my american gifts
Jimin
Tak jak napisał Jeon - w pracy czekał na mnie prezent. Regan nie skomentowała tego, że sama gwiazda drużyny hokeja pofatygowała się, by mi go przynieść, a w tym także zrobić mi niespodziankę. Posłała mi jedynie uśmieszek, ale poprosiłem tylko, by dała mi spokój. Otworzyliśmy razem pakunek. Nie był duży, ale jego zawartość mnie naprawdę zdziwiła. W oddzielnych pudełeczkach z naszytą nazwą jakiejś marki znajdowało się aż pięć kolczyków do języka; różowy, niebieski, tęczowy mieniący się w świetle, w kształcie serca i jeden szczególny z napisem: fuck. Regan parsknęła na widok ostatniego, a ja odruchowo przejechałem kulką po podniebieniu. Obok pudełek leżały dw bilety na mecz; jeden, który pokazać musiałem przed wejściem, a drugi na lożę vip.
- Wiesz, że ten jubiler to Kapilla? - zapytała dziewczyna, a ja pokręciłem głową. - No widzę, że Jeon się machnął na ten prezent.
- Drogie to?
- Jak cholera - mruknęła i wyminęła mnie, bo właśnie kończyła się jej zmiana.
Przez kolejne dni wymieniałem się z Koreańczykiem tylko wiadomościami. Wysłałem mu nawet te pieprzone podziękowania, dodając przy tym oczywiście, że nie potrzebnie tyle na mnie wydawał. Skwitował to krótkim: to nic takiego.
Nie chciałem mu też przeszkadzać, bo wiedziałem, że ma treningi, a poza tym to sam musiałem zająć się lekcjami, których było wyjątkowo mało w porównaniu do moich zajęć w rodzinnym mieście, dlatego mimo wszystko nie zajęło mi to sporo czasu. A w dzień meczu wysiliłem się i wysłałem chłopakowi nawet zdjęcie z dwoma biletami na mecz.
Na mecz przyszło tyle osób, że nie było wolnego miejsca na trybunach, a ludzie stali jeszcze przy wejściu, by kibicować drużynie w pierwszym meczu liczącym się do kwalifikacji. Przed nimi swoje pięć minut miały cheerleaderki, którym przewodziła Jess. W swoich skąpych strojach weszły na lodowisko i pokazały kilka figur. Wiedziałem, że dziewczyny są łyżwiarkami i przed meczami dają popis swoich umiejętności, ale nieskromnie stwierdziłem, że nie były jakoś szczególnie uzdolnione. Po prostu były ładne i krzyczały dużo rymowanek, a to podgrzewało nie tylko zespół, ale i widownie. Zaraz po nich na lód wjechały obie drużyny; Hallowell Wolves kontra Herchey Bears.
I tu musiałem przyznać Jeonowi rację - siedziałem tak blisko, że widziałem ich pot. Gdy krążek po raz pierwszy tego dnia wleciał do bramki przeciwników, sala oszalała, zupełnie jakby od tego punktu zależały ich życia. Wiedziałem, że Amerykanie szaleją na puncie wielu sportów, tak samo jak dają się porwać emocjom podczas wyborów, co w Korei wyglądało trochę inaczej, ale coś wiedzieć, a przeżyć samemu to dwie różne kwestie. Szczęście kibiców udzieliło się i mnie. Nie była to może moja szkoła, bo swoją zostawiłem oczywiście w Azjii, ale w pewien sposób czułem się częścią tej społeczności, więc gdy za sprawą Jeona - prawego skrzydłowego, Kurta - lewego skrzydłowego lub Jasona - środkowego padał jakiś punkt, wstawałem z trybun i klaskałem tak jak pozostali. A potem poniosło mnie do tego stopnia, że gdy Jeon był blisko bramki przeciwnika - ściskałem kciuki tak mocno, że aż bielały mi knykcie. Obrona też nieźle sobie radziła. Scott na bramce przepuścił dosłownie kilka punktów, bo Westwood i Jose ne pozwalali atakującym Bearsów się zbliżać.
