IV - Zemsta Kostki Towarzyszącej
Ciekawiło mnie, jak miały wyglądać kolejne pomieszczenia testowe. Przekonałem się, że jednak potrafili tworzyć je trudniejsze, więc miałem nadzieję, że nie zrezygnują z tego. Podobało mnie się to, że w końcu dano mi jakieś wyzwanie, bowiem ciągłe wykonywanie samych łatwych testów mogło się znudzić. W każdym razie, jakiś czas później, ujrzałem że winda zatrzymała się, brawa dla mnie, wreszcie nie skupiłem się jedynie na swych myślach. Kiedy natomiast drzwi otworzyły się i wyszedłem, ujrzałem nie tak długi korytarz z wyłączonym ekranem na końcu i drzwiami po lewej stronie. Gdy podszedłem bliżej, ekran nie włączył się, a drzwi nie otworzyły, jedynie przemówiła kobieta z głośników:
– Ze względu na zaplanowaną obowiązkową konserwację, w tej chwili niedostępna jest odpowiednia komora dla tej procedury testowej. – mówiła, kiedy ja po prostu oparłem się o ścianę i zacząłem czekać, aż coś ciekawego się stanie – W zamian – rzekła, gdy dopiero teraz się zorientowałem, że kiedy mówiła poprzednie zdanie włączył się wielki ekran – zaplanowano ćwiczenia z ostrą amunicją – dodała, gdy stanąłem prosto i spojrzałem na ekran informujący, że doszedłem do szesnastego testu – opracowane dla wojskowych androidów. – kontynuowała, kiedy ujrzałem, że poza ikonką tego, że należało umieścić kostkę na przycisku oraz uważać, aby ta sama kostka nie uderzyła w głowę, dostrzegłem, że świeciła się ikonka informująca, że dało się zostać tu postrzelonym przez jakieś coś – Enrichment Center przeprasza za niedogodności i życzy ci powodzenia. – zakończyła, a drzwi otworzyły się.
Poza tym, co do jej drugiego zdania, to oni produkowali tu jakieś androidy wojskowe? No cóż, może również tworzyli sprzęt dla wojska amerykańskiego, nigdy nie wiadomo, co jeszcze mogło dziać się w miejscu, w którym stworzono działo portalowe.
W każdym razie, gdy wszedłem do pomieszczenia, dostrzegłem naprzeciwko mnie szybę, a za nią jakieś dwa białe cosie na trzech nogach i z celownikiem laserowym. Skoro miały strzelać prawilną amunicją oraz stały na trzech nogach, to uznałem, że nazwę je wieżyczkami. Znacznie łatwiej tym jednym słowem się do nich zwracać niż jako białe cosie na trzech nogach i z celownikiem laserowym. Przed wejściem do dalszej części testu również takowe stało. Problem polegał na tym, że nici ze zlikwidowania ich, bowiem ktoś wstawił je do niewielkiej klatki, przez które ja nie mogłem ich zlikwidować, ale one mogły trafić mnie. No cóż, przynajmniej miałem jakieś utrudnienie, a o to mi chodziło.
No, ale spróbowałem przejść obok pierwszej klatki z wieżyczką. Nie ważne ile próbowałem i tak okazało się, że owa posiadała na tyle dużą szerokość, że uniemożliwiała mi to. Jednak, jako iż miałem działo portalowe oraz sufit i ściany w tym miejscu zostały stworzone z materiału przewodzącego portale, od razu niebieski dałem na suficie nad klatką, a pomarańczowy pod sobą. Kiedy natomiast spadłem na górną część klatki, schyliłem się, przeszedłem na drugą stronę i zeskoczyłem na podłogę.
– Przygotowywanie! – powiedziała wieżyczka, kiedy jej celownik zaczął się poruszać.
Słysząc to, szybko odbiegłem za ścianę, aby mnie nie namierzyła. Nie wiedziałem, że one umiały mówić, ale to w sumie dobrze, że potrafiły. Dzięki temu przynajmniej jakbym nie zauważył jakieś, to takim sposobem zostałbym ostrzeżony, że należało spierdalać. W każdym razie, jako iż po drugiej stronie pomieszczenia, do którego prowadziło wejście, obok którego się znajdowałem, także znajdowała się wieżyczka, co wnioskowałem po celowniku, niebieski portal umieściłem na ścianie, obok której stałem, a następnie wychyliłem się i szybko wystrzeliłem pomarańczowy jak najdalej od wieżyczki numer dwa się dało i schowałem się nim zdążyła w ogóle mnie postrzelić.
