonować jako jeden z miliona wyświetlanych po kolei na tych ekranach, a ja po prostu nadinterpretowałem rzeczywistość. No, ale jako iż nic więcej nie miałem do pomyślenia na jego temat, po prostu grzecznie wsiadłem do windy i, kilka chwil potem, owa ruszyła do kolejnego testu.


Chciałem się już stąd wydostać, na serio. To testowanie powoli stawało się nudne, ale podejrzewałem, że to dopiero początek, szczególnie, że bardzo szybko mi szło. Poza tym, to nie mogło okazać się takie łatwe, co nie? Coś w końcu musiało się nie udać i musiało zrzucić to na mnie dodatkowe kłopoty w drodze do wyjścia z tego miejsca. Przekonałem się już o tym po zniszczeniu GLaDOS, że musiałem jeszcze wiele poświęcić, aby powrócić do normalnego życia lub względnie normalnego, bowiem nie wiedziałem, co obecnie działo się w świecie zewnętrznym. No, ale cóż, życie poza Aperture nawet w tak odległej przyszłości musiało wyglądać znacznie lepiej, niż w tymże ośrodku.


No i znowu, Komunikat nie odezwał się, kiedy winda się zatrzymywała, więc stałem sobie tak jak debil i rozmyślałem, kiedy winda zatrzymała się już dawno, a drzwi otworzyły. Musiałem jakoś postarać się ogarnąć mój natłok myśli, bowiem to nie ułatwiało mi ucieczki. No, ale gdy wyszedłem z windy i postąpiłem kilka kroków, przemówił Komunikat:

– Jeśli laboratorium Enrichment Center jest aktualnie bombardowane przez kule ognia, meteoryty lub inne kosmiczne obiekty – mówił, gdy ruszyłem w kierunku pomieszczenia testowego – należy unikać obszarów testowych pozbawionych ochrony w sytuacjach – rzekł, kiedy drzwi otworzyły się, a ja dotarłem do pustego pomieszczenia, jedynie z nieco zniszczoną ścianą naprzeciwko mnie – gdzie brak ochrony przed kosmicznymi szczątkami NIE STANOWI części testu. – zakończył, gdy dostrzegłem, że w owym miejscu znajdował się jeszcze ekran, gdyż akurat się włączył.

Cóż, nie widziałem ani nie odczuwałem, aby na Aperture spadały meteoryty, więc spokojnie. Tak, wiedziałem, że te komunikaty zostały przygotowane na każdy ewentualny typ apokalipsy, ale generalnie obecnie albo nie żyłem w czasach końca świata, albo, oby nie, nastąpił już dawno temu. No, ale obecnie, jako iż widziałem tutaj kawałek podłogi zdatny do umieszczenia portalu, wystrzeliłem owy i przeskoczyłem do pomieszczenia testowego.


O, ten test wyglądał na nowy, nie kojarzyłem go sprzed pięćdziesięciu tysięcy lat. Znajdował się tu bowiem, niedaleko mnie, przycisk oraz, na drugim końcu, jakiś panel z powierzchnią zdatną do umieszczenia portalu z dyspozytorem kostek nad nim oraz, niedaleko niej, widniał kolejny taki panel z drugim dyspozytorem kostek nad nim. Niedaleko mnie widniało również podwyższenie z dwoma przyciskami i wyjściem. Za mną zaś, dostrzegłem przycisk, który aktywował jeden z dyspozytorów kostek. Ten test również wyglądał na stosunkowo prosty, ale miło, że w końcu to nie jakiś, który znałem.


Jednak, od razu przystąpiłem do jego wykonywania. Najpierw, nacisnąłem przycisk niedaleko mnie i, gdy kostka spadła na podłogę, wystrzeliłem pod nią portal. Gdy natomiast wpadła przez pomarańczowy portal i spadła na podłogę, wziąłem ją i postawiłem na przycisku. Okazało się, że owy aktywował wysuwane spod podłogi schody, które prowadziły do miejsca z dwoma przyciskami i drzwiami, dlatego od razu tam wszedłem. Jako pierwsze, podszedłem do przycisków, wszakże musiałem zdobyć drugą kostkę do otwarcia drzwi. Następnie, wystrzeliłem portal na drugą z powierzchni pod kolejnym dyspozytorem i najpierw nacisnąłem przycisk po mojej prawej stronie. Okazało się, że owy, z opóźnieniem oraz na określony czas, unosił jeden fragment podłogi, który służył za zablokowanie lecącej kostki. Miło wiedzieć, przynajmniej nie musiałem biec, aby ją złapać. W każdym razie, kiedy panel ponownie opuścił się, nacisnąłem oba przyciski. Musiałem trzy razy próbować i dopiero za trzecim razem kostka łaskawie nie wpadła do jeziora kwasu. Kiedy już leżała na podłodze, zszedłem po nią, po czym wniosłem na górę i umieściłem na przycisku. Niby proste, ale miło, że dostałem coś nowego w tym torze testowym.

