BONUS
1,5 roku później...
Jimin pov.
Jakieś ciche szmery wyrwały mnie ze snu. Najpierw, mój jeszcze zaspany umysł pomyślał o Jungkooku, ale on spał ze mną, bo bijące od niego ciepło ogrzewało mnie całego. Bez mojego chłopaka w łóżku zawsze marznę. Dalej nie otwierając oczu przekręciłem się przodem do Jungkookiego i wtuliłem w jego tors.
Poczułem, jak mój ukochany zaczął bawić się moimi włoskami.
-Kookieeee... - Wymruczałem, jak mały, słodki kotek. Swoją drogą Jungkook uwielbiał, jak się do niego w dzień łasiłem, a jak byłem zadziornym kotkiem w nocy... Również mocno kochał.
-Hmmm? – Dostałem buziaka we włosy i jeszcze mocniejszego przytulasa.
-Kocham cię.
-Ja też cię kocham.
-Ooooooooooo... - ... Co jest!?
Natychmiast otworzyliśmy oczy. Dźwięki, jakie słyszałem znalazły swoje źródło. Koło naszego łóżka, jak dwie sroki stały nasze mamy. Mama Jungkooka i moja, jak się okazało kiedyś były najlepszymi przyjaciółkami, a teraz postanowiły odnowić swoją przyjaźń. Czyli tak właściwie są jak papugi. Ale mam ptasie porównania z rana. I właśnie w takich momentach naprawdę mamy ich dosyć.
-Mama? – Jednocześnie wypowiedzieliśmy te słowo, ledwo kontaktując z samego rana, co się dzieje.
-Ale wy jesteście słodcy!
-A popatrz na mojego Jiminniego, jak Jungkookie go mocno przytula...
-A popatrz na mojego Jungkookiego, jaki jest szczęśliwy, jak obok niego jest jego ukochany Jiminnie...
-Ygh mamo i mamo dwa... - Wyjęczałem i schowałem się z powrotem w ramiona Jungkooka, by nie musieć chociaż ich oglądać.
-A popatrz na mojego synka, jest taki uroczy!
-Jungkookie, czemu śpicie bez koszulek, zmarzniecie przecież hihihih – No ja chyba je zaraz stąd wygonie...
-O nie kochana, ja myślę, że oni robili w nocy to, co ich rozgrzewa do czerwoności hhihihih.
-Mamo jeden i mamo dwa, czy mogłybyście zaczekać na nas w salonie. Zaraz się ogarniemy i do was przyjdziemy, dobrze? – Dziękuje ci Jungkook! W końcu!
-Och synku, oczywiście, że tak!
-A Jiminnie, przygotować ci jakąś maść, bo wiem, że mój Jungkookie od małego miał większe co nieco?
-Mamo!
-No dobrzeeee już idę... Moja kochana przyjaciółko, chodź poszukamy jakiegoś wina!
O rany, ale wstyd... No z tą wielkością to miały trochę racji, ale już się przyzwyczaiłem i jest okay. Poza tym Jungkook zawsze dba o moją dziurkę i komfort, kiedy się kochamy. Właściwie zawsze o mnie dba, nie mogę zaprzeczać, bo czuje się dopieszczony, kochany i zadbany każdego dnia.
-Jungkook błagam powiedz mi, że to nie ty je tutaj zaprosiłeś...
-No coś ty... Są jak dwa tajfuny...
-Ygh, lepiej wstańmy i się ogarnijmy, bo zaraz tu wrócą. – Jungkook przyznał mi rację i razem podnieśliśmy się z łóżka.
-Jiminnie choć pod prysznic, bo cały się lepie i ty zapewne też... - Tak właściwie to mamy miały racje... Jesteśmy nieco zmęczeni, bo patrząc na zegarek spaliśmy jakieś cztery godziny... Nie moja wina, że chciałem jeszcze raz, okay? W każdym razie chodzi o to, że jak z Jungkookiem dopadniemy się do siebie, to nie możemy skończyć. Moglibyśmy tak cały czas... Powiedzmy, że ja i mój chłopak jesteśmy trochę... Trochę bardzo niewyżyci, jeżeli chodzi o sprawy łóżkowe, wszelkiego rodzaju.
Weszliśmy do łazienki, sprawdzając czy na pewno drzwi są zamknięte, bo z tymi papugami to nigdy nic nie wiadomo.
Jungkook ustawił odpowiedni strumień wody i wciągnął mnie pod niego, od razu całując.
-Podobała mi się ta nowa pozycja, którą testowaliśmy.
