III - Aktualizacja działa portalowego.
Głodny się powoli robiłem. Wiem, wspaniałe stwierdzenie na początek opowiadania o kolejnych pięciu testach, ale na serio, dawno nie jadłem, a i przy okazji pić mnie się zachciewało. Znaczy owe uczucia jeszcze nie wydawały się jakoś specjalnie utrudniające normalne funkcjonowanie, no ale czułem, że za jakiś czas musiałbym coś zjeść i się czegoś napić. Miałem nadzieję, że po wypuszczeniu obiektów testowych z torów testowych dawali im coś do jedzenia i picia. W każdym razie, przejdźmy może do teraźniejszości, bowiem wypadało wam przedstawić, co tam u mnie się dalej działo.
Kiedy winda zatrzymała się już w jedenastym z dziewiętnastu pomieszczeń testowych, gdy drzwi otworzyły się, ujrzałem przed sobą niedługi korytarz zakończony schodami. Na drugim końcu pomieszczenia widziałem, że znajdowały się jakieś szyby. Widząc to, od razu ruszyłem przed siebie, bowiem jaki inny wybór posiadałem. Kiedy natomiast wszedłem po schodach, znalazłem się w dość sporym pomieszczeniu z podłogą niezdatną do umieszczenia portali oraz kilkoma szybami na końcu pomieszczenia. Na ścianie wisiała tablica informująca, że trafiłem do pomieszczenia jedenastego oraz, że w tym miejscu mogłem utopić się w kwasie, ostrzeżenie o niepiciu owej cieczy, to że ten test zawierał kulkę energetyczną i na dobrą sprawę to tyle.
– Enrichment Center zawsze zapewnia bezpieczne środowisko testowe. – przemówiła kobieta z głośników po moim wejściu do tego miejsca i postąpieniu krok w przód – W przypadku wystąpienia niebezpiecznego środowiska testowego – mówiła, kiedy podszedłem do szyb i wyjrzałem za jedną z nich – Enrichment Center zawsze udziela przydatnych wskazówek. – kontynuowała, gdy moją uwagę przykuło podwyższenie wystające ponad kwas stanowiący podłogę środka pomieszczenia, na którym znajdowało się pełne działo portalowe, obracające się i strzelające pomarańczowym portalem – Na przykład podłoga w tym pomieszczeniu może cię zabić. – odparła, gdy dostrzegłem pomieszczenie, w którym należało doprowadzić kulkę do odbiornika, aby aktywować ruchomą platformę – Staraj się tego uniknąć. – zakończyła, kiedy odszedłem od szyby i wystrzeliłem niebieski portal na fragment ściany po mojej prawej stronie.
Przeszedłem przez niego dopiero, kiedy pomarańczowy portal został umieszczony na ścianie w miejscu z jednym tylko przyciskiem. Następnie, podszedłem do owego i nacisnąłem go, tym samym otwierając kwadratowe drzwi znajdujące się na samym szczycie ściany naprzeciwko mnie.
Po zrobieniu tego, pomieszczenie przeszył dźwięk tykającego zegara, przez który od razu, jak najszybciej, strzeliłem portalem na ścianę za owymi i, nim działo portalowe zdążyło wystrzelić pomarańczowy portal w inne miejsce, szybko przez niego przeskoczyłem, lądując na schodach w pomieszczeniu z kulką. Oczywiście stanąłem na schodku, na którym nie istniało niebezpieczeństwo zdezintegrowania mnie przez ową. Kiedy natomiast drzwi naprzeciwko mnie zamknęły się, strzeliłem portalem na ścianę, w którą uderzała owa kulka. Kilka sekund potem, owa przeleciała przez portal i wpadła do odbiornika, aktywując ruchomą platformę. Jednak, gdy to się stało, wpadłem na idiotyczny pomysł, który mógł skończyć się moją śmiercią, ale bez ryzyka nie ma zwycięstwa.
Od razu umieściłem portal naprzeciwko miejsca, w którym wylądowałem po wejściu do tego pomieszczenia i poczekałem, aż pomarańczowy portal trafi w miejsce, gdzie znajdował się przycisk. Kiedy to nastąpiło, szybko nacisnąłem go i rozpędziłem się najszybciej jak umiałem. Chyba mogliście domyślić się, do czego to się sprowadzało, co nie? W ostatniej chwili natomiast, wyskoczyłem przez drzwi w kierunku podestu z działem portalowym, bowiem kogo obchodzą zasady BHP.
