1

- Hyung, pospiesz się! - krzyknął Jimin stojący przed lustrem w sypialni Tae i Hobi'ego, poprawiając muchę. Błękitny garnitur prezentował się na nim znakomicie i doskonale pasował do ciemnobrązowych włosów.
- Idę, spokojnie. - Hoseok wszedł do pokoju z dwoma marynarkami, szarą oraz czerwoną. - Przecież się nie pali. To tylko ślub.
- Ale to mój ślub! - jęknął odrywając wzrok od swojego odbicia w lustrze i przenosząc go na przyjaciela.
- No właśnie! Aż tak ci się spieszy do stracenia wolności? - zażartował. - Którą mam ubrać?
- A jaką ma mieć Tae?
- Szarą.
- A jaki jest wystrój restauracji?
- Niebiesko-szary.
- A jakie były zaproszenia?
- No niebieskie.
- To do cholery wypad z tą czerwoną szmatką, nie psuj nam konceptu.
- Tylko się z tobą droczę. - starszy założył odpowiednie ubranie i podszedł do Park'a. - Spokojnie, będzie dobrze. - powiedział klepiąc go po ramieniu z uśmiechem i poprawił białą chusteczkę wystającą z kieszeni na piersi Jimin'a.
- Hyung, mam ci przypomnieć, jak ty panikowałeś na swoim ślubie?
- I dobrze się skończyło! Więc powiem ci z doświadczenia, że o ile Kookie nie ucieknie, to wszystko pójdzie idealnie. - Jung posłał mu wesoły uśmiech. - Jedźmy już, bo nasze gwiazdy pewnie jeszcze bardziej panikują.

Jung miał rację. Tae i Jungkook, którzy byli w tej chwili w mieszkaniu drugiego pana młodego, trzymali się za ręce. V kazał Kookie'emu głośno i powoli oddychać, co naprawdę nie było dla niego łatwe. Stresował się okropnie i nic nie mógł na to poradzić. W końcu przed nim najważniejszy dzień jego życia!
- Hyung, coś na pewno pójdzie nie tak! - zawył Jeon znowu panikując. - A jeśli upadnę? Albo nam nagle odmówią? Albo Minie ucieknie?
- Przestań wygadywać głupoty. - upomniał go cierpliwie starszy z lekkim uśmiechem, pamiętając, że jeszcze kilka miesięcy temu niemal identyczne słowa kierował do przyjaciela. A skoro tak, to pocieszył go tak samo, jak on wtedy. - Jiminie na bank nie ucieknie, jeśli spróbujesz upaść, to on cię złapie. A co do ślubu - na bank wam nie odmówią, bo zdobyliście do tego prawo rok temu, gdy tak zadecydował rząd. W restauracji na pewno niczym się nie ubrudzisz. Rodzice są szczęśliwi, więc nie przerwą uroczystości. A opadów meteorytów też nie zapowiadano. - dodał uwalniając jedną rękę z mocnego uścisku i pogłaskał włosy Jungkook'a.
Pan młody kiwnął głową i odwrócił się w stronę zwierciadła. Zapiął ostatni guzik błękitnej koszuli i założył białą marynarkę. Tae pomógł mu zawiązać szarą muchę.
- Szkoda, że Jiminie nie namówił cię na wystąpienie w sukience. Wyglądałbyś tak ślicznie! - stwierdził radośnie kosmita kończąc swoje zajęcie i tarmosząc policzki młodszego.
- Hyung, bez urazy, ale byłeś chyba jedynym szalonym facetem, który chciał wziąć ślub w sukience.
- No nie powiesz mi chyba, że źle wyglądałem!
- Nie, ale i tak dobrze, że Hobi-hyung namówił cię na garnitur. Poza tym kolczyki ci nie pasowały do tamtych koronek.
- Ale twoje smocze skrzydła wyglądałyby zabójczo w sukni bez pleców!
- Nie było tematu... Jedźmy już, bo zwariuję w tym mieszkaniu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top