Kiedy natomiast przeszedłem przez portal, zauważyłem długi korytarz i, w jednym miejscu po lewej stronie, schody, z których szczytu na ścianę padał celownik. Widząc go, jeden portal dałem na ścianę na drugim końcu, a drugi pod sobą i, dzięki temu, przedostałem się bezproblemowo w owe miejsce. Kiedy natomiast wszedłem do kolejnej części testu, zauważyłem przejście oraz, za nim, wieżyczki po dwóch stronach korytarza. Również, tę którą widziałem, oddzielała szyba. Znajdowały się tu też dwie kostki wstawione pomiędzy przejściem za dwa wysunięte panele oraz, co zaciekawiło mnie najbardziej, wielki napis „Pomocy" napisany na podłodze, niedaleko tych paneli, czymś czerwonym. Koło nich, na ścianie, została również na czarno odciśnięta czyjaś dłoń.
Zaczynało się robić ciekawie. Widząc to, od razu działem portalowym przeniosłem kostki nieco dalej, odgradzając sobie przejście za panele i wszedłem tam. Okazało się, że za panelami znajdowało się całkiem duże pomieszczenie, ale na chwilę obecną najbardziej zainteresowała mnie ściana po mojej lewej stronie. Znajdowało się tam sporo rzeczy. Widziałem między innymi rysunek portalu, z którego wypadała w kierunku wieżyczki kostka, a obok tej wieżyczki widziałem napis „Dzień dobry? Mogę ci pomóc?". No cóż, sposób zlikwidowania wieżyczek z kostką w tym pomieszczeniu nie działał, bowiem zostały one wstawione do klatek, ale może miał szansę przydać się w następnych pomieszczeniach. Oprócz tego, obok tego rysunku, znajdowała się doczepiona kartka z logiem Aperture Science oraz dwoma narysowanymi na czarno postaciami, unoszącymi kciuk w górę, a jedna z owych postaci kładła prawą rękę na ramieniu drugiej. Pod nimi znajdował się napis „Zaufany przyjaciel w nauce". Obok tego, znajdował się jakiś rysunek, który wyglądał jak kulka energetyczna wpadająca do odbiornika, a także znajdowały się u dołu i góry po dwie strzałki wskazujące na nią. W niektórych miejscach także widniały czarne odciski dłoni. Widziałem też tutaj pozakreślane kreski oznaczające ile dni ktokolwiek, kto tu przebywał, znajdował się w owym miejscu. Jeżeli wszystkie dobrze policzyłem, to wyszło, że około pięciu miesięcy. Nie wiedziałem, kto mógł tutaj tyle czasu siedzieć, ale na sto procent nie obiekt testowy, bowiem w końcu ktoś powinien się zorientować. Może po prostu w Aperture Science stało się coś okropnego, przez co wszyscy pracownicy uciekli lub zginęli, zostawiając władzę temu komputerowi, który do mnie przemawiał i dlatego nie widziałem nikogo w pomieszczeniach obserwacyjnych? Tylko w takim razie, kto mógł to wszystko napisać?
Uznałem, że może się dowiem w przyszłości, obecnie kontynuowałem przeglądanie tego, co znajdowało się na tej ścianie. Ujrzałem tutaj jeszcze plakat z pokrojonym ciastem oraz jego kawałkiem na talerzu i napisem „Smaczne", a także wypisane pięć razy zdanie „Ciasto to kłamstwo". Czemu kłamstwo? Czyli jednak chciano mnie zabić na końcu tego toru testowego? Nie miałem pojęcia, nie wiedziałem czy mogłem ufać napisom na ścianie stworzonym przez nieznaną mi osobę, uznałem, że przekonam się na końcu dziewiętnastej komory testowej. W każdym razie, po skończeniu oglądania tej zapisanej ściany, rozejrzałem się jeszcze po owym pomieszczeniu. Znalazłem tu jakieś stare i zapewne niedziałające już kontakty, ze względu na ich wygląd, kilka nieprzepuszczających portali fragmentów sufitu lub ściany, które leżały na podłodze, jakiś fragment pomieszczenia oddzielony płotem z kratki, a także puste galony po wodzie, puszki po, z tego co wywnioskowałem po napisie na nich, fasolkach, karton po mleku oraz starą, rozmontowaną centralę komputera oraz patelnię, na których ktoś najwidoczniej gotował te fasolki. Widniało tutaj też puste wiadro, prawdopodobnie służące za prowizoryczną toaletę i kartony, prawdopodobnie służące za prowizoryczne łóżko.
Zastanawiałem się przez to jeszcze bardziej, co zdarzyło się w Aperture Science. Teraz miałem pewność, że pracownicy po prostu w jakiś sposób zniknęli, ale nie wiedziałem czy po prostu uciekli, a może zginęli i tylko jeden z nich z jakiegoś powodu się tu ukrywał przed tym przemawiającym do mnie komputerem. Miałem nadzieję, że kiedyś się dowiem, bowiem ciekawiło mnie to. Teraz jednak, musiałem wrócić do wykonywania testu, bowiem inaczej nie miałem szans wydostać się z tego miejsca.
