Rozdział 2

To było ironiczne, ale Louis nie pamiętał czasu, w którym był bardziej zmieszany.

Po tym jak dwójka jego domniemanych przyjaciół, których za cholerę nie kojarzył, wyszła, lekarka wyjaśniła Louisowi, że będzie musiał zostać w szpitalu jeszcze kilka dni, aby mogli monitorować jego powrót do zdrowia, ale jeśli jego stan się nie pogorszy, będzie mógł wyjść do domu.

Jedynym domem jaki Louis pamiętał był dom jego matki, ale odniósł odrębne wrażenie, że powiedziano mu, iż już tam nie mieszka. Sama ta myśl sprawiała, że głowa bolała go jeszcze bardziej.

Lekarka wyjaśniła, że Louis ma zadzwonić po pomoc, gdyby nie czuł się dobrze, a następnie w końcu zostawiła go samego.

Na początku Louisowi ulżyło, że był po raz pierwszy prawie sam odkąd się obudził, oprócz czasu, który spędził wewnątrz tomografu. Szybko zmienił swój sposób myślenia, kiedy jego opustoszała sala powodowała pytanie za pytaniem, a na żadne z nich nie miał odpowiedzi.

Nie był gejem. Był zakochany w Hannah. Jeśli czegokolwiek był pewny to właśnie tego. Szczerze nie mógł sobie wyobrazić dlaczego ten chłopak Harry miałby kłamać, mówiąc Louisowi, że był jego chłopakiem. Może to było jego pragnienie i użył wypadku jako wymówki, by wziąć Louisa w sidła.

W dodatku do zagadkowego nalegania Harry'ego co do tego, że Louis był gejem, szalonym pojęciem było to, że Louis nie był w kontakcie ze swoimi rodzicami i to 'od lat'. Kochał swoją mamę i swojego ojczyma, nie wspominając o jego czterech młodszych siostrach. Nie mógł sobie wyobrazić niczego co mogłoby go trzymać z daleka od nich.

To wszystko nie miała absolutnie żadnego sensu. Potrzebował odpowiedzi od kogoś komu ufał. Więc tak zadecydował, chwycił telefon z nocnego stolika i zadzwonił do swoich rodziców.

Jego matka brzmiała na bardzo zaskoczoną, słysząc jego głos, ale Louis nawet się tym nie przejął. Rozpłakał się w minucie, w której usłyszał przez słuchawkę jej uspokajający głos. Powiedział jej o wypadku, o śpiączce i o tym jak bardzo zmieszany był tym co się działo. Obiecała mu, że przyjedzie prosto do Londynu. Louis musiał się się po prostu trzymać, póki ona się tam nie pojaw.

Louis czuł się o wiele lepiej, kiedy się rozłączył. O wiele lepiej, kiedy w końcu był w stanie opaść na poduszki, zamknąć oczy i odpocząć. Jego mama niedługo tutaj będzie i wszystko będzie w porządku.

HARRY

Harry obudził się całkowicie zdezorientowany. Jedynie po kolorze pościeli pod jego głową mógł powiedzieć, że nie był w swoim własnym łóżku. Kilka sekund zajęło mu przypomnienie sobie, że pojechał do domu z Niallem i spędził u niego noc, nie chcąc samemu spać w wielkim łóżku jego i Louisa.

W chwili, w której się podniósł dostał mdłości. Zakrył swoje usta i pobiegł wzdłuż przedpokoju do łazienki prosto z pokoju gościnnego, który zajmował. W odróżnieniu od szpitala tym razem zrobił to do toalety, ciskając skromną zawartością swojego żołądka do muszli.

W końcu osuszył się po cyklu wymiotowania, kiedy głos Niall rozniósł się po pomieszczeniu. - W porządku, Haz?

Dłoń z ręcznikiem pojawiła się przed oczami Harry'ego, a on wziął go z wdzięcznością i wytarł swoje usta, nim usiadł ponownie na swoich łydkach, patrząc na Nialla. - To nie był najzabawniejszy sposób na obudzenie się.

