Rozdział 23

Pov: El

Obudziłam się wcześnie rano, ogarniając siebie w łazience po ciężkiej niewiele przespanej nocy z Max. Dopiero od godziny zdołała zasnąć. Tak bardzo mi jej szkoda, nie chce by przeżywała to samo co noc. Muszę jakoś na to zaradzić. Weszłam do pokoju spoglądając na śpiącą rudowłosą. Światło opadało na jej bladą piegowatą spokojną twarz, odgarnęłam z niej opadający kosmyk włosów i złożyłam pocałunek na jej czole, na co dziewczyna lekko się poruszyła. Nie chcę jej narazie zostawiać samej pomimo, że Hopper jest w domu. Wiem, że tylko przy mnie czuje się bezpiecznie, a zostawiając ją teraz w takim stanie może tylko wszystko pogorszyć. Usiadłam obok leżącej dziewczyny wyczekując, aż się obudzi co nastało dopiero po dwóch godzinach.
Rudowłosa powoli przebudzając się spojrzała na mnie swoim zmęczonym zaspanym wzrokiem.

- Hej rudzielcu, jak się spało? - spytałam uśmiechając się do niej ciepło jednakże dziewczyna nie odpowiadając mi nawet na pytanie usiadla tylko obok mnie i położyła głowę na mym ramieniu. - czyli nie za dobrze sądząc po twoim wyrazie twarzy. - stwierdziłam przejeżdżajac palcami po jej ognistych falowanych włosach.

- A jaki niby mam wyraz twarzy co? - skierowała swój zmęczony wzrok na mnie oczekujacy szczerej wypowiedzi.

- Jak kot pijący sok kokosowy. - odpowiedziałam szybko na co dziewczyna sie lekko skrzywiła podnoszac głowę.

- Mówi się jak srający kot na pustyni jak już i nie nie wyglądam tak. - lekko się śmiejąc objełam rękoma głowę dziewczyny i przybliżyłam ją do swojej.

- Wyglądasz kochana i wiem, że jesteś niewyspana ale musisz przestać o tym myśleć okej? Zajmijmy się czymś innym. - rudowłosa znów spojrzała na mnie swoimi błękitnymi oczami unosząc jedną brew do góry.

- Naprzykład co niby? Hejtowanie Mike'a nawet jeśli jest w zaświatach? Bardzo chętnie. - przyciągnelam twarz dziewczyny jeszcze bliżej swojej.

- Zostaw już tego Mike'a w spokoju, chodzi mi o przyjemny spacer. - dziewczyna się lekko skrzywiła po usłyszeniu tego, jaki z niej straszny leń, a myślałam, że to ja przebijam wszystkich.

- Wolałabym zostać tu i sprawdzać ustami twoje usta. - widać, że za wszelka cene unika i tematu nocy i wyjścia. Może i z tematem odstąpie bo nie chce jej przygnębiać, ale ze spacerem nie wygra. Spoglądając na znudzoną twarz Max złączyłam nasze usta w delikatnym lecz urokliwym pocałunku, który dziewczyna odwzajemniła z wielką ochotą na więcej, sorry kochana ale mam inne plany na dziś. Złapałam ją za ręce, którymi chciała już opleść moją talię.

- Ejejej, idziemy na spacer. - wstałam pociągając dziewczynę za sobą na co ta zaczęła mruczyć coś pod nosem.

- Niech ci będzie, ale Lucas na twoim miejscu dostał by już w ryj. - skrzyżowała ręce, a ja z uśmiechem poprawiłam jej włosy i wyciągając parę jej ciuchów do przebrania.

- Cóż, jak widać nie potrafisz się na mnie złościć. - Rudowłosa popatrzyła się na mnie próbując ukryć uśmiech.

- To akurat prawda, ale nie nadużywaj tego bo jeszcze przekroczysz granicę. - po tych słowach dziewczyna poszła się przebrać i ogarnąć. Czekałam na nią jakieś 20 minut przed chatą spoglądając na przyrodę otaczającą nas z każdej strony. Uwielbiam oglądać zwierzęta, które często akurat przebiegają tu niedaleko, uspokaja mnie przebywanie w takim miejscu, tego brakowało mi zawsze w Californii. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk otwierania drzwi od chaty. Odwróciłam się skupiając odrazu wzrok na dziewczynie stojacej w drzwiach.