– Dobra robota! – przemówił Komunikat, kiedy od razu przystanąłem, aby wysłuchać jego kolejnej przemowy – Laboratorium Enrichment Center przypomina: mimo iż okoliczności mogą wydawać się ponure, nie jesteś sam. – mówił, gdy na chwilę uniosłem wzrok i tak sobie patrzyłem na sufit, bowiem kto mi zabroni – Wszystkie moduły osobowości Aperture Science zachowają funkcjonalność w postapokaliptycznych środowiskach – kontynuował, gdy spuściłem wzrok i, podejrzewając, że jego wypowiedź zmierzała do końca, ruszyłem do wyjścia – gdzie poziom zasilania wynosi przynajmniej jeden i jeden dziesiątych wolta. – zakończył, gdy przekroczyłem siatkę dematerializującą.

Nieźle, nie podejrzewałem, że tutejsze moduły osobowości potrzebowały aż tak mało energii aby działać. Aż zacząłem się zastanawiać, jak zostały stworzone, że nie potrzebowały za dużo mocy do działania. Ciekawiło mnie w sumie, czy GLaDOS też mogłaby działać przy tak małym zasilaniu. Z jednej strony GLaDOS to maszyna wielkości samolotu pasażerskiego, więc prawdopodobnie nie, ale z drugiej to Aperture, tu wszystko możliwe. No, ale w każdym razie, w którejś chwili wsiadłem do windy, która ruszyła do następnego testu...


Tak sobie jeszcze trochę myślałem na temat ostatniej wypowiedzi Komunikatu. Co prawda widziałem, że obecnie w Aperture na sto procent wykorzystywano więcej niż jeden i jedna dziesiąta wolta, ale ciekawiło mnie, jak nieźle musiały zostać skonstruowane tutejsze moduły osobowości, aby działać przy tak małej mocy. Samo wyrażenie „moduł osobowości" sugerowało, że to skomplikowane urządzenie, więc w sumie wolałem w to nie wnikać. Znaczy wiadomo, to pocieszające trochę, że nie znajdowałem się w tymże ośrodku całkowicie sam jedynie z tym niebieskookim rdzeniem i zniszczoną GLaDOS gdzieś tam, tylko, że jeszcze gdzieś znajdowały się inne rdzenie, ale jednocześnie zastanawiające, jak zostały stworzone.


I znowu, jako iż Komunikat nie mówił nic, gdy winda zatrzymywała się, stałem tak sobie jak debil przed otwartymi drzwiami, co musiało głupio wyglądać z perspektywy obserwatora. No, ale gdy zorientowałem się, że powinienem już wyjść, zrobiłem to i podszedłem do pięciu ekranów, które zostały włączone, gdyż znajdowało się na nich coś innego.

– Kolejny test wymaga zastosowania zasad pędu podczas przemieszczania się między portalami. – wyjaśnił, gdy na ekranie dostrzegłem biały prostokąt z prostymi rysunkami drzew oraz jedną, białą postacią – Jeśli prawa fizyki nie stosują się już w przyszłości – mówił, kiedy u dołu dostrzegłem przejeżdżający napis „PROSZĘ ZACHOWAĆ SPOKÓJ" – niech Bóg ma cię w swojej opiece. – zakończył, gdy biała postać na ekranie pomachała w moją stronę, a kilka chwil potem obraz zniknął i pojawił się na nowo.

Co do tego ostatniego zdania Komunikatu, to spokojnie, zasady pędu raczej działały, co prawda jeszcze pędu nie stosowałem w tych pomieszczeniach testowych, no ale grawitacja działała normalnie, więc pęd raczej też. No, ale jako iż Komunikat już nic więcej nie mówił oraz na ekranach nie wyświetlało się nic nowego, ruszyłem w kierunku kolejnego pomieszczenia testowego.


