Rozdział 30

Pov: Max

Czekaliśmy stojąc na deskach aż Myers w końcu wyjdzie, nie możemy tu tak długo siedzieć, a sądząc po El dłużej już tak nie ustoi. Dziewczyna chciała już coś do mnie powiedzieć, ale szybko zatkałam jej usta i przytuliłam jej głowe do swojego torsu wyczekując zbawiennego momentu, w którym ten idiota sobie w końcu pójdzie do cholery.

Nasłuchiwałam kroków, które przeszły jeszcze kilka razy wzdłuż całej toalety, a potem nastała tylko cisza. Chyba sobie w końcu poszedł. Odczepiłam od siebie twarz dziewczyny spoglądając na nią, była uśmiechnięta jakby przed chwilą zobaczyła jakiś fantastyczny bajeczny wymiar.

- Co ci znowu? - zapytałam łapiąc ją za ramiona w razie jakby znów chciała mnie przyszpilić do ściany kabiny.

- Miałam głowę w cudownych piersiach Maxine Mayfield - powiedziała dziewczyna śmiejac się na całą toalete, a  ja zrobiłam się cała czerwona ze wstydu. Ona nie może dłużej być w takim stanie.
Zeszłam z brunetką z sedesu otwierając go i chwilę na popatrzyłam na El, przyszedł mi teraz do głowy jeden pomysł, który zawsze jakoś wychodził. Przynajmniej na innych działało.

- El, możesz podejść na chwilę?

- A po co? Chcesz mnie porwać do piwnicy antylopo ty moja?

- Zobaczysz, ale spodoba ci się. Podejdź tu kochana. - dziewczyna po chwili do mnie podeszła, a ja szybkim ruchem złapałam ją za szyje, i wsadziłam palca głęboko jej w buzie wywołując odruchy wymiotne. Szybko wyjełam palec i nachyliłam brunetkę nad kiblem w samą porę, kiedy nadeszła fala przeczyszczenia. - No nareszcie będzie normalnie. Jezus nigdy więcej.

Po odczekaniu kilkunastu minut dziewczyna już powoli zaczynała zachowywać się normalnie. Wyszliśmy z toalety wracając całą trójką na korytarz rozgladajac sie po całym obszarze.

- Nieźle się bawiłyście w tej drugiej kabinie. Nie wiedziałem, że El jest taka porywcza i szybka - powiedział chłopak z wrednym uśmieszkiem na twarzy.

- Daj spokój Dustin była naćpana. - odwróciłam się do dziewczyny by sprawdzić jej stan, była trochę zdezorientowana całą sytuacją jak i wystraszona. - Musimy stąd uciec jak najszybciej, zanim te potwory się zorientują, że dalej tu jesteśmy.

- Nie, muszę ich w końcu powstrzymać Max. To na mnie polują, będą żyć póki żyje, póki wszyscy o mnie pamiętają. - dziewczyna stanęła, i chwiejnym i bolesnym krokiem zbliżyła się do mnie patrząc na mnie tym swoim wzrokiem, jak zawsze kiedy przychodzi do podjecia takich decyzji.

- To niebezpieczne El, sama tam nie pójdziesz. Idziemy z tobą albo w cale.

- Nie chcę by stała wam się krzywda Max.

- Stanie dopiero wtedy jak cię znów strace. Nie chcę tego znów przeżywać El. - mój głos powoli zaczał się już łamać po tych słowach. Dlaczego to musi być wszystko takie ciężkie.

- Wszystko będzie dobrze Max. Musimy poprostu znaleźć coś w tej sali, co zakończy ich żywot raz na zawsze.

- Masz rację El... nie możemy tak wiecznie przed nimi uciekać. - powiedziałam spogladajac na Dustina i El, na co przytakneli twierdząco.

Ruszyliśmy w kierunku sali, spodziewajac sie najgorszego. Tym razem nie może nas nic zaskoczyć, ani powstrzymać. Musimy być gotowi na wszystko.
Dochodząc pod sale omówiliśmy na szybko plan, w którym to musimy zagonić potwory, do pułapki, którą właśnie zastawiamy i zamknąć ich w pomieszczeniu testowym, co kupi nam czas na zrobienie tego co trzeba.

Gdy wszystko było już gotowe ja z Dustinem, wyszliśmy przed sale rozgladajac się chwilę za mordercami, lub Marlonem, aby ich tu przywołać, jednak cały korytarz w tym momencie wiał pieprzonymi pustkami. No tak Max znów musisz sie popisać swoim darciem mordy na cały teren.