Niall zachichotał. - Zgaduję, że nie. Nawet wczoraj nie piłeś.

Harry zrobił głęboki wdech i powoli wydychał powietrze. - Zgaduję, że to ma związek z obudzeniem się Louisa.

- No dalej, zróbmy ci herbatę i tosty, potem możemy udać się do szpitala, aby Louis zobaczył w tym wszystkim sens - zasugerował Niall.

Harry skinął głową, chwytając dłoń, którą zaoferował mu Niall, aby mu pomóc. Przepłukał swoje usta nad kranem, nim podążył za Niallem do kuchni.

Liam już tam był, siedział na stołku i poruszał filiżanką, w której najprawdopodobniej była kawa, znając najnowsze nawyki Liama. Harry ledwo pamiętał płakanie na ramionach swoich kolegach z zespołu, cóż podczas wczesnych godzin porannych. Liam najprawdopodobniej nie czuł się zbytnio jakby miał iść do domu.

- Dzień dobry, H! - Liam przywitał się jasno.

Harry wymamrotał o wiele mniej entuzjastycznie. - Dzień dobry - i usiadł na stołku po lewej stronie Liama. Już był taki zmęczony, a dopiero co wstał.

Oglądał niewyraźnie jak Niall krzątał się po kuchni, przygotowując mu herbatę i tosty.

- Założę się, że Louis już sobie wszystko przypomniał - przewidywał Liam, sącząc swoją kawę. W żołądku Harry'ego przewróciło się na ten zapach, ale przyłożył dłoń do swojego brzucha i duży, głęboki wdech uspokoił większą część.

Harry z wdzięcznością wziął kubek, który Niall zarzucił mu przez ladę. Kiedy Harry stabilnie trzymał swój napój, Niall położył przed nim talerz z dwoma perfekcyjnie brązowymi tostami. Harry uniósł swój kubek, aby wziąć eksperymentalny łyk. Smakowało nieziemsko. Tak samo jak pierwszy kęs jego suchego tosta. Jego żołądek czuł się o wiele lepiej, spojrzał na Liama.

- A co jeśli nie?

- Wtedy mu przypomnimy - odpowiedział Liam. - To nie tak, że nie mamy stosu dowodów.

- Przypadkowych dowodów - odparował Harry. - Wciąż jesteśmy w ukryciu, pamiętasz?

Liam wzruszył ramionami i machnął ręką. - To bez znaczenia. Wciąż możemy to wyjaśnić.

Harry ostrożnie wziął kolejny łyk swojego napoju. - Nie widziałeś go, Li. Był całkowicie, absolutnie przerażony tym, że zasugerowałem to, że ja i on jesteśmy ze sobą.

Liam skinął głową. - Wiem. Mówiłeś to już wczoraj, a ja wciąż myślę, że on potrzebuje trochę czasu, by oswoić się z tą myślą. Jeśli jeszcze by sobie ciebie nie przypomniał.

- Mam nadzieję, że masz rację - powiedział mu Harry.

- Cóż, zjedz to i możemy jechać - zachęcał Niall, podnosząc swój własny kubek herbaty. Przynajmniej ich dwójka nie dodawała oparów kawy do powietrza.

Harry zjadł swoje małe śniadanie tak szybko jak mógł, następnie wziął krótki prysznic, nim ponownie założył ubrania, które miał na sobie poprzedniego dnia.

Niall i Liam byli gotowi oraz czekali w przedpokoju Nialla, kiedy Harry wszedł, przebiegając nerwowo swoją dłoń przez swoje wilgotne loki.

- Wszyscy na miejscu? - Sprawdził Niall.

Harry skinął głową. - Jedźmy.

