my american night

Jeongguk

Przyjechałem po Jimina, by nie musiał wracać tak późno samemu do domu. Wieczory były już chłodne, ja sam wyjąłem z szafy płaszcz, tak samo jak Jimin swój. Ten jego był jasny, brązowy, a mój czarny, przez co znów wyglądał przy mnie jak aniołek. Zauważyłem też, że w myślach często go tak nazywałem, ale nie mówiłem tego głośno, bo mimo nieskazitelnego wyglądu, chłopak miał pazury i zawsze mógł nie tylko mnie podrapać, ale i zacząć znów mnie nazywać tak, jak to najbardziej lubił - dupkiem.

Chłopak wsiadł do auta i podziękował za podwózkę. U mnie w domu zrobiliśmy sobie popcorn i jakieś ciepłe herbaty, a potem czmychnęliśmy na piętro. Przykryłem nas kocem i włączyłem film, który w połowie okazał się wyjątkowo nudny. Chyba, że po prostu wszystko wydawało mi się nudne w porównaniu do Jimina, który beztrosko oglądał sobie scenę walki na moim laptopie, kiedy to ja zachodziłem w głowę, co tu robić.

Nie ukrywałem przed sobą, że chłopak cholernie mnie pociągał. Był przepiękny, w dodatku niewinny i z każdą sekundą moja ochota rosła. Wiedziałem jednak, że dla niego to może być za szybko. Moje randki zazwyczaj kończyły się seksem. Pierwsza, ewentualnie druga miały swój finał w łóżku i nie byłem przyzwyczajony do takiego czekania. Dla niego chciałem się zmienić, spoważnieć, pokazać mu że mi zależy. Z resztą, seks nie był dla mnie najważniejszy w jego przypadku.

Ale jednak kusiło.

Nie chciałem go peszyć, ani straszyć, pośpieszać, czy wywoływać presję. Chciałem, by wszystko działo się swoim rytmem, ale gdy on tak siedział koło mnie, wtulony w mój bok i zajadał się popcornem, co jakiś czas rzucając mi nieśmiałe spojrzenia, po prostu nie mogłem się oprzeć, by go chociaż nie pocałować. Sam pocałunek wywołał u mnie reakcję łańcuchową. Chciałem więcej i więcej, a myśl wisząca mi nad głową, żeby nie zrobić niczego, czego on by sobie nie życzył, przytłaczała mnie.

Pocałunek się pogłębił. Jimin słodko westchnął w moje usta, zamknął oczy i złapał w pięść moją koszulkę. Objąłem go za plecami. Zdjąłem laptopa z kolan i położyłem go gdzieś obok. Przeniosłem nas lekko tak, by to Jimin leżał na mojej klatce piersiowej. Z początku chciałem nad nim zawisnąć, zdominować go, ale znów przeszło mi przez myśl, że może się przez to poczuć niekomfortowo.

Jego przekłuty język działał cuda, mimo tego, że nadal same pocałunki w jego wykonaniu były dość nieporadne. Starał się i w tym wszystkim był niesamowicie uroczy. Chciałem go trochę naprowadzić, by też nie musiał się tak stresować, a by czerpał z takich zbliżeń jedynie dużo przyjemności.

- Otwórz szerzej usta, kochanie - poleciłem mu i złapałem jego wargę między zęby. On kiwnął głową, nadal nie otwierając oczu i zrobił, co kazałem. Miałem przez to lepszy dostęp do jego kolczyka, o który co chwilę zahaczałem.

Trzymałem go jakiś czas za biodra, a potem splotłem swoje dłonie za jego plecami, ale i zaczęło mnie korcić, by złapać też co innego. Gdy tylko odważyłem się zjechać na jego pośladki, odkleił się od moich ust i szepnął "nie".

- Za bardzo mnie podniecisz - powiedział równie cicho, starając się uspokoić bicie serca. Jego erekcja i tak od kilku minut wbijała mi się w brzuch, z resztą moja jemu też. - A nie chcę tak szybko - dopowiedział, kładąc głowę na mojej klatce piersiowej. Zacząłem głaskać jego plecy pod koszulką. Miał gładką, miłą w dotyku skórę.

- Jak będę robił coś, czego nie chcesz to masz mi od razu powiedzieć - rzuciłem, a on podniósł się lekko i pstryknął mnie w nos.

- Przecież wiem, głąbie - zaśmiał się, znów się przytulając. - Ale będziesz musiał być przy mnie cierpliwy.

