13 - New Boy
Jungkook pov.
Przez to wszystko zapomniałem zadzwonić do Hobiego. Muszę się upewnić, czy wszystko w porządku, a przy okazji, czy jego dzisiejszy start jest aktualny. J Hope jest dobrym kierowcą, więc też się ściga, zresztą, jak każdy z mojego zespołu.
Wyciągnąłem telefon i wybrałem odpowiedni numer.
- Co tam Jungkook? – Odebrał już po dwóch sygnałach.
- Wszystko okej? Wczoraj cię nie było i chciałem zapytać, czy nie potrzebujesz pomocy.
-Wszystko wyśmienicie. Gotowy do dzisiejszego wyścigu? – Czemu on jest jakiś taki zasapany, poranny jogging? Zawsze preferował wieczorne ćwiczenia, ale kto go tam wie.
-Jasne, mam dzisiaj szczególną motywację, więc tym razem też muszę być pierwszy.
-A kiedy ty przegrałeś? – Zaśmiałem się razem z Hobim.
-Nigdy i o to właśnie chodzi, przyjacielu.
-Widzimy się wieczorem Jungkook, na razie. – Usłyszałem tam jakiś dziwny jęk, jakby jakiegoś kota? Czyżby Hobi przygarnął sobie słodkiego mruczka?
-Tak, do wieczora. – Nie rozwodząc się więcej nad tym, powróciłem do mojego zajęcia.
J Hope pov.
Podnieśliśmy się z kuchennej podłogi. Właściwie nie wiem, co mógłbym powiedzieć. Taehyung wydawał się być z siebie zadowolony, ale mam nadzieję, że tego nie żałuje, bo to było kurwa nieziemskie. Ten chłopak ma chyba jakiś doktorat z obciągania. Nigdy jeszcze nie czułem się zaspokojony przez samą taką zabawę, zawsze potrzebowałem o wiele więcej, ale nie przy tych ustach i ten dźwięk obijającego się penisa o głębokie gardło. Japieroleeee
- Tae, wszystko okej?
-Tak, dobrze smakujesz Hobi... - Chyba nikt na świecie nie wyglądał bardziej niewinnie mówiąc TAKIE słowa o TAKICH rzeczach.
-TaeTae...Jesteś najlepszy. Nie żałujesz? Bo ja...Chciałbym cię poznać, a potem...
-Och, zamknij się. J Hope powiem wprost. – Błagam tylko mnie nie spław, błagammmmm.
-Taehyung zanim coś powiesz, chce żebyś wiedział, że nie jestem takim typem chłopaka, a to przed chwilą nie miało prawa się wydarzyć, bo ja... – Zanim zdążyłem dokończyć Tae mnie pocałował, a ja oczywiście oddawałem każdy całus, jak jakiś dureń. I co ja mam zrobić, jestem bezsilny, bo ten cukierkowy szatan mnie opętał.
-Mówiłem ci żebyś się zamkną i mnie posłuchał. Okej? – Pokiwałem tylko głową, zawiedzony swoją, jak się okazało słabą wolą. Złapałem Tae za rękę i pociągnąłem do salonu sadzając na kanapie, obok siebie.
-To nie tak, że cię nie znam. Bo w gruncie rzeczy Park Pii-Woo jest tak jakby kimś w rodzaju wujka dla mnie. On gromadzi informacje o całym zespole Jeona Jungkooka, włącznie z tobą, więc dzięki mojemu sprytowi udało mi się przeczytać co nieco. Pewnego razu byłem na wyścigach i to był też pierwszy raz, gdy cię zobaczyłem. Od tamtej pory zawsze tam przychodziłem, z nadzieją, że cię zobaczę, ale gdy chciałem podejść, by choćby ci pogratulować to tchórzyłem. Byłem na siebie wściekły, bo jakąś tam pozycje miałem, ale jestem taki beznadziejny...
Jego słowa mnie ujęły za serce, tak długo to nosił w sobie, a ja go nawet nigdy nie widziałem. Złapałem w palce jego podbródek i uniosłem głowę, tak by patrzeć w te piękne, błyszczące oczy.
-Tae... - Pod wpływem impulsu cmoknąłem go czule w usta. Chyba go tym śmiałym gestem zaskoczyłem.
- Hobi, proszę pozwól mi zostać na tą jedną noc, ja nie mam dokąd pójść, a się boje, że on...