-Formuła 1.
-Gdzie ty to znalazłeś? – Byłem szczerze ciekawy.
-Na blogu z gejowską kamasutrą. Wiesz, jaki był opis?
-No, jaki? – Ach, Internecie, dzięki ci za takie blogi.
-Pozycja wymagająca dłuższego penisa aktywa. Przyjemne masuje jego jądra.
-Boska, tylko ma jeden minus.
-Jaki?
-Nie widzę twoich oczu.
-Dlatego zawsze, jak się kochamy w takich pozycjach, to kończymy w innej. Kocham twoje oczy.
-Ja twoje też.
-To może... - To było nico przerażające, ale ja naprawdę znowu miałem ochotę.
-Kochanie z wielką chęcią, ale nasze matki będą siedzieć pod drzwiami, a dobrze wiesz, że jesteśmy bardzo głośni podczas, a zwłaszcza ty.
-Yhhhh, no dobra, a teraz choć, bo zaraz tu przyjdą. – Jungkook nieco ostudził mój zapał, ale przypuszczam, że nie na długo.
Wykąpani, odświeżeni i ubrani skierowaliśmy się do salonu, gdzie czekały nasze szalone matki, popijające jedno z najdroższych win, z naszej kolekcji. Pomińmy już to.
-Nasze słodziaki!
-Czym zawdzięczamy tą poranną wizytę?
-Siadajcie, mamy nowinę. – Były za bardzo podekscytowane, a może to przez to prawie całe, opróżnione wino?
-Słuchamy.
-Dzisiaj wieczorem jesteście zaproszeni do nas, do domu na uroczystą kolację. Twój ojciec Jiminnie próbuje odpokutować wszystkie winy. Zaprosił też Taehyunga z Hobim, Lise, która będzie siedziała z nami przy stole, jako twoja przyjaciółka, a nawet twojego kolegę łobuza i jego chłopaka Jina!
-A RM?
-A RM i Lisa, nie mówiłam ci?
-RM znalazł sobie dziewczynę? – Odezwał się mile zaskoczony Jungkook, u którego siedziałem na kolanach.
-Mamo... A Lisa nie wolała przypadkiem dziewczyn?
-Och, okazało się, że lubi tez chłopców! I poznała RM, czy to nie wspaniałe!
-Cudowne.
-Ale jesteś pewna, że ojciec chce zaprosić wszystkich? A w szczególności mnie i Jungkooka?
-Tak, wy będziecie honorowymi gośćmi! – Obydwie mamy, wydawały się być tą wiadomością naprawdę uradowane.
Spojrzałem z pytanie wymalowanym na mojej twarzy, na Jungkooka. Chciałem znać jego opinię, na ten pomysł, bo jak Jungkookie nie idzie, to ja też, bo to nie ma sensu.
-No to wypadałoby się zebrać i jeszcze wstąpić do sklepu.
-Jungkookie, jesteś pewien...
-Tak kochanie, to już najwyższy czas, a skoro twój ojciec wyciąga rękę, to nie możemy tego zignorować. Wiem, że masz do niego żal, za to wszystko, ale nie musisz mu też od razu wszystkiego wybaczać. Uznajmy to za pierwszy krok do lepszej przyszłości. Zgadzasz się?
-Dobrze, Jungkookie. – Ucałowałem go w podziękowaniu za te słowa i wstałem razem z naszymi mamami, które, ku mojemu zadowoleniu kierowały się w stronę wyjścia.
-Będziemy już szły, musimy jeszcze jechać na zakupy. Nie tylko ty kochanie musisz dobrze wyglądać, dla swojego księcia.
-Dobrze mamo jeden i mamo dwa. Widzimy się wieczorem. – Ja i Jungkookie dostaliśmy jeszcze po buziaku w policzek od każdej z mam, by po chwili zostać już sam na sam.
-Toooo, co chce moja perełka na śniadanko, bo brzusio nie może być głodny. – Jak ja go kocham...
-Najchętniej zjadłbym pana panie Jeon, ale owsianka też może być.
-Oczywiście panie Jeon.
-Jungkookie, ale ja jestem Park. – Popukałem go w czoło i skierowałem się do kuchni, słysząc, jak mamroczę jeszcze coś do siebie pod nosem.
Jungkook pov.