~*~

Sala Louisa była pełna, kiedy Harry, Niall i Liam przyjechali. Harry oczywiście znał Dr. Nash tak samo jak pielęgniarza Dylana. Ze zdjęć, Harry rozpoznawał starszą kobietę przy boku Louisa jako jego matkę oraz młodsze dziewczynki jako jego siostry, chociaż osobiście nigdy żadnej z nich nie spotkał.

Louis prześledził wzrokiem i jego twarz opadła, kiedy spojrzał na Harry'ego. - Przyszedłeś - skomentował, oczywiście nie wstrząśnięty tym rozwojem.

Liam lub Niall, Harry nie kłopotał się tym, by się odwrócić i zobaczyć, położył uspokajająco dłoń na plecach Harry'ego i delikatnie wepchnął go w głąb sali.

- Cześć. - Harry przywitał się tak jasnym tonem jakim mu się udało.

- Jestem Johannah Deakin, matka Louisa - powiedział starsza kobieta nowo przybyłym, już w postawie obronnej, chcąc chronić swojego syna.

Harry'emu zabrało mowę, więc Liam jak zawsze przejął pałeczkę.

- Jestem Liam Payne, a to są Niall Horan i Harry Styles. - Wskazał na każdego z nich, kiedy ich przedstawiał. - Jesteśmy kolegami z zespołu Louisa, a Harry jest jego chłopakiem.

Johannah zbladła na ostatnie cztery słowa Liama.

- Oczywiście rozpoznaję was z zespołu, ale Louisa zapewnił mnie, że jesteście tylko i wyłącznie kolegami z zespołu - powiedziała wyniośle. Wskazała na trzy nastolatki oglądające ich wymianę z zainteresowaniem. - To jest Lottie i Fizzy, siostry Louisa, a to jest Hannah, jego dziewczyna.

Hannah władczo ujęła dłoń Louisa i posłała chytry uśmieszek w stronę Harry'ego.

Harry zjeżył się na insynuację, że Louis był Hannah i prawie poczuł jak jego kręgosłup się wyprostowuje.

- Bardzo przepraszam, ale faktycznie Louis jest moim chłopakiem.

- Louis zapewnił nas, że to nie przypadek - nalegała Johannah. - Więc dziękuję za troszczenie się o niego jak o kolegę z zespołu, ale teraz jest tutaj jego rodzina, aby się nim opiekować.

- Czy pani... nas wyrzuca? - Zapytał z niedowierzaniem Harry.

- Cóż... - zaczęła Johannah.

- Nie - przerwał jej Harry, nim mogła przejść dalej. - Nie wychodzę. - Spojrzał na boki, gdzie Niall i Liam go otaczali i wymieniali swoje zapewnienia. - My nie wychodzimy.

- Ja naprawdę... - próbowała ponownie Johannah.

Tym razem przerwała jej lekarka.

- Panie i panowie. Kłótnia naprawdę nie pomoże w zdrowieniu Louisa.

Johannah nie odważyła się cokolwiek więcej powiedzieć, a Harry trzymał swoje dłonie w geście poddania się.

- Mówiąc o zdrowieniu - wtrącił się Liam. - Kiedy Louis może wyjść do domu?

Lekarka przeczyściła swoje gardło.

- Chciałabym go zatrzymać jeszcze na dzień lub dwa, aby upewnić się, że nie ma żadnych innych efektów ubocznych oprócz amnezji.

- W takim razie powinien pojechać do domu ze mną - ogłosił Harry, czując odwagę. Wiedział że odbywał walkę życia dla swojego związku.

- Przepraszam? - Powiedziała wyniośle Johannah.

- Czy pamięta mnie teraz czy nie. Dom Louisa jest ze mną - stwierdził stanowczo Harry, nim powtórzył. - Powinien pojechać do domu ze mną.

- Nie sądzę - odparowała Johannah. - Powinieneś pojechać do domu z ludźmi, których pamięta.

Liam przeczyścił swoje gardło i ponownie wtrącił się do rozmowy.

