my american applause

Jeongguk

Smukłe ciało Jimina odziane było w śliską, czarną koszulę do łokcia, a na nogach miał równie czarne spodnie, opinające tak ciasno jego szczupłe nogi, że te odkryte Isabelli wyglądały przy nich jak grube, tłuste parówki. Ale nic dziwnego - nikt nie dorównywał mojemu chłopakowi urodą, a już na pewno nie ktoś tak zwyczajny, jak Isabella Rollerson.

Jej strój był niebieski, przepasany dziwną wstęgą w pasie, która kolorem odpowiadała drobnym elementom stroju Jimina. Jego koszula miała błękitną naszywkę, a spodnie kończyły się lśniącą tkaniną w tym samym kolorze. Gdy oboje stanęli na środku lodowiska i ukłonili się sędziom, moje serce przyspieszyło, tym razem ze stresu. Muzyka rozbrzmiała z głośników i usłyszeliśmy spokojną piosenkę, do której układ ćwiczony był ponad sto razy.

Jeśli Jimin tak samo mocno denerwował się przy każdym moim meczu to dziwię się, że jeszcze nie był siwy po całym tym turnieju. Chłopacy obok byli też podekscytowani i lekko nerwowi, ale to jednak moja mina co sekundę zmieniała się z tej wyrażającą zachwyt w tą wyrażającą przerażenie, nawet jeśli wiedziałem, że dwójka na lodzie ćwiczyła dostatecznie długo i porządnie. Ich solidne przygotowanie w moim mniemaniu powinno zostać ocenione na maksymalną ilość punktów przez sędziów, ale jednak trudno było u mnie mówić o obiektywizmie, skoro dla mnie Jimin wygrywał we wszystkich kategoriach, w dodatku bijąc przeciwników o głowę.

Jimin przyciągał spojrzenia, co do tego byłem pewien. Nawet gdyby stał na lodowisku i nic nie robił to i tak każdy byłby zachwycony jego osobą. Ja byłem. Dlatego śledziłem każdy ruch jego dłoni, czy jego nóg, gdy z gracją i stylem poruszał się po tafli lodu, jak zawodowiec. Wyglądał tak pięknie, że zapierało mi dech w piersiach. Przez to zapomniałem właściwie o obecności Isabelli, która przecież ciągle trzymała go za rękę, czy była przez niego podnoszona.

Gdy doszło do momentu spirali, Jimin mocno złapał ją za nadgarstek. Isabella jakiś czas kręciła się wokół niego, jak cyrkiel, rysując łyżami koło wokół jego osoby. Trzymała głowę nisko, wiedząc, że za to są dodatkowe punkty. Cieszyłem się jak dziecko, widząc że udało im się wykonać ruch, z którym mieli ogromny problem. Resztę pokazu oglądałem z zapartym tchem przyglądając się uważnie każdemu ruchowi i podkreślonemu akcentowi, a gdy ich ciała unosiły się w powietrzu, a gdy piosenka dobiegła końca i oni oboje stanęli na środku lodowiska nisko się kłaniając, całą drużyną wstaliśmy by zacząć bić najgłośniejsze brawa, na które było nas stać.

Resztę występów również obejrzałem, bo został nam też pokaz solo Jimina i oczywiście ogłoszenie wyników, ale choć może to nieładnie z mojej strony, ale cieszyły mnie błędy przeciwników i ich bolesne upadki. Było kilka par, które również się wyróżniały, ale dla mnie nie było lepszych kandydatów na pierwsze miejsce od mojego złotka i Isabelli.

Po jakimś czasie zaczęły się też występy solo, więc cały czas wyczekiwałem na wywołanie Jimina, więc gdy po długim czasie z głośnika uleciało jego imię i nazwisko, podszedłem do barierki, by widzieć go jeszcze lepiej.

Chłopak miał na sobie nowy strój, którym nie chciał się wcześniej pochwalić, a o którym ciągle spiskował z Jinem, swoim przyjacielem przez telefon. I teraz wiedziałem czemu, bo choć i tak czarny strój z niebieskimi wszywkami, jaki miał na sobie przy konkurencji par sportowych był piękny to temu jednak nie dorównywał. Ten był tak samo śliski, ale cały ciemnozielony, właściwie szmaragdowy, a dekolt miał tak szeroki, że widać był obojczyki Jimina. Wyłapałem także to, że miał na sobie łyżwy ode mnie i choć napisu nie byłem w stanie dostrzec to wiedziałem, że jest tam na pewno i dodaje chłopakowi odwagi. Jimin zaskoczył mnie doborem piosenki, bo ta do ich duetu była spokojna i romantyczna, a ta do jego solo żywa i skoczna, przez co chłopak szybko przechodził ze skoku do jazdy tyłem, potem do kolejnego skoku i piruetu.

Chłopak wydawał się przede wszystkim dobrze bawić, bo uśmiech nie schodził z jego twarzy, a mimo to ruchy były płynne, żwawe i naprawdę piękne. Sam piruet był tak widowiskowy, że byłem pewny, że nie ma doskonalszej figury i doskonalszego łyżwiarza, którego wychwalanie chyba nigdy mi się nie znudzi. Jazda na jednej nodze już dla mnie była czymś nie do wykonania, a przynajmniej nie bez zachwiania się, a Jimin zdawał się w ogóle nie zważać na lód. Sunął płynnie po jego tafli i przed samymi sędziami wykonywał kolejny obrót.