Jednak, kiedy wyszedłem zza paneli, kobieta z głośników dała znać, że wiedziała, że zniknąłem z pomieszczenia testowego:
– A, tutaj jesteś. – mówiła, kiedy rozejrzałem się, zastanawiając jak przejść do dalszej części pomieszczenia – Zniknąłeś z widoku kamer i zastanawiałam się, gdzie się podziałeś. – dodała, gdy wyjrzałem przez szybę myśląc, jak poradzić sobie z wieżyczkami wstawionymi do klatki – W każdym razie, wracaj do testu. – zakończyła, gdy nadal nie miałem koncepcji.
Cholera, musiałem w takim razie uważać, skoro ona orientowała się, kiedy obiekt testowy znikał jej za panelami. No, ale wracając do tematu testu, w pewnym momencie wpadłem na pomysł. Otóż, szybko wychyliłem się i strzeliłem pomarańczowym portalem nad klatkę z wieżyczką po drugiej stronie pomieszczenia. Kiedy to zrobiłem, niebieski strzeliłem na ścianie obok paneli, wziąłem jedną z kostek i zrzuciłem ją tak, że znalazła się pomiędzy ścianą a klatką z wieżyczką. Następnie, zabrałem drugą kostkę i zeskoczyłem z nią.
Po zrobieniu tego, szybko ukucnąłem, blokując strzały wieżyczki z drugiego końca pomieszczenia kostką. Niestety, kiedy to robiłem i tak, i tak zostałem nieco postrzelony w rękę. Co prawda nie jakoś poważnie, ale nie zmieniało to faktu, że trochę bolało. No, ale kontynuować test musiałem, więc nieco, nadal kucając, przesunąłem się w kierunku drugiej kostki i, wolną ręką, pchając ją do przodu oraz działem portalowym nadal trzymając tę blokującą strzał, powoli szedłem przed siebie. Kiedy natomiast znalazłem się przed przejściem do dalszej części testu, w której znajdowały się dwie klatki z wieżyczkami, szybko, nadal trzymając działem portalowym jedną z kostek, przebiegłem, blokując strzał jednej z wieżyczek po drugiej stronie testu.
Kilka chwil potem, szybko stanąłem za nimi, dzięki czemu nie mogły mnie zauważyć. Następnie, wystrzeliłem pomarańczowy portal na ścianę w niewielkim pomieszczeniu z widocznymi we wnętrzu kostkami, po czym niebieski dałem na ścianę za mną i przeszedłem na drugą stronę, po czym stanąłem tak, że przed wieżyczkami chroniła mnie ściana. W tym właśnie momencie zauważyłem, że dozownik nad ogromną ilością kostek zepsuł się. W sumie to dobrze, bowiem w owym pomieszczeniu testowym duża ilość kostek to zbawienie. Dostrzegłem też grające radyjko, kubek oraz kilka narzędzi znajdujących się na kostkach.
Widząc owe narzędzia, postanowiłem je wziąć i schować do kieszeni. Nie wiedziałem czy siatka dematerializująca je wykryje i zdezintegruje, no ale mego telefonu nie zdematerializowała, więc może i ich nie zniszczy. Uznałem, że może się kiedyś przydadzą. Co prawda nie wiedziałem do czego, ale przezorny zawsze ubezpieczony. W każdym razie, kiedy je schowałem, zacząłem się zastanawiać jak przejść do wyjścia z pomieszczenia testowego i przy okazji nie zostać postrzelonym.
Trochę mi to zajęło, bowiem przechodzenie pomieszczenia z wieżyczkami, których nie dało się strącić, nie należało do łatwych. No, ale to w sumie dobrze, przynajmniej musiałem się trochę zastanowić. Aż w końcu, prawdopodobnie po kilku minutach, wpadłem na pomysł. Na początku pomarańczowy portal umieściłem na ścianie koło kostek aby mieć do niego bliżej i, w pierwszej kolejności, zacząłem przerzucać kostki na drugą stronę, oczywiście unikając postrzelenia przez wieżyczki w pomieszczeniu z przyciskiem. Czasem udawało mnie się to cudem, no ale jednak na razie żadna mnie nie trafiła. Kiedy już to zrobiłem, ukrywając się za większą częścią kostek, dwie z nich postawiłem na przodzie dwóch klatek z wieżyczkami, aby zablokować ich możliwość ustrzelenia mnie.
Kiedy skończyłem, podszedłem do przejścia do ostatniej części testu, a właściwie podbiegłem, aby wieżyczki nie zdążyły mnie namierzyć i umieściłem pomarańczowy portal niedaleko klatki z wieżyczką stojącą koło wejścia. Następnie, przeniosłem pozostałe kostki do owego miejsca, oczywiście starając się uniknąć strzału. Raz niestety mnie się nie udało i zostałem postrzelony w to samo miejsce co ostatnio. Zabolało na tyle mocno, że aż krzyknąłem z bólu. Cholera, miałem nadzieję, że się nie wykrwawię. Cóż, rana nie wyglądała na jakąś bardzo głęboką i rozległą, ale i tak przez chwilę się tym zaniepokoiłem. W każdym razie, postanowiłem skupić się na kończeniu testu, to może jeżeli nie skupiałbym się na bólu, to jakoś by minął.
