my american hotel

Jimin


Stres, jaki mi towarzyszył, odkąd tylko weszliśmy do hotelu był nie do opisania. Nawet w pieprzonym lobby czułem się, jakby każda para oczu skupiona była na mnie. Potem był Jeongguk i jego "miałem rezerwację", "życzę miłego pobytu" i wjazdy windą na ósme piętro. Zielony dywan ciągnął się do samego końca korytarza, gdzie był nasz pokój. Do tej pory w hotelach bywałem, gdy wycieczki szkolne trwały więcej niż jeden dzień, albo gdy rodzice raz do roku zabierali mnie na wakacje nad morze. Ale pierwszy raz byłem w hotelu typowo, żeby... no właśnie. Żeby co?

Spodziewałem się jakiegoś zbliżenia, choć Jeongguk powtarzał, że dojdzie do tego, na co mu pozwolę, z tym, że ja sam nie wiedziałem, na ile chcę dać mu dostęp. Czy byłem gotowy w końcu pierwszy raz w życiu się z kimś kochać? Nie znałem Jeongguka długo, bo zaledwie cztery miesiące, z tego połowę tego czasu byliśmy razem, ale nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że naprawdę mu na mnie zależy. Z resztą, byłem młody i cholera, chciałem być z nim blisko. Chciałem, by było mu ze mną dobrze, chciałem dać mu o siebie zadbać, chciałem powierzyć mu swoje ciało. Wierzyłem w to, że dobrze o mnie zadba, że będzie patrzył na mój komfort, że po wszystkim nie powie "sayonara". Bałem się głównie bólu. Cóż, nie ma się co czarować - nadal byłem facetem, nic się w związku z tym nie zmieniło, a co za tym szło, moje ciało nie było stworzone do takiego rodzaju seksu. Wiedziałem, że choćby Jeongguk się starał, nie uniknę pewnej dawki cierpienia, którego może wcale nie przyćmić przyjemność. Nie wiedziałem czego się spodziewać, bo nawet nie miałem z kim o tym porozmawiać. Nie miałem kolegi geja, który zwierzałby się z takich łóżkowych spaw. Ja w ogóle nie miałem kolegi geja. A Jeon mógł mnie zawsze wysłuchać, ale nie oszukujmy się - on zawsze tylko wkładał innym, tak dokładniej to do tej pory dziewczynom, jakkolwiek dziwnie to teraz nie brzmi. Mówił co prawda, że ma doświadczenie, jeśli chodzi o seks analny, ale kto wie, jakie miał wcześniej partnerki? Może dla nich to była normalka? Dla mnie nie. Martwiłem się.

Sama nagość nie była już takim problemem, bo nie raz widzieliśmy się już nago, ale dziś do gry miały wejść także te przeklęte skarpetki, czyli jeden z fetyszy mojego chłopaka. Dlaczego nie mógł lubić czegoś innego? Damskie akcesoria wykraczały poza moją granice komfortu... A przynajmniej tak mi się wydawało.

Wiem, że gdybym nie zgodził się ich ubrać to przecież siłą by mi niczego na łydki nie naciągnął, ale jednak było mi wstyd, gdy stałem w łazience przed lustrem, specjalnie stając na toalecie, bo lustro było wysokie i oglądałem się w długich, beżowych zakolanówkach, które podciągnąłem aż do połowy ud. Były ładne, ale nie zmieniało to stanu moich zaróżowionych policzków. Przełknąłem ślinę, zanim w końcu wyszedłem z łazienki, napotykając uważny wzrok swojego chłopaka, który leżał na łóżku w samych dżinsach. Jego wyrzeźbiona klatka piersiowa uniosła się nagle, gdy wstrzymał powietrze, a ja pociągnąłem swoją bluzkę niżej, by zasłonić nie tylko majtki, ale i skrawki zakolanówek. Jeongguk wstał z łóżka. Już z kilometra widziałem jego uśmiech.

Gdy był już koło mnie, bardzo powoli odgarnął jeden z blond kosmyków za moje ucho. Patrzył mi w oczy przez co wstydziłem się jeszcze bardziej, więc przymknąłem je, gdy zbliżył się do moich ust, zaczynając je wolno smakować. Naprawdę uwielbiałem nasze pocałunki. Potrafiły mnie odprężyć, jak nic innego. Podczas, gdy jedna z dłoni gładziła spokojnie mój policzek, drugą Jeongguk zjechał do moich pośladków, odkrywając je spod koszulki, by jeden z nich złapać, badając jego miękkość.