Udało mnie się. Cudem, ale udało mnie się doskoczyć w tamto miejsce. Oczywiście po wylądowaniu znalazłem się prawie na skraju podwyższenia, dlatego szybko postąpiłem dwa kroki w przód, aby nie wpaść do kwasu. Znaczy widziałem z tego pomieszczenia z kulką, że odległość zdawała się idealna do przeskoczenia przy moim dystansie, który umiałem pokonać skacząc po rozpędzeniu się, ale i tak miło, że jednak nie wylądowałem w kwasie. W każdym razie, przechodząc do teraźniejszości, od razu podszedłem do tego dynksa, na którym znajdowało się pełne działo portalowe, wziąłem je i zamiast niego na to podwyższenie odłożyłem niepełne. Kilka chwil potem, owe schowało się, a kobieta z głośników przemówiła:
– Urządzenie zostało zmodyfikowane tak, aby mogło wytworzyć jednocześnie dwa powiązane ze sobą portale. – powiedziała, kiedy naprzeciwko mnie wysunęło się niewielkie pod względem szerokości podwyższenie z przyciskiem – W ramach opcjonalnej procedury testowej – mówiła, gdy nacisnąłem przycisk i, jako iż otworzył on kolejne drzwi otwarte przez określony czas, szybko wystrzeliłem na jedną ze ścian za nimi pomarańczowy portal – mamy przyjemność poinformować cię o zabawnym fakcie – kontynuowała, kiedy odwróciłem się i na ścianie znajdującej się na drugim końcu części pomieszczenia, od której jechał w moją stronę podest, umieściłem niebieski portal – Urządzenie przedstawia w tej chwili większą wartość niż organy i łączne dochody wszystkich mieszkańców – rzekła, gdy wskoczyłem na podest, który akurat podjechał – [tu podać nazwę rodzinnego miasta obiektu]. – te ostatnie słowa wypowiedziała głośniej, kiedy akurat powoli dojeżdżałem do pomarańczowego portalu.
Aż się zacząłem zastanawiać, ile to działo mogło kosztować. To pewne, że jakieś bajońskie sumy, ale w sumie dlaczego? Jasne, działo portalowe z natury rzeczy musiało kosztować bardzo dużo, bowiem Aperture to chyba jak na razie jedyne miejsce w całej galaktyce, gdzie owo się znajdowało, ale czemu aż tak dużo? A poza tym, to oni je sprzedawali? Jakoś kiedy jeszcze tutaj nie trafiłem, nigdy nie widziałem żadnego miejsca ani stacjonarnie, ani w Internecie, gdzie mogłem coś takiego kupić. A jeżeli faktycznie je sprzedawali, to powinno dać się o tym bardzo łatwo dowiedzieć.
W każdym razie, wracając do teraźniejszości, kiedy dojechałem do pomarańczowego portalu, od razu wskoczyłem w niego i dzięki temu znalazłem się w pustym pomieszczeniu z zakrętem w lewą stronę, na którego końcu znajdowało się miejsce z windą. Od razu poszedłem do tego korytarza, jednak jeszcze nie przeszedłem przez siatkę dematerializującą. Postanowiłem trochę pobawić się pełnym działem portalowym. Od razu, na początku, jeden portal umieściłem na ścianie naprzeciwko mnie, a drugi na tej za mną i zacząłem przez owe przechodzić. Ciągle lądowałem w tym samym miejscu, przy okazji widząc swoje plecy podczas przechodzenia, co jednocześnie wydawało się logiczne, ale też i dziwne. W sumie takie trochę lustra ustawione naprzeciwko siebie, tylko z możliwością przechodzenia przez nie. Dziwne uczucie, szkoda że nie mogliście i zapewne nie możecie tego doświadczyć.
Jako drugą rzecz, udałem się do jednego z kątów owego pomieszczenia znajdującego się po mojej lewej stronie i umieściłem portale tak aby prawie że stykały się i zacząłem przez nie przechodzić. Dziwne to uczucie lądowania ciągle w tym samym pomieszczeniu i przy okazji, że tak powiem, gonieniu się w kółko, bowiem przez owe portale widziałem siebie. No, ale to szybko mnie się znudziło, bowiem to powtórka z rozrywki, tylko chodząc w kółko, dlatego wróciłem do korytarza i jeden portal dałem nad sobą, a drugi pod sobą. Teraz zacząłem w nieskończoność spadać, coraz to szybciej i szybciej, ciągle znajdując się w tym samym pomieszczeniu. To stosunkowo fajna zabawa, trochę tak sobie pospadałem, no ale w końcu uznałem, że może wypadało udać się do kolejnego pomieszczenia testowego. Dlatego też wycelowałem pomarańczowy portal, który do tej pory znajdował się pode mną, na ścianę za mną i, dzięki temu, wylądowałem na podłodze. Tak, moim nogom nadal nic złego się nie stało, więc to oznaczało, że chyba niezależnie od prędkości z jaką się spadnie, te wygięte pręty na mych nogach chroniły mnie przed połamaniem sobie kości.
No, ale kiedy już stałem, poczułem że od tego spadania zaczęło mnie się kręcić w głowie. Aż na chwilę oparłem się o ścianę, na której nie znajdował się portal. Chyba nie powinienem tak z tymi portalami się bawić, a przynajmniej nie przez tak długi czas. W każdym razie, trochę poczekałem, a gdy przestało mnie się kręcić w głowie, po prostu przeszedłem przez siatkę dematerializującą i wsiadłem do windy, która zabrała mnie do następnego pomieszczenia testowego.