Wygrali.
Cieszyłem się, bo i szczęście kibiców było zaraźliwe, ale i dlatego, że chciałem by i drużyna miała co świętować. A gdy zdjęli kaski i pomachali do widowi, zrobiło mi się naprawdę miło, gdy Jeon podjechał do barierki, by posłać mi całusa. Oczywiście spaliłem po tym buraka, bo cała hala nagle zwróciła spojrzenia w naszą stronę i czułem jak opuszczają mnie one dopiero, gdy wyszedłem z budynku.
Usiadłem na jednej z ławek na zewnątrz, by poczekać na Jeongguka. Niedaleko mnie stanęły cheerleaderki, z tym, że już ubrane w swoje normalne stroje, a nie pompony i sukienki. Gdy drużyna wyszła, te rzuciły się z gratulacjami. Jeon całował niektóre w polik, ale z satysfakcją odkryłem, że raczej zbywał je i krótko dziękował. A gdy Scott oznajmił cheerleaderkom, że dzisiejsza impreza jest zamknięta, zaśmiałem się widząc ich wkurzone miny. Koreańczyk podszedł do mnie, a wtedy wstałem z ławki.
- Gratulację - powiedziałem, a on złapał mnie za rękę.
- Mówiłem, że jesteśmy najlepsi - rzucił i pociągnął mnie w stronę samochodu bramkarza, który już wtedy musiał odpędzać od siebie Jess, Alice i kilka innych blondynek.
Drugi samochód, którym jechało kilku chłopaków już zdążył uciec, więc gdy ja zająłem miejsce koło Jeona, a miejsce pasażera zajął Kurt - dziewczyny były do tego stopnia oburzone, że nawet wskazały na mnie.
- On nie jest w elicie - żachnęła się Alice, która jeszcze po ostatniej imprezie u Olivii, normalnie wracała ze mną tym samym autem i wyraźnie nie miała żadnego problemu z tym, że "nie jestem w elicie".
- I chuj ci do tego - mruknął Jeon, posyłając jej najbardziej zdegustowane spojrzenie, jakie widziałem w jego wykonaniu. Scott odpalił silnik.
- Scott! - krzyknęła jeszcze wściekła dziewczyna. - Mówiłeś, że...
- Mówiłem tak, żeby cię zaliczyć - przerwał jej, przybił piątkę z Jose i ruszył z parkingu z piskiem opon. Temat Alice ciągnął się przez drogę powrotną. Chłopak nie odpuścił sobie opisu tego, co robili po domówce u Olivii, a potem po imprezie w klubie w Portland co robił z jej koleżanką. A teraz Alice zaczęła go wkurzać. - Z resztą - zaczął, parkując przed swoim domem - w moim sercu zawsze będzie miejsce tylko dla Regan.
Nie chciałem prawić mu kazań i morałów, albo rad, że gdyby się postarał i nie zaliczał po kolei każdej ładniejszej dziewczyny to Reg pewnie dałaby mu szansę, więc po prosu to przemilczałem.
Jeon objął mnie ramieniem i poszliśmy do domu chłopaka.
| Dwa pytania, które są średnio istotne, ale może mi coś podpowiedzą:
1. Czy jest jakaś pora (ranek, południe, wieczór itp), czy nawet godzina kiedy czytacie opowiadania, czy może to działa tak, że robicie to zwyczajnie kiedy macie czas, w zależności od dnia, albo rzucacie wszystko i lecicie czytać i pora nie ma znaczenia? Pytam, bo czasami zastanawiam się, czy robi to jakąś różnicę, a sama często nie wiem czy już wstawiać czy czekać do wieczora.
2. Czy wolicie jak opo jest pisane z perspektywy Jimina, czy Jeongguka? A może nie ma to totalnie znaczenia?|
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top