No, ale po przeniesieniu kostek, najpierw zastawiłem wieżyczce koło mnie przód, po czym, pchając lewą ręką jedną kostkę a drugą wysuwając na przód przy pomocy działa portalowego, ruszyłem w kierunku przycisku. Kiedy tak podążałem, dopiero teraz zorientowałem się, że nad dwiema klatkami z wieżyczkami, nad którymi znajdowała się powierzchnia przewodząca portale, zostały narysowane po jednym znaku „X". No cóż, teraz akurat sposób ze strąceniem wieżyczek kostkami nie działał z wiadomej przyczyny, ale miałem nadzieję, że wykorzystam go w pozostałych trzech komorach. W każdym razie, kiedy umieściłem kostkę na przycisku, okazało się, że za drzwiami, najprawdopodobniej na drugim końcu pomieszczenia, znajdowała się jeszcze inna wieżyczka. Musiałem się chwilę zastanowić jak przejść obok niej.
To akurat nie zajęło mi jakoś specjalnie długo, bowiem wystrzeliłem portal na ścianę za drzwiami, a następnie zdjąłem kostkę z przycisku, aby nie mieć problemu z wieżyczkami z tego pomieszczenia. Następnie, szybko przebiegłem do poprzedniego pomieszczenia, wystrzeliłem niebieski portal na najbliższą ścianę i wziąłem jedną kostkę sprzed wieżyczki. Następnie, przeskoczyłem przez portal i szybko, blokując celownik wieżyczki kostką, ukucnąłem naprzeciwko zakratowanej bariery. Kiedy to zrobiłem, umieściłem niebieski portal za klatką z wieżyczką i, już bez kostki, przeszedłem na drugą stronę. Po znalezieniu się tam, za drugą, zakratowaną częścią ściany dostrzegłem następną wieżyczkę. Tę ominąłem strzelając pomarańczowym portalem na ścianę obok klatki z nią i przechodząc tam. Następnie, po prostu szybko przebiegłem za ścianę w korytarzu prowadzącym do windy.
– Dobra robota, androidzie. – rzekła kobieta z głośników, kiedy przeszedłem przez siatkę dematerializującą i, gdy ujrzałem, że narzędzia, które miałem w kieszeni i tak, i tak zostały zdezintegrowane, no cóż, nici z trzymania ich przy sobie – Enrichment Center jeszcze raz przypomina – dodała, kiedy przechodząc przez siatkę dematerializującą również poczułem, że rana zadana mi przez dwie wieżyczki zabolała mnie, nie wiedziałem, że ta siatka tak działała – że piekło dla androidów jest realnym miejscem, gdzie trafisz po pierwszym przypadku nieposłuszeństwa. – zakończyła, gdy wsiadłem do windy, która po chwili ruszyła.
Ej, a przepraszam ja cię panie bardzo, ale nie byłem androidem, tylko człowiekiem. Serio, nie wiedziałem czemu zwróciła się do mnie per. Androidzie, skoro chyba widziała przez te wszystkie kamery umieszczone w poszczególnych pomieszczeniach testowych, że miała do czynienia z człowiekiem. To, że przeszedłem przez test, który, jak sama powiedziała, został stworzony dla androidów wojskowych, nie oznaczało, że takowym się stałem. A poza tym, piekło dla androidów? Co to za miejsce? Zaczęło mnie to ciekawić, co mogło się tam dziać, że nazwano je w ten sposób. Jakoś nie mogłem wymyślić czegokolwiek, co dało się określić takim mianem. Oprócz tego, zastanawiałem się też nad tym pomieszczeniem, które odkryłem za tymi dwoma panelami. Zaczęło mnie jeszcze bardziej ciekawić, co się stało z pracownikami tego miejsca, że nie widziałem w pomieszczeniach obserwacyjnych żadnego człowieka. Wątpiłem, że to ten przemawiający do mnie komputer ich zabił, bowiem kobieta z głośników nie wydawała się posiadać jakieś swego rodzaju świadomości. Jak na razie mówiła tylko to, co zostało jej wpisane w system. Miałem nadzieję, że w końcu się przekonam.
Kurde no, brawo ja, znowu zamyśliłem się na tyle, że nie zauważyłem, kiedy winda zatrzymała się w siedemnastym pomieszczeniu testowym, a drzwi otworzyły się. Dla kogoś z boku musiałem wyglądać idiotycznie, tak stojąc przed otwartymi drzwiami i nic nie robiąc. W każdym razie, przed sobą zauważyłem dłuuugi korytarz stworzony z powierzchni niezdatnej do umieszczenia portali oraz, na ścianie po mojej lewej stronie, kamerę zwróconą w moją stronę. Widząc to, od razu ruszyłem przed siebie. W końcu im szybciej wykonam te testy, tym lepiej.