W czasie jazdy zacząłem się zastanawiać, jak w tymże miejscu stworzono portale. Kompletnie nie miałem koncepcji, jak działko, które trzymałem w rękach, miało możliwość strzelania portalami. Po prostu do tej pory wydawało się dla mnie niepojętym, aby w dwudziestym pierwszym wieku stworzyć coś takiego i to jeszcze przy okazji zdolnego do podnoszenia niewielkiej wagi przedmiotów jak na przykład kostki. Miałem nadzieję, że kiedyś się dowiem, bowiem jaki mechanizm musiało zawierać to działo portalowe w sobie, że takie niewielkie urządzenie mogło wytwarzać coś tak nieprawdopodobnego jak na dzisiejsze czasy? Swoją drogą, ciekawe kiedy oni owe działo stworzyli. Podejrzewałem, że stosunkowo niedawno, skoro jeszcze je testowali.
No i brawo ja, znowu zamyśliłem się na tyle, że nie zauważyłem kiedy winda zatrzymała się w kolejnym pomieszczeniu, a drzwi otworzyły się. Serio, żałowałem że nie przechodziłem przez jakiś tor testowy, który wymagał współpracy z inną osobą, to miałbym z kim porozmawiać i takie sytuacje nie miałyby miejsca. W każdym razie, za drzwiami zobaczyłem niedługi korytarz, zrobiony w większości z materiału nieprzewodzącego portali, prowadzący do pomieszczenia, którego, przynajmniej ta widoczna część, składała się z nieprzewodzącego portali materiału. Widząc to, od razu wyszedłem z windy i najpierw podszedłem do wielkiego ekranu aby zorientować się, o co chodziło w teście.
Po podejściu do owego ujrzałem, że trafiłem do dwunastego testu z dziewiętnastu i, że należało tutaj umieścić kostkę na przycisku, informację, że dało się tutaj zostać uderzonym w głowę przez spadającą kostkę i, że należało wykorzystać pęd. Ja nie mogę, kolejny prosty test? Przeszedłem już ponad połowę toru i zdobyłem pełne działo portalowe, podejrzewałem że to zwiększy poziom trudności, ale jak widać myliłem się. No, ale co mi pozostało, musiałem wykonać ten test niezależnie od poziomu trudności, dlatego wszedłem do wnętrza pomieszczenia.
Tam, najpierw przemówiła kobieta z głośników, oczywiście po zakłóceniach, które usłyszałem jako pierwsze:
– wyrzut – po tym słowie ponownie nastąpiły zakłócenia – wyrzut – po tymże słowie także nastąpiły swego rodzaju zakłócenia.
I tyle mi powiedziała. Wieeele się dowiedziałem z jej wypowiedzi, normalnie nie ma co. Powinni ją naprawić, bowiem za często miewała różne zakłócenia. W każdym razie, od razu wystrzeliłem pomarańczowy portal na nie tak bardzo wysunięty, prostokątny fragment ściany znajdujący się u góry, a niebieski na podłogę w wielkiej dziurze w podłodze, do której prowadziły schody tak swoją drogą. Następnie, wskoczyłem w owy i dzięki temu zostałem wyrzucony na jedno z podwyższeń. Kiedy się tam znalazłem, niebieski portal wystrzeliłem na kolejny, bardziej wysunięty, prostokątny fragment ściany i wskoczyłem w portal znajdujący się na podłodze na samym dole pomieszczenia.
Dzięki temu, po kilku chwilach znalazłem się jeszcze wyżej, w miejscu z przyciskiem na kostkę. Po znalezieniu się tam poczułem, że palcami u stóp w boczną, metalową część owego przycisku uderzyłem, co trochę zabolało. No, ale uderzenie do przeżycia, nie bolało aż tak mocno, więc skupiłem się na dalszym rozwiązywaniu testu. Otóż, gdy znalazłem się w owym miejscu z przyciskiem drugi panel po mojej prawej stronie wysunął się i odchylił do góry, w kierunku miejsca z dyspozytorem kostek i drzwiami znajdującym się najwyżej tego miejsca. Widząc to, strzeliłem w owy fragment ściany niebieskim portalem i skoczyłem tak, aby z miejsca, w którym się znajdowałem, bez zatrzymania się, wpaść w pomarańczowy portal.
Udało mnie się to, dzięki czemu zostałem tak wyrzucony, że aż uderzyłem w ścianę na drugim końcu pomieszczenia. Trochę zabolało, ale w sumie nie dziwne, skoro z taką siłą zostałem w coś rzucony. No, ale kilka sekund potem, opadłem na podłogę i wziąłem kostkę, która wypadła z dyspozytora. Po zrobieniu tego, rozpędziłem się i przeskoczyłem w miejsce z przyciskiem, co mnie się udało. W sumie nie dziwne, skoro dałem radę przeskoczyć po rozpędzeniu się nad kwasem i wylądować w miejscu z działem portalowym w poprzednim teście. No, ale obecnie, po wylądowaniu, postawiłem kostkę na przycisku, tym samym otwierając drzwi. Po zrobieniu tego, w taki sam sposób jak poprzednio, dostałem się do miejsca z drzwiami.