Chłopak na pewno wiedział, że to dla mnie trudne, więc najpierw zajął się moim komfortem, co bardzo doceniałem. Całował moje najwrażliwsze miejsca na szyi, masował moją skórę i mięśnie, a gdy przenieśliśmy się na łóżko cmokał siniaki, jakie ostatnio powstały przy bliższych kontaktach z lodem, a przez które moje łokcie i przedramiona były w kilku miejscach fioletowe. Miałem tez poobijane kolana, ale zasłaniał je materiał zakolanówek. Jeongguk dopiero po długim czasie rozebrał mnie z koszulki i bokserek, by móc oczywiście najpierw pozawstydzać mnie swoim spojrzeniem, a potem trochę podotykać. Trzęsły mi się kończyny, ale jego łagodne pocałunki szybko odwróciły moją uwagę od strachu. Naprawdę go chciałem. Naprawdę wywoływał we mnie tak różne emocje, że ledwo kontrolowałem swoje ciało, a każde westchnienie przepełnione było prośbą o więcej. Dotykał moich ud, także miejsca, gdzie zakolanówki stykały się z moją skórą. Podobałem mu się. I on mi cholernie też.

Jeongguk był oficjalnie najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego poznałem. Sam jego wzrok na mnie działał, szczególnie, gdy patrzył tak jak teraz - jak na ciastko, które koniecznie musi schrupać, na które miał ochotę już od dłuższego czasu. Jego ciemne jak noc włosy były już w nieładzie, bo ciągnąłem za nie, gdy znów nachodziła mnie fala stresu. Jego oczy skupione były tylko na mnie, tak jak właśnie powinno być. Myśl tylko o mnie, powtarzałem we własnej głowie. Nie porównuj mnie do nikogo i kochaj mnie najlepiej, jak umiesz. Spraw po prostu, że będę twój, błagałem, choć te słowa nie przeszłyby mi przez gardło, przez nic innego, jak wstyd.

Położył mnie na łóżku na plecach, a sam zjechał niżej, pomiędzy moje nogi, kładąc się wygodnie między nimi, by móc najpierw zacząć całować łydki okryte beżowym materiałem, potem nagie uda.  Zasłoniłem twarz poduszką, gdy jego usta dotarły do mojego krocza, a po chwili w jego buzi znalazła się moja męskość.

Nie hamowałem żadnego jęknięcia. Jedynie niektóre odbijały się od poduszki, ale jestem pewny, że Jeongguk i tak je wszystkie słyszał. Było mi tak dobrze, że chciałem krzyczeć i płakać i błagać i rwać na strzępy tą poduszkę i wrzeszczeć, że jak przestanie to go zabiję. Tak dobrze się mną zajmował, że nie zrobiłbym tego lepiej, a to był dopiero początek. Dostał się rękoma między moje pośladki. Delikatność z jaką dotykał mnie między nimi była wręcz nie do opisania, ale doceniałem to, że chciał dla mnie jak najlepiej.

Widziałem też, jak sam się trzęsie, jak sam nie może się doczekać, z jakim uwielbieniem wręcz mnie dotyka i schlebiało mi to, podnosiło na duchu. Naprawdę sam był bardzo podniecony.

Zanim włożył we mnie palce, skoczył po żel do torby. Jęknąłem płaczliwie, gdy pierwszy się we mnie znalazł, ale wtedy Jeongguk szybko powrócił do moich ust i zaczął mnie uspokajać. To było dziwne uczcie, inne od wszystkich. Było w tym coś naprawdę zawstydzającego, bo choć moje policzki oblewały się czerwienią, gdy robił mi dobrze ustami to jednak teraz dopiero był we mnie, w moim wnętrzu, a nie tylko zadowalał mnie od zewnątrz. Byłem trochę spięty, bo sam nigdy niczego w tamtym kierunku nie robiłem. Sam zaspakajałem się jedynie dotykając swojej męskości, więc było to zupełnie nowe uczucie.

Jeongguk poruszał palcem wolno, we wręcz ślimaczym tempie, zagłębiając go może do połowy. Potem zajął się znów moim członkiem, którego schował między wargami, w momencie, gdy naparł mocniej na moje ścianki. Było mi gorąco, ale starałem się nie panikować. Pozwoliłem dalej się rozpieszczać i rozciągać. Nim włożył drugi palec, jeszcze raz nawilżył swoją dłoń, moje ciało i dokładnie obserwował moje reakcje. Pisnąłem, bo dwa znacznie różniły się od jednego, a nawet syknąłem, gdy lekko nimi ruszył. Bolało. Chryste, dlaczego w ogóle zgodziłem się być na dole?! Nie żebym widział się w roli aktywa, a przynajmniej nie z Jeonggukiem, ale naprawdę bałem się, że prawdziwy ból dopiero nadejdzie.