– Podajnik Aparatury Podstawowej dostarczy – mówiła kobieta z głośników, kiedy wszedłem do pomieszczenia w całości z materiału nieprzepuszczającego portali, w którym znajdował się jedynie dyspozytor kostek i wielka tablica informująca, że doszedłem do siedemnastego testu – Obciążeniową Kostkę Towarzyszącą za trzy... – kontynuowała, gdy spojrzałem na ekran i ujrzałem, że podświetlały się ikonki związane z kostką i kulą energetyczną – dwa...jeden. – zakończyła
Kostka Towarzysząca? Co to jest? No cóż, odpowiedź na moje pytanie przyszła szybko, bowiem w pewnym momencie podajnik otworzył się i na podłogę spadła kostka. Różniła się od innych tym, że zamiast logo Aperture Science po bokach miała namalowane serca. Jak uroczo. W każdym razie, kiedy podniosłem ją, kobieta z głośników dodała:
– Ta Obciążeniowa Kostka Towarzysząca będzie towarzyszyć ci w komorze testowej. – poinformowała, kiedy razem z kostką przeszedłem przez drzwi – Opiekuj się nią. – dodała, gdy wszedłem do pomieszczenia z szybą i z podwyższeniami, na których nie dało się umieścić portalu.
Chwila, ale ta kostka to jedyna na całe pomieszczenie? O cholera, miałem nadzieję, że nie mogła tutaj jakoś zostać zniszczona, bowiem inaczej to taki trochę problem. W każdym razie, aby wejść na górę, najpierw postawiłem kostkę i za jej pomocą wspiąłem się, po czym ukucnąłem, chwyciłem ją działem portalowym i zrobiłem ponownie to samo. Kiedy to zrobiłem i chwyciłem kostkę, ujrzałem że miałem wejść do korytarza, stosunkowo wąskiego, w którym latała kulka. Od razu poczekałem, aż przeleci na drugą stronę i wszedłem tam, trzymając Kostkę Towarzyszącą skierowaną w kierunku dozownika kulki. Okazało się, że owa odbijała się od kostki, dzięki czemu nie zostałem zdezintegrowany.
– Najczęściej spotykanymi skutkami testowania w Enrichment Center są – mówiła kobieta z głośników, kiedy dochodziłem do końca korytarza – skłonność do zabobonów, postrzeganie nieożywionych obiektów jako żywych oraz halucynacje. – wymieniła, kiedy zszedłem po schodach i, jako iż tutaj obie kulki, bowiem zorientowałem się, że znajdował się tutaj też drugi taki sam korytarz, nie mogły mnie trafić, przystanąłem aby wysłuchać jej monologu – Enrichment Center przypomina, że Obciążeniowa Kostka Towarzysząca – kontynuowała, gdy wzrokiem śledziłem latającą w drugim korytarzu kulkę – nie stanowi dla Ciebie żadnego zagrożenia i w rzeczywistości nie potrafi mówić. – zakończyła, kiedy ja, gdy dyspozytor numer dwa wypuścił kulkę, ruszyłem korytarzem, blokując ją przed zdezintegrowaniem mnie.
Nie dziwne, że nie potrafiła mówić, w końcu to przedmiot. To, że narysuje się na czymś serca nie sprawia, że potrafi mówić i ogólnie odczuwać. No, ale kiedy doszedłem do końca korytarza i zszedłem na dół, przeszedłem przez wejście do kolejnej części. Tam, w dole, zauważyłem przejście do innego, mniejszego pomieszczenia stworzonego z materiału nieprzewodzącego portali, dwa podwyższenia, z czego na drugim znajdował się odbiornik kulki oraz, które oddzielał zwisający z sufitu fragment szyby, kolejne pomieszczenie z jakimś przyciskiem i trzy, obecnie znajdujące się u dołu, nieruchome platformy.
Widząc to, od razu najpierw umieściłem pomarańczowy portal nad podwyższeniem naprzeciwko odbiornika kulki, a następnie wróciłem do miejsca z korytarzem i, na ścianie, o którą uderzała kulka, dałem niebieski portal. Kiedy zaś wróciłem, kulka po chwili przeleciała przez pomarańczowy portal, uderzyła w podwyższenie i przeleciała pod szybą, wpadając do odbiornika. Kiedy to nastąpiło, do góry uniosła się jedna z platform. Po zrobieniu tego, wziąłem działem portalowym odstawioną obok mnie Kostkę Towarzyszącą i zeskoczyłem na dół. Tam, poszedłem do pomieszczenia z powierzchnią nienadającą się do umieszczenia portali. Tam, dostrzegłem niedługi korytarz, a na jego końcu odbiornik z kulką, oddzielony szeroką szybą. Kiedy podszedłem bliżej, na ścianie bocznej po drugiej stronie miejsca, w którym się znalazłem, widniał dyspozytor kulki. Po zobaczeniu tego, od razu kostką starałem się tak odbić kulkę, aby wpadła do odbiornika. Nie wiedziałem, ile mi to zajęło, po piętnastym razie przestałem liczyć, ale całkiem sporo. Aż trochę zacząłem się wkurzać, bowiem bałem się, że nigdy nie uda mnie się doprowadzić kulki do celu. No, ale w pewnym momencie udało mnie się to i ten zabójczy skurwysyn wpadł do odbiornika, aktywując drugą z trzech platform. W końcu.
