Rozdział 11
Dwa dni później Louis miał zaskakującą wizytę. Od momentu, gdy otworzył drzwi, było jasne, że Liam nie przyszedł na koleżeńską sesję.
- Co do diabła, Louis? - Zapytał Liam, zamiast zwyczajnego przywitania.
- Przepraszam? - Louis odpowiedział pytaniem na pytanie, naprawdę zakłopotany otwartą wrogością Liama.
- Czy naprawdę oskarżyłeś Harry'ego o spanie z kimś inny? - Liam wyjaśnił swoje stanowisko.
Louis czuł rumieńce pojawiające się na jego policzkach, przypadkowo odpowiadając na pytanie Liama. Westchnął. - Wejdź. Jest zimno na zewnątrz.
Liam zamarł na krótki moment, następnie jego ramiona ugięły się i przepchnął się obok Louisa w kierunku domu.
Louis nic nie mógł na to poradzić, ale czuł pewnego rodzaju deja vu, kiedy zapytał Liama czy mógłby wziąć jego płaszcz. Minęło zaledwie kilka krótkich dni, odkąd Harry zaoferował mu to samo.
- Jest w porządku - powiedział Liam. - Nie zostaję na aż tak długo.
- Usiądźmy przynajmniej w salonie - błagał Louis. - Moja mama, siostry i brat są na zakupach, więc nikt nam nie będzie przeszkadzał.
- Dobra - zgodził się Liam, ciętym głosem.
Louis udał się do salonu, bardzo szybko decydując, że nie musi się kłopotać pytaniem Liama o coś do picia.
W minucie, kiedy zajęli miejsca po przeciwnych stronach długiej, skórzanej kanapy, Liam powtórzył swoje wcześniejsze pytanie. - Czy oskarżyłeś Harry'ego o spanie z kimś innym?
Louis nie miał innego wyboru jak nieśmiało skinąć głową. Liam oczywiście pracował z dużą dozą informacji.
- Próbujesz złamać mu serce? - Zastanawiał się głośno Liam.
- Nie - powiedział Louis. - Po prostu chciałem określić prawdę.
- Prawda jest taka Louis, że ty i Harry coś dla siebie znaczyliście. Od samego początku cię idolizował, a ty idolizowałeś go - powiedział mu Liam. - Nigdy, przenigdy nie było kogoś innego. Nie odkąd się spotkaliście. Czy ktoś powiedział ci inaczej?
Louis kręcił się niekomfortowo na swoim siedzeniu. - Hannah.
- Hannah z którą zerwałeś praktycznie dzień po tym jak poznałeś Harry'ego? - Upewniał się Liam, jego ton nie był ani trochę protekcjonalny.
- Powiedziała mi, że ja i Harry nigdy niczym nie byliśmy. Ona i ja tak, a ja chciałem udobruchać Harry'ego. - Nawet jeśli to powiedział, zaczynał myśleć nad tym, że rzeczy nie były takie w jakie Hannah pozwoliła mu wierzyć.
- Kłamała - zadeklarował Liam. - Ty i Harry byliście razem. Byliście ze sobą najbliżej, przeszliście razem przez te wszystkie gówna. Byliście na końcu gry, Louis. On nigdy, przenigdy, by cię nie zdradził. Nigdy. A przed wypadkiem, ty nigdy przenigdy nie zdradziłbyś jego. - Niewypowiedziane 'jak robisz to teraz' zabrzmiało w głowie Louisa.
- Nie pamiętam go - próbował wyjaśnić Louis. - Nawet nie trochę. Ale pamiętam Hannah. Pamiętam pytanie ją o chodzenie, pamiętam chodzenie z nią na randki, pamiętam spanie z nią.
- Wszystko z tego jest prawdą. Następnie spotkałeś Harry'ego w X-factorze na boot campach i to było to. Nigdy nie widziałem dwójki bardziej zakochanych w sobie ludzi niż wasza dwójka. Właściwie to było w pewien sposób jak choroba - zażartował Liam.
Louis nie wiedział co powiedzieć. Odkąd obudził się ze śpiączki, nigdy nie było momentu, aby bardziej życzył sobie, by jego pamięć teraz wróciła.
