my american pleasure

Jimin

Gdy podniosłem się lekko, by go zapytać, co się dzieje, on uciszył mnie gestem dłoni i kazał leżeć spokojnie. Nie ruszałem się więc, za to z wypiekami na policzkach obserwowałem, jak zsuwa z siebie bokserki. Dobrze się złożyło, że to on widział mnie pierwszy nago, bo po tym już bym mu się nie pokazał.

Jin wygrał zakład.

Od razu odwróciłem wzrok od jego przyrodzenia, a nawet zasłoniłem oczy palcami. Chłopak leżał teraz koło mnie, podpierał się na łokciu, drugą ręką robiąc sobie samemu dobrze. Jego usta dalej błądziły po mojej szyi, chyba jego ulubionym miejscu.

Czy ja śnię, czy właśnie Jeon Jeongguk, gwiazda hokeja i w ogóle idol całej szkoły chwilę temu mi zwalił, a teraz chce sobie samemu zwalić, patrząc na mnie?

To się nawet na pornosa nie nadawało.

Ale tak. Tak właśnie się działo. Chłopak całował na zmianę moją skórę i moje usta, patrzył na moje skulone lekko ciało i poruszał dłonią po swojej męskości, na którą ewidentnie podziałało powietrze. Pierdolone, Amerykańskie powietrze. Nie wierzyłem własnym oczom. I ja miałbym kiedyś się z nim kochać? Ciekawe, gdzie by mnie później pochowali...

Był naprawdę duży. Gdybym pisał o nim esej to byłby na kilka konkretnych stron, bo było co się nad tym rozwodzić. Może dlatego miał taki wianuszek fanek wokół siebie? Przez wielkiego kutasa?

Moje durne myśli na coś się jednak przydały, bo trochę mniej się stresowałem, ale wystarczyło, że chłopak posyłał mi jedno z tych zamglonych spojrzeń, bym znów przepadał w czeluście piekła.

Zdziwiło mnie, że nie zachęcał mnie, bym mu pomógł. Jego ręce nie nakierowały tych moich na jego krocze. Zajął się sobą sam, co bardzo potem doceniałem. Był to jakby nie patrzeć mój pierwszy raz z kimkolwiek w ogóle i cieszyłem się, że po pierwsze przejął inicjatywę, a po drugie do niczego mnie nie zmuszał. Potrzebował chwili, by samemu dojść. Zamknął oczy, zagryzł dolną wargę, a żyły na jego rękach jeszcze bardziej się uwydatniły. Sapnął ciężko kilka razy, a potem rzucił gdzieś między westchnięciami "fuck". Jego nasienie pobrudziło mój brzuch i wymieszało się z tym moim, co było samo w sobie powodem, dla którego znów się speszyłem. No, Jimin nie bądź pizdą, powtarzałem sobie, ale na marne. Czy pierwsze razy zawsze są takie niezręczne, pytałem się w kółko.

Jeongguk wstał i odszukał opakowanie chusteczek. Usiadł na łóżku i zaczął wycierać mój brzuch.

- Masz serio świetne ciało - powiedział, gdy już byłem suchy. Dał mi też wytrzeć palce. Potem położył się do łóżka i przyciągnął mnie do siebie tak, bym był przytulony do jego boku. Nasze nagie ciała lekko kleiły się od potu, ale obaj potrzebowaliśmy odpoczynku. - Nic nie mówisz - zauważył. - Mam nadzieję, że nie zrobiłem niczego źle - powiedział wyraźnie zmartwiony, co mnie rozczuliło.

- Nie, wszystko w porządku - powiedziałem, poprawiając kołdrę, która odkrywała moje ramię. - Trochę się tylko... no wiesz, wstydzę - przyznałem się,  kładąc dłoń na jego torsie. Klatka piersiowa unosiła mu się powoli do góry i na dół, a wraz z nią moja ręka.

- Nie ma czego. Jesteś naprawdę piękny.

- A... - zacząłem, bijąc się z myślami, czy na pewno chcę zagaić ten temat. - A tam? - wykrztusiłem w końcu, na nowo spalając buraka. Czemu nie mogłem przestać się czerwienić? - No wiesz. Nie powiesz nikomu, nie?