- To gdzie chcesz iść podróżniku? Zakupy? Miasto? Może do kina? - spojrzałam na dziewczynę miną dającą jej do zrozumienia, że jej propozycje całkowicie odbiegają od mojego planu.

- Idziemy na spacer do ładnego miejsca. - powiedziałam łapiąc dziewczynę za rękę.

Szłyśmy spokojnym krokiem oglądajac urokliwy las otaczajacy nas z każdej strony. Obecność najważniejszej dziewczyny w moim życiu tylko potęguje radość i spokój wewnątrz mnie. Max z tego co udało mi się teraz dojrzeć, też już się uspokoiła. Zaczełyśmy gadać na różne śmieszne tematy dobrze się przy tym bawiąc i wygłupiając, tak wleciałam kilka razy w krzaki, ale za to ona dostala 3 razy szyszką w łeb.
Doszłyśmy do miejsca, które niedawno odkryłam, a mianowicie pięknego widoku na drugą część lasu z dzielącą nas rzeką, z której odbija się majestatyczne niebo.

- Jak jeszcze raz rzucisz we mnie tą szyszką to dostaniesz groszkiem w morde jak wrócimy do chaty. Obiecuje. - dziewczyna dopiero po chwili zwróciła uwage na krajobraz przed nami. Zaniemówiła z wrażenia spogladajac na wszystko z wielkim szokiem.

- Chciałam właśnie tu cie zaprowadzić. - przytuliłam dziewczynę od tyłu całując ją w poliko, po sekundzie mogłam już dostrzec rumieńce na bladej biegowatej twarzyczce.

- El tu jest przepięknie, skąd wiedziałaś o tym miejscu? - spytała patrząc na mnie swoimi błyszącymi oczami pełnymi zachwytu nad naturą.

- Lubie spacerować, a to miejsce odkryłam niedawno. Jesteś pierwszą osobą, która tu jest poza mną. - usiadłyśmy razem na miękkiej trawie, spogladajac co chwila na widoki. Nagle dziewczyna wyjęła pewne pudełko z swojego plecaka i spogladając w moje oczy przybliżyła się bardziej.

- Chce ci coś dać - powiedziała wręczając mi pudełko do rąk.

- Co to? - spytałam nie wiedząc nawet z jakiej to okazji. Czy ja o czymś zapomniałam? Jakaś rocznica czy coś?
Małżenstwem jeszcze nie jesteśmy chyba, że coś mnie ominęło.

- Nie pytaj tylko otwieraj głupolu. - uśmiechneła się do mnie gdy ja zaczęłam odpakowywać pudełko. Otwierajac je zaciekawiona ujrzałam srebrno-czarnego walkmana, najnowszy model. Miała oszczędzać dla siebie przecież. Zszokowana podniosłam wzrok na dziewczyne, która z zaciekawieniem przyglądała się mojej reakcji.

- M-Max... - nawet nie wiedziałam co powiedzieć. Ogarnęło mnie szczęście jak i wielkie zakłopotanie.

- Podoba ci się? - spytała, a ja miałam teraz problem z wypowiedzeniem jakiegokolwiek słowa. Zauważyłam też, że na walkmanie widnieje podpis Max z serduszkiem obok. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Rzuciłam sie na dziewczynę obejmujac ja w uścisku.

- Nawet nie wiesz jak bardzo, jesteś kochana Max, ale miał być przecież dla ciebie. - rudowłosa odwzajemniajac uścisk podłączyła słuchawki do walkmana.

- Tylko tak mówiłam, chcialam ci go kupić już dawno tak bez okazji, jest tam kaseta z dużą ilością piosenek, sama wybierałam. - odpowiedziała z dumą zakładajac mi słuchawki i włączajac muzykę. - posłuchaj i oceń. - wsłuchałam się w muzykę lecącą z urządzenia. Max ma przecudowny gust muzyczny. Ta muzyka, towarzystwo dziewczyny i ten krajobraz sprawiało, że chwila stawała się coraz bardziej wyjątkowa. Nie mogłam oderwać wzroku od dziewczyny, która z zachwytem wpatrywała się we mnie. Zauroczona tym widokiem przybliżyłam się do niej. Dziewczyna odrazu złączyła nasze usta nie czekając na mój kolejny krok. Ten pocałunek różnił się od tego wcześniejszego, był intensywny i pełen miłości przepełniające całe moje serce. Położyłam dłoń na policzku rudowłosej przedłużając te chwile. Oderwałyśmy się dopiero gdy zabrakło nam już powietrza.
Zdjełam słuchawki z wielkim uśmiechem na ustach, którym tak bardzo była zafascynowana Maxi.

