Rozdział 2: "Poznaj Swój Dar"
Stał jeszcze jakiś czas niczym słup soli, gdy nagle z transu wyrwał go delikatny głos nieznajomego.
- Jak masz na imię? - zapytał.
Był przeciętnie zbudowanym młodym chłopakiem o bardzo jasnych blond włosach i błękitnych jak niebo oczach. Uwagę Asha przykuły dziwne, złote kreski niczym domalowane wąsy na jego twarzy. Ponadto nosił błękitną bluzę z kapturem, białe spodnie i czarne buty, kowbojki. Na prawej dłoni nosił piękny pierścień.
- A... A... A... - Nadal był zszokowany sytuacją, która miała tutaj miejsce.
- A-ha? No to miło mi cię poznać... Emm... A? - Opowiedział zdziwiony blondyn.
Nastała niezręczna cisza.
Bezczyn ten przerwało nagłe burczenie w brzuchu błękitnookiego. Ash zaproponował mu więc wyjście na miasto by coś zjeść. Nie przejmował się zbytnio lekcjami, ponieważ jego sytuacja była stabilna, a nie widziało mu się otrzymywanie negatywnej oceny za brak wykonanej pracy. Szybko i niezauważenie opuścili teren szkoły by udać się do najbliższej restauracji. Niestety z uwagi na to, że na dworze nadal padało, zmuszeni byli iść razem pod jedną parasolką. Dla Asha było to trochę krępujące. Nie lubił gdy ktoś narusza jego przestrzeń osobistą. Ostatecznie jednak musiał zrobić wyjątek. Blondyn jednak odmówił dodając.
- Po co mamy iść w takiej ulewie... - wyciągnął rękę ku górze i nagle niebo rozpogodziło się.
Ash nie mógł uwierzyć w to co się stało. Myślał, że portale i magia istnieją tylko w wyobraźni ludzkiej. Jak widać mylił się.
- Ale jak ty to? - zapytał go wstrząśnięty - Jak zmieniłeś pogode?
- Magia podstawowa. Wpływanie na pogodę, naturę i przedmioty to pikuś - uśmiechnął się do niego.
Nic nie dodając, zamknął parasol i ruszył. Niebieskooki podążył za nim. Szli całą drogę w milczeniu starając się nie wywoływać zamieszania. W końcu dotarli do pizzerii, którą Ash wielokrotnie odwiedzał z przyjaciółmi.
Weszli do środka. Posadził swojego nowego towarzysza przy stoliku i usiadł naprzeciwko niego. Spoglądali sobie w oczy przez dobre kilka minut, gdy nagle z transu wyrwał ich kelner, który przyszedł po zamówienie. Jako, że blondyn był niezbyt ogarnięty w ziemskich sprawach, zamówieniem zajął się Ash. Uznał, że pizza z samym serem będzie najlepsza, ponieważ nie wiedział co takiego jada przybysz z innego wymiaru. Czekając na zamówienie co rusz rzucali sobie spojrzenia. Ale gdy ich wzrok się stykał, szybko uciekali w inny punkt. W końcu ziemianin postanowił przerwać grobową ciszę.
- Kim jesteś?
- Mam na imię Nexon. Pochodzę z Cosmonii, planety gwiazd. Jestem na pierwszym roku treningu na paladyna - uśmiechnął się do niego - no a ty?
- Jestem Ash. Pochodzę stąd. Jestem zwykłym uczniem i nie mam planów na przyszłość -odpowiedział mu niewzruszony.
- Musisz być bardziej optymistycznie nastawiony do życia! - Odrzekł mu błękitnooki.
- Żartujesz sobie... - syknął - Nie wiesz jak to jest tu na ziemi. Wszędzie gdzie nie spojrzysz każdy cie pożera wzrokiem. Ocenia przez pryzmat tego co widzi oczami.
Nagle serwetka leżąca na stole zapaliła się. Ash szybkim ruchem ugasił ogień przy pomocy wody w dzbanku z kwiatami, które miały pełnić rolę dekoracyjną. Blondyn przyglądał się swojemu impulsywnemu towarzyszowi.