Podjechaliśmy pod posiadłość rodziny Park, moim nowym nabytkiem. Zamówiłem go jeszcze zanim poznałem Jimina i uznałem, że dzisiaj muszę się pokazać z jak najlepszej strony. I tak oto jestem ja, mój Jiminnie, nowy samochód i prezenty dla rodziców i Lisy, a no i Jimin powiedział, że dla Jina i Tae też coś weźmie, bo jak wszyscy uke to wszyscy. Moje kochanie ma za dobre serce. Przez te półtora roku wszyscy zdążyliśmy się z sobą zżyć. Nadal spotykamy się w tym samym miejscu na plaży, tylko że kiedyś było nas trzech, a teraz jest nas w sumie ośmiu. Lise traktowaliśmy, jak kumpla, zresztą ona świetnie się w naszym towarzystwie odnalazła, co tylko ułatwiło całą sprawę.
-Stresujesz się? – zapytałem Jimina, wjeżdżając przez bramę i parkując na podjeździe.
-Raczej nie, a ty?
-Chyba trochę tak.
-Trochę? – Jimin zaśmiał się, zerkając na mnie.
-Trochę bardzo... A jak mnie nie polubi, albo... - Skutecznie zostałem uciszony poduszeczkami, zwanymi też słodkimi ustami Jimina.
-Pokocha cię, zobaczysz. Jeżeli naprawdę chce się nawrócić, to nie ma innego wyjścia. Poza tym, gdzie twoja pewność siebie mięśniaku?
-Chwilowo przygasła... Masz racje, a teraz chodźmy, bo wygląda na to, że jesteśmy ostatni, a to ważny wieczór.
Wysiadłem z samochodu, przechodząc na drugą stronę i jak na dżentelmena przystało, otworzyłem drzwi swojemu ślicznemu chłopakowi. Chociaż mam nadzieję, że niedługo jego stan cywilny delikatnie mówiąc - ulegnie zmianie.
Jeszcze tylko zakupy, zamknięcie drzwi i złapanie za rączkę moją kruszynkę, i możemy iść. Zanim zadzwoniłem do drzwi wziąłem jeszcze głęboki wdech i posyłając uśmiech, który został uroczo odwzajemniony, nacisnąłem guzik.
Po krótkiej chwili w drzwiach pojawiła się moja teściowa z... Kieliszkiem wina w ręce. Czy ta kobieta, razem z moją matką trochę nie przesadzają?
-Ach! Moja ulubiona parka!
-Dobry wieczór, mamo.
-Ach, moje słodziaki! Nie trzeba było, dziękuje. Wchodźcie, zapraszam! – Wykrzykiwała entuzjastycznie, trzymając w dłoniach bardzo ładny bukiet kwiatów, który od nas przed chwila otrzymała.
W wielkiej i pięknie przystrojonej jadalni rzuciła się na nas mama numer dwa, która po wyściskaniu nas porządnie, również dostała bukiet kwiatów.
Na końcu podszedł do nas ojciec Jimina, widziałem, że jest niepewny naszej reakcji, ale postanowiłem zachować się, jak na przyszłego zięcia przystało.
-Dobry wieczór panie Park. Dziękujemy za zaproszenie. – Powiedziałem, kulturalnie kłaniając się ojcu Jimina.
-Witajcie. Jungkook, jeśli chcesz możesz mi mówić tato. Oczywiście, tak tylko proponuje. – Kiwnąłem mu głową na znak zgody.
-Witaj Jiminnie, miło cię widzieć. Bardzo ładnie wyglądasz.
-Cześć tato... Dziękuje, ty też nieźle się trzymasz. – Moje delikatnie kochanie...
-To dla pana... Dla ciebie tato. – Podałem mojemu teściowi butelkę najlepszej szkockiej, jaką można było dostać w Seulu.
-Widzę Jungkook, że wiesz, co dobre. Dziękuje, a teraz zapraszam do stołu.
Po przywitaniu się z resztą w końcu zasiedliśmy do stołu, by zjeść bogatą kolację, przygotowaną przez najlepszego szefa kuchni w Korei. Został on specjalnie wynajęty na ten specjalny wieczór. Ojciec Jimina naprawdę się postarał. Przez całą kolację rozmawialiśmy, żartowaliśmy i przekomarzaliśmy się, jak normalna rodzina. Poza tym cały posiłek z Jiminem, jak na zakochanych przystało zajmowaliśmy się głównie sobą, nie mogąc się od siebie momentami oderwać, aż przy którymś słodkim uśmiechu, czy pocałunku Suga kopną mnie nogą pod stołem, patrząc wymownie na mojego teścia, któremu chyba zakręciła się łezka w oku. Byłem bardzo szczęśliwy. Dostałem w końcu to, czego tak bardzo mi brakowało po śmierci mojego ojca.