- Dzieci są twoje, Louis - kontynuował Liam. - Nie były planowane. Jeszcze nie. Wasza dwójka zawsze chciała mieć dzieci, ale chcieliście poczekać aż będziecie trochę starsi i aż zespół będzie trochę mniej wyczerpujący. Ale za mniej niż pięć miesięcy, one tutaj będą. Twoje dzieci. Twoje.
- Nie wiem co zrobić - przyznał Louis.
- Przemyśl to - stwierdził Liam. - Pomyśl o tym co ma sens. Porozmawiaj z Hannah. Spraw, by powiedziała ci prawdę. Następnie idź programem.
Louis zaczął zauważać to, że nie miał wyboru. Przed nim w niedalekiej przyszłości kilka trudnych rozmów. Cienkim głosem, zapytał. - Jak się ma Harry?
Liam nie cackał się z odpowiedzią. - Jest chory prawie każdego dnia. Tęskni za tobą jak szalony, ale nie przyzna tego. Mówi, że próbuje dać ci odejść, ale ja wiem, że nie potrafi. Próbuje być podekscytowany dziećmi, ale nie może, ponieważ czuje się chory przez 90% czasu, a drugi ojciec dzieci się ich wyrzeka.
- Przepraszam, Liam. Naprawdę, przepraszam. - Louis miał na myśli naprawdę każde słowo.
- W takim razie zrób coś z tym. - Liam wstał i wyprostował swój płaszcz. Louis zgadywał, że powiedział to co chciał powiedzieć.
Louis również wstał i podążył za Liamem do drzwi.
- Zrób coś, Louis - powtórzył Liam, kiedy stanął przed drzwiami.
Louis mógł jedynie skinąć głową.
- Dzięki. - Liam otworzył drzwi. Po przemyśleniu, dodał. - Och, wszystkiego najlepszego tak przy okazji.
Louis prawie zapomniał. Jego urodziny były za zaledwie dwa dni. Święta za trzy. - Dzięki. Dzięki za pamięć.
Patrzył jak Liam schodził po schodach i biegł do samochodu. Został w progu tak długo, aby oglądać jak samochód Liama znikał z pola widzenia.
Jego mama, jego siostry i Hannah, wszystkie zapytały Louisa co chce na swoje urodziny. Kiedy zamknął drzwi, zdał sobie sprawę z tego czego najbardziej chce: trochę szczerości.
HARRY
Harry nigdy nie był szczęśliwszy z możliwości robienia zakupów online, niż w tym szczególnym okresie świątecznym. Pomiędzy mdłościami, goniącą go prasą i rosnącym ciążowym brzuchem, miło było móc nie opuszczać domu.
Skorzystał z pomocy Nialla w pakowaniu prezentów i dekorowaniu drzewka. Święta były za zaledwie parę dni, a Harry nie miał w domu nic do roboty. Wolałby, aby było trochę bardziej uroczyście, nawet jeśli jechał do swojej mamy na praktycznie całe święta.
Każdego dnia coraz bardziej przyzwyczajał się do myśli, że będzie wychowywał swoją małą dziewczynkę i swojego małego chłopca samotnie. Cóż, nie samotnie, jak miewał - jak każdy mu o tym przypominał, ale bez Louisa. To było trudne marzenie do wypuszczenia. On i Louis spędzili wiele nocy, trzymajac się nawzajem i marząc o swojej przyszłości. Dzieci zawsze, zawsze, były dużą częścią tego.
- Czas na trochę Buble! - Ogłosił Niall, wyciągając płytę z dużego pudła, które przyniósł.
Harry uśmiechnął się, kiedy Niall z czcią włożył płytę do wieży i ciepłe, melodyjne tony ulubionego piosenkarza wypełniły pokój.
- Wspaniały, prawda? - Zapytał Niall.
Nawet jeśli było to pytanie retoryczne to Harry wciąż się zgodził. - Wspaniały.
