16 - Mysterious Place
Jungkook pov.
-Jungkookie chodźmy stąd, obiecałeś mnie gdzieś zabrać.
-Tak, tylko najpierw podpiszę umowę i pojedziemy wszyscy w jedno miejsce. – Postanowiłem pieprzyć moje reguły i podpisać to gówno dzisiaj, by nie mieć tego na głowie.
- Ty! – Zawołałem pierwszego lepszego posłańca.
-T..ttak Panie Jeon. W czym mogę pomóc?
- Powiedz temu ważniakowi, że przyjdę za 5 minut. Biegnij. – Chłopak pobiegł do budynku, by zawiadomić o mojej decyzji tych sztywniaków.
-Słońce, zaraz wracam i będę już cały twój, dobrze?
-Wracaj do mnie szybko. – Uśmiechnąłem się na jego słowa i wymieniłem porozumiewawcze spojrzenia z Sugą, J Hopem i RM, który zjawił się znikąd, chyba nadal na kacu.
Yoongi i Hobi ucałowali jeszcze swoje drugie połówki i przybierając groźne i stanowcze miny, udaliśmy się w stronę budynku. RM dostał najważniejsze zadanie, mianowicie pilnowanie naszych największych skarbów i samochodów, bo teraz pierwsze miejsca zostały im odebrane.
Zajęło nam to dłuższą chwilę, ale te nieszkodliwe sztywniaki uwijały się, jak mogły. Byli na tyle zadowoleni, krótkim czasem oczekiwania na formalności, że dostaliśmy jeszcze raz tyle pieniędzy i wszystkich ochronnych przywilejów.
Gdy skończyliśmy pożegnaliśmy się, jak na ,,biznesmenów" przystało. Plan był taki, jak zawsze. Po wyścigach jeździliśmy razem w nasze ulubione miejsce na plaży i tym razem nie mogło być inaczej, tylko skład nam się trochę powiększył. Swoją drogą muszę spytać RM, czy nie potrzebuje pomocy w znalezieniu sobie kogokolwiek, bo nie wiem jak ten chłopak ma zamiar z nami funkcjonować, bo ja na jego miejscu chyba bym się porzygał tęczą i to dosłownie.
Wróciliśmy zadowoleni do naszej ekipy, a ja od razu przyciągnąłem Jimina do siebie. Zdążyłem się za nim stęsknić.
-Tęskniłeś, bo ja baaaardzo. – Moja blondyna obdarzyła mnie najpiękniejszym z najpiękniejszych uśmiechów na Ziemi.
-Jedźmy już. – Jak powiedział, tak zrobiliśmy. Zapakowaliśmy się do samochodów i odjechaliśmy w dobrze mi znanym kierunku, oczywiście po drodze wypowiadając sobie niemą wojnę i już chwilę później ścigaliśmy się między sobą. To była moja jedyna konkurencja, bo moi przyjaciele byli prawie tak dobrzy jak ja, ale to ja miałem to ,,coś". A od dzisiaj miałem mieć już wszystko...
Dojechaliśmy na plażę, parkując jak najbliżej piasku. Było ciemno, ale akurat ta część była dość dobrze oświetlona, więc nie było problemu. Yoongi, jak to Yoongi wyciągną po piwie, dla każdego.
-Jungkook? – Zapytał wyciągając trunek w moją stronę. Pokręciłem tylko głową, bo nie zamierzam zabawić tu dzisiaj długo.
-Jimin, pijesz?
-Nie, bo mam problem z nogami. – Jimin jest chory? To pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy.
-Uginają się? – Suga i jego pytania...
-Nie. Rozkładają. – Mówiąc to wskazał ruchem głowy na mnie.
Cisza, jaka przed chwilą nastała została zastąpiona wybuchem śmiechu, każdego z nas. – Mój Jiminnie ma niezłe poczucie humoru. Śmiejąc się przytuliłem go do siebie i złożyłem buziaka w bok jego mądrej główki.
-Niestety musimy was dzisiaj opuścić, bo Jiminnie i ja mamy pewne plany.