Po wylądowaniu tam, kobieta z głośników rzekła jedynie:
– Hurraaaa
Po czym nastąpiło zakłócenie, aż z dozownika kostek poleciało kilka iskier. Wspaniały sposób na okazanie radości, że obiekt testowy wykonał swoje zadanie. Aż chciałbym tak w przyszłości dla beki okazać radość z jakiegoś powodu, no ale ja nie mogłem mieć zakłóceń, bowiem nie wsadzono mnie w żadną maszynę. W każdym razie, od razu przeszedłem przez niedługi korytarz prowadzący do windy i, chwilę potem, wsiadłem do niej, a kiedy drzwi się zamknęły, ruszyła do już trzynastego pomieszczenia testowego.
Ciągle liczyłem, że trafię do jakiegoś trudniejszego miejsca testowego. Nie wierzyłem, że ten tor testowy zawierał same łatwe testy, poziom trudności w końcu powinien się zwiększać. Jeżeli musiałem tu testować, to chciałem mieć chociaż trochę wyzwania, aby się nie zanudzić, a jak na razie szło mi za prosto. Tak w ogóle, zastanawiałem się, gdzie wywiało wszystkich pracowników. To już dwunaste pomieszczenie testowe, a przez szyby w miejscach obserwacyjnych nadal nie widziałem nikogo. Wątpiłem w to, że znajdowałem się tutaj sam, jedynie z jakąś przemawiającą do mnie maszyną i, zapewne, mnóstwem innych, uśpionych gdzieś tam, obiektów testowych. Każda placówka, nawet w naszych czasach, musiała mieć ludzkich pracowników, nawet takie miejsce, gdzie stworzono działo portalowe.
I, ależ oczywiście, znowu zamyśliłem się na tyle, że nie zorientowałem się, że winda zatrzymała się, drzwi otworzyły, a ja stałem jak debil w tej windzie. W każdym razie, widziałem przed sobą niedługi korytarz, jakąś szybę, za którą na drugim końcu pomieszczenia znajdowały się drzwi możliwe do aktywacji przez dwie kostki, a nad szybą znajdowało się jeszcze jakieś podwyższenie. Liczyłem, że w końcu dostanę trudniejszy test, dlatego ruszyłem przed siebie.
– Skoro już masz kontrolę nad obydwoma portalami – przemówiła kobieta z głośników, gdy podszedłem do wielkiego ekranu informującego, że dotarłem do trzynastego pomieszczenia testowego – następny test może potrwać bardzo, BARDZO długo. – mówiła, kiedy ujrzałem, że podświetlone ikonki informowały o tym, że należało uważać na oberwanie kostką i kulką energetyczną, kulkę należało doprowadzić do odbiornika, a także informacje o kwasie – Jeśli zakręciło ci się w głowie po pierwszym teście – kontynuowała, gdy podszedłem do szyby i wyjrzałem przez nią – możesz spokojnie zemdleć. – mówiła dalej, kiedy za szybą dostrzegłem podłogę zalaną kwasem, a na niej, najniżej, podwyższenie z odbiornikiem kulki, wyżej z jedno z przyciskiem i najwyżej kolejne z przyciskiem, a także dostrzegłem podajnik kulki i nieruchomą platformę z kostką na niej – Zostanie wysłana pomoc medyczna – paplała nadal, gdy odszedłem od szyby i zauważyłem, że w tym pomieszczeniu, w którym się znalazłem, znajdowało się jedynie balkonikowate podwyższenie, przycisk i drzwi, a po kostce numer dwa ani widu, ani słychu – aby pobudzić cię za pomocą substancji odżywczej i adrenaliny. – zakończyła, kiedy stanąłem na przycisku, który otworzył drzwi do kolejnej części pomieszczenia.
No nareszcie, moje prośby zostały wysłuchane i dostałem trudniejszy test. W sensie do wykonania nadal łatwy, ale taki, gdzie musiałem bardzo uważać aby nie zginąć. Widzisz, komputerowata jak ci tam, stworzenie trudniejszego testu to nie takie wyzwanie. W każdym razie, stanąłem na przycisku i, kiedy drzwi otworzyły się, wystrzeliłem pomarańczowy portal nad najwyżej wysunięte podwyższenie i, kiedy zszedłem z przycisku, niebieski dałem na ścianie obok mnie. Kiedy natomiast wskoczyłem w niego, wylądowałem idealnie na jednym z dwóch przycisków.