- Widzę, że ktoś tu nie potrafi kontrolować swoich mocy - dodał prześmiewczo Nexon.
- Ale ja nie mam... - przerywa i spogląda na spaloną serwetkę - No dobra, masz rację.
- Co ty na taki układ? Ja ci pomogę w okiełznaniu twojej mocy, a ty mi pokażesz życie na ziemi?-Ash uniósł brew, ale ostatecznie przystał na propozycję.
W końcu kelner przyniósł gotową pizze na ich stół. Lekko zdziwiony sprzątnął ze stolika pozostałości po małym incydencie i odszedł. Nexon przyglądał się potrawie z zaniepokojeniem. Potwierdziło to fakt, że nie spotkał się nigdy z czymś tak dobrym.
- To jest pizza. Ciasto, ser i sos z pomidorów. - bierze kawałek - Nie bój się. Nie jest trujące.
Niepewnie bierze pierwszy kawałek i powoli gryzie. Dość długo żuje pierwszego kęsa, co powoli zaczyna przerażać Asha. Blondyn połknął pierwszy kawałek i nagle zaczął z wielkim apetytem wcinać resztę.
- To jest najlepsza rzecz jaką miałem w ustach - mówił z pełnymi ustami.
- Zwolnij bo jeszcze się udławisz - odpowiedział mu i powrócił do zajadania się włoskim daniem.
Po skończonym jedzeniu obaj oparli się o krzesła. Ash nadal był głodny, głodny wiedzy na temat tego jak i skąd otrzymał swoją moc. Spojrzał na Nexona.
- Skąd masz moc? - zapytał go.
- Skąd? Hm... - chwile zastanawia się - To jest naturalny dar, który się dziedziczy.
- To jakim cudem ja mam moc skoro, żaden z moich rodziców jej nie posiada? - dodał Ash
- Nie wiem - wzruszył ramionami - Może nie pochodzisz stąd? Może twoi rodzice nie powiedzieli ci prawdy o twoim pochodzeniu?
- Już nic z tego nie rozumiem - w jego fiołkowych oczach pojawił się strach.
Spogląda na zegarek.
- Już prawie południe - oznajmia - Idziemy do wesołego miasteczka?
- Jeszcze pytasz? Chce zobaczyć jak najwięcej! - odrzekł radośnie błękitnooki.
Wyszli z pizzerii i ruszyli w kierunku wesołego miasteczka. Ash chodził tam często z rodzicami jak był młodszy. Po drodze Ash wielokrotnie pytał o ten drugi wymiar, ale nie otrzymywał zbyt treściwej odpowiedzi. Każda kolejna informacja była bardziej pokręcona od poprzedniej. Słyszał ciągłe "Musisz to sam zobaczyć" i "W praktyce wygląda to lepiej", z jednej strony pragnął zobaczyć ten wymiar na własne oczy, ale z drugiej nie chciał opuszczać rodziny, znajomych i szkoły. Był w rozsypce. Po drodze zatrzymali się na lody. Nexon określił je mianem kolorowego śniegu i dodał, że u nich spotkał się tylko z żółtą odmianą, która nie nadawała się do spożycia. Chłopak był na swój sposób bardzo zabawny. Z jego ust rzadko znikał uśmiech, do wszystkiego był pozytywny, ale jednak ostrożny. Wielokrotnie dopytywał on swojego nowego przyjaciela o każdy najmniejszy szczegół na ziemi. Każdy neonowy znak, każda fontanna, automat do gier. Wszystko go fascynowało.
- Tak w ogóle co robisz na ziemi? - zapytał z ciekawości.
- Tajemnica. Może kiedyś ci powiem - odrzekł z uśmiechem.
- Ale dlaczego akurat ziemia? - nie dawał za wygraną.
- Działałem pod presją. Znalazłem pierwszy lepszy portal i wszedłem - odpowiedział.
- Pod presją? Ktoś cię gonił? - dalej dopytywał z nadzieją na uzyskanie odpowiedzi.
- Hej! Za dużo już ci powiedziałem!
...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top