- Doktor Nash, co będzie najlepsze dla Louisa?

- Jeśli Louis ma odzyskać swoją pamięć, powinien być otoczony przez rzeczy i osoby, które powinien sobie przypomnieć - odpowiedziała lekarka.

- Ale ja go nie znam! - Zaprotestował Louis. - Nie mogę jechać do domu z kimś kogo nie znam.

Słowa Louisa dźgnęły Harry'ego prosto w już potłuczone serce, a kiedy spojrzał na mamę Louisa, zauważył wygląd triumfu na jej twarzy.

- Spójrzcie - powiedziała doktor Nash. - Louis nie może nigdzie iść co najmniej do jutra. Dlaczego nie możecie się wstrzymać z podjęciem decyzji, dopóki Louis nie będzie gotowy do wypisania?

Harry był w stanie kontynuować dyskusję pomimo rady lekarki, ale Liam położył dłoń na jego ramieniu. Harry spotkał jego wzrok, a Liam pokręcił głową.

- Ale on nawet z nimi nie rozmawia! - Splunął Harry. - Nie rozmawiał z nimi nim opuściliśmy dom jurorski w X-Factorze.

- Nic z tego nie ma już znaczenia - zaoferowała wyszukanie Johannah. - Chce nas teraz, a my tu zostaniemy.

- Harry, no dalej - wezwał go Liam. - Chodźmy teraz, zostaw ich, by nadgonili.

Harry ciężko westchnął. Ani trochę nie podobał mu się pomysł poddania się, ale spojrzenie na niespokojnej twarzy Louisa przesądziło sprawę. Musiał to zrobić. - Tylko na dzisiaj - powiedział.

- Tylko na dzisiaj - zgodził się Liam.

- Będę jutro z samego rana - oznajmił Harry głosem, któremu miał nadzieję, że nikt nie będzie się sprzeciwiał.

Na szczęście żadnych kłótni. Johannah nie wyglądała na zadowoloną. Nie żeby Louis także, ale Harry zbytnio się tym nie przejmował. Nie zamierzał odpoczywać, póki nie zrobi wszystkiego co w jego mocy, aby zabrać Louisa do domu.

Pozwolił Liamowi się prowadzić, ale nie mógł czekać do następnego dnia, by postawić na swoim. Po prostu musiał znaleźć jakiś sposób.

~*~

Liam i Niall spędzili resztę dnia rozpraszając go. Zabrali go z powrotem do Nialla, gdzie oglądali piłkę nożną, grali w gry video, jedli pizzę i pili piwo.

Harry obudził się następnego poranka w dokładnie ten sam sposób co dzień wcześniej. Ledwo udało mu się dojść do toalety, nim wypluł całe przemielone jedzenie i piwo, któremu się poddał. Tak jak wcześniejszego poranka, Niall pojawił się, kiedy Harry się wycierał i wręczył mu ręcznik.

- Zgaduję, że było trochę za dużo piwa, co? - Skomentował krzywo Niall.

- Nawet tego nie rozumiem - zaskomlał Harry. - Piłeś dwa razy więcej niż ja i masz się w porządku.

- Jestem Irlandczykiem - przypomniał mu Niall. - Chociaż Liam ma się dobrze, a też wypił więcej od ciebie. Może masz słabą głowę.

- Ha, ha - powiedział szorstko Harry. - Nie mam.

- Masz dużo stresu - stwierdził Niall. - To całkowicie ma sens, że to sprawia problemy z twoim żołądkiem.

- Tak sądzę.

Niall ponownie sięgnął w dół, by pomóc Harry'emu wstać. Kiedy poruszali się po domu w kierunku kuchni, Niall poinformował go. - Liam robi śniadanie. Jeśli szybko skończymy, może uda nam się być w szpitalu przed rodziną Louisa. Będziesz miał jeszcze jedną szansę, by przekonać Louisa, że należy do ciebie.

- Brzmi dobrze.