W następnej kolejności, przekierowałem kulkę do odbiornika i, kiedy owa przeleciała przez drugi portal, szybko pomarańczowy dałem na fragment sufitu przewodzący portalem nad tym czymś po czymkolwiek platforma się przesuwała, a niebieski na ścianie za mną. Musiałem trochę poczekać, ale gdy po drugiej stronie portalu ujrzałem przejeżdżającą platformę, szybko na nią wskoczyłem i chwyciłem kostkę. Następnie, poczekałem aż platforma dojechała do drugiego końca i przeskoczyłem na niewielkie podwyższenie naprzeciwko drzwi, a potem musiałem przeskoczyć na podwyższenie z pierwszym przyciskiem. Ledwo mnie się to udało, bowiem nie mogłem się rozpędzić, prawie wpadłem do kwasu. Na szczęście to się nie stało i, gdy umieściłem kostkę na jednym z przycisków, nieco rozpędziłem się, bowiem trochę na owym podwyższeniu miejsca miałem i bezproblemowo wróciłem na podwyższenie naprzeciwko drzwi. Po znalezieniu się tam, pomarańczowy portal strzeliłem nad drugim przyciskiem, a niebieski na jeden z fragmentów ściany po prawej stronie drzwi. Dałem go jak najwyżej się dało, po czym wskoczyłem w niego, spadając na przycisk. Kiedy to zrobiłem, pomarańczowy portal strzeliłem na ścianę za drzwiami, a niebieski na ścianie obok mnie i wskoczyłem w niego.
Kiedy znalazłem się w pomieszczeniu wyjściowym, kobieta z głośników przemówiła:
– Zgodnie z wcześniej wspomnianą, wymaganą procedurą testową, nie możemy cię dłużej okłamywać. – mówiła, kiedy przystanąłem, aby do końca wysłuchać jej wypowiedzi – Po zakończeniu ostatniego testu będziemy za Tobą tęsknić. – zakończyła, kiedy ruszyłem do windy.
To oznaczało dwie rzeczy, a mianowicie to, że albo planowali mnie wypuścić, albo zabić. Wątpiłem w to drugie, po co mieli mi to robić? Nie mieli celu aby mnie zabić, więc obstawiałem, że po prostu mnie puszczą, miałem nadzieję, że z działem portalowym, bowiem polubiłem je. W każdym razie, kilka chwil potem, przeszedłem przez siatkę dematerializującą i wsiadłem do windy, która chwilę później ruszyła.
Ciekawiło mnie to, co obecnie działo się w świecie zewnętrznym. Cóż, z tego co pamiętałem, to nie stało się nic nadzwyczajnego nim tutaj trafiłem, ludziom żyło się tak jak zwykle. No, ale po wyjściu stąd musiałem dowiedzieć się jednego, a mianowicie tego, na czym polegał wypadek, który poprzedził moje tajemnicze pojawienie się w Aperture Science. Nadal nie mogłem przypomnieć sobie niczego, poza tym, co już wiecie. Nie miałem amnezji, pamiętałem jak się nazywałem, gdzie mieszkałem i tak dalej, pamiętałem również wszystko inne, co pamiętać powinienem, ale tego jednego wydarzenia nie mogłem sobie przypomnieć. To wydawało się dla mnie dziwne, dlaczego nie pamiętałem akurat tego konkretnego wydarzenia?
Naprawdę? Znowu zamyśliłem się na tyle, że stałem jak debil w windzie, w której dawno otworzyły się drzwi? Ech, po prostu podejrzewałem, że tak pozostanie już do końca toru testowego. W każdym razie, przed sobą zauważyłem niedługi korytarz, zakończony dość sporym pomieszczeniem z wyjściem do komory testowej, z której obecnie widziałem jedynie nieruchomą platformę prowadzącą do wyjścia. Widząc to, od razu ruszyłem przed siebie i, na początku, zwróciłem uwagę na wielki monitor informujący o tym, że doszedłem do czternastego testu. Podświetlone ikonki na dzisiaj to na dobrą sprawę prawie wszystkie, jedynie trzy się nie świeciły. Mogłem tutaj dostać w głowę kostką, umrzeć uderzony kulką energetyczną, doprowadzić owego śmiercionośnego skurwysyna do odbiornika, uważać na spotkanie z kolejnym gnojkiem, czyli kwasem, nie pić kwasu oraz zastosować pęd. Miło, wyglądało na trudniejszy test z kolei, fajnie że chociaż kilka mogło stanowić wyzwanie.
No, ale kiedy wszedłem do pomieszczenia, na początek odezwała się kobieta z głośników:
– Wszystkie podmioty zamierzające posługiwać się technologią portali – mówiła, kiedy zauważyłem, że znajdowałem się w chyba najwęższym jak dotąd pomieszczeniu testowym – wykorzystującą promieniowanie gamma dużej mocy muszą wiedzieć, że – rzekła, kiedy po odwróceniu się w lewą stronę ujrzałem dziurę i na wysoko znajdującym się podwyższeniu odbiornik na kulkę – MOGĄ zostać poinformowane o stosownych wymogach dotyczących zgodności z przepisami. – kontynuowała, gdy po spojrzeniu w prawą stronę ujrzałem przycisk na kostkę i, na drugim końcu pomieszczenia, drzwi prowadzące do dalszej części testu – Nie są wymagane i nie będą dostarczone dalsze informacje dotyczące zgodności z przepisami – ciągnęła swój monolog dalej, kiedy po podejściu do dziury wysunęły się fragmenty podłogi tworzące schody – a ty jesteś doskonałym obiektem testowym! – skomplementowała, kiedy zacząłem wchodzić po owych schodach.