Niall poddał ekspertyzie małe drzewko, które kupił na straganie z drzewkami po drodze do Harry'ego. Harry w tym roku nie chciał dużej choinki. Nie przy tym wszystkim co się działo. Tylko małe drzewko, powiedział. - Chcesz światełka i łańcuchy na nim? - Zapytał Niall.
Harry skinął głową. - Może po prostu białe lampki i cienki łańcuch?
- Dla mnie brzmi dobrze. - Niall zanurkował w pudełku. - Lampki - i zaczął wkładać pomiędzy łodygi malutkie światełka.
Niall nie pozwolił zrobić Harry'emu cokolwiek innego od nadzorowania. Harry spędził cały poranek, będąc chorym, więc tak bardzo jak kochał pomagać, być wdzięczny za to, że mógł tylko siedzieć i się relaksować.
Kiedy oglądał jak Niall zaczął ostrożnie owijać światełka wokół choinki, zaczynając od góry, idąc ku dołowi, Harry opadł się o poduszki w rogu kanapy i delikatnie położyć dłoń na swoim brzuchu.
Cold December Night zaczęło grać. Harry znał tytuł, ponieważ to była ulubiona piosenka Nialla. Zauważył to, więc za każdym razem słuchali tego na płycie. Oczywiście, Niall zaczął śpiewać razem z Buble z całych swoich sił, sprawiając że Harry ponownie się uśmiechnął.
Przez ostatnie kilka tygodni czuł coś na podobę małych kopnięć motyla, jak powiedziało mu google, co oznaczało, że bliźniaki dawały mu znać, że tam są. Trochę trudno było rozróżnić je od mdłości, chociaż nie sprawiały, że jego nos swędział ani jego gardło się nie zamykało. Kiedy piękny głos Niall dzwonił w powietrzu, poczuł coś więcej niż małe trzepnięcia motyla. Więcej niż za pierwszym razem, czuł coś co bez wątpienia było pełnowymiarowym kopnięciem, potem kolejny, następny i jeszcze jeden.
- Niall! - Krzyknął.
Niall przestał śpiewać i rzucił lampki, rzucając się do boku Harry'ego. - Wszystko w porządku? - Zapytał, ale miał zmarszczone brwi z troski.
Harry złapał dłoń Nialla i położył ją na swoim brzuchu. Czekał aż dzieci zaczną ponownie kopać. - Tutaj! Czujesz to?
Niall rozpromienił się. - To wspaniałe, Haz. Prawidłowo tutaj kopią.
- To byłeś ty - powiedział mu Harry. - Cóż, albo Michael. Kiedy zacząłeś razem z nim śpiewać, zaczęły kopać.
- Już mają spektakularny gust - stwierdził Niall. Pochylił się bliżej brzucha Harry'ego i zaczął śpiewać razem z następną piosenką na płycie, I'll Be Home For Christmas. Został wynagrodzony kilkoma porywczymi kopnięciami.
Harry nie był zaskoczony, czując że łzy kłuły go w kącikach oczu. Był zaskoczony potrzebą uświadomienia sobie, że to nie były łzy szczęścia.
Niall, nawet czujnie, zauważył łzy spływające po policzkach Harry'ego. Wydawał się mieć szósty zmysł, kiedy chodziło o Harry'ego w tych dniach i natychmiast zapytał. - Co się stało, H?
Harry przełknął, pracując ciężko nad tym, aby nie pozwolić delikatnie spływającym łzom, stania się wielkim, przejmującym szlochem. - Louis powinien tutaj być.
Niall skinął i zaoferował Harry'emu słodki, wspierający uśmiech. - Też chciałbym, aby tu był. Próbowałem. Naprawdę.
- Wiem - zapewnił go Harry. - Po prostu... za parę dni są jego urodziny. Nie spędziliśmy osobno jego urodzin odkąd się poznaliśmy.
- Wiem. To ssie - stwierdził Niall. - Nie powinien tego przegapić. Miejmy nadzieję, że wszystko sobie poukłada. Kto wie? Może wrócić w każdej chwili.
Harry pokręcił głową. - On nie wróci. Jeśli jego pamięć, by wróciła, już by to zrobił.