Nie mogłem odmówić Jeonowi tego, że zadbał o mój komfort. Wyraźnie martwiły go moje przepełnione bólem jęknięcia. Wychodził palcami ze mnie, gdy tylko słyszał ciche "ała". Zaraz po tym, jak rozłożył je w moim wnętrzu trochę szerzej spłynęła mi po buzi pierwsza łza. Jeongguk sam trochę spanikował. Zaczął mnie przytulać, głaskać po włosach, całować po czole i przysięgam, że wtedy naprawdę byłem pewny tego, że całym sercem jest za mną, że chce by to mi było przyjemnie. Siebie stawiał na drugim miejscu.

Po jakimś czasie wrócił na wysokość moich bioder, by doprowadzić mnie do orgazmu swoim językiem. Miałem wtedy w sobie tylko jednego jego palec, bo drugi z nich wycofał, bojąc się kolejnych łez. Doszedłem szybko, bo choć byłem pełen sprzecznych emocji, to jednak język mojego chłopaka wyczyniał cuda. Z resztą, obaj byliśmy fanami pieszczot ustami. Zaraz po tym odpocząłem w ciepłych ramionach Jeongguka, który powiedział mi, że dziś chyba nam już starczy. I to był kolejny dowód na to, że totalnie zmienił swoje nastawienie do zbliżeń, bo jego męskość nadal dumnie stała i oczekiwała uwagi, a on tak po prostu zrezygnował ze swojej przyjemności, bylebym czuł się dobrze i komfortowo. Chciałem zaprzeczyć, odwdzięczyć się chociaż, ale Jeon tylko cmoknął mnie w nos i powiedział, że nie muszę.

- Nie muszę, ale chcę - odparłem, kładąc się na jego torsie, zaczynając go namiętnie całować. Jednocześnie poruszałem biodrami, tym samym ocierając nas o siebie. - Włóż je - poprosiłem cicho, a on wykonał moje polecenie, powoli wsuwając we mnie nadal mokre od żelu palce.

Spędziliśmy tak mnóstwo czasu, aż nie przyzwyczaiłem się do dziwnego uczucia, które po wielu próbach wejścia głębiej w końcu przestało być takie bolesne. Po czasie, nawet sam nabijałem się na jego dłoń i domagałem się pieszczot. Nim włożył we mnie drugi, zapytał, czy mi dobrze.

- T-tak - odszeptałem, odnajdując drogę do jego ust. Mlaskaliśmy, wymieniając się śliną. Naprawdę to uwielbiałem, jakby jego wargi zostały stworzone tylko dla mnie.

- Mogę trzeci? - zapytał w pewnym momencie, ale byłem tak zaabsorbowany przyjemnością, że tylko niemo skinąłem głową. - Jeśli będzie bolało  to mi od razu mówi, to przestanę.

- Mhym - mruknąłem i pozwoliłem sobie na przeniesienie dłoni na tors swojego chłopaka.

Trzy palce weszły z niemałym trudem. Potrzebowały jeszcze większej ilości żelu, a także kilkukrotnego podejścia. Gdy w końcu się we mnie znalazły, jęknąłem, wprost do ucha Jeona i z trudem powstrzymałem łzy. Nie wchodził nimi do końca. Starał się przyzwyczaić bardziej moje mięśnie, więc zagłębiał się i wysuwał, dopóki trochę się nie przyzwyczaiłem, ale musiałem przyznać, że piekło.

- Boli? - zapytał, całując moją szczękę.

- Trochę - odparłem, wtulając się w niego, nie przestając poruszać biodrami.

- Chcesz dziś to zrobić? Będę delikatny, obiecuje - zapewnił, sapiąc cicho, głaszcząc mnie drugą ręką po włosach. - Ale jak nie chcesz to możemy zakończyć na tym.

- Możemy spróbować - odparłem i pocałowałem go, pozwalając zaraz przenieść się na plecy. Jeongguk zawisł nade mną i jeszcze raz cmoknął w policzek.

Położył się na mnie, podtrzymując jednak, by mnie nie przygnieść. Rozchylił mocniej moje uda, a potem rozsmarował po swoim przyrodzeniu więcej żelu. Żel, żel, żel. Żel to podstawa. Bez żelu zrezygnowałbym już na starcie. Nakierował swoje przyrodzenie na mnie i naparł, dość delikatnie, ale zanim członek faktycznie się we mnie wsunął, kilka razy musiał spróbować. Gdy już poczułem pierwsze centymetry, zaskomlałem zaskoczony. Jeongguk poczekał moment nim wszedł głębiej, ale mimo tego, że robił to powoli i tak nie było to miłe uczucie. Gdy była we mnie co najmniej jego połowa, oparł się łokciami koło mojej buzi i zaczął mnie całować. Dał mi chwilę. Moja klatka piersiowa unosiła się i opadała w szalonym tempie. Nogi drżały, a skóra czuła jeszcze mocnej jego delikatne muśnięcia.