Wiedziałem, że jestem fajny, ale miło, że ktoś to jeszcze potwierdził. A co do tych schodów, to fajny bajer, szkoda że w normalnych warunkach nie dało się takich zamontować w domu. Na sto procent zajmowałyby mniej miejsca. No, ale wracając do rzeczy, w miejscu, w którym się znalazłem, w tej części pomieszczenia zbudowanej z materiału nieprzewodzącego portali, na podwyższeniu dostrzegłem kostkę. No, ale po tej stronie pomieszczenia jedynie podłoga przewodziła portale. Super. Nie miałem pojęcia, jak miałem ją uzyskać, na razie umieściłem jedynie pomarańczowy portal jak najbliżej podwyższenia się dało. Następnie, chciałem zejść po schodach aby poszukać miejsca, w którym mógłbym umieścić portal i wykorzystać pęd, ale kiedy stanąłem przed miejscem, w którym powinny znajdować się schody, okazało się, że owe...schowały się. Jak miło z ich strony, przynajmniej nie musiałem szukać miejsca do wykorzystania pędu zbyt długo.
W każdym razie, od razu skoczyłem w dół i, w locie, umieściłem portal na podłodze. Kiedy zaś w niego wpadłem, lecąc, nieco przesunąłem się w bok, dzięki czemu wylądowałem na najniższej części podwyższenia. Kiedy to nastąpiło, od razu wszedłem po niewielkich schodkach wyżej, wziąłem kostkę i zeskoczyłem. Po podejściu do schodów, owe znowu się wysunęły i w sumie miło, że tak wysuwały się i chowały, kiedy akurat należało. Serio żałowałem, że nie mogłem w swym domu takich mieć. No, ale przeszedłem ten stosunkowo długi dystans pomiędzy podwyższeniem z kostką a przyciskiem i, po dojściu do celu, umieściłem przedmiot na przycisku, otwierając drzwi. Po zrobieniu tego, ruszyłem w ich kierunku i, kiedy przez nie przeszedłem, ujrzałem niewielkie pomieszczenie z nie portalową powierzchnią oraz drzwi na jego końcu, po lewej stronie. Kiedy natomiast je przekroczyłem, dostrzegłem długie pomieszczenie z mnóstwem powierzchni portalowych i wejściem do innego pomieszczenia na jego końcu. Pośrodku znajdowało się jezioro kwasu i brak czegoś, co umożliwiałoby przejście nad nim.
No, ale posiadałem działo portalowe, więc ta sekwencja to nie problem. Od razu jeden dałem koło wejścia, a drugi pod sobą i dzięki temu znalazłem się po drugiej stronie. A po wejściu do pomieszczenia zauważyłem, że owo zawierało jedynie dozownik kulki energetycznej. Od razu pomarańczowy portal umieściłem na ścianie, w którą owa uderzała i, gdy ta się zniszczyła, a dozownik wyrzucił nową, kiedy przeleciała przez portal, ja szybko wybiegłem przez niego i stanąłem z boku. Gdy natomiast ponownie przeleciała przez portal, szybko przebiegłem przez drzwi i w ostatniej chwili odskoczyłem na bok, unikając uderzenia. Następnie, przeszedłem przez drzwi do głównego pomieszczenia testowego, podszedłem niego bliżej i niebieski portal umieściłem nad odbiornikiem.
Kiedy natomiast owa wpadła do celu, aktywując platformę prowadzącą do wyjścia, przemówiła kobieta z głośników:
– Bardzo, bardzo dobrze. – mówiła, kiedy ruszyłem w kierunku platformy – W pomieszczeniu głównym aktywowano bezpłatną „windę zwycięstwa". – dodała, gdy stanąłem przed platformą i poczekałem, aż zjedzie niżej.
Zdziwiłbym się, gdybym musiał płacić za możliwość wyjścia z tego pomieszczenia. Chociaż w sumie, w dzisiejszych czasach dało się wszystkiego spodziewać. A poza tym, winda zwycięstwa? No OOOK, tylko ja jeszcze nie wygrałem, przede mną pozostało łącznie pięć testów. W każdym razie, kilka chwil później, gdy platforma dojechała na górę, przeszedłem przez siatkę dematerializującą i wsiadłem do windy, która po chwili ruszyła do piętnastego testu...