-Jungkook, mógłbym cię prosić na chwilę. – Mój teść szepną mi dyskretnie, podnosząc się i idąc w stronę tarasu.
-Jungkookie, gdzie... - Puściłem małą rączkę Jimina i złożyłem jeszcze czuły pocałunek na jego ustach, wskazując jego ojca widocznego za szybą tarasową.
Jimin zrozumiał, o co mi chodzi i pokiwał pokrzepiająco głową, uśmiechając się przy tym.
Wyszedłem na taras, zamykając drzwi, by nikt nas nie podsłuchiwał, bo z mamą jeden i z mamą dwa, różnie to bywa.
-Tak, tato? – Ojciec Jimina zanim się odezwał, chciał poczęstować mnie cygarem. Wiedziałem, że Jimin nie będzie zadowolony, ale w tej sytuacji, nie mogłem odmówić.
Po odpaleniu i pierwszym zaciągnięciu, wiedziałem, że to jest już ten moment. Szczerze dobrze się składa, bo mam bardzo ważne pytanie, które już nie może czekać.
- A więc Jungkook... Nie wiem od czego mam zacząć, ale chciałbym powiedzieć ci kilka słów... Ja i twój ojciec byliśmy najlepszymi przyjaciółmi od dziecka. Kochaliśmy szybkie samochody i całą resztę z tym związaną. Nie będę zagłębiał się w szczegóły, ale musisz znać powód, dlaczego taki jestem, a raczej byłem przez długi okres czasu. Po śmierci twojego ojca straciłem ochotę na wszystko. Chętnie bym się zapił, ale na szczęście moja żona mnie uratowała. Jimin... Był taki mały... Pewnie nie pamiętasz, ale zanim to wszystko się posypało, bawiliście się często razem i muszę przyznać, że już wtedy wasza relacja była hmmm... Inna niż innych chłopców. – No dobra, teraz to mnie zaskoczył.
-Po stracie najlepszego przyjaciela, te wszystkie obowiązki spadły na mnie. Dopóki nie osiągnąłeś odpowiedniego wieku ja zajmowałem się wszystkim. Nienawidziłem tego, bo to poniekąd przyczyniło się do tragedii, a przez to wszystko znienawidziłem siebie, wszystkiego po zmarłym przyjacielu, a nawet moją rodzinę, a w szczególności mojego syna... Wstyd mi się teraz przyznać i bardzo żałuję, ale tak było. Dlatego chce zakończyć ten temat raz na zawsze i co najważniejsze przeprosić cię Jungkook. Chce byś wiedział, że w pełni akceptuje twój związek z moim synem i będą was wspierał, ale... Spróbuj go osiłku skrzywdzić, a przestanę być miły. – Czy mój własny teść kradnie mi kwestię, czy mi się wydaje?
-Tak właściwie... Tato chciałbym o coś zapytać, bo nie chce niczego przed tobą ukrywać.
-Pytaj synu.
-Tato... Czy zgodzisz się, bym poprosił o rękę Jimina?
-A masz pierścionek? – Wyciągnąłem z kieszeni i pokazałem mu małe pudełeczko.
Ojciec Jimina otworzył drzwi tarasowe, wykonując gest zapraszający mnie do środka, w przejściu szepcząc mi jeszcze.
-Nie spapraj tego synu, pokaż kto tu rządzi....
...Proszę wszystkich o uwagę, Jungkook chciałby coś ogłosić!
KONIEC
******************
To już oficjalny koniec Illegal Love - mojej perełki. Dziękuje wszystkim, którzy śledzili losy bohaterów, gwiazdkując, komentując, czy po prostu czytając i świetnie się przy tym bawiąc. Jestem naprawdę dumna z siebie (zawiało narcyzmem, ale to nie to xD) że udało mi się to skończyć bez żadnych problemów. Kiedy to piszę to szczerze się uśmiecham, bo wiem, że ten wspaniały etap mojej twórczości właśnie się zakończył, a co za tym idzie poszłam do przodu, rozwijając się i poprawiając moje umiejętności, a to w końcu najważniejsze.
Naprawdę was kocham i mam nadzieję, że tak samo kochacie moje prace♥
Liczę na to, że z większością, a nawet z wszystkimi spotkamy się w moich innych, nowych opowiadaniach.
Jeszcze raz dziękuję i miłego♥
Ps Przypominam, że na profilu pojawiło się zupełnie nowe opowiadanie i drugi one shot. Serdecznie zapraszam ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top