- Poczekam - zapewniłem go, bo mimo gotującej się w środku potrzeby, nie chciałem go do niczego zmuszać. - Chociaż kusisz mnie tak bardzo, o matko - mruknąłem, całując go we włosy. - Jakim cudem jeszcze nie byłeś z nikim? Musiałeś mieć mnóstwo adoratorów i adoratorek w Korei.

- W Korei tylko Jin i jego dziewczyna wiedzą, że płeć piękna mnie nie interesuje. To tajemnica. Ale zdarzały się takie, co to wysyłały jakieś liściki miłosne. Jest duża przepaść między Ameryką, a Koreą w takich sprawach. Tam dziewczyny są bardziej powściągliwe. Wstydzą się. Jest moda na urocze i niewinne charaktery, a tutaj? Tu każda ma kolczyk w pępku, miniówkę... no wiesz. Może nie w szkole, bo jednak są jakieś zasady i rozumiem też, że na imprezę fajnie się czasami jakoś wystroić, ale bez przesady.

- Jesteś zgorszony ich nagością? - zapytałem, śmiejąc się.

- Trochę. Rozumiem, że chcą się wam podobać, ale gdybym ja szukał dziewczyny to chciałbym taką, która jest raczej spokojna i słodka.

- Mówisz tak, bo byłeś przyzwyczajony do dziewczyn w Azji. Ja nie chciałbym nieśmiałej i nie znającej swojej wartości laski.

- Ja jestem nieśmiały.

- Ty jesteś chłopakiem, to co innego.

- Jestem twoim pierwszym chłopakiem? - zapytał, podnosząc głowę, opierając ją na dłoniach, by móc na mnie patrzeć.

- Tak.

Jimin uśmiechnął się i zbliżył nieznacznie, układając usta w dzióbek. Cmoknąłem go, jak sobie tego życzył. Przez chwilę milczał, analizując w głowie naszą rozmowę.

- W szkole nikt nie będzie gadać? - zapytał, po chwili tłumacząc. - No wiesz, że jesteśmy razem.

- Na pewno już gadają, ale to dobrze. Każdy powinien wiedzieć, że jesteś zajęty.

- I ty też - zaznaczył. - Niech w końcu te dziewuchy się od ciebie odwalą - mruknął, a ja zaśmiałem się, znów go przyciągając do góry, by móc go wycałować.

- A jednak jesteś zazdrosny.

- Nigdy nie powiedziałem, że nie jestem.

- Chcesz mieć swojego ukochanego tylko dla siebie? - zapytałem, podkręcając go jeszcze, ale tym razem posłał mi groźne spojrzenie.

- To chyba mój "ukochany" powinien wiedzieć do kogo należy, tak? - warknął, kładąc nacisk na słowo "ukochany". Chyba odkrywałem swój nowy fetysz: władczy Jimin.

- Do kogo? - zapytałem, zmieniając lekko naszą pozycję, by móc dobrać się do jego smukłej szyi. Jimin leżał na mnie teraz wyżej, dłońmi przyciskając do siebie moją głowę.

- Ty mi powiedz - odparł, a ja delikatnie cmoknąłem go koło ucha. Potem niżej. Niżej. Jeszcze niżej.

- Jestem cały twój, kochanie - zapewniłem, zasysając się na jego skórze. Była cienka, więc łatwo zostawiało się na niej śliczne ślady, którymi miałem zamiar go trochę ozdobić. - Jak tylko chcesz i kiedy chcesz.

- I lepiej o tym nie zapominaj - zagroził. Maltretowałem jeszcze jego szyję. Pocałunki były leniwe i trwały naprawdę długo, bo każdemu skrawkowi jego szyi chciałem poświęcić maksymalnie wiele. Potem wychyliłem się do jego ust. Pozwolił mi tylko na krótkie cmoknięcia, po chwili już wracając na miejsce koło mnie.

Przytulił się do mojego boku, bym mógł objąć go ramieniem i wziął do siebie miskę z popcornem. Dokończyliśmy film, który i tak mi się nie podobał, a potem zabraliśmy się za ścielenie łóżka. Dałem chłopakowi swoją koszulkę, a nawet bokserki, których kilka nowych par trzymałem w szafie. Jimin czmychnął do łazienki, by się wykąpać, a ja zacząłem trochę sprzątać po naszym seansie. Odniosłem na dół do kuchni herbaty i pustą miskę. Przy okazji powiedziałem mamie, że Jimin zostanie na noc. Jak zwykle była zajęta czytaniem nowej książki, więc nie robiło jej różnicy, czy w moim pokoju śpię sam, czy z resztą drużyny Hallowell Wolves.