– Enrichment Center przypomina, że Obciążeniowa Kostka Towarzysząca nie potrafi mówić. – rzekła kobieta z głośników, gdy ruszyłem do wyjścia do głównego pomieszczenia testu – W przypadku, gdyby Kostka Towarzysząca coś powiedziała – mówiła, kiedy podszedłem do wysuniętego panelu i zajrzałem za niego – Enrichment Center zaleca zlekceważenie jej sugestii. – zakończyła, gdy odstawiłem kostkę na podłogę.
Jak kostka mogła coś powiedzieć? Ja rozumiałem, że w takim miejscu, w którym stworzono działo portalowe, mogło zdarzyć się wszystko, ale nie przesadzajmy. Kostka, nawet ta Towarzysząca, nie mogła mówić, bowiem to tylko przedmiot. Który zaczynałem lubić. Nie wiedziałem czemu, szczególnie że spędziłem z tą kostką stosunkowo mało czasu, bowiem ledwo kilkanaście minut, ale zaczynałem ją lubić. Miałem wrażenie, że zaczynało się ze mną coś złego dziać.
W każdym razie, przechodząc do bardziej przyziemnych spraw, kiedy zajrzałem za panel, ujrzałem kolejne pomieszczenie z zapisanymi ścianami. Nie mogłem się jednak do niego dostać normalnie, tak jak ostatnio, więc wystrzeliłem pomarańczowy portal na ścianę najwyżej jak się dało, a niebieski na ścianę obok siebie, a następnie wziąłem kostkę i wskoczyłem do środka.
– Halo? – odezwała się kobieta z głośników, kiedy przeskakiwałem przez portal – Gdzie jesteś? – pytała, gdy opadłem na podłogę i odstawiłem Kostkę Towarzyszącą na bok.
Może powinienem niszczyć te jej kamery? Nah, nadal nie popierałem niszczenia cudzej własności, nawet jeżeli to kamery, więc nie. W każdym razie, w owym miejscu dostrzegłem kilka kamer leżących na podłodze, ktoś się chyba wkurzył, puszki po fasolkach stojące na podłodze, trochę ogólnego bałaganu i atrakcję tygodnia, czyli napisy na ścianach. Od razu do owej podszedłem i zacząłem czytać, nad czym trochę się męczyłem, bowiem ten, kto to napisał, posiadał bardzo niewyraźne pismo. To, co najłatwiej odczytałem, to napis na czerwono obok zepsutej kamery, który brzmiał: „Ona cię obserwuje", co na stówę odnosiło się do tej kobiety z głośników, bowiem kogo innego. Co do reszty zapisanej ściany to przedstawiała się niepokojąco.
Wisiało tu dużo zdjęć różnych osób ze zdjęciem Kostki Towarzyszącej przyczepionej do twarzy, kartka z kalendarza z października tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego trzeciego roku ze zdjęciem jakieś kobiety ze zdjęciem Kostki Towarzyszącej zamiast twarzy oraz pięcioma czerwonymi sercami obok owej kartki z kalendarza, a także sporo zdjęć samej kostki. Dostrzegłem też zdjęcie jakieś rodziny, której głowy zostały zmienione na zdjęcie Kostki Towarzyszącej, a także samo zdjęcie kostki ze skrzydłami i aureolą. Widniał tu też plakat z logiem Aperture Science i czarną postacią z Kostką Towarzyszącą zamiast głową i napisem „Nie nigdy, ale TERAZ". Cała reszta napisów na ścianie wyglądała następująco:
„Podajnik aparatury podstawowej dostarczy. Oj dostarczy ZROBI TO Obciążeniowa Kostka Towarzysząca POTRAFI mówić. R.I.P Zabobonne postrzeganie nieożywionych obiektów jako żywe i halucynacje Ja nie mam halucynacji. Ty masz. Kostka Towarzysząca nigdy mnie nie opuści. Słodkie. Tak długo... Ciasto. Ha ha ciasto. Kłamstwo. Kostka Towarzysząca nigdy mnie nie okłamie. NIGDY Gdzie jesteś? Znajdę cię. KOSTKA TOWARZYSZĄCA Powiedziałaś, żeby się nią zaopiekować. Ja mogę. Nie pozwolisz mi. Powinienem zlekceważyć twoją radę. Zostaw mnie w spokoju! PRZESTAŃ PATRZEĆ. Chociaż Ziemia i człowiek przeminęli, Myślałem że kostka będzie trwać wiecznie. MYLIŁEM SIĘ. Ponieważ nie mogłem zatrzymać się na śmierć, On uprzejmie zatrzymał się dla mnie Kostka miała żywność i może amunicję i nieśmiertelność. Dlaczego? x18 Nie w okrucieństwie, nie w gniewie, ŻNIWIARZ przyszedł dziś; ANIOŁ odwiedził tą szarą ścieżkę i zabrał kostkę."