Zastanawiałem się, jakim cudem ja tutaj trafiłem. Wypadek wypadkiem, ale raczej po nim powinienem obudzić się w szpitalu, a nie w nieznanym nikomu ośrodku naukowym jako obiekt testowy. Swoją drogą to też dziwne, że po owym wypadku nic mnie nie bolało ani nie miałem niczego złamanego i ogólnie czułem się tak jak w zwykły, przeciętny dzień. Co prawda nie wiedziałem ile pozostawałem nieprzytomny, może po prostu zdążono mnie poskładać do kupy, no ale sądziłem, że i tak powinienem odczuwać fakt, że brałem udział w wypadku. To wszystko wydawało się dziwne, kompletnie nie spodziewałem się, że kiedykolwiek w moim życiu coś takiego się wydarzy. Miałem nadzieję, że po wyjściu z Aperture Science dowiedziałbym się, jakim cudem się tutaj dostałem oraz o co chodziło z tym wypadkiem.
Zgadnijcie co, znowu stałem jak debil w windzie, w której drzwi już dawno się otworzyły. Musiałem ograniczyć takie rozmyślanie, ale to nie należało do łatwych zadań. To miejsce po prostu skłaniało do zbytniego zamyślania się podczas jazdy do kolejnych pomieszczeń testowych. W każdym razie, za drzwiami dostrzegłem korytarz, na którego końcu widniał wyłączony ekran oraz zakręt w lewo, a w samym pomieszczeniu testowym widziałem podłogę, która nie przepuszczała portali. Widząc to, od razu wyszedłem z windy i podszedłem do ekranu, który włączył się informując, że trafiłem do piętnastego testu z dziewiętnastu. Ikonki na dzisiaj to informacja o tym śmiercionośnym skurwysynie, znanym jako kulka energetyczna, kwasie i wykorzystaniu pędu.
– Enrichment Center jest oddane zapewnianiu dobrego samopoczucia wszystkich uczestników. – przemówiła kobieta z głośników, kiedy patrzyłem na owy ekran – Po zakończeniu testu przewidziane jest ciasto i utulenie w żalu. – zakończyła, gdy ruszyłem w kierunku pomieszczenia testowego.
Ciasto? Miło, bowiem nadal czułem się głodny, chyba nawet trochę bardziej niż przed jedenastym testem. Miałem nadzieję, że czekoladowe, bowiem takie lubiłem najbardziej. W każdym razie, po wejściu do pomieszczenia testowego, dostrzegłem że praktycznie całe, oprócz niewielkiego, kwadratowego fragmentu podłogi, sufitu i wysuniętego, górnego fragmentu ściany składało się z materiału nieprzepuszczającego portali. Naprzeciwko mnie widniała szyba oraz wysoka siatka dematerializująca oddzielająca mnie od drugiej części pomieszczenia. Widząc to, wiedziałem co trzeba zrobić. Od razu jeden portal umieściłem na kwadratowym fragmencie sufitu, a drugi na takiej samej części podłogi i wskoczyłem w nie.
Z trzy razy próbowałem zostać przerzuconym przez siatkę dematerializującą, bowiem wystrzelenie portalu na wysunięty fragment ściany podczas takiego pędzenia nie stanowiło łatwego zadania. No, ale koniec końców mnie się udało i wylądowałem pod ścianą koło przejścia do następnej części testu. Kiedy natomiast w owej się znalazłem, ujrzałem nieruchomą platformę prowadzącą do następnego fragmentu testu oraz trzy siatki dematerializujące. Jedna oddzielała fragment pomieszczenia z dozownikiem kulki, druga z odbiornikiem, a trzecia znajdowała się w połowie miejsca, do którego trafiłem. Od razu wiedziałem, że należało przeprowadzić niestabilną kulkę do odbiornika, dlatego przystąpiłem do działania.
Męczyłem się z dziesięć razy, bowiem albo kulka się niszczyła i musiałem zaczynać od nowa, albo strzeliłem złym portalem w kolejne miejsce i kulka niszczyła się, co wiązało z zaczęciem od nowa. No, ale koniec końców udało mnie się wprowadzić kulkę do celu i uruchomić platformę. Gdy zaś na nią wszedłem i owa dojechała na górę, ruszyłem do dalszej części tegoż testu, przechodząc przez stosunkowo długi korytarz. Tam, zauważyłem długi fragment podłogi stworzony z materiału nieprzepuszczającego portali oraz, na końcu, szybę i wysoką siatkę dematerializującą, dzielącą mnie od pomieszczenia z dozownikiem i odbiornikiem kulki, dwoma nieco zgiętymi w bok fragmentami ściany i przejściem do dalszej części testu. Po tej stronie, po której ja się znajdowałem, widziałem też przejście do jakiegoś mniejszego pomieszczenia, a że nawet ściany zostały stworzone z nieprzewodzącego portali metalu, umieściłem pomarańczowy portal jak najbardziej na skraju tej normalnej podłogi i wszedłem do pomieszczenia.
