3 -Deeply Hidden
Jimin pov.
Yghhh, co za debil... Ale kiedy wspomniał o kolacji, chyba właśnie w tym momencie zdałem sobie sprawę, jak głodny właściwie jestem. Tamci idioci zamknęli mnie w jakimś obskurnym pokoju, bo nie miałem kasy. Może jak spłacę Jungkookowi dług, to mnie wypuści? A nawet skorzystam na tej znajomości. Przynajmniej jak na razie się do mnie nie dobiera, trzeba sprawdzić, czy w ogóle lubi chłopców, bo jak nie, to będę musiał sprawić, że polubi... Nie ma innej opcji, żebym sobie go odpuścił, znaczy fuj, ble... I ta jego naga klata... Ale najpierw jedzonkoooo!
Podreptałem za Jeonem do przestronnej kuchni, która była połączona z jadalnią. O ja cię, on naprawdę przygotował kolacje i to nie byle jaką, ale taką ze świecami i kwiatki...I co jest do cholery, mój porywacz chce mnie więzić, czy skraść moje serce... Albo zakraść się do mojego tyłka...
-Jungkook... Tu ma zaraz przyjść twoja dziewczyna? Czy jak, bo ja naprawdę nic nie rozumiem...?
-Nie musisz. Po prostu siadaj i zajadaj. - Patrzyłem na niego, jak na debila, a co to jest jakaś ukryta kamera? Zaraz wyskoczy Kim Kurdeszjan i trzepnie mnie tym swoim wielkim dupskiem, krzycząc coś w stylu SZUPRAJS KURWA!
No dobra, dość gadania, więcej działania. Usiadłem na wygodnym krześle przy stole, a po chwili wszedł Jungkook z OMG kurczaczek!
-Lubisz? Sam zrobiłem.
-Aha, to tak chcesz mnie ukatrupić, otrujesz mnie?
-Jak już mówiłem, dopóki będziesz grzeczny, będziesz mnie słuchał i robił to, co każe, nic ci nie grozi, a nawet czeka cię nagroda, taka jak dzisiaj za to, co zrobiłeś. – Mówił mi te wszystkie rzeczy, jednocześnie krojąc kurczaka i nakładając na talerz najpierw mi, następnie sobie.
-Smacznego, a bym zapomniał, masz ochotę na wino?
-Tak, a ty mnie upijesz i wylądujemy w łóżku. Możesz pomarzyć zboczeńcu. Poproszę soczek gruszkowy.
-Jesteś za bardzo pyskaty, ja próbuje być miły, a ty co? Gdybyś nie przegrał wyścigu, to teraz nie musiałbyś tu siedzieć, albo przynajmniej jeszcze nie dzisiaj... I nie jestem zboczeńcem.
-Ugh, jesteś zbyt poważny... Smacznego.
Po krótkiej chwili ciszy, mojej głowy nie opuszczała nadal jedna rzecz, a właściwie ciekawiła.
-Jungkook... Ile masz lat?
-Dwadzieścia, a co?
-Nie, nie, ale...
-Ale?
-Jestem od ciebie starszy głupku! – Wybuchnąłem radosnym śmiechem i zacząłem uciekać.
Mój brzusio był już najedzony, więc teraz czas trochę podenerwować przystojnego głupka.
-Jimin! Gdzie ty biegniesz? Przestań mi uciekać!
Zatrzymałem się zmęczony na środku przestronnego salonu.
Jungkook pov.
-Spróbuj mnie złapać ty kupo mięśni! Nie boje się ciebie!
Yhhhh, co za dzieciak, mimo tego, że jest starszy, to właśnie tak się zachowuje. Jest jak mały kociak, by zaraz się podnieść i wydrapać ci oczy... Podoba mi się.
Jimin nawet nie zauważył, kiedy go złapałem i razem upadliśmy na miękki dywan.
-Złaź ze mnie! – Czy on może przestać się wydzierać?
-Słońce, tak samo, jak uwielbiam twoje usteczka, to jednocześnie nienawidzę, jak je otwierasz, no chyba że robiłbyś nimi co innego, niż gadanie.