Kiedy wszedłem do pomieszczenia, dostrzegłem, że znalazłem się w jakimś pustym miejscu, jedynie z ekranem naprzeciwko, informującym, że doszedłem do szóstego testu z dziewiętnastu. Widziałem jednak też, że w oddali, na wysuniętym u góry panelu ściennym, otworzył się pomarańczowy portal. Po dostrzeżeniu tego, wystrzeliłem niebieski na ścianę obok ekranu i przeszedłem przez niego. Dzięki temu, wylądowałem w kolejnym innym teście, którego nie kojarzyłem sprzed pięćdziesięciu tysięcy lat. Znajdowała się tu bowiem dziura w podłodze z wysuniętym fragmentem podłogi tak, aby wyglądał jak skocznia. W oddali widziałem podwyższenie z drzwiami, niewielkim pomieszczeniem z szklanymi ścianami, w którym leżała kostka i z przyciskiem. Kolejny banalnie banalny test, ale miło, że również stanowił coś nowego, a nie powtórkę z rozrywki. W każdym razie, jako iż od razu wiedziałem, co powinienem zrobić, przystąpiłem do rozwiązywania go.


Na początku podszedłem na skraj skoczni stworzonej z fragmentów podłogi i skoczyłem, w locie umieszczając na podłodze portal. Kiedy w niego wpadłem, zostałem wyrzucony na podwyższenie z przyciskiem, lądując bardzo blisko drzwi. Po znalezieniu się tam, podszedłem do szklanego pomieszczenia i, jako iż w suficie znajdowała się okrągła dziura, wystrzeliłem portalem pod kostkę. Kiedy spadła na podłogę, zeskoczyłem z podwyższenia i podszedłem do kostki, po czym działem portalowym chwyciłem ją i razem z nią wskoczyłem w portal na dole dziury w podłodze, oczywiście ówcześnie ponownie go tam umieszczając. Po wylądowaniu na podwyższeniu, po prostu postawiłem kostkę na przycisku. Proste jak drut, nawet przedszkolak powinien bezproblemowo rozwiązać ten test, pomijając fakt, że dla przedszkolaka działo portalowe mogło okazać się za ciężkie. A właśnie, kiedy to sobie uświadomiłem dopiero zorientowałem się, że obecnie, po tych pięćdziesięciu tysiącach lat owa broń zdawała mnie się trochę cięższa niż wcześniej. W sumie, pięćdziesiąt tysięcy lat spędziłem w hibernacji, miałem prawo trochę schudnąć. No, ale moje myśli przerwał stosunkowo szybko głos Komunikatu:

– Jeśli nie jesteś pracownikiem laboratorium i odkryłeś tę placówkę pośród ruin cywilizacji – mówił, gdy ja przeszedłem przez drzwi i siatkę dematerializującą oraz ruszyłem niedługim korytarzem – pamiętaj: testowanie to przyszłość, a przyszłość zaczyna się od ciebie. – powiedział, gdy przeszedłem przez kolejną siatkę dematerializującą i drzwi, które się otworzyły.

Ziomek, ja nawet nie wiedziałem jak tu trafiłem oraz cud, że przypomniałem sobie jakikolwiek dodatkowy szczegół z wypadku, który poprzedził moje obudzenie się w Aperture. A poza tym, miło, że testowanie to przyszłość, ale sądziłem, że nawet w dalekiej przyszłości testowanie na ludziach pozostawało nielegalne, więc nie wiem, nie mogli tu sobie stworzyć jakichś robotów przeznaczonych do testowania? W końcu roboty zginąć nie mogły, zawsze dało się je odbudować, a ludzi już nie, a poza tym testowanie na robotach nie stanowiło niczego nielegalnego.


W każdym razie, po przekroczeniu drzwi ujrzałem, że trafiłem do następnego pomieszczenia testowego, którego również nie kojarzyłem. Ciekawe, że już dwa testy dali na tym samym piętrze. Niby to jakieś ułatwienie, faktycznie, ale i tak ciekawe, że to zrobili. W każdym razie, owe pomieszczenie wyglądało na naprawdę wielkie. Na drugim końcu widziałem drzwi oraz opuszczony fragment podłogi, który zapewne unosił się po postawieniu kostki na przycisk. Co do przycisku, to znajdował się on we wnęce, której fragment ściany został stworzony z potłuczonego szkła. Kiedy zaś podszedłem na skraj fragmentu podłogi stworzonego z metalowej kraty, ujrzałem głęboooką dziurę w podłodze, na której dnie otworzył się pomarańczowy portal. Znaczy wiecie co? Wiedziałem oczywiście jak przejść ten test normalnie, ale chciałem coś sprawdzić. Aperture to już i tak ruina, podłogi się tu zapadały i tak dalej, więc postanowiłem sprawdzić, czy stając kilka razy na przycisku mógłbym zepsuć go na tyle, aby po zejściu z niego drzwi pozostały otwarte, a fragment podłogi uniesiony. Właśnie dlatego wycelowałem portalem na ścianę tak, aby spaść niedaleko miejsca z przyciskiem i wskoczyłem w pomarańczowy portal.