Chłopak poruszał się nawet płynnie, wyraźnie hamując chęć zwykłego zaspokojenia potrzeb. Sam odchylał głowę do tyłu, gdy zaciskałem swoje mięśnie. Głaskał mnie często, a gdy jęczałem, uśmiechał się i wodził nosem po mojej szyi.

Długi czas tylko trochę się zagłębiał. Praktycznie przez większość stosunku nie wykorzystał całej swojej długości, bo wiedział, że będzie mnie bolało. Gdy jednak wchodził za mocno, mówiłem, że to za dużo i wtedy się zatrzymywał. Długo nam zajęło zgranie się. Kosztowało mnie to trochę nerwów, a i sam ból był wymieszany z dziwnym uczuciem, które po jakimś czasie stało się znośne, a co dopiero przyjemnie. Ale gdy moje ciało przestało stawiać opór, a Jeongguk wyczuł, jak głęboko może we mnie wchodzić, zaczęła się zabawa. Najbardziej lubiłem, gdy uderzał w słodkie, czułe punkty we mnie. Przez cały stosunek ból nie zniknął, ale bardzo zmalał. Nauczyłem się jedynie czerpać z niego korzyści.

- Jesteś idealny, Jiminie - wyszeptał Jeon, przyśpieszając swoich ruchów. Gdy moje odgłosy stały się głośne, zamknął moje usta swoimi.

Gdy byłem bliski orgazmu, po tym, jak chłopak zjechał ręką do mojego przyrodzenia, uroniłem kilka łez. Bardzo pomogło mi to, że był tak blisko, że całował mnie, że przytulał, że patrzył uważnie na moje reakcje i  naprawdę starał się bym ten pierwszy raz zapamiętał jako nowe i pozytywne doświadczenie, a nie wieczór pełen łez i cierpienia, a może i nawet krwi.

- Jeongguk... - wyjęczałem, gdy trochę przyśpieszył, a gdy postanowił wgryźć się w moją szyję, jęknąłem głośno i doszedłem, spinając się tak bardzo, że nawet przez paluszki moich stóp przeszedł dreszcz.

Jeon sam potrzebował jedynie chwili dłużej.

Przyglądałem się jego twarzy, bo zmrużył oczy, gdy kończył, przygryzł usta, co było niesamowicie seksownie, a potem odsapnął, starł z czoła pot i zniżył się, by mnie pocałować jeszcze raz. Skończył we mnie, więc wstał zaraz w poszukiwaniu chusteczek. Wytarł moje uda, brzuch, na którym była moja sperma, a potem położył się obok. Było nam gorąco, ale i tak wtulił mnie w swój bok i dokładnie przykrył.

- Jezu, ale to było dobre - wysapał, zamykając oczy. - Nic cię nie boli, złotko? - zapytał, cmokając na ślepo moje czoło. Westchnąłem przyjemnie i pogładziłem chłopaka po torsie.

- Mocno nie - odparłem, bo czułem dziwną pustkę i naprawdę rozciągnięte mięśnie, które dopiero wracały do siebie. - Ale pewne rzeczy są nie do przeskoczenia. Dziękuję, że się mną tak dobrze zająłeś.

Jeongguk dalej głaskał moje plecy, co jakiś czas zostawiając całusa na moim lekko spoconym czole. Nie żebym się napracował, ale stres robił swoje.

Gdy trochę odsapnęliśmy, czekała nas jeszcze masa pocałunków, ale o kolejnym stosunku nie chciałem słyszeć. Nie miałem siły i nadal czułem, jak mocno jestem tam na dole rozciągnięty. Nie miałem pojęcia, jak szybko wrócę do normalnego siadania, czy chodzenia. Może do końca życia będę chodził okrakiem?

Do późnej nocy całowaliśmy się, potem wygłupialiśmy. Łaskotki to było coś, czego mi było trzeba, by zszedł ze mnie już calutki stres. A rano nawet przez myśl mi nie przeszło, by wybrać się na trening...




| Stała się rzecz niesamowita! Ice Ice bby właśnie stało się moją najczęściej wyświetlaną pracą, wyprzedzając All your roses, your mornings and art, czyli moje pierwsze dziecko. Muszę przy tym wspomnieć, że Ice ma dużo więcej rozdziałów, a ich liczba nadal rośnie, ale naprawdę jestem zaskoczona i jest mi niezmiernie miło, że podoba Wam się ta historia! Jesteście absolutnie najlepsi. Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna! |

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top