my american couple

Jeongguk

Scott i Regan czekali na nas pod szkołą, gdzie się umówiliśmy, by razem jechać do Portland. Oficjalnie nie byli jeszcze parą, ale wszyscy wiedzieliśmy, że jak dziewczyna zgodziła się z nim spotkać i nie zamordowała go przy pierwszej lepszej okazji to jest to naprawdę ogromny sukces. A Scott przechodził samego siebie. Kupował starszej kwiaty, zabierał gdzieś co chwilę i kupował prezenty, których ona nie chciała. Powiedział, że nauczył się tego ode mnie, no może z wyjątkiem kwiatów, bo myślę, że nawet dla Jimina byłaby to przesada i w końcu naprawdę dałby mi popalić.

W Portland czekało na nas kino, potem escape room, na który namówiła nas Regan, a potem kolacja i krótki wypad do klubu, do którego byłem pewny, że nas wpuszczą, bo przygotowałem dla selekcjonera małą kopertę, w razie gdyby był problem z naszym wiekiem.

Na filmie wyjątkowo się nie nudziliśmy, bo była to zupełnie nowa produkcja, gdzie akcja goniła akcję, więc naprawdę byłem skupiony na filmie, a nie na całowaniu, czy przeszkadzaniu mojemu chłopakowi. Dlatego zabawa zaczęła się w escape roomie, którego tematyka już mi się spodobała.

- "Postaw się w roli stałego klienta klubu ze striptizem i znajdź sejf z pieniędzmi, które ostatnio ci ukradziono." Może być ciekawie - powiedziała Reg, zaraz po przeczytaniu opisu naszego zarezerwowanego pokoju. - Mamy godzinę na wyjście z klubu, więc lepiej wytężcie swoje umysły, chłopaki.

Pojechaliśmy na miejsce, oczywiście po drodze żartując sobie ciągle, że dla nas będzie to bułka z masłem, bo takie miejsca były naszą codziennością. Tak naprawdę to jeszcze nie mieliśmy okazji być w prawdziwym tego typu klubie, więc gdy tylko prowadzący grę wyjaśnił nam zasady, a naszym oczom ukazał się przygotowany pokój, naprawdę byliśmy pod wrażeniem. Było iście burdelowo.

Ściany w czerwonym kolorze, sama rura na podeście, skórzane kanapy i nawet bar, gdzie stało mnóstwo alkoholi robił swoje. Od razu poczuliśmy klimat, więc pierwszą rzeczą, którą zrobiłem nie było jakieś tam szukanie kluczy, czy zagadek, a podniesienie swojego chłopaka i przetransportowanie go na najbliższą z kanap, gdzie posadziłem go sobie na udach i zacząłem całować.

- Jeongguk, opanuj się - rzucił Jimin ze śmiechem, starając się mnie od siebie odepchnąć, ale trzymałem go mocno.

- Mogę zamówić taniec?

- Puszczaj - mruknął, nim faktycznie przywalił mi z łokcia, tym samym uciekając ze mnie.

Pierwszą zagadką, jak się okazało było zrobienie kilku drinków, które zabarwione na odpowiedni kolor wskazywały kolejność ułożenia kłódek, do których potrzebowaliśmy właśnie kluczy. Jeden z nich był ukryty w wentylacji, na którą padał jeden z neonów, gdy włączyło się odpowiednie światło. Drugi był w kieszeni jednego ze strojów, który wisiał na wieszaku, a który to Scott oczywiście musiał przymierzyć. Do końca nasze wizyty nosił na swojej eleganckiej, drogiej koszuli kiczowaty, różowy stanik z siatki. Kolejne zagadki uruchamiały się po wykonaniu zadania. W notesie jednej z "tancerek" znaleźliśmy instrukcję ruchów tanecznych, które trzeba było powtórzyć. Tego zadania podjął się Jimin, przez co otworzyliśmy skrytkę z telefonem, gdzie był numer do jednego z menadżerów. Po wykonaniu połączenia, poczta głosowa oznajmiła nam, że proszę dzwonić między ósmą, a dziesiątą. Dlatego później, gdy przy jednej ze skrytek padło pytanie, "o której menago gawędzi z pracownicami?" wiedzieliśmy, jaki krzyżyk zaznaczyć.

Mieliśmy świetny ubaw i naprawdę dobrze nam szło. Nawet te trudniejsze zagadki rozwiązywaliśmy na tyle szybko, że nim się spostrzegliśmy, staliśmy przed ukrytym pokojem, gdzie było łóżko, kajdanki, które bardzo źle mi się kojarzyły i kilka wiadomych akcesoriów. Tam też poradziliśmy sobie szybko i sprawnie, a sejf znaleźliśmy za szklaną szybą, którą otwierała ostatnia kłódka na hasło. Nad każdym wolnym miejscem na cyfrę był rysunek.