Tam, zastałem wysokie podwyższenie, ale bez żadnych schodów. No, ale ściany wyżej zostały stworzone z materiału przepuszczającego portale, więc niebieski umieściłem na jednej z nich i poszedłem wskoczyć w pomarańczowy portal. Kiedy to zrobiłem, znalazłem się na podwyższeniu, na którego końcu znajdowała się dziura w podłodze z miejscem zdatnym do umieszczenia portali. Dlatego też, umieściłem tam niebieski portal i wskoczyłem w niego. No i tak, męczyłem się bardzo długo aby przeskoczyć przez siatkę dematerializującą. Po piętnastym razie przestałem liczyć, więc nie wiem ile mi to zajęło, ale koniec końców się udało i to najważniejsze.
W każdym razie, w pomieszczeniu, w którym się znalazłem, znajdowała się jeszcze druga szyba i wysoka siatka dematerializująca, która dzieliła miejsce z wygiętymi w prawą i lewą stronę trzema fragmentami ściany oraz jednym, znajdującym się nad odbiornikiem, wysuniętym i zdatnym do umieszczenia portalu. Dlatego też, od razu jeden portal dałem tam, a drugi pod sobą. W czasie lotu, musiałem skorygować położenie portalu na podłodze oraz, gdy drugi raz w niego wpadłem, wylądowałem za siatką dematerializującą, po czym uniosłem wzrok. Swoją drogą, to miejsce mogło wydawać się trudne, ale w rzeczywistości nie należało to do skomplikowanych rzeczy. Od razu niebieski portal dałem na ścianie, w której kierunku leciała kulka, a pomarańczowy na wysuniętym fragmencie ściany, który znajdował się obok tego, na który padało światło odbiornika. Kilka chwil potem, kiedy kulka przeleciała przez portale i uderzyła we fragment ze światłem odbiornika, trochę sobie polatała, ale koniec końców wpadła do odbiornika.
Ależ ja inteligentny, co nie? Za pierwszym razem mnie się udało. W każdym razie, po zrobieniu tego, pomarańczowy portal umieściłem na ścianie jak najwyżej się dało, a niebieski pod sobą. Po dwóch wpadnięciach, ponownie wylądowałem w miejscu z dozownikiem i odbiornikiem. Kiedy natomiast podszedłem do wyjścia, zauważyłem na dnie kwas oraz platformy, które zapierdalały chyba z prędkością światła. I jak ja przepraszam bardzo miałem dostać się na drugi koniec bez bliskiego spotkania z kwasem? Tak, wiedziałem, że musiałem przemieszczać się portalami, ale te platformy poruszały się bardzo szybko. No, ale wystrzeliłem jeden portal na ścianie obok wejścia, a drugi najdalej korytarza jak się dało i zaczekałem na platformę. Kiedy owa podjechała, od razu wskoczyłem na nią i portalami zacząłem się przemieszczać, czasem ledwo nie wpadając do kwasu. No, ale koniec końców doszedłem do następnej części testu.
Tam, dostrzegłem dwie poruszające się platformy, prowadzące do pomieszczenia z dwoma przyciskami. Znajdowała się tu również kulka wydostająca się z dozownika u góry oraz podwyższenie z odbiornikiem, oddzielonym dwoma drzwiami, aktywowanymi przez te przyciski. Widniała tu też nieruchoma platforma prowadząca do wyjścia z testu. Jednak, w pomieszczeniu z przyciskami, portale przepuszczał jedynie sufit. Kiedy natomiast dostałem się do jednego z pomieszczeń i nacisnąłem przycisk, okazało się, że owy otwierał daną barierę do odbiornika z kulką na określony, nie tak długi, czas. No cóż, najwidoczniej szykowały się kolejne, wielokrotne próby. Dlatego też, od razu wystrzeliłem portal na sufit w drugim pomieszczeniu, jak najbliżej przycisku, a drugi na podłodze koło platformy prowadzącej do miejsca, w którym ja się znajdowałem i rozpocząłem próby.
Męczyłem się około dziesięć razy, ale to w sumie dobrze. Przynajmniej miałem wyzwanie, którego chciałem, a nie kolejny banalny test do wykonania w pięć minut. W każdym razie, kiedy mnie się udało i kulka trafiła do odbiornika, aktywowało to platformę prowadzącą do wyjścia. Kobieta z głośników natomiast przemówiła:
– Czy wiesz, że możesz ofiarować jeden ze swoich ważnych organów na rzecz funduszu podnoszenia poczucia własnej wartości dziewcząt Aperture Science? – spytała, kiedy podszedłem do platformy prowadzącej do wyjścia i wszedłem na nią – Naprawdę! – dodała, gdy platforma ruszyła.
Nie zamierzałem oddawać nikomu obcemu mych organów, a przynajmniej nie wtedy, kiedy żyłem. Po śmierci proszę bardzo, wtedy i tak nie będzie mnie obchodziło to, co stanie się z mymi organami, ale nie za życia.
W każdym razie, gdy platforma dojechała na górę, przeszedłem przez siatkę dematerializującą i wsiadłem do windy, która po chwili ruszyła do kolejnego pomieszczenia testowego. Ciekawiło mnie, co tam dalej wymyśliła ta jak jej tam, która przemawiała do mnie z głośników...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top