Rozdział 4
We'll be alright
Sophia Scott
Rok później
- Jestem z ciebie taka dumna - powiedziała mama kiedy do niej podeszłam.
- Dziękuje - odpowiedziałam z łzami w oczach.
Przytuliłam ją najmocniej jak tylko po trafiłam, właśnie w tej chwili ukończyłam studia z kierunku architektury krajobrazu i stałam się pełno prawną architektką. Wystarczyło teraz tylko, to, abym zalazła pracę w jakiejś dobrej firmie i wszystko powinno się ułożyć.
Spełniłam swoje wielkie marzenie i byłam z siebie dumna. Jeszcze rok temu było to takie nie realne i nierzeczywiste, skończyłam studia z najwyższymi stopniami, byłam pewna, że znajdę pracę w zawodzie. Wysłałam cv do dużej ilości firm, ale najbardziej zależało mi na tym, aby dostać się do firm A&B, firma była młoda, bo działała od zaledwie pięciu lat, ale miała na swoim koncie ogrom nagród, jak na tak młodą firmę.
- Mama - powiedziała moja córka, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Już kochanie - odpowiedziałam i wzięłam ją na ręce, po czym przytuliłam ją do siebie mocno.
- Tęskniła za tobą - powiedział mój tata, który stał z tyłu nas, a wraz z nim mama.
- Właśnie widzę - powiedziałam, śmiejąc się.
- Kocham cię - szepnęłam do ucha Agape, kiedy kierowaliśmy się w stronę samochodu taty.
Mała mruknęła jedynie w odpowiedzi, tuląc się do mnie jeszcze bardziej, prawie mnie dusząc, zaśmiała się lekko, otworzyłam drzwi samochodu, włożyłam Agape, zapinając jej pasy bezpieczeństwa, zamknęłam drzwi samochodu po jej stronie i sama udałam się na swoje miejsce pasażera wsiadłam do samochodu i zapięłam pasy bezpieczeństwa. Tata po chwili ruszył, udaliśmy się, pod restauracje, w której mieliśmy zjeść obiad.
- Dzień dobry, stolik na nazwisko Scott - powiedział tata, do kelnera, który stał przy wejściu do restauracji.
- Dzień dobry, zapraszam za mną - odpowiedział uprzejmie kelner.
Szłam za nimi, a za rękę obok mnie szła Agape, która bardzo chciała iść sama. Dostaliśmy trochę później nie rodzice do stolika, posadziłam małą na jej miejsce, a sama zajęłam to obok niej. Zamówiłam nam makaron z kurczakiem z warzywami i sok pomarańczowy do picia, kelner przyjął zamówienie i odszedł od nas.
Rozmowy podczas obiadu nie były ważnymi, rozmawialiśmy o tym co się wydarzyło w ciągu miesiąca pomijając te ważniejsze sprawy jaki dzieją się na przykład u taty w firmie. Nie chciałam o tym słuchać, ponieważ i tak nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi. Tata zawsze odkąd pamiętam, dbał o to, abym nie interesowała się sprawami firmy, nie powiem dziwiło mnie to, gdyż byłam jego jedynym dzieckiem, więc myślałam, iż będę musiała w przyszłości przejąć firmę taty, ale on od kiedy tylko pamiętam, zawsze powtarzał, iż mam się skupić na nauce, a firmę pozostawić jemu, a jeżeli pytałam się, kto w takim razie przejmie ją w przyszłości odpowiadał, że na pewno kogoś znajdzie.
Wyszliśmy z restauracji, uprzednio płacąc za jedzenie i ruszyliśmy w kierunku samochodu, który stał na parkingu. Będąc blisko samochodu zderzyłam się z jakimś mężczyzną, nie zwracam zbytnio uwagi na drogę jaką szłam, byłam zbyt zamyślona. Przeprosiłam szybko i weszłam do samochodu, zapinając pasy.
Postanowiliśmy z rodzicami, że pojedziemy na plac zabaw, z racji ładnej pogody, a dzięki temu mała miałam nadzieję, iż szybciej zaśnie.
*******************
Trzy dni później stałam przed firmą A&B, dostałam się na rozmowę kwalifikacyjną, z czego byłam dumna i szczęśliwa jednocześnie. Wchodząc tam pokierowałam się do biura na przedostatnim piętrze jak zostało mi to przedstawione przy rozmowie kwalifikacyjnej, stresowałam się i to bardzo, chciałam dobrze wypaść, pomimo tego, iż dostałam już tą pracę.
