11
W ostatnim czasie najgorszą porą dnia, według Jimin'a i Jungkook'a , był czas kolacji. Dorastająca Hari codziennie dręczyła ich jakimś ciężkim pytaniem. Doszło do tego, że mężczyźni zaczęli szukać odpowiedzi niemal na każdy temat. Nie raz jednak brakowało im słów, co dodatkowo stresowało obydwu. No bo jak na przykład wytłumaczyć siedmiolatce, że nie może się z nimi całować tak, jak oni to robią ze sobą?
Drugą ciężką sytuacją były coraz częstsze odwiedziny w szkole. Wychowawczyni wzywała ich niemal co drugi dzień, odkąd odkryła, że dziewczynka razem z innymi dziećmi stworzyły sobie klub dyskusyjny na tematy, które z nimi poruszała. Nie pomogły jednak tłumaczenia, że to niepedagogiczne tak wszystko z małą omawiać, mężczyźni nie uciekali od dzielenia się z nią wiedzą ubraną w delikatniejsze słowa.
Dzisiejsza kolacja nie była wyjątkiem od rytuału. Hari siedziała już przy stole czekając grzecznie na posiłek robiony przez Jungkook'a, a Jimin obserwował ją uważnie, zastanawiając się, jakich jeszcze zwierzątek nie używał w swoich opowiadaniach.
- Tatusiu...
No i zaczyna się.
- Słucham pysiu.
- Skąd wiesz, że kogoś kochasz?
To pytanie zaskoczyło Park'a. Był gotowy ciągnąć zaczęty dzień wcześniej temat "Dlaczego dziewczynki noszą sukienki, a chłopcy nie, skoro znalazła sukienkę pod ich łóżkiem, która była na nią za duża".
- Słonko... A skąd wiesz, że kochasz mnie, Jungkook'a i swoją mamę?
Dziewczynka zastanawiała się przez chwilę.
- Bo tak mi serduszko mówi.
- No właśnie.
- A dlaczego ono tak mówi?
- Ponieważ... Twoje serce wskazuje ci zawsze osoby, które są dla ciebie ważne. A ważne osoby się kocha. A dlaczego o to pytasz?
Hari zarumieniła się.
- Bo... Jiyoung powiedział, że jestem fajna i mnie bardzo lubi. I dał mi całusa, tak jak ty dajesz tatusiowi.
Nagle rozległ się dźwięk tłuczenia szkła, a z kuchni wybiegł Jungkook z przerażeniem wymalowanym na twarzy.
- Kto śmiał pocałować moją córkę?!
- Jiyoung? - Jimin nie przejął się jakoś szczególnie tą wiadomością i podrapał się po podbródku. - To nie ten, co śmiał powiedzieć, że jesteś dziwna?
- Tak... - dziewczynka przyłożyła dłonie po policzków rumieniąc się jeszcze bardziej. - Powiedział, że podoba mu się, że jestem inna od reszty dziewczynek.
- Musisz go nam przedstawić. - zażądał Park z uśmiechem. - Muszę poznać przyszłego zięcia.
- Hyung! Ciebie to bawi?! - wydarł się Kookie.
- No co, nie chcesz poznać pierwszej miłości swojej córki?
- Tatusiu, a kto to jest zięć?
- Tak będę nazywał chłopaka, który kiedyś zostanie twoim mężem.
- A Jiyoung może nim zostać?
- Może kochanie, ale nie teraz.
- Dlaczego?
- Bo tatuś Jungkook zaraz nam na zawał zejdzie.
Tak, kolacja w domu rodzinki Park-Jeon jak zawsze przebiegała w ten sam sposób.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top