- Nie powiem, że cokolwiek robiliśmy - odparł, chcąc mnie uspokoić.

- Nie tylko o to mi chodzi - dodałem, już żałując, że w ogóle podjąłem ten temat. - Ale nieważne.

- O co chodzi?

- O nic.

- A tak serio?

- Mam trochę kompleksów, okey? - powiedziałem, wzdychając, by ukryć poddenerwowanie. Jeongguk posłał mi zdziwione spojrzenie.

- Żartujesz? Dopiero co wychwalałem pod niebiosy twoje ciało.

- Każdy ma jakiś kompleks - rzuciłem od razu unikając jego wzroku.

- Jesteś idealny - mruknął, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. - Więc nawet mnie nie wkurzaj. Co ci się w sobie niby nie podoba, co?

Zamilkłem znów, bo niby co miałbym mu powiedzieć? Że przy jego penisie ten mój wyglądał, jak słaby żart? Może i nie był nie wiadomo, jak mikroskopijny, ale był raczej sporo mniejszy. Może wydawał się też taki, bo parę dni wcześniej dopiero co się depilowałem, a Jeongguk chyba już jakiś czas tego nie robił. Klatę, czy pachy miał gładkie, ale tamte okolice jakąś chwilę nie widziały maszynki.

- Nie powiem ci - odparłem, więc oczywiście zaczął mnie łaskotać. Był to najprostszy sposób na wyciągnięcie ode mnie informacji, więc gdyby jego ojciec, myślący, że Jeongguk jest sam nie wszedłby do jego pokoju i nie zobaczył nas bez ubrań, zakrytych częściowo kołdrą, to pewnie bym mu się przyznał.

Czy ja zawsze już będę miał takie przygody z jego tatą, pytałem sam siebie, zbierając swoje rzeczy z podłogi. "Namjoon, tata tego głupka" wyszedł, gdy tylko nasze nagie torsy mignęły mu przed oczami. Zawstydzony, wyskoczyłem z łóżka z zamiarem ubrania się. Pochyliłem się, by podnieść swoje majtki, a wtedy Jeon podszedł i wycelował mi klapsa, który tak zapiekł, że automatycznie zgiąłem się w pół. Ślad po jego dłoni odcisnął się na moim pośladku. Zabolało.

- Uuu - zacmokał, a potem potargał mi włosy. - Ale weszło.

- Ja ci zaraz dam kurna "weszło"! - pisnąłem, bo naprawdę uderzenie piekło, a co najgorsze, cholernie mi się spodobało.

Chwyciłem szybko bieliznę i ją założyłem. Potem Jeongguk założył mi bluzkę.

- Przepraszam, jeśli bolało - powiedział, wyraźnie rozbawiony. Rzuciłem mu spojrzenie spode łba, ale on tylko znów się zaśmiał. - Jak będziesz niegrzeczny to będziesz dostawał takie lanie.

Już nie mogę się doczekać, pomyślałem,jednocześnie udając, że wkurza mnie takimi tekstami. Burknąłem coś, a on odprowadził mnie do drzwi.

Umówiliśmy się na następny dzień, że odbierze mnie z pracy. Nie dawał mi spokoju cały wieczór. Ciągle coś mi pisał, co było całkiem kochane. Siedział na parapecie i stukał w telefon, co jakiś czas posyłając mi przez okno całusa. Zupełnie jak w filmie romantycznym.

Czy to naprawdę był on? Ten sam Jeon, który pierwszego dnia naszej znajomości tak mnie zdenerwował, że miałem ochotę wylecieć zza lady i dać mu w dziób? Teraz wypisywał mi, jak to za mną tęskni i ile to ja dla niego nie znaczę.


|Bóg mnie pokaral za ten ostatni Polsat, więc z obawy o swoje życie wstawiam rozdział juz dziś. Tak się składa, ze jestem chora, więc w pracy mnie koleżanki zabiją, a na uczelni będę wyglądała, jak milion dolarów z czerwonym nosem, bez makijażu i z ochotą na szybki zgon, ale cóż, kara to kara (¬_¬)ノ

Jak przeżyje to jutro dodam rozdział, by juz nie było wątpliwości, ze żałuje swojego haniebnego czynu (moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina). |

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top