Dziękowałem sobie za genialny pomysł nie dawania Jiminowi długiego T-shirtu, bo dzięki temu teraz mogłem w końcu zobaczyć jego krągły tyłek, okryty jedynie materiałem bielizny. Prawie szczęka mi opadła. Naprawdę miał boskie ciałko, które aż się prosiło o moją uwagę. A gdyby tak podejść do niego i dać mu klapsa, zobaczyć, jak na to zareaguje? Najpewniej też dałby mi potem klapsa. Tyle, że w twarz. Z laczka. Dlatego, choć ręka mnie świerzbiła, powstrzymałem się. Ale gdy schylił się do swojej torby, sam pochyliłem głowę, by mieć lepszy punkt obserwacji.

- Co ty wyprawiasz? - zapytał, gdy jak się odwrócił, prawie klęczałem na ziemi koło jego dupska.

- Podziwiam - odparłem, unikając pierwszego ataku. Jego zaróżowione policzki zdradzały go. - Nie bądź zły. Twój tyłek jest po prostu idealny. Musiałem sobie popatrzeć, skoro na razie nie mogę sobie podotykać.

- To może jakoś dyskretniej, co?

- A po co? Ja się cieszę, gdy wiem, że podoba ci się moje ciało. Chcesz spojrzeć? - zaproponowałem i mimo jego protestu i jeszcze intensywniejszej czerwieni na twarzy, zdjąłem koszulkę. I tak planowałem spać bez niej. Podszedłem bliżej chłopaka, który odwrócił się do mnie tyłem i jeszcze zasłonił dłońmi oczy. - Jesteś naprawdę rozkoszny - zaśmiałem się, łapiąc go w talii. Przybliżyłem się do jego uszka. - Nie możesz się mnie wstydzić, słyszysz? Już dotykałeś mojego torsu. Chodź, nie bój się - starałem się go zachęcić, a ostatecznie sam go obróciłem i zabrałem ręce z jego twarzy.

Gdy na mnie spojrzał, znów go pocałowałem, chcąc tym odpędzić jego niepewność. Chwyciłem jego nadgarstek i położyłem sobie na brzuchu. Nie po to pracowałem nad taką formą, by teraz mój chłopak nawet nie chciał sobie na mnie popatrzeć!

- Podoba ci się? - zapytałem, ale on był w stanie jedynie kiwnąć głową. Postanowiłem dłużej go nie testować. - Pójdę się tylko wykapać, a ty możesz już wejść pod kołdrę, dobrze?

- Tak - odparł, więc wziąłem czyste bokserki, ręcznik i poszedłem do łazienki.

Gromadziło się we mnie napięcie, ale nie chciałem kazać mu czekać, aż sobie zrobię dobrze, więc wziąłem tylko orzeźwiający prysznic i już wracałem do pokoju. Jimin leżał w łóżku i grzebał w telefonie. Gdy położyłem się koło niego, spiął się.

- Będziesz spał w takim negliżu? - zapytał, widząc tylko moje bokserki.

- Tak. Masz coś przeciwko, kochanie?

- Ale obiecujesz, że będziesz miał ręce przy sobie? - rzucił jeszcze, pozwalając mi się objąć.

- To będzie trudne, mając przy sobie taką ślicznotkę, ale tak, obiecuję.

Jimin kiwnął głową i odłożył telefon, jak tylko odpisał jeszcze na coś Jinowi. Ja wyłączyłem budzik, który codziennie ściągał mnie z łóżka przed dziewiątą i zgasiłem światło.

Sen nie przychodził długo, bo ciało obok zastanawiało mnie i oczywiście nieprzerwanie kusiło, ale ja w swoich postanowieniach bywałem nieustępliwy. Jeśli to było dla niego za szybko to nie chciałem wykorzystywać jego zaufania. Na dobranoc cmoknąłem go jeszcze w czoło, a potem od obrócił się, bym objął go od tyłu, podkładając swoją rękę pod jego głowę. Trzymałem go blisko siebie, nie chcąc go już nigdy puszczać. I sam przed sobą musiałem przyznać, że zauroczenie przeradzało się powoli w zakochanie.

Co się ze mną działo?!



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top