Gdy skończył, Scott i Jason pomogli mi zejść niżej do szatni dla zawodników, której na szczęście, ale i o dziwo nikt nie pilnował. Znalezienie Jimina zajęło mi chwilę, bo ten był jeszcze z trenerem w wyznaczonym miejscu, w którym czeka się na wyniki i przydzielone punkty. Wyszedł stamtąd bardzo szczęśliwy, więc mimo początkowego zdziwienia moim widokiem, od razu podszedł się przytulić, bym mógł go ucałować i pochwalić.

- Pięknie ci poszło, jestem bardzo dumny, złotko - powiedziałem od razu, jak tylko skierował na mnie z dołu te piękne oczęta.

- Cieszę się, że wyszło - odparł, znów wtulając policzek w moją klatkę piersiową.

- I śliczny strój. Serio, jest ekstra - dodałem zaraz, bo wiedziałem, że długo szukał wymarzonego ubrania na występ. - Na pewno wygrasz, zmiotłeś ich wszystkich.

- Było kilku lepszych, ale zobaczymy. Może odejmą im za technikę - odparł, odsuwając się ode mnie i siadając na ławce, by ściągnąć łyżwy. Zaraz pokazał mi płozę jednej z nich. - Mam nadzieję, że ten dziki napis przyniósł mi szczęście.

Przyniósł, bo gdy tylko ogłaszali wyniki Jimin za swój duet z Isabellą mimo ogromnej w tym roku konkurencji zdobyli drugie miejsce. Moim zdaniem oczywiście para ze złotym medalem była dużo gorsza, ale to nie ja decydowałem, więc po prostu biłem brawo, gdy mój chłopak pojawił się na podium. Dostali nagrody, kwiaty i kilka uścisków dłoni, a potem poczekali na ogłoszenie wyników także dla solo.

Nieważny był dla mnie ten wynik tak długo, jak Jimin był szczęśliwy. On nie miał tak chorych ambicji jak my. On chciał się dobrze bawić, a łyżwiarstwo traktował jak hobby, a nie mus, więc zazdrościłem mu tego, że już sam dla siebie czuje się zwycięzcą. Ja tak nie potrafiłem. Ja musiałem mieć swój puchar i fanów, by czuć się docenionym. Jimin był ponad to i wiedziałem, że gdy ogłoszą ich miejsca on i tak wróci do mnie szczęśliwy, nieważne czy pierwszy czy ostatni.

- Trzecie miejsce na Mistrzostwach Ameryki Północnej w Łyżwiarstwie Figurowym dla uczniów szkół średnich zdobywa Park Jimin z Liceum numer jeden w Hallowell w stanie Maine.



| Długa, chaotyczna i nieważna notka ode mnie, śmiało można pominąć jeśli nie macie czasu, resztę zapraszam serdecznie:

Skoro już po zawodach to chciałabym pochwalić się też moim medalem:

Pierwsze miejsce na Mistrzostwach Polski w Ostrym Ćpaniu na Wattpadzie w swoich własnych pracach zdobywa ohnotuagain.

Oto zbiór kilku dokonań owej autorki:

1) okazało się, że w Stanach są dwa Portland. jedno w oregonie, drugie w maine. I NIE WIEM O KTÓRYM PISAŁAM I CZY GDZIEKOLWIEK ZAZNACZYŁAM JUŻ JAKI TO STAN, a Hallowell jest miastem fikcyjnym i jego lokalizację opierałam na tym, że TO GDZIEŚ NIEDALEKO PORTLAND, a nie mogłam teraz nigdzie tego znaleźć pośród tylu rozdziałow...

Zakładam jednak, że to było Maine, także jeśli kiedyś ktoś będzie spostrzegawczy i wyłapie błąd to przepraszam, ale jestem trochę sierotą... Dlatego też nie lubię pisać na bieżąco. Moje poprzednie opowiadania (oprócz years&years) były napisane całe do końca nim je wstawiłam i przez to unikałam takich pułapek...

2) ...dlatego teraz Isabella ma dwa nazwiska (rozdział pierwszy - King, rozdział coś około 50 - Rollerson i za cholerę nie wiem, czy nie poprawiałam tego przypadkiem). Jeśli ktoś to wyłapał to gratuluję, bo ja sama połapałam się jakiś tydzień temu.

3) To już każdy chyba zauważył, ale nieświadomie postanowiłam sklonować Namjoona xD mamy więc Namjoona aka kumpel Jina i tatuśka Kooka. Nawet udało mi się w jakimś rozdziale przerobić ten błąd na jakiś głupi żart, czy rozkminę, bo musiałam jakoś wybrnąć..

W ogóle często mi się zdarzają takie błędy, dlatego nim coś wstawie to musze to sto razy przeczytać. I dlatego też przy kolejnym ff wracam do starej metody - najpierw skończ opo, potem dopiero wstawiaj rozdziały. Po pierwsze to są one wtedy regularnie, a nie kurna w jednym tygodniu osiem, w drugim dwa chaptery, a po drugie go jak widać można wtedy wyłapać takie bzdurne błędy, których teraz sie wstydzę.

Oprócz tego, chcę przyznać sie, że ten rozdział pisało mi się chyba najgorzej ze wszystkich, no cholera, jak krew z nosa normalnie, dwa słowa na minutę, ciągle jakieś literówki, dramat. Moze to dlatego, ze cały dzień było 37 stopni, a ja byłam w pracy, a wybiła właśnie równo druga w nocy i powinnam spać. Takze wybaczcie, następne rozdziały będą lepsze.

No i teraz chyba najważniejsze: zaczęłam wreszcie wakacje, co znaczy, że jestem po egzaminach i kij wam wszystkim nie powiem gdzie pieprzeni wykładowcy od fizyki. Od dziś rozdziały Ice będą nie rzadziej niz raz na 3 dni, obiecuję. Amen |

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top