- Dzień dobry - powiedziałam do pierwszej napotkanej osoby na piętrze, na którym się znajdowałam.
- Dzień dobry - odpowiedziała mi kobieta, która stała przy biurku.
- Szukam Felixa Gray'a, może pani wie, gdzie się on znajduje?
- Na samym końcu korytarza jest jego gabinet.
- Dziękuję.
Udałam się w stronę wskazanego gabinetu. Zapukałam, a po otrzymaniu twierdzoncej odpowiedzi, weszłam do środka, biuro było urządzone w nowoczesnym stylu, dominowała w nim czerń, na samym środku stało biurko, a na fotelu siedział zapewne Felix Gray prezes działu architektury krajobrazu.
- Dzień dobry - powiedział, wystawiając do mnie rękę.
- Dzień dobry - odpowiedziałam, ściskając mu dłoń.
- Proszę usiąść - powiedział.
Zajęłam miejsce na przeciwko niego i czekałam na dalszy rozwój sytuacji.
- Proszę tutaj ma pani wstępny projekt, który dotyczy, ogrodu w domu jedno rodzinnym, proszę, aby pani się z nim zapoznała i oddała go najpóźniej za tydzień - powiedział, podając mi plik kartek.
- Oczywiście, do widzenia - odpowiedziałam, przyjmując od niego kartki.
Wstałam z swojego miejsca i ruszyłam w stronę wyjścia. Wyszłam z gabinetu i udałam się do swojego miejsca pracy, usiadłam na swoim miejscu i zajęłam się swoim zadanie.
Praca z pozoru wydawałam się prosta, przeczytać wytyczne dotyczące wykonywanego zlecenia i wykonać jak najlepszy rysunek potrawiłam, po zagłebieniu się jednak głębiej w zlecenie, złapałam się za głowę, osoba zażyczyłam sobie, aby rośliny skalne nie były tam, gdzie ich miejsce tylko dlatego, że podobają mu się takie rośliny.
Postanowiłam, że dzisiaj nie będę zaczynać rysunku tylko zajmę się tym jutro, ponieważ u tak zostało mi, już tylko dziesięć minut do końca mojej pracy, powoli zaczęłam zbierać swoje rzeczy i z boku ułożyłam papiery, które udało mi już przeczytać, a nie przeczytane papiery postanowiłam wziąć do domu, i kiedy mała zaśnie przeczytać je w spokoju i rozplanować na kartce, gdzie co będzie się znajdować wstępnie.
Po zakończeniu pracy złapałam wszystkie potrzebne mi rzeczy i ruszyłam w stronę wyjścia a z biura, wyszłam z niego o piętnastej trzydzieści, więc miałam jeszcze spory zapas czasu, aby odebrać Agape z przedszkola, pomimo tego, że Agape miała trzy lata była naprawdę inteligentną dziewczynką, i rozumiała naprawdę wiele rzeczy.
Wsiadłam do samochodu, zapięłam pasy i odpaliłam samochu, po czym odjechałam spod firmy i ruszyłam w stronę przedszkola małej. Byłam pod nim o piętnastej piędziesiąt, wyszłam z niego, uprzednio odpinając pasy i ruszyłam w stronę przedszkola.
- Dzień dobry - powiedziałam, do przedszkolanki kiedy ją zauważyłam.
- Dzień dobry, zaraz zawołam Agape - powiedziała, i po chwili już jej nie było.
Po chwili zobaczyłam mała, która szła za rękę z przedszkolanką i kiedy mnie zauważyła rozpromieniła, puściła rękę przedszkolanki, po czym zaczęła biec w moją stronę. Wzięłam ją w swoje ramiona i przytuliłam. Pożegnałam się z przedszkolanką, weszliśmy z małą do szatni i zmieniłam jej buty z przedszkolnych na te na dwór, założyłam jej jeszcze kutkę i wyszliśmy z przedszkola, kierując się w stronę samochodu, wsadziłam małą na jej siedzenie zapinając jej fotelik, po czym sama wsiadłam do samochodu. Odpaliłam go włączając dziecięcą muzykę, ruszyliśmy w stronę domu.
*******
Piosenka
Harry Styles - Fine Line
Tłumaczenie
Wszystko będzie dobrze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top