- Przestań myśleć negatywnie! - Rozkazał Niall, delikatnie poklepując ramię Harry'ego. - Pojawi się.
- Nie możesz tego wiedzieć - zbeształ go Harry.
- Ty też nie. Więc przestań być negatywnym zgredem i powiedz mi jak mam rozłożyć te lampki.
Niall lekko poklepał brzuszek Harry'ego, następnie podszedł do drzewka.
- Po prostu zostaw małą przerwę pomiędzy nimi - zasugerował Harry. - Idź naprzód i spraw, by było to świąteczne.
~*~
Harry przeżył całą Wigilię z dużą pomocą swojej rodziny. Utrzymywali go wielce rozproszonego i zapewniali mu mnóstwo rozrywek. Zgodzili obejrzeć się Love Actually, więcej niż jeden raz oraz wszyscy śpiewali kolędy, co było ulubioną rzeczą Harry'ego, kiedy był małym dzieckiem i odkrył, że nadal to lubi. To było szczególnie satysfakcjonujące, kiedy pukał do drzwi i patrzył jak jego sąsiedzi zdawali sobie sprawę z tego, że Harry Styles śpiewał kolędy w ich progu. Harry upewnił się, by wtrącić Good King Wenceslas dla dobrej miary, tak jak zrobił to Hugh Grant we wspomnianym Love Actually. Harry myślał jedynie o fakcie, że były to urodziny Louisa jakieś sto razy co uznawał za zwycięstwo.
W święta, skończyli w wypełnionym domu, ze wszystkimi świętującymi Stylesami i Selleysam. I nawet, jeśli prosił ich, by tego nie robili, Harry sądził, że to przynosi pecha, wielu z nich przyniosło malutkie rzeczy dla bliźniaków.
Niall i jego mama przyjechali w drugi dzień świąt, a Niall szybko wręczył mu prezent, który szybko stał się jego ulubionym. Teraz, kiedy prawie zaczynał szósty miesiąc, a mdłości i odwodnienia się nie polepszały, Niall zaoferował, że się wprowadzi na resztę czasu ciąży Harry'ego. I jeśli wszyscy wiedzieli, że opieka nad Harrym powinna być robotą Louisa... cóż, można im wybaczyć, zdecydował Harry.
Harry jedynie trochę protestował, nim się poddał i zgodził się na ofertę Nialla. Potrzebował wszelkiej pomocy jaką mógł dostać.
LOUIS
Louis czekał aż święta się skończą i wszyscy ich krewni pojadą, nim zbliżył się do Hannah. Powiedział sobie, że nie chce zrujnować nikomu świąt, ale będąc szczerym, potrzebował po prostu czasu, aby zaakceptować fakt, że jego rodzina i dziewczyna (była dziewczyna?) mogli go okłamywać, odkąd weszli do szpitalnej sali.
Był to 27 grudnia, a Hannah zasugerowała, by poszli na łyżwy na lodowisko nie tak daleko od domu Louisa. Louis się zgodził, nie mówiąc jej, że tak naprawdę nie będą za wiele jeździć.
Louis upewnił się, że wybrali miejsce nie za blisko innych łyżwiarzy, aby usiąść i założyć swoje łyżwy.
Chociaż nim Hannah miała szansę na zdjęcie swoich butów, Louis ją zatrzymał, kładąc swoją dłoń na szczycie jej dłoni. - Musimy porozmawiać.
Hannah spojrzała na niego naiwnie. - Och?
Louis wziął głęboki wdech, następnie spojrzał jej prosto w oczy. - Okłamałaś mnie.
Hannah otworzyła swoje usta, bez wątpienia, by zaprotestować, ale Louis mocno się w nią wpatrywał. Nawet teraz, nie chciał uwierzyć w to, że Hannah chciała go zwieść, ale wiedział, że jeśli dałby jej palec, wzięłaby całą rękę.
Wzdrygnęła się, czy z zimna czy z oskarżenia, Louis nie mógł tego wiedzieć. - Pamiętasz coś? - Chciała wiedzieć.
Louis pokręcił głową. - Liam przyjechał z wizytą. Podał mi kilka dobrych argumentów na to, że moja relacja z Harrym mogła być trochę bardziej niż przyjacielska.