-Zboczeniec. – Oooo, koteczek się naburmuszył. To chyba trzeba go jakoś przeprosić.
-Ja zboczeniec? A kto mnie dzisiaj macał i się wtulał jak grzeczny, słodki chłopiec?
-Jungkook! Ciebie chyba coś... - Nagle, ku zaskoczeniu mniejszego zerwałem się z podłogi i podniosłem go jak księżniczkę.
-Aaaaaaa, co ty robisz?! – Mimo tego, że krzyczał, widziałem te rumiane policzki, nawet jeśli światło nie było najlepsze.
-Ciii, nie krzycz tak, każda księżniczka by tak chciała. No wiesz, mieć takiego przystojnego księcia, jak ja...
-Rany Jeon, jaki ty jesteś głupi...
Wszedłem do mojej sypialni, następnie rzucając blondynka na łóżko. Po czym zawisłem nad tym kusicielem. Te jego nagie uda...Ciekawe czy są tak słodkie i miękkie jak sobie wyobrażam.
Jimin próbował mnie zepchnąć, ale nie ma ze mną jakichkolwiek szans. To, co robił, było raczej bardziej urocze, niż groźne.
-Dzisiaj powiedziałeś do mnie ładniej... - Wymruczałem do ucha słodkiej kluski, która znieruchomiała pode mną.
-J-jak? – Oho, działa, znaczy ja, działam na niego.
-Kookie... Chciałbym to usłyszeć...
-Kookie... - Miód dla moich uszu, tak mogłoby być już zawsze.
-Jiminnie...
-Koo... Złaź ze mnie! Zwariowałeś ty... - Przerwałem mu głośnym śmiechem, którym się delikatnie mówiąc- krztusiłem, leżąc na plecach. Niezmiernie mnie bawiło jego zachowanie, ale chyba mam już dowód na to, że nie jestem mu obojętny.
Cały roześmiany podniosłem się z łóżka, po czym przykryłem obrażalską księżniczkę.
-Idę poćwiczyć, a ty śpij. Dobranoc piękny. – I znowu się zaczerwienił. Muszę stąd wyjść, bo jeszcze zrobię coś niestosownego, a nie chcę go przestraszyć swoją napaloną naturą.
-A i jeszcze jedno, nawet nie próbuj uciekać. Wszystkie alarmy są włączone, więc nie kombinuj, bo przestane być miły.
Wyszedłem z sypialni zostawiając w niej Jimina. W sumie to była jakaś 3 w nocy, ale mój tryb życia często tak wyglądał. Poszedłem prosto do siłowni. Potrzebowałem uwolnić z siebie napięcie, jakie skumulowało się dzisiaj we mnie, a no i dokładnie wszystko przemyśleć, a właściwie jedną ważną kwestię.
Co ja wyprawiam?
Wpuściłem do mojego samochodu, domu i jakby nie patrzeć życia obcą osobę. Nie jest to żadna dziewczyna w dodatku, a słodki chłopiec. Co z tego, że jest piękniejszy od wszystkich kobiet, jakie w życiu widziałem? Zacząłem się śmiać bez powodu, przez niego. Zazwyczaj byłem znudzony rozmową albo chociaż patrzeniem się na jedną osobę po jakiś niespełna 5 minutach. Jedynie moi kumple, ale o nich nie myślę w takiej kategorii, no właśnie, a w jakiej? Ygh mam mętlik w głowie, ale przedstawmy fakty jasno:
1.Jimin mnie intryguje.
2.Jimin mnie rozbawia.
3.Jimin ma zajebistą dupę... I jest piękny, cały.
Jiminjiminjiminjiminjiminjiminjiminjiminjiminjimin
Wszędzie JIMIN
Jest wiele niewiadomych w mojej głowie i nie wiem jeszcze, co one oznaczają, ale się dowiem... I chyba wiem jak.
********************************************
W związku z tym, że tak trochę... Trochę bardzo zapomniałam o walentynkach, dlatego nie napisałam niestety nic tematycznego, ale w ramach rekompensaty jest nowy rozdział. ;)
Dużooo miłości ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top