22. fucking Jihoon

Para kochanków była przywiązana do siebie plecami, a nadgarstki mieli związane grubą liną, która nieprzyjemnie wrzynała się w skórę, powodując na rękach siniaki.

-Kookie wszystko w porządku? -zapytał Yoongi kiedy się tylko zbudził i zauważył w jakiej sytuacji się znaleźli

Młodszy zaczął powoli się obudzać, lecz nadal ledwo co kontaktował ze światem

-Hmm... -wystękał, a Yoongi odetchnął z ulgą, wiedząc, że jego skarbek żyje.

-Spokojnie wyjdziemy stąd -zaczął się lekko szarpać, żeby nic młodszemu nie zrobić. 

Po kilku nie udanych próbach poddał się. Nie widział, żadnego wyjścia z tej sytuacji. Byli w jakimś ciemnym pomieszczeniu, że nawet nie potrafił zobaczyć swoich nóg. 

-Przepraszam.... -wyszeptał starszy i oparł swoją głowę o ramię Jungkooka, który również to uczynił. Poczuł, że ma swoją bransoletkę, na której był tajemniczy przycisk. Szybko go nacisnął przypominając co to będzie oznaczać.

-Nie masz za co. To był najpiękniejszy dzień w moim życiu. Dziękuję -z jego oka popłynęła samotna łza. Ile by teraz dał, żeby przytulić się do swojego tatusia, a nawet nie mógł zobaczyć jego twarzy. Jedyne co udało mu się zrobić to lekko spleść ich ręce, dzięki temu poczuł jak starszy robi okrężne ruchy na jego dłoni.

-To nie może się tak skończyć. Wyjdziemy stąd. Obiecuję -kiedy Min Yoongi coś obiecuje, to zawsze obietnic dotrzymuję. Miał nadzieję, że uda im się uciec, bez żadnych większych przeszkód

Siedzieli tak może pół godziny, a może z godzinę. Nie wiedzieli ile czasu dokładnie minęło, ale wiedzieli, że ktoś się zbliża.

Kiedy ten ktoś zapalił światło na kilka sekund oślepli. Powoli przyzwyczaili swój wzrok do jasności, a następnie popatrzyli na dwójkę mężczyzn

Pierwszego Jungkook nie znał, a był to dość wysoki brunet, za to drugi był mu, aż za dobrze znany

-Sungwoon... -wysyczał przez zaciśnięte zęby Yoongi. Popatrzył na tego kolejnego, a jego oczy wyszczerzyły się jak dwie lśniące pięciozłotówki -Jihoon? Myślałem, że byliśmy przyjaciółmi... -wcześniej wspomniany zaśmiał się i teatralnie przetarł nie widzialną łzę

-Po tym co mi zrobiłeś? -skanował go od góry do dołu

-Przecież, to było jakieś dwa lata temu -przypomniał sobie Yoongi o co poszło

-Takich rzeczy się nie zapomina. Odbiłeś mi dziewczynę. Zdradziła mnie z tobą. A ja ją tak mocno kochałem -szarpnął go za włosy, przez co syknął lekko z bólu

-Jesteś głupi. Za twoimi plecami, puszczała się na prawo i lewo. Dawała dupy komu popadnie -za to co powiedział dostał od Jihoona z pięści w swoją szczękę

-Teraz to ja popatrzę jak cierpisz -wzrokiem powędrował do Jungkooka i podszedł do niego, wyciągając nóż ze spodni -Taka piękna buźka -nożem przejechał od czubka głowy, aż do brody, lecz nie powodując żadnych obrażeń

-Zostaw go. Nie rób mu nic. Zrób to mi, ale go został -powiedział w przypływie emocji

-Bardzo chętna propozycja, ale Sungwoon z chęcią zajmie się tym maluchem, a ja tobą. 

Zanim jednak odszedł od Jungkooka zrobił mu cięcie na jego lewym policzku. Zapewne zostanie po tym blizna, ale oprawca miał t głęboko w dupie

-Sugwoon proszę. Jest twój -wskazał ręką na najmłodszego i podszedł do Yoongiego plując mu prosto w twarz. Szybko i zwinnie Woon odwiązał młodszego i pomimo oporu wyniósł go na rękach na górę.

-Co z nim zrobicie? -zapytał przerażony zielonowłosy

-To co Sungwoon nie zdołał dokończyć w hotelu. Teraz ma nawet więcej czasu -jego śmiech był przerażający. Niczym taki w filmach, albo i jeszcze gorszy. Nie do porównania.

-No to zostaliśmy sami - ze spodni wyciągnął spluwę i zaczął ją kręcić na palcu i przyglądając mu się z zaciekawieniem

-Nie gadaj, że takiemu dzieciakowi jak ty, sprzedali pistolet -zaśmiał się pod nosem

-Jeszcze raz się odezwiesz, a dostaniesz pomiędzy oczy -ułożył broń na czole Agusta, a ten nawet nie drgnął

-Albo nie... będziesz cierpiał tak jak ja. Powoli i boleśnie. 

-Tak jak twoja siostra jak doprowadziłeś do jej śmierci? -spytał się retorycznie 

Ten szybko złapał go za gardło i zaczął ściskać, tak, że się zaczął powoli dusić

-Ty jebany kutasie! -wykrzyczał mu prosto w twarz, przez co z ust bruneta poleciało kilka kropelek śliny

-Ale oddech mógłbyś od czasu do czasu odświeżać -powiedział ostatkiem sił i uśmiechnął się na tyle ile potrafił

-Tego za wiele Agust -puścił go i wycelował w niego pistoletem

Czy się bał? Oczywiście, że tak, ale nie o siebie, a o biednego Jungkooka, którego wyniósł Sungwoon i nie wiadomo co teraz z nim robił. Wolał o tym nie myśleć. 

Nagle usłyszał strzał, a krew rozprysła się na wszystkie strony. Głośny krzyk rozniósł się po tym małym pomieszczeniu i odbiło się echem o ściany. Nie spodziewał się tego....


Hejkaaa

Jak po debiucie TXT?

Ja pokochałam piosenki i chłopaków. Dla mnie są idealni. Przez dwa dni nie potrafiłam przestać krzyczeć i śpiewać ich piosenki.

Osobiście pokochałam Beomgyuma i Taehyuna. Jeszcze nie wiem, którego bardziej lubię. Zobaczymy z czasem :D

Jeżeli ktoś ma jakiś pomysł na dalszy wydarzenia naszych bohaterów, to piszcie do mnie na priv, to będę oczywiście oznaczać pomysły osób. Jeżeli naprawdę chcecie dalszy rozwój. Jeżeli chodzi o zakończenie to było już mi znane zanim zaczęłam to pisać.

Życzę wam miłego wieczoru <3

Bay^^







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top