Poleciałem tak, że wylądowałem pod przeciwległą ścianą, ale nie dziwne ze względu na prędkość, z jaką poleciałem. No, ale po wylądowaniu wszedłem do pomieszczenia z przyciskiem i stanąłem na nim oraz zacząłem tak po nim chodzić oraz schodzić z niego i wchodzić. Tak swoją drogą, zauważyłem też, że całkiem ładne lampy tu mieli. Taka jedna wisiała na przykład na ścianie naprzeciwko przycisku i jak na lampę LED prezentowała się całkiem ładnie. No, ale to nie rozprawa na temat zajebistości lamp w Aperture Science, dlatego po chwili zszedłem z przycisku i odwróciłem się. Drzwi. Pozostały. Otwarte. A. Fragment. Ściany. Uniesiony.** Aż parsknąłem śmiechem. To, że tego spróbowałem, nie oznaczało, że wierzyłem iż ten sprzęt okazał się NA TYLE uszkodzony, aby takie coś okazało się możliwe! Oczywiście to dobrze, zrobiłem speedrun testu w prawdziwym świecie i zyskałem kilka minut życia, ale to i tak...dziwne. No, ale teraz postanowiłem skorzystać z tego niesamowitego ułatwienia, więc najpierw wyszedłem z miejsca z przyciskiem. Kiedy to zrobiłem, ustawiłem portal tak, aby wylądować na fragmencie ściany, po czym zeskoczyłem z podwyższenia tak, aby wpaść w portal. Dzięki temu wyrzuciło mnie tak, że zatrzymałem się dopiero za drzwiami, przed siatką dematerializującą.

– Dobra robota, obywatelu przyszłości! – skomplementował mnie Komunikat, kiedy przeszedłem przez siatkę dematerializującą – Jednakże, jeśli jesteś stary, ograniczony umysłowo lub napromieniowany – mówił, gdy usiadłem sobie na poręczy schodów, oczywiście trzymając się jej ręką i słuchałem dalej jego wypowiedzi – w takim stopniu, iż przyszłość nie powinna zacząć się od ciebie – rzekł, gdy na chwilę spuściłem wzrok w kierunku podłogi – prosimy o powrót do twojej prymitywnej, postapokaliptycznej społeczności i przysłanie osoby, która posiada lepsze kwalifikacje. – zakończył, kiedy ja spojrzałem przed siebie i zeskoczyłem z poręczy, po czym ruszyłem w kierunku pomieszczenia z windą.

To nie tak, jakbym miał wybór, co powtarzałem niejednokrotnie. Zastanawiałem się w ogóle, dlaczego trafiłem do Aperture, naprawdę. Czy ja zrobiłem coś niewybaczalnie złego i ten ośrodek miał służyć jako piekło dla mnie? Nie przypominałem sobie abym dopuścił się jakichś czynów niewybaczalnych, a raczej powinienem pamiętać takie ewentualne czyny, co nie? Zastanawiał mnie jednak ten pojazd wypełniony po brzegi broniami, który zdołałem sobie jakiś czas temu przypomnieć. Próbowałem wydobyć z pamięci wszystkie wspomnienia do momentu tego wypadku i w żadnym z nich nie widziałem, abym zajmował się nielegalnym przemytem broni czy czymś w tym stylu. Oczywiście nie musiałem ich przemycać, mogłem je gdzieś legalnie transportować, ale...po co? Miałem swoją zwykłą pracę, żyło mnie się normalnie...To wszystko wydawało się dziwne, po wydostaniu się z tego miejsca musiałem dowiedzieć się, co się wtedy stało. Co prawda nie wiedziałem jak, bowiem wszystkie osoby, które mogły o tym cokolwiek wiedzieć już nie żyły, ale Internet istniał nadal, więc jeżeli to coś wielkiego czy spektakularnego, to powinienem znaleźć jakieś artykuły na ten temat i ogólnie wiadomości z tym związane, bowiem z Internetu nic nie znika.