- EJ BŁAZNY! CZEKAM NA POKAZ WASZYCH PIEPRZONYCH UMIEJĘTNOŚCI BO JAK NARAZIE TO MOJA ZMARŁA BABCIA LEPIEJ WALCZY! TAK JASON CZEKAM NA RUNDĘ DRUGĄ! NA CO JESZCZE CZEKACIE IDIOCI CO?! - czy to zadziałało? Oczywiscie, że tak. Po paru sekundach cała zgraja znalazła sie przed nami poza Doktorem. Odrazu przygotowalismy się do ucieczki. Nacisnełam dwa razy na przycisk od krótkofalówki dając El sygnał, że zaraz bedziemy tam biec.

- Właśnie zwołałaś na siebie śmierć dziecko. - powiedział Freddy uśmiechajac się w naszą stronę. Mordercy zaczeli iść w naszym kierunku, a my nie tracąc czasu zaganialiśmy ich jak najszybciej do pułapki. Wbiegając do sali schowaliśmy się za jednym z biurek z komputerów i obserwowaliśmy z ukrycia na rozwój całej sytuacji.
Tak jak przewidzieliśmy potwory wpadły w pułpakę, dzieki czemu szybko moglismy zamknąć cała ich zgraje w sali testowej. Plus tego wszystkiego jest taki, że drzwi od sali są metalowe i grube. Mordercy szybko sie stąd nie wydostaną.

Odwróciłam się z chłopakiem w stronę El, która próbowała znaleźć w komputerze jakiś sposób na zabicie tych ścierw.

- El spokojnie napewno coś tu jest. - powiedziałam podchodząc do dziewczyny.

- Max ma rację, przecież musiałby to jakoś wyłączyć. - dodał Dustin, który zaczął podłączac kabel od komputera z kablem od generatorów i innych zasilaczów w tym pomieszczeniu. Oczywiście spokój nie trwał za długo, gdy usłyszeliśmy dźwięk otwierajacych sie drzwi szybko Odwróciłyśmy się w stronę źródła hałasu.

- Jest jeden sposób by przestali istnieć, jednakże to równa się też z połowicznym zniknęciem El Hopper. - do pomieszczenia wszedł Marlon mówiąc to głosem pewnym swojej wygranej. Co to ma znaczyć do cholery.

- Co ty znów wymyślasz skurwysynie co? O czym ty mówisz?! - spytałam już podirytowana nastałą sytuacją. Czy do jasnej cholery wszystko się zawsze musi walić?

- Otóż moja droga, póki wszyscy pamiętają o istnieniu Eleven, potwory nie znikną. Będą tu cały czas. Próbujac ja dostać, jedyny sposób by to zaprzestać, to wymazanie wszystkim o niej wspomnień. O dziwo wszystko co potrzebne do tego znajduje się tu, a wasz mądry chłoptaś podczepił wszystko co potrzebne, aby to zrobić. Szkoda tylko, że ta wasza ślepa miłość prędzej doprowadzi was do grobu, niż zakończeniu tego wszystkie... - Doktor nie zdążył dokończyć, ponieważ nagle został gwałtownie uderzony przez Dustina gaściną w głowę, przez co Marlonek upadł nieprzytomny na ziemię.

- Dobrze mu tak, napewno musi być jakiś inny sposób. - zanim się zorientowałam, El zaczęła już coś robic przy komputerze, ja już wiem do czego to zmierza do cholery.

Podeszłam do niej zabierajac ją od komputera i łapiac dziewczynę mocno za ręce.

- El co ty robisz co? Przestań, znajdziemy inne wyjście napewno jakieś jest nie musisz wierzyć temu debilowi. - serce waliło mi coraz szybciej, nie chce znów tego przeżywać. Ja tego nie przeżyje, nie mogę jej znów stracić.
Dziewczyna patrzyła na mnie swoimi ciemnymi oczami, pełnymi troski i żalu. Położyła rękę na moim policzku, po czym oparła swoje czoło o moje. Patrzyłysmy na siebie w ciszy przez parę sekund, a ja już w tej chwili zdałam sobie sprawę, że pomimo moich błagań ona i tak to zrobi. Z moich oczu zaczęły spływać łzy, nie byłam zdolna do wypowiedzenia ani jednego słowa.