Pierwszy z nich przedstawiał książkę, więc Regan od razu sięgnęła po "50 twarzy Greya", które leżało na półce. Z tyłu książki wyryta była litera K. Wpisaliśmy ją. Drugi obrazek przedstawiał męskiego członka, więc pod jednym z dildo odczytaliśmy kolejną literę, pod jedną ze szpilek leżących pod łóżkiem była kolejna, a ostatnią znaleźliśmy na podeście, gdzie była sama rura i każdy z nas był zaskoczony, że wcześniej jej nie zauważyliśmy, a przecież każdy z nas chciał się powygłupiać i coś przy tej rurze zatańczyć. Hasło brzmiało: KASA.

Wyszliśmy z pokoju równo sześć minut i osiem sekund przed czasem i przez to staliśmy się trzecią grupą z najlepszym wynikiem tego pokoju. Rekord wynosił dwanaście minut przed czasem, ale i tak byliśmy z siebie bardzo dumni.

Restaurację wybrała Regan - fanka naleśników, więc oczywiście, że poszliśmy do naleśnikarni, gdzie zamówiliśmy co? Naleśniki...

Były wyjątkowo dobre. Jimin chciał coś słodkiego, więc wziął jakiegoś z czekoladą i orzechami, ja postawiłem na mięso, Regan chciała coś wegetariańskiego, tylko Scott się wahał, ale ostatecznie dotrzymał blondynowi towarzystwa, bo jego naleśnik nazywał się MilkyWay.

- Nawet nie wiesz, jak się stresował, jak miał się z tobą umówić - powiedziałem, gdy rozmowa z Regan trochę się rozkręciła. Standardowo zaczęliśmy obgadywać Scotta, który siedział przecież obok.

- Sam nie byłeś lepszy - odgryzł się, napychając do ust jeszcze więcej naleśnika. - Wypisywałeś do mnie, skąd masz wiedzieć, że się zakochałeś, więc też się popisałeś, romantyku - zaśmiał się, co rozbawiło też dziewczynę, ale chyba trochę rozczuliło Jimina. Zapunktowałem?

- O cholera, a miałam was za bezuczuciowych ruchaczy - zaśmiała się Regan, zaraz prawie krztusząc swoim jedzeniem ze śmiechu. - No zobaczymy, czy będziecie tacy kochani, jak się zarzekacie - dorzuciła jeszcze, nim zamówiliśmy po kieliszku wina. Scott dostał soku, bo ktoś musiał prowadzić, ale był już przyzwyczajony do roli kierowcy. Z resztą, często powtarzał, że mu ona nie przeszkadza.

Posiedzieliśmy trochę w lokalu, później zamawiając lody z owocami, by już napchać się do reszty. Na klub i tak mieliśmy czas, bo dobre imprezy rozkręcały się koło północy, ale planowaliśmy iść tam tylko na chwilę, by potańczyć, ewentualnie wypić jednego, może dwa drinki. Następnego dnia zarówno Jimin, jak i Regan musieli iść do pracy, z tym, że Jimin na rano, a dziewczyna na popołudnie, więc nie chcieliśmy szaleć.

W klubie na szczęście obyło się bez koperty, więc zaoszczędziłem trochę kasy, którą później i tak wydałem na alkohol. Zignorowałem nakazy, by oszczędzać kolano, bo choć raz chciałem zatańczyć z własnym chłopakiem, więc wyciągnąłem go na parkiet do jednej ze zmysłowych piosenek, przez co mogłem go mieć blisko, co było jak najbardziej na plus.

Jimin zarzucił mi ręce na szyję, a potem stanął na palcach, by złączyć nasze usta. Trzymałem go za plecami, a gdy przyszła pora na refren, obróciłem go do siebie tyłem, całując jego szyję, nie przejmując się tym, że jesteśmy w zatłoczonym klubie, gdzie każdy się przepycha. Inni nie istnieli tak długo, jak długo Jimin patrzył mi w oczy, był przy mnie i uśmiechał się tak pięknie, że żałowałem, że musimy wracać do rzeczywistości - chodzić do szkoły, do pracy, na treningi, użerać się z rodzicami, myśleć o tych wszystkich rzeczach, które dookoła nas się działy. Nie chciałem nawet przypominać sobie o tym, że chłopak jest tu tylko na wymianie i przecież nie zostanie w Hallowell na zawsze, tak samo jak ja. Obaj chcieliśmy rozwinąć skrzydła, iść gdzieś dalej, ale ja czułem, że on nie jest tylko epizodem, który skończy się z chwilą, gdy wróci do Korei. Nie chciałem tego.

Nie chciałem, by gdziekolwiek ruszał się beze mnie, dlatego nawet nie zawracałem sobie głowy tym, co będzie. Żyłem tym, co jest, co się dzieje między nami.

Na pytania i wątpliwości miał przyjść jeszcze czas, a jak na razie, wolałem trzymać do w ramionach, całować i uszczęśliwiać, pokazywać to, czego nie widział w swoim kraju.

I może Scott miał rację, mówiąc mi, że jak się jest zakochanym to się to czuje.

Ale jak miałem odróżnić, że jestem zakochany od tego, że mogę go faktycznie, szczerze kochać?


| Ostatnio mam problem z powiadomieniami, więc jeśli nie odpisuje na komentarze to może być to wina wattpada! Pisze to, żebyście nie myśleli, ze Was olewam (╥_╥) |

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top