Jeżeli chcieliście znać moją opinię, to brzmiało to jak paplanina jakieś chorej psychicznie osoby. Nie wiedziałem, czemu ten kto tam bądź tak wychwalał tę Kostkę Towarzyszącą. Tak, ja również zacząłem ją lubić, nie wiedzieć czemu, ale nie przesadzajmy z tym uwielbieniem. A poza tym, ta kostka nie umiała mówić, to tylko przedmiot, kurde. To wyglądało niepokojąco. Jednak to, co mnie zainteresowało, to napis:
„Login: cjohnson
Hasło: tier3
Zaufaj mi"
Nie wiedziałem, po co zostało tutaj napisane to hasło i login, ale uznałem, że je zapamiętam, szczególnie, że nie należały do trudnych. W takim miejscu wszystko mogło się przydać. No, ale trochę jeszcze przeszperałem to miejsce, jednak nie znalazłem nic interesującego, jedynie dostrzegłem jeszcze znany plakat z napisem „Smaczne". No cóż, najwidoczniej nie miałem tu czego szukać, więc pozostało mi dokończyć pomieszczenie testowe. Od razu umieściłem pomarańczowy portal niżej, wziąłem Kostkę Towarzyszącą i przeskoczyłem do pomieszczenia testowego.
– Znalazłeś tam coś ciekawego? – spytała kobieta z głośników, kiedy znowu mogła mnie zobaczyć.
– Nope – odpowiedziałem, mimo iż podejrzewałem, że nie mogła mnie usłyszeć.
A, że nie odpowiedziała, to raczej na sto procent nie miała szans mnie usłyszeć. W każdym razie, ruszyłem do kolejnego z pomieszczeń tego testu. Tam, dostrzegłem parę zamkniętych drzwi, a kiedy poszedłem na drugi koniec, dostrzegłem odbiornik kulki oraz dwa podwyższenia z przyciskami otwierającymi drzwi. Widząc to, na jeden przycisk umieściłem kostkę, po czym wyszedłem z pomieszczenia i niebieski portal dałem na wysuniętym panelu, za którym znajdowało się to dziwne pomieszczenie z kamerami, a pomarańczowy na ścianie wyżej. Kiedy natomiast przeszedłem przez nie, ruszyłem w kierunku drugiego korytarza, przez który przelatywała kulka. Trochę tam szedłem, bowiem korytarz nie należał do krótkich, ale kiedy dotarłem do odpowiedniego miejsca, gdy drugi dozownik wyrzucił kulkę, pomarańczowy portal umieściłem na ścianie na drugim końcu i powróciłem do pomieszczenia z odbiornikiem. Po znalezieniu się tam, omijając latającą kulkę, podszedłem do drugiego podwyższenia z wolnym przyciskiem i, jako iż nie dało się tam jakoś łatwo dostać, wsparłem się o owe podwyższenie rękoma i podciągnąłem. Trochę mi to zajęło, bowiem nadal trzymałem działo portalowe, ale się udało. Kiedy się tam znalazłem, stanąłem prosto i wszedłem na przycisk, otwierając drugie drzwi. Jakiś czas potem, kulka wpadła do odbiornika aktywując trzecią platformę.
Po zejściu z podwyższenia, zabrałem Kostkę Towarzyszącą, a następnie wyszedłem do pomieszczenia z platformami i na chwilę odstawiłem tę kostkę. Kiedy to zrobiłem, umieściłem pomarańczowy portal nad pierwszą z platform, wziąłem kostkę i przeskoczyłem tam. Następnie, przeskakując, doszedłem na ostatnią platformę i skręciłem w lewą stronę, zeskakując w jakiś korytarz. Tam, jako iż znajdowały się jedynie jakieś schody prowadzące do podwyższenia z przejściem po prawej stronie, ruszyłem po nich i skręciłem w odpowiednią stronę. Po przejściu, zastałem spore pomieszczenie, z szklaną ścianą z kwadratową dziurą w środku. Jako iż ściana za nią nie przepuszczała portali, a samo pomieszczenie miało sporą dziurę w podłodze, wnioskowałem, że należało zastosować pęd. Dlatego też, na razie odstawiłem kostkę obok i niebieski portal wystrzeliłem na podłogę na samym dnie pomieszczenia, a pomarańczowy na ścianie za mną tak, abym mógł wcelować w dziurę w szklanej ścianie. Następnie, wziąłem kostkę i wskoczyłem w portal.