Harry'emu udało się zjeść i utrzymać parę tostów, jajecznicę i trochę ziołowej herbaty. Kiedy śniadanie się skończyło i zostało sprzątnięte, wszyscy się ubrali i wsiedli do Range Rovera Nialla, kierując się prosto do szpitala.

Zgodnie z nadzieją Nialla, przyjechali dokładnie wtedy, gdy zaczynały się godziny odwiedzin i w pokoju Louis nie było nikogo innego, oprócz niego.

- Chcesz abyśmy tym razem weszli razem z tobą? - Zapytał Liam Harry'ego bardzo poważnie.

Harry przemyślał to przez moment, następnie pokręcił głowa. - Nie. Może pójdzie lepiej, jeśli będę to tylko ja. Nie zbyt wielu ludzi mających nadzieję.

Liam skinął głową, a Niall zapewnił Harry'ego. - Będziemy dokładnie tutaj, jeśli będziesz nas potrzebował. Tylko krzycz.

- Dzięki.

Harry wziął głęboki wdech, następnie zdał sobie sprawę z tego, że potrzebuje kolejnego, nim przygotował się wystarczająco, aby otworzyć drzwi.

Oczy Louisa były zamknięte, kiedy opierał się o poduszki, ale Harry mógł powiedzieć po sposobie w jakim oddychał, że nie spał. Zostało to udowodnione, kiedy Louis otworzył swoje oczy na dźwięk kroków Harry'ego po linoleum na podłodze.

- Hej - przywitał się z nim delikatnie Harry. - Nie obudziłem cię, prawda? - Wiedział, że nie, ale zdecydował się na hmm w pewien sposób uprzejmość.

Louis pokręcił głową. - Nie, tylko odpoczywałem. Jestem na nogach, odkąd przyszli jakiś czas temu, by nie stukać i dźgać - grymasił, niezadowolony z kontroli.

- Nigdy nie byłeś dobrym pacjentem - zauważył nieobecnie Harry, oferując mały uśmiech.

- Jesteś wytrwały. - Louis podzielił się tym co sam zauważył.

- Kocham cię - powiedział Harry, próbując utrzymać rzeczy prostymi i bezpośrednimi.

- Wciąż cię nie pamiętam - powiedział mu Louis, równie bezpośrednio.

- Mam dowód na to, że jesteśmy razem - ogłosił Harry.

- Dowód? - Louis uniósł brwi.

- Chcę abyś pojechał ze mną do domu Louis. - Harry zaczął wyjaśniać. - Jeśli będziesz otoczony swoimi rzeczami i spędzisz trochę czasu ze mną, twoje wspomnienia powrócą. Spędziłem wiele czasu, szukając tego w internecie i eksperci mówią, że bycie wokół znajomych rzeczy może wyzwolić wspomnienia.

- W porządku. - Louis brzmiał na niepewnego, ale był skłonny wysłuchać więcej. Harry mógł to wziąć.

Wyciągając swój telefon z tylnej kieszeni, Harry powiedział. - Po prostu, słuchaj.

Harry znalazł plik, którego szukał na telefonie, zwiększył głośność, następnie włączył play, trzymając telefon w górze, by Louis mógł usłyszeć.

Brwi Louisa poszybowały do góry, kiedy usłyszał swój własny głos wychodzący z małego głośnika w telefonie.

'Hej, kochanie. Właśnie przyjechałem do domu. Nie mogę się doczekać aż ty też tutaj będziesz. Cholera, lot był taki długi, ale to całkowicie było tego warte, by być tutaj przez te kilka dni z tobą, nim będę musiał wracać do Londynu. Wiem, że masz swoje rzeczy do zrobienia, ale spróbuj się pospieszyć. Minęło zbyt wiele czasu. Idę pod prysznic i zdrzemnę się trochę. Znajdziesz mnie w łóżku. Obudź mnie. Nie chcę czekać ani sekundy z tobą, by nie tracić czasu. Kocham cię, słoneczko. Pa.