- Louis... - zaczęła Hannah. Wydawała się nie być w stanie uformować tego co chciała powiedzieć, a jej ramiona ugięły się.
- Hannah, czy ty i ja naprawdę byliśmy ze sobą przez ostatnie pięć lat? - Zapytał dosadnie Louis.
Na początku, Hannah pozostała bez ruchu. Następnie powoli pokręciła głową. - Nie. Zerwałeś ze mną nim X-Factor nawet wszedł na antenę. Powiedziałeś mi, że zakochałeś się w kimś innym - westchnęła. - Byłem zakochany w Harrym.
Tym razem to Louis westchnął. - Czy moja mama wiedziała?
Teraz Hannah skinęła głową. - Powiedziałeś jej. A ona była bardzo rozczarowana tym, że byłeś gejem.
- Kiedy ostatni raz rozmawialiśmy? - Zapytał Louis.
- Pięć lat temu - przyznała, z wielką skruchą Hannah. - Ty i ja, to był koniec. Byłeś z Harrym, a One Direction wystrzeliło i to było to. Nie było tam dla mnie miejsca.
- A co ze mną i moją rodziną?
- To samo. Twoja mama nie mogła znieść tego, że jesteś gejem i powiedziała ci żebyś nie wracał do domu, póki twój rozum nie wróci - powiedziała. Jej oczy były smutne, a Louis mógł powiedzieć, że bolało ją to, że musiała mu to mówić.
- Więc Harry nie kłamał. Te dzieci są moje - stwierdził Louis.
Hannah ponownie skinęła głową. - Tak bardzo przepraszam, Louis. Mam na myśli za to, że kłamałam.
- Dlaczego to zrobiłaś? - Zapytał Louis. Właściwie sądził, że miał całkiem dobry pomysł, dlaczego to było, ale chciał wiedzieć to od niej. - Harry powiedział mi, że miałaś chłopaka.
- Chciałam cię z powrotem, więc zerwałam z nim - powiedziała mu. Louis wzdrygnął się na to jak swobodna z tym była. - Nigdy nie przestałam cię kochać.
- Czy to, że byłem w zespole miało z tym coś wspólnego? - Naciskał na większą liczbę informacji.
Wzruszyła ramionami. - Może.
Louis nie pytał ją o więcej. Zdał sobie sprawę z tego, że to mu wystarczy. - To koniec Hannah - powiedział. - Idę zobaczyć czy Harry przyjmie mnie z powrotem. Chcę być tam dla niego i dla dzieci.
Hannah jeszcze raz westchnęła. - Mam nadzieję, że to zadziała.
- Ja też. To dużo do wzięcia - przyznał.
- Jestem pewna - dodała. - Naprawdę przepraszam, Lou.
- Wiem - zapewnił ją. - Chociaż nie lubię twoich metod, wydaje mi się, że widzę twój punkt patrzenia.
- Nie chciałam nikogo ranić. Po prostu byłam podekscytowana myślą posiadania cię z powrotem.
Louis poinformował ją. - Kiedy pogodzę się z tym kłamstwem, jeśli tak się w ogóle stanie, to może... moglibyśmy spróbować być przyjaciółmi?
- Z przyjemnością. - Brzmiała jednak na smutną, jakby wcale nie chciała, aby to się stało.
Louis mówił dalej. - Myślę, że powinniśmy sobie odpuścić łyżwy. Muszę porozmawiać z moją mamą i zacząć pakować swoje rzeczy.
Hannah pokiwała głową. - Rozumiem.
Kiedy zawiesił swoje łyżwy na ramię i wstał, by zaoferować jej swoją dłoń, powiedziała je. - Dziękuję za to, że w końcu byłaś ze mną szczera.
Pozwoliła mu pomóc sobie wstać. - Zgaduję, że wszystko zadziałało tak jak miało. Nawet jeśli to oznacza to, że nie będziesz ze mną.
Trochę to zajęło nim ta myśl w niego wsiąkła. Nie był Hannah. Był Harry'ego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top