Wszyscy wydali przyjazny jęk niezadowolenia, ale chyba nie chcieli nas dłużej zatrzymywać, widząc, że mamy się ku sobie. Otworzyłem drzwi do mojej czerwonej maszyny i zaprosiłem mojego blondynka gestem ręki. Jimin wsiadł posyłając mi nieśmiały uśmiech, który odwzajemniłem.
Wjechaliśmy na główną drogę, machając jeszcze wszystkim chwilę wcześniej na pożegnanie.
-Too...Gdzie mnie porywasz? – Zapytał Jimin z błąkającym się uśmiechem w kącikach swoich pulchnych ust.
-Hmmmm, najchętniej prosto do domu, aleee...
-Pfff, zboczeniec. – Uroczo wydął policzki, wyglądał przy tym baaaaaardzo groźnie. Hehehe.
-Uroczy jesteś, jak się denerwujesz, wiesz?
-Jesteś równie głupi, co przystojny, też to wiesz?
-Dla ciebie mogę być nawet bardziej. – Na moje słowa Jimin przewrócił teatralnie oczami, ale chyba przestał się na mnie gniewać, a to na tym najbardziej mi zależało.
Dotarłem z Jiminem w miejsce, o którym nie wiedzą nawet moi przyjaciele. Zawsze, jak chciałem pomyśleć, a puste kąty w moim domu mi przy tym nie pomagały to tutaj przyjeżdżałem. To było moje miejsce, coś w rodzaju odskoczni. Odkryłem je przypadkiem jeżdżąc, jak opętany po okolicy. Było to w dzień, w którym zginął mój ojciec. Od tego czasu tu przyjeżdżam.
Wysiedliśmy z samochodu. Jimin przyglądał się szeroko otwartymi oczami panoramie miasta, którą było stąd widać idealnie. Miasto mieniące się milionami świateł, a w tym my, oddaleni od tego na jednym ze wzgórz obserwowaliśmy wszystko i wszystkich, będąc przy tym razem.
Jimin pov.
-Podoba ci się? – Usłyszałem szept tuż przy uchu. Podskoczyłem wyrwany z transu. Widok zapierał dech w piersiach. Jungkook jednak wie, jak skraść mi serce.
-Jest pięknie...Nie wiedziałem, że Seul może być, aż tak niesamowity.
-Ty jesteś bardziej.
-Bardziej co? – Wiedziałem, co miał na myśli, ale jeszcze chciałem to usłyszeć. Jestem takim pieprzonym egoistą i takim potworem, bo i tak wiedziałem, jak to się skończy, ale nie potrafiłem przestać, nie potrafiłem się wycofać...Bo się zakochałem i już nie ma dla mnie ratunku...
-Bardziej piękny, bardziej niesamowity i...
-I?
-I świecisz jaśniej niż to miasto, jesteś jak wszystkie gwiazdy na niebie...Dla mnie. - ...Gdzie byłeś całe może życie Jungkook...?
Chłopak złapał mnie za rękę i pomógł wsiąść na maskę, po czym sam na nią wskoczył i położył się na plecach gestem zapraszając mnie, do zrobienia tego samego.
Położyłem się blisko niego. Nasze ciała się stykały. Uwielbiałem ciepło, jakie biło od Jungkooka. Czułem się, jak w wymarzonym domu, który zawsze podziwiałem w telewizji, w domu, w którym zawsze czeka na ciebie kochająca rodzina. To było jedno z moich marzeń, a ciepło Jungkooka, jak i cały on byłem pewny, że chociaż w małym stopniu mi to dawało...I było zarazem moim największym przekleństwem, bo nie byłem w stanie z tego zrezygnować.
-Widzisz te wszystkie piękne gwiazdy na niebie? – Po chwili wpatrywania się w niebo Jungkook zadał mi pytanie i spojrzał na mnie.
-Tak.
-Ty jesteś dla mnie piękniejszy od wszystkich gwiazd, jakie ktoś kiedykolwiek widział.
Jeszcze tylko przez chwilę wpatrywaliśmy się w swoje oczy nawzajem, by bez wahania złączyć spragnione usta w upragnionym pocałunku.
********************
Mam nadzieję, że nowe opowiadanie kochacie tak samo, jak to. ♥
Miłego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top