- To będzie moja najukochańsza playlista na wieki - powiedziałam z podekscytowaniem na co dziewczyna jeszcze bardziej się uśmiechnęła.

- Cieszę się, że ci się podoba. - powiedziala przytulając mnie do siebie.
Siedziałysmy tam do późnego wieczora czasami rozmawiajac, a czasami siedząc w przyjemnej ciszy spogladajac na gwiazdy na niebie.

Wracając do domu, o późnej godzinie idąc środkiem lasu nagle coś się poruszyło pomiedzy drzewami.

- Widziałaś? - spytałam spoglądając na dziewczynę, która kiwnęła głową potwierdzająco.

- Może chodźmy szybciej. - Szepnęła do mnie łapiąc mnie za rękę.

- Sprawdzę najpierw co to jest. Spokojnie Max nie ma czego się bać. - odpowiedziałam idąc w kierunku tamtejszego hałasu.

Pov: Max

Obserwowałam, jak brunetka znika w ciemnościach lasu. Byłam strasznie zaniepokojona aktualna sytuacją, choć starałam się to ukrywać. Zamyślajac się w własnych przerażających scenariuszach jakie mogą sie tu przytrafić usłyszalam krzyk El. Gwałtownie ruszyłam w jej kierunku.

- EL!? EL CO SIĘ DZIEJE?!?! ELEVEN!! - krzyczałam wyczekując zestresowana odpowiedzi rozgladając się z dziewczyną. Nigdzie jej nie było, strach powoli przejmował kontrolę nad moim ciałem. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Wystraszona aż podskoczyłam odwracajac sie gwałtownie.

- Max spokojnie to tylko ja, nie chcialam cie aż tak straszyć. - powiedziała spogladając na mnie lekko zaniepokojona.

- Odbiło ci? Wiesz jak się wystraszyłam? - powiedzialam poważnym tonem zdenerwowana sytuacja co dziewczyna dostrzegła, odrazu tracąc uśmiech na twarzy.

- Przepraszam nie chciałam by tak wyszło. - powiedziała, a ja odwróciłam się w strone chaty.

- Wracajmy już poprostu. - nie czekając na odpowiedź ruszyłam w kierunku bezpiecznego miejsca. Idąc szybkim krokiem odwróciłam sie zaniepokojona faktem, iż nie słychać kroków dziewczyny za mną. Nie było jej, zostałam sama pośród ciemnego lasu. To pewnie znów głupi żart, przysiegam teraz to sie naprawdę obraże.
- Jeśli myślisz, że to śmieszne to se daruj El, nie nabiorę się tym razem. Zostaniesz zaraz sama w tym lesie, to już nie jest zabawne. - zrobiłam krok w kierunku mrocznej otchłani lasu, słysząc tylko odgłosy łamania się gałęzi pod moim ciężarem i różnorodne odgłosy zwierząt i owadów, jednakże nigdzie nie było śladu po brunetce. Ponownie zaczęłam się o nią martwić i bać.
- El? Jesteś tu? To naprawdę przestało być śmiesz...- to co ujrzałam zmroziło mi krew w żyłach. Na gałęzi przede mna wisiała poszarpana koszula, dobrze mi znana koszula należąca właśnie do El. Podeszłam trzęsąc się cała i siegając po ubranie. Było prawie całe we krwi, strach przejąl nade mną kontrolę, zaczęłam gwałtownie otwracając się na prawo i lewo.
- El?! EL GDZIE JESTEŚ?! ODEZWIJ SIĘ PROSZĘ!! EL!!! - pomimo mych krzyków nie otrzymałam ani jednej odpowiedzi. Jedyne co zdołałam jeszcze znaleźć do zakrawione ostrze wbite w drzewo niedaleko pozostawionej koszuli. Cokolwiek stało się z El, gdziekolwiek przepadła, to napewno nic dobrego, nawet nie wiem czy żyje. Prosze El tylko nie ty, nie odbierajcie mi jej znowu. Moje myśli ogarnęły same mroczne scenariusze, łzy napływały mi do oczu. Nie potrafię nawet rozsądnie teraz pomyśleć. Ona przepadła, a ja nie zdołałam jej nawet ochronić.

------------------------------------------------------------
Niedługo kolejny rozdział
Pozdrawiam z gofrem<3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top