Louis wykorzystał chwilę, by przeprocesować wiadomość głosową, którą Harry właśnie odtworzył, następnie zapytał. - Kiedy zostawiłem tą wiadomość?

- Miesiąc temu - odpowiedział Harry. - Byliśmy na przerwie i mieliśmy spędzić razem kilka dni w L.A., nim musiałeś wrócić do domu do Londynu, a ja musiałem tam zostać w pracy.

- Myślałem, że pracujemy razem. W zespole. - Brwi Louisa zmarszczyły się w zmieszaniu.

- Owszem - zapewnił go Harry. - To długa, skomplikowana historia. Mogę ci to później wszystko lepiej wyjaśnić, kiedy będziesz czuł się lepiej i gdy nie będziesz w szpitalu.

- Co z Hannah? - Zastanawiał się głośno Louis. - Ostatnim co pamiętam jest to, że byłem z nią bardzo na poważnie.

- Zerwałeś z nią niedługo po tym jak się spotkaliśmy - odpowiedział Harry, próbując stąpać ostrożnie. Wszystko co wyczytał podczas swojego napędzanego bezsennością poszukiwania, sugerowało, że Louis nie powinien być przytłoczony informacjami w żadnych punkcie jego rekonwalescencji.

- Dlaczego? - Louis chciał wiedzieć. - Pamiętam, że byliśmy naprawdę szczęśliwi. A Hannah nie powiedziała wczoraj ani jednego słowa.

- Jestem pewny, że nie - wymamrotał Harry pod nosem.

- Co? - Louis prosił o powtórzenie komentarza.

Zamiast tego Harry przeczyścił swoje gardło i powiedział. - Wciąż jesteście w pewien sposób przyjaciółmi, ale ty jesteś ze mną, a ona ma chłopaka.

- Ma chłopaka? - Upewnił się Louis. - Ale...? Była tutaj wczoraj i mówiła mi, że mnie kocha.

- To będzie miało więcej sensu, kiedy stąd wyjdziesz i nauczysz się więcej o swoim obecnym życiu - poinformował go Harry. - Obiecuję.

- No nie wiem...

- Louis, proszę? - Błagał Harry. - Proszę daj temu szansę. Wróć ze mną do domu. Możemy podejść do tego powoli i obiecuję, że spróbuję ci wszystko wyjaśnić. Jeśli to nie zadziała albo jeśli nie będziesz czuł się komfortowo, możesz wrócić do domu do swojej rodziny, a ja nie będę próbował cię zatrzymywać.

- Brzmiałem na szczęśliwego w tej wiadomości - przyznał Louis.

Harry uśmiechnął się szeroko. - Byłeś. Byliśmy. Jesteśmy.

Louis zatrzymał się na chwilę, aby pomyśleć, wdychając głęboko i powoli wydychając.

- W porządku, jeśli doktor Nash myśli, że to dobre dla mnie, aby pojechać z tobą zamiast z moją rodziną, wtedy spróbuję.

Uśmiech Harry'ego urósł. - Naprawdę?

Louis skinął głową. - Mojej mamie się to nie spodoba - zauważył smutno.

- Co mi się nie spodoba? - Przerwał im głos Jay.

Obydwoje zarówno Harry jak i Louis spojrzeli w kierunku drzwi. Jay stała w progu, Liam i Niall byli zaraz za nią.

- Próbowaliśmy ją zatrzymać - przeprosił Niall. - Wybacz.

- Co mi się nie spodoba? - Zapytała Johannah, mówiąc tak jakby Niall nic nie powiedział.

- Jadę do domu z Harrym - zadeklarował Louis.

- Przepraszam? - Głos Johannah podniósł się o oktawę wyżej.

- Jadę do domu z Harrym - powtórzył Louis, brzmiąc teraz trochę mniej pewnie.