-Ciiii, nigdzie nie idziesz. Nie pozwalam na to. Zostajesz ze mną i koniec. Skoro los kazał nam się dzisiaj spotkać, to tak ma być. Bez gadania pod prysznic i do spania. – Widziałem znów te iskierki w oczach, które tak bardzo już mnie urzekły.
-Dziękuje Hobi! Jesteś moim bohaterem. – Uściskał mnie radośnie i cmoknął w policzek, zaraz się czerwieniąc.
Podnieśliśmy się z kanapy, ale coś mi się przypomniało po drodze do łazienki i nie dawało spokoju.
- Tae... - Chłopak zatrzymał się i odwrócił do mnie, będąc już w drzwiach łazienki.
- Dlaczego ,,wujek" chciał cię...No wiesz... - Zmieszałem się trochę, bo sprzedaż do domu publicznego to nie jest jednak byle co.
- Bo jest głupim chujem i homofobem. – Uśmiechną się jeszcze do mnie i zamknął w łazience.
Suga pov.
Powodem, dla którego zdecydowałem się tym razem opuścić dom Jungkooka wcześniej, była moja zaplanowana na dzisiejszy wieczór randka z policjancikiem Jinem. W dupie miałbym ten mandat, gdyby osoba, która chciała mi go wlepić była typowym policyjnym pasztetem, ale nie tym razem. Dzisiaj zamienię się w księcia na białym koniu, a raczej samoluba w czarnym samochodzie, bo nie zamierzam się niczym dzielić, szczególnie tą królewną. Będziesz mój policjanciku i to jeszcze dzisiaj.
- RM rusz dupę, bo mam dzisiaj randkę. – Podkreśliłem ostatnie słowo dla lepszego efektu. Do wieczora będę jak nowy, nie ma innej opcji.
Czekałem na Namjoona, aż wyturla z domu Jungkooka tą swoją pijacką dupę, bo nawalił się wczoraj, jak dzika świnia i chyba go jeszcze trochę trzyma.
- Dłużej się nie dało?
-Stary, nie krzycz tak, bo mi łeb wybuchnie. – Ehhhh
Dłużej nie zwlekając zapakowaliśmy się do samochodu. Odwiozłem RM do domu, a sam pojechałem się ogarnąć i jeszcze odpocząć, zanim pojadę po policjancika.
*
Równo o 20 podjechałem pod przesłany mi adres gazując, czym zasygnalizowałem moją obecność. Zaparkowałem i wysiadłem z samochodu, przechodząc do drzwi pasażera, by się o nie oprzeć. Odjebany na cacy czekałem już z 5 minut, ale policjancik chyba nie wiedział, że mam nerwy ze stali i jakieś tam spóźnienie nie robi na mnie wrażenia.
Po jakiś 10 minutach z klatki wyszedł Jin. Miał na sobie czarne obcisłe jeansy i do tego czarną koszule oraz czarną świecącą się bluzę z jakimiś złotymi ozdobami. Kurwa. Teraz wygląda jeszcze lepiej niż w moich wspomnieniach. A to ja miałem być ten zimny i nie wzruszony.
-Hej.
-Hej, pięknie wyglądasz. – Na zewnątrz udawałem spokojnego, ale w środku już płonąłem z pożądania. Chyba jestem lekko napalony...
Otworzyłem mu drzwi o które się opierałem i zaprosiłem gestem ręki do środka. Widziałem nieśmiały uśmiech w kącikach jego pięknych ust, co mi oczywiście schlebiało. Zająłem miejsce kierowcy i ruszyłem z piskiem opon, ten chłopak wywołuje we mnie chęć imponowania, a ja właściwie wszystkich zawsze mam w dupie. No cóż od dzisiaj robię dla niego wyjątek, a co mi tam, skoro Jeon zimny dupek Jungkook może, to ja też.
-Fajny ten samochód. – Ciszę przerwał Jin, bo ja byłem skupiony na drodze. Były jakieś wkurwiające korki, ale pomińmy już to. Jego obecność skutecznie mnie rozpraszała, ale starałem się zachowywać naturalnie.
-Moje ukochane autko ci się podoba?
-Nie bardziej niż ty, ale tak. -...Kurwa.
-To dobrze, bo byłbym zazdrosny. – Szach mat, Yoongi ty jebany geniuszu.
-Gdzie jedziemy?
-Przekonasz się. Mam dla ciebie dzisiaj dwie niespodzianki, piękny.
Wesołego jajka! Z okazji świąt postanowiłam wstawić rozdział Illegal Love i nowego opowiadania Secret Love, które znajdziecie na profilu.
Miłego ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top