Kiedy udało mnie się przelecieć, droga do wyjścia nie stanowiła problemu. Odstawiłem na moment kostkę, po czym jeden portal wystrzeliłem na podłodze, a drugi na ścianie na podwyższeniu z, z tego co wnioskowałem po znakach widocznych w oddali, drogą do wyjścia. Następnie, wziąłem kostkę, przeszedłem tam i ruszyłem długim korytarzem w dalszą drogę. Po jakimś czasie, wszedłem po schodach na podwyższenie z szybą, przyciskiem na kostkę i jakimiś drzwiami na drugim końcu pomieszczenia. Kiedy natomiast postawiłem Kostkę Towarzyszącą na przycisku, odezwała się kobieta z głośników:
– Udało ci się! – mówiła, gdy ruszyłem w kierunku pomieszczenia za drzwiami – Z pewnością szczęście przyniosła ci Obciążeniowa Kostka Towarzysząca. – dodała, gdy po zejściu z kolejnych schodów dostrzegłem jakieś dziwne urządzenie, wnioskując po ikonkach na podłodze przed nim służące za wlot do spalarki czy czegoś w tym guście – Nie może ci ona jednak towarzyszyć do końca testu i niestety musi zostać poddana eutanazji. – dodała, gdy ruszyłem do pomieszczenia za otwartymi drzwiami i ujrzałem tam przycisk – Prosimy o odprowadzenie swojej Kostki Towarzyszącej – kontynuowała, kiedy nacisnąłem przycisk, otwierając wlot do spalarki i słysząc tykanie zegara – do Awaryjnego Spopielacza Inteligencji Aperture Science. – zakończyła, kiedy pobiegłem po kostkę.
No cóż, nie czułem do niej aż tak wielkiego przywiązania, aby mieć jakieś wątpliwości przed wrzuceniem jej do spalarki, dlatego po prostu to zrobiłem. Kiedy natomiast owa kostka skończyła w ogniu, kobieta z głośników przemówiła:
– Dokonałeś eutanazji swojej oddanej Kostki Towarzyszącej szybciej niż ktokolwiek dotąd. – mówiła, gdy odwróciłem się w kierunku drzwi wyjściowych – Gratulacje. – dodała, gdy ruszyłem w ich kierunku.
Nie zdążyłem jednak przez nie przejść, bowiem tak nagle zamknęły się, ale kiedy chciały otworzyć się ponownie, zaczęły iskrzyć i to całkiem mocno. Kiedy zaniepokojony odwróciłem się, dostrzegłem, że wlot do spalarki również iskrzył się, a ikonka oznaczająca zamknięte drzwi z przyciskiem szybko zmieniała się na oznaczającą zamknięte i otwarte, a jakiś czas potem dało się usłyszeć dźwięk niewielkiej eksplozji i owa odpadła, stając w ogniu.
– Chwila moment. – zaczęła kobieta z głośników, kiedy zaniepokojony cofnąłem się na schody, gdy ogień powoli zaczynał się rozprzestrzeniać – To nie powinno się stać. – mówiła, gdy wzrokiem szukałem jakiegoś wyjścia – Daj mi chwilę, zobaczę jak można cię stąd wyciągnąć. – rzekła, kiedy ogień zajął już całe pomieszczenie z wyjściem i zbliżał się do tego z przyciskiem.
Nie miałem pojęcia czemu to się stało, Aperture zdawało się w pełni sprawne i nie wadliwe. Nawet przemawiający do mnie komputer dawno nie miał żadnego zwarcia. No cóż, najwidoczniej coś musiało się zepsuć, bowiem inaczej powinienem mieć możliwość normalnego przejścia do windy. W każdym razie, pozostało mi czekać aż jakieś wyjście się otworzy.
Kiedy powoli czułem się nieco słabo z gorąca, usłyszałem, że schody za mną, prowadzące do tego pomieszczenia, jakoś rozsunęły się lub schowały. Po odwróceniu się, ujrzałem, że po prostu schowały się, umożliwiając mi przejście do kolejnego testu przez pomieszczenia techniczne.
– Już. – odezwała się kobieta z głośników – Przejdź tędy. – powiedziała, gdy wskoczyłem w miejsce, w którym niedawno widniały schody.
Znalazłem się w jakimś pomieszczeniu technicznym, jak wspominałem, ale na razie usiadłem pod jedną ze ścian, kiedy przy okazji schody za mną zamknęły się. Musiałem chwilę odpocząć, bo nie dość, że ostatnie testy jednak trochę męczyły, to jeszcze ten nagły pożar. Kilka chwil potem, zamknąłem oczy i starałem się normalnie oddychać.
Niestety, przez to wszystko najwidoczniej przy okazji zemdlałem, bowiem nie pamiętałem kolejnych kilku minut mego życia...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top