Johannah ruszyła do boku łóżka, w tej chwili nie okupowanej przez Harry'ego. - Od kiedy?

- Od teraz - odpowiedział Harry za Louisa.

Johannah spojrzała ostro na Harry'ego, oczywiście niezadowolona z jego obecności. Skrzywiła się na niego na krótki moment, nim skupiła się ponownie na zaniepokojonym wyglądzie swojego syna.

- Sądziłam, że ustaliliśmy, iż wracasz do domu ze mną do swoich sióstr i brata.

Louis został uratowany od odpowiedzi, kiedy doktor Nash weszła do sali, mijając Nialla i Liama. Z jasnym uśmiechem przywitała się ze swoim pacjentem.

- Dzień dobry, Louis.

- Dzień dobry, doktor Nash - odpowiedział Louis.

- Dzień dobry Harry, Niall, Liam. - Znała kolegów z zespołu Louisa, następnie spojrzała na matkę Louisa. - Pani Deakin.

- Pani Doktor - błagała Johannah. - Louis myśli, że jedzie do domu z Harrym. Proszę mu wyjaśnić, że to nie jest dobry pomysł.

Doktor Nash uśmiechnęła się. - Jeśli Louis tak zdecydował to właściwie jest to dobrą decyzją.

- Przepraszam? - Zapytała Johannah po raz drugi odkąd weszła do pomieszczenia.

- Harry, od jak dawna wasza dwójka mieszka razem? - Zapytała lekarka, chociaż z pewnością już znała odpowiedź. Harry nie opuścił szpitala, kiedy Louis był nieprzytomny. Miał mnóstwo, mnóstwo rozmów z lekarką.

- Pięć lat - powiedział jej Harry.

Johannah pokręciła głową i mlasnęła z zniesmaczenia.

- Więc to jest dom Louisa - stwierdziła lekarka.

- Ale on zapomniał więcej, niż pięć lat swojego życia - zaprotestowała Johannah.

- Kolejny powód, by wrócić tam, gdzie wszystkie te wspomnienia zostały stworzone - rzekła doktor Nash. - Jeśli będzie wokół życia, które miał, może odzyskać część tych wspomnień.

Harry uśmiechnął się na jej stwierdzenie, wstrząśnięty tym jak bardzo to pasowało do tego co wyczytał w internecie.

- My jesteśmy jego rodziną - Johannah kontynuowała swoją kłótnię. - Należy do nas.

- Jest moją rodziną - odparował Harry. - Należy do swojego domu, z powrotem do swojego życia. Ze mną.

- Mamo, muszę zrobić wszystko co mogę, aby odzyskać swoją pamięć z powrotem - powiedział Louis. - Jeśli to nie zadziała, wrócę do domu.

Johannah otworzyła swoje usta prawdopodobnie, aby nie zgodzić się z decyzją Louisa, ale kiedy zobaczyła zdeterminowane spojrzenie na twarzy swojego syna, przestała.

- W porządku - powiedziała niechętnie.

Louis uśmiechnął się delikatnie. - Dzięki, mamo.

- Teraz, kiedy decyzja została podjęta - powiedziała lekarka. - Dajcie mi chwilę, by zobaczyć czy Louis jest już może gotowy na wyjście ze szpitala, w porząku?

Harry zaryzykował przyjacielskie klepnięcie na ramieniu Louisa. Kiedy Louis się nie wzdrygnął, ale spotkał wzrok Harry'ego, ten powiedział mu. - Będę zaraz za drzwiami z Niallem i Liamem.

Louis skinął głową. - W porządku.

Johannah westchnęłą ciężko, ale wyprostowała się. - Również będę na zewnątrz.

Louis również skinął jej głową i powtórzył. - W porządku.

Harry czuł się lepiej niż od momentu, kiedy czerwony SUV zderzył się z jego Range Roverem na M1. Wszedł na korytarz za Liamem i Niallem, pewny rzeczy, do których dążył.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top