– W celu zapewnienia dostawy wystarczającej ilości energii – z zamyślenia wyrwał mnie głos Komunikatu, a ja dopiero teraz zorientowałem się, że od dawna stałem w windzie, która zatrzymywała się na kolejnym piętrze – dla głównych protokołów testowych wszelkie urządzenia zabezpieczające zostały wyłączone. – dodał, kiedy winda zatrzymała się, a drzwi otworzyły – Laboratorium Enrichment Center szanuje twoje prawo do pytań i zastrzeżeń dotyczących wspomnianego przepisu. – zakończył, kiedy wyszedłem z windy i rozejrzałem się, przy okazji orientując się, że duża część ekranów została włączona.

Szkoda tylko, że źle wyświetlały obraz, bowiem został on ustawiony do góry nogami. No, ale cóż, po poprzednim teście zorientowałem się, że w tym miejscu wyświetlany do góry nogami obraz to coś najzupełniej normalnego. Jednak teraz, po prostu ruszyłem do następnego testu, bowiem co innego miałem do roboty.


Jednak, kiedy drzwi się otworzyły, a ja przekroczyłem próg, zauważyłem pewien drobny problem. Tego testu nie dało się przejść, bowiem dozownik kulki energetycznej, który się tu znajdował, po prostu został kurwa uszkodzony i nie działał. Od razu oczywiście zszedłem po schodach i zacząłem się rozglądać za ewentualną możliwością wydostania się z owego miejsca.

Hej! Halo! – usłyszałem nagle znajomy głos niebieskookiego rdzenia, gdy słysząc to zacząłem szukać go wzrokiem – Tutaj jestem, na górze! – zawołał, gdy faktycznie go dostrzegłem, a znajdował się na szynie za zniszczoną ścianą.

Gdy natomiast podszedłem nieco bliżej i, gdy przy okazji pomarańczowy portal na nieco wysuniętym panelu podłogi uruchomił się, zaczął kolejną część swej wypowiedzi:

– O, wspaniale! Czyli jednak znalazłeś działo portalowe! – zawołał, widząc że trzymałem w rękach owe urządzenie – Wiesz co? – spytał, gdy ja nieco rozejrzałem się po pomieszczeniu – To tylko dowód na to, że to ludzie z uszkodzeniami mózgu są prawdziwymi bohaterami. – rzekł, kiedy ja, nieco zdziwiony tą znikąd wziętą wypowiedzią, odwróciłem się w jego kierunku – Jak przychodzi co do czego. – paplał dalej, gdy ja nieco zastanowiłem się nad jego poprzednim zdaniem – Są odważni. – zakończył, kiedy na chwilę spuściłem wzrok w kierunku podłogi.

Skąd on wziął to, że niby miałem jakieś uszkodzenie mózgu? Absolutnie nie czułem, aby coś takiego z mym mózgiem się stało, wszakże umiałem nadal mówić, normalnie się poruszałem, widziałem, myślałem tak samo normalnie jak pięćdziesiąt tysięcy lat temu i tak dalej, i tak dalej. Nie mogłem posiadać uszkodzonego mózgu.


Nie zdążyłem się jednak nad tym dłużej zastanowić, gdyż rdzeń znowu przemówił:

– Strzel portal na ścianie za mną i spotkamy się po drugiej stronie pomieszczenia. – oznajmił, gdy ja wykonałem polecenie.

Po wystrzeleniu portalu na ścianę, przeskoczyłem przez ten pomarańczowy, do najwidoczniej kolejnego, jeszcze bardziej zniszczonego, pomieszczenia testowego.


Zastanawiałem się czy ucieknę z tego miejsca. Wiadomo, zamierzałem do tego dążyć, jednak wiadomo, życie zawsze pisze najciekawsze historie.

_______________________________________________

*Wiem, że to tłumaczenie debilnie brzmi, ale nie wiem jak można inaczej przetłumaczyć "Animal King Takeover".

**Generalnie to taki trik speedrunerów, który wykorzystują, aby szybciej przejść ten konkretny test. Polega na tym, że wchodzisz na przycisk i chodząc po nim patrzysz w odpowiednie miejsce jednej z lamp i właśnie to oło się dzieje. Tutaj po prostu starałam się to urealnić jako taki smaczek.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top