- Max... obiecuję, że cie znajdę i wszystko ci przypomnę, będzie tak jak dawniej, pójdziemy na randkę, wrotkowisko, do galerii, do kina... i nauczysz mnie jeździć na desce okej? - dziewczyna przetarła kciukiem po moim policzku wycierajac łzy, które zdążyły już tam spłynąć. Położyłam swoją rękę na jej nie przerywajac ani razu kontaktu wzrokowego.

- Spróbuj tylko tego nie zrobić... to sama cie znajde i uduszę. - dziewczyna lekko się uśmiechnęła z łzami w oczach i po chwili złączyła nasze usta w krótki, lecz intensywny i pełny uczuć pocałunek. Nie chciałam się odrywać, nie chciałam jej puścić. Wszystko co sprawia, że jestem szczęśliwa właśnie ode mnie odejdzie, a ja nie będę nawet o tym pamiętać? Po czasie niestety musiałyśmy się od siebie odsunąć z powodu presji jakiej wywoływała na nas zaistniała sytuacja.

- Kocham cię Max... pamiętaj o tym dobrze?

- Zawszę będę o tym pamiętać El... ja... ciebie też kocham, i to się nie zmieni. Obiecuję. - na te słowa dziewczyna uśmiechnęła się wycierając łzy spływające jej po twarzy. Przytuliła się jeszcze na pożegnanie z Dustinem, który też już cały zalał się łzami. Nie wiem jak to wszystko będzie bez niej funkcjonować. Jak ja będę funkcjonować?

Pov: El

Podeszłam trzęsąc się do komputera i ustawiając wszystko co trzeba, komputer już był gotowy. Wymieniłam ostatnie spojrzenie z Max i Dustinem. Ostatnia łza poleciała po moim policzku. Bez zbędnego czekania nacisnęłam na przycisk aktywujacy fale, dzieki którym wszyscy o mnie zapomną. Chce mieć to już za sobą. Odsunęłam sie od komputera spogladajac jeszcze chwilę na dwójke bliskich mi osób, po czym uciekłam z pomieszczenia nie ogladając się za siebie.

*3 miesiące później*

Minęły 3 miesiące od tamtego momentu. Dalej żyje w Hawkins, pomimo tego, że nikt nie pamięta o moim istnieniu. Zamieszkuje teraz jedną z przyczep, która znajduje na obrzeżach miasta. Nie są to luksusy ale jakoś daje radę. Codziennie przychodzę też w pewne miejsce, do którego właśnie się kieruję.
Jest to pewna ulica, która kojarzy mi się z jednym z najlepszych momentów w moim życiu, tu też codziennie pojawia się jedna osoba bliska mojemu sercu.
Stając za drzewem po paru minutach czekania usłyszałam zbliżajacy się dźwięk ocierajacych się o asfalt kółek od deski, nie byle jakiej deski. Deski Max Mayfield, która właśnie tu podjechała jak to codziennie ma w zwyczaju uczyć się nowych sztuczek. Obserwowałam jak dziewczyna bawi się swoją deską beztrosko nie myśląc o żadnych problemach i zagrożeniach. Byłam dziś gotowa, aby w końcu podejść i przypomnieć jej wszystko jak obiecałam, jednak coś mnie przed tym powstrzymywało. Świadomość tego, że dziewczyna jest bezpieczniejsza i szczęśliwa bez życia ze mną pomimo bólu jaki we mnie wzrastał zdecydował o tym, że muszę odpuścić. Ta dziewczyna zasługuje na lepsze życie niż to co miała ze mną. Przepraszam cię Max.
Spojrzałam jeszcze chwilę na dziewczynę, która dalej próbowala nauczyć się jednego ruchu na desce, uśmiechnęłam się lekko gdy zobaczyłam jej radosną piegowatą twarz, po czym odwróciłam się w kierunku domu i powoli zaczęłam sie oddalać.

- Hej, jeśli mogę wiedzieć, co ty tu robisz? - Usłyszałam za sobą bardzo dobrze znajomy mi głos dziewczyny. Odwraciłam się w jej stronę, kierując wzroknna rudowłosą trzymająca deske w jednej ręce patrzącą się z zaciekawieniem na moją postać.

- Ym... Hej...

*koniec części 1*

------------------------------------------------------------

I tak oto dotarliśmy do końca, oczywiście nie końca całej histori bo będzie kolejna część. Dziękuję za wasze komentarze, polubienia i samą chęć czytania. Kocham was kochane persony i zapraszam za jakiś czas do czytania drugiej części. Bye<3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top