my american gossips

Jimin

Jeongguk faktycznie przyszedł do lodziarni, kiedy tylko skończył swój trening. Regan rzuciła mi "powodzenia" ze śmiechem i wyszła. Nie potrzeba było aż dwóch osób na sali, bo i ruch był słaby, dlatego zostaliśmy z Jeonem sami. Gdy tylko za dziewczyną zamknęły się drzwi, odkryłem kawałek skóry, który do tej pory zakrywała koszulka i pokazałem chłopakowi malinę. Uśmiechnął się chytrze, a ja warknąłem wściekle.
- No i co się cieszysz, kretynie?!
- Podoba mi się - odparł. - Mi też mógłbyś jakąś zostawić.
- Zapomnij. Jesteś głupim burakiem i już mnie więcej nie dotkniesz.
- A mi się wydaje, że dotknę - rzucił, opierając się o blat, posyłając mi oczko. - W weekend pokaże ci Portland. Tam są już fajne kluby.
- Nigdzie nie jadę - odparłem, podchodząc do konserwatora z lodami, nakładając sobie później porcję pysznej śmietanki. - Może wy wyglądacie na dorosłych, ale ja z moim wzrostem przypominam gimnazjalistę. Nie wpuszczą mnie nigdzie.
Jeongguk wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał. Może faktycznie zdarzało się, że używał mózgu? Jego szare komórki musiały się napracować, bo dłuższą chwilę się nie odzywał.
- To pojadę sam - odparł i po chwili wyjął portfel z torby. - Zrób mi loda, złotko.
- Jesteś taki beznadziejny... - mruknąłem i poszedłem po bitą śmietanę. Chłopak zapłacił. Kolejne minuty były niezręczną ciszą, podczas której Jeon tylko gapił się na mnie, więc nie mogłem w spokoju zjeść swojej śmietanki, bo jak by to wyglądało? Dwóch facetów liżących lody i patrzących się sobie w oczy... Pewnie. Wcale nie pornos.
Gdy Jeon zjadł, w końcu poszedł do domu, obiecując na odchodne, że się odezwie do mnie.

No, ale przez kolejne dni się nie odzywał. Nie zależało mi na tym, w dodatku mogłem w końcu skupić się na własnych treningach. Nawet nie mijaliśmy się na lodowisku, bo gdy ja zaczynałem, jego jeszcze nie było i odwrotnie. A na piątkowy mecz i tak nie mogłem przyjść. Podejrzewałem, że Jeongguk już się mną znudził, albo stwierdził że ma dość mojego obrażania go. I dobrze, bo ja miałem dość jego durnych żartów i tekstów.
W piątek po pracy wróciłem do domu. W pracy musiałem jedynie trochę posprzątać i co najwyżej zrobić kilka kaw, więc gdy położyłem się do łóżka nawet nie chciało mi się spać. Pisałem najpierw trochę z Jinem, który nie omieszkał sobie zadać miliona pytań odnośnie tego frajera, a potem w końcu dorwałem się do laptopa. Z radością odkryłem, że zaktualizowano stronę, na której ktoś wrzucał odcinki mojego ulubionego serialu, dlatego od razu włączyłem najnowszy. Nadine mówiła wielokrotnie, bym nie krępował się o nic prosić, więc poszedłem na dół zapytać, czy ma może popcorn. Miała. W dodatku z masłem. Zaczynałem powoli patrzeć na nią, jak na bóstwo, bo nie dość, że o nic się nie czepiała to jeszcze zawsze miała to, na co akurat miałem ochotę. Czekolada? Spoko. Owoce morza? Jasne! Paluszki i chipsy? Leżą w szafce koło lodówki.

Gdy wróciłem do swojego pokoju, czekał na mnie załadowany już na szczęście serial, ale i wiadomość. Pomyślałem, że to pewnie Jin znów wysłał mi jakiś głupi obrazek, ale okazało się, że nie kto inny, jak Jeon Jeongguk zaszczycił mnie swoim zdjęciem, po prawie całym tygodniu milczenia. Już rwałem się do rozmowy.

Tak naprawdę to nie chciałem, by pomyślał, że czekam aż napisze, czy że nie mam nic innego do roboty, więc nim faktycznie odpisałem, odczekałem kilka minut. A potem prawie zakrztusiłem się popcornem widząc fotkę od niego.

Odłożyłem komórkę zażenowany. Specjalnie nawet skłamałem, że oglądam film, nie serial, bo jeszcze by pomyślał, że... w sumie nie wiem co. Po prostu film brzmiał lepiej. To było głupie. Właściwie to nie wiem, dlaczego nie napisałem mu prawdy. Nie obchodziło mnie przecież co on sobie pomyśli, prawda?

Prawda?

PRAWDA?


| Dodaje rozdział juz dziś, bo ostatnie Wam się podobały i pomyslalam ze skoro trochę mam do przodu, to czemu nie ┐( ̄ヮ ̄)┌  |

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top