17. Jimin

-Jungkookie -zawołał Jimin z oddali machając do niego

Jungkook właśnie wyszedł samochodu z Yoongiego posyłając mu w powietrzu buziaka, a następnie kierując się do machającego przyjaciela

-Dziękuję -różowowłosy wskoczył na Kooka przytulając go do siebie

-Ale nie masz za co -zaśmiał się i poklepał go po plecach. Ten się od niego oderwał i popatrzył z załzawionymi oczami

-Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego miałam, a te pankejki, były najsmaczniejsze na świecie. Nawet nie wiesz jak dawno temu jadłem jakieś porządne śniadanie -zaśmiał się drapiąc po głowie

-Cieszę się, że smakowały -założył mu ramię na kark, a następnie zaczął iść do budynku, znanym jako szkoła

-A tak w ogóle -zatrzymał Jimin, Jungkooka. Stanęli kilka kroków dalej od klasy, żeby przypadkiem nikt nie zaczął się przysłuchiwać ich rozmowie

-Co jest mochi?

-Czy wczoraj zrobiłem coś, albo powiedziałem? -zapytał lekko z ciszonym głosem. Wszyscy w rodzinie Parków mieli słabe głowy do alkoholów, a szczególnie Jimin

-No... -zaczął, ale nie wiedział jak ubrać to w słowo. Kook spodziewał się, że niższy nie będzie pamiętać wczorajszych zdarzeń, ale nie myślał, że zapomni -Można tak powiedzieć, lecz nie martw się nikomu nie powiem i zemszczę się -ostatnie słowa powiedział jakby sam do siebie

-Słucham?

-A nic, nic. Chodź bo zaraz zaczynają się zajęcia -pociągnął go do klasy

Lecz dwójka przyjaciół nie miała bladego pojęcia, że ktoś ich cały czas obserwował i na myśl co może robić z Jungkookiem w łóżku, lub na blacie w kuchni, wywołało u niego sporą erekcję. Dlatego musiał sobie ulżyć w łazience, w myślach ciągle mając tego roześmianego królika, błagającego o orgazm.

______________________

-Może Ci się jakoś odwdzięczę co? -zapytał Jimin na jednej z przerwy na lunch.

Wszyscy ze szkoły kierowali się na stołówkę, żeby w spokoju zjeść drugie śniadanie

-Mówiłem Ci, że nie musisz -Jungkook wziął tace i nałożył kilka smakołyków na talerz

-Ale trochę mi głupio, jeszcze to ty zapłaciłeś za soju -Jimin poszedł w ślady Jungkooka i nakładał wszystkiego, ale po trochu. Następnie dali na wagę i zapłacili. Praktycznie to Jimin zapłacił, bo chociaż tyle mógł zrobić

-Miałem swoje pieniądze -prychnął Kook

-Też miałem swoje jak piliśmy alkohol. Chodź i nie marudź

Przyjaciele poszli do osobnego stolika, gdzie nie było nikogo innego. Usiedli i chcieli zacząć jeść, ale usłyszeli krzyk kogoś, a następnie odsuwające krzesło naprzeciw nim

-O cześć Suran -przywitał się Kook i posłał jej uroczy uśmiech

-Witam, witam a z tobą mam do pogadania -wskazała palcem na Jimina i posłała mu groźne spojrzenie

-Możesz teraz -machnął pałeczkami, a następnie zaczął jeść to co miał przed sobą

-Tak przy Kooku? -nie powie zabolało trochę, no ale rozumiał ją. Znali się zaledwie trzy dni, ale wiedział, że to będzie dobra przyjaźń

-Mów i tak się dowie -wzrószył ramionami. Suran przez chwilę wahała się, ale ostatecznie zgodziła się

-Dzwoniłam do Ciebie, ale nie odbierałeś, bałam się, że mogłeś znów sobie coś zrobić...

-Nie tnę się już -odpowiedział szybko Jimin

-Nie przerywaj... Dzwoniła do mnie wczoraj twoja mama i chciała się z tobą widzieć. Nie podałam jej twojego adresu, bo bałam się jak zareagujesz...

-Nie chce jej widzieć. Po tym co mi zrobiła? Po tym jak wywaliła mnie z domu i wyżekając się mnie. Zapomni. Jedyne co może to pocałować się w dupę - odłożył pałeczki, jakby tracąc cały wcześniejszy apetyt

-Ale to twoja mama...

-I CO Z TEGO! -wstał i pięściami trzasnął o stół. Wszystkie pary oczu zwróciły się w trójkę przyjaciół

-Nie unoś się tak - Suran próbowała go jakoś uspokoić, ale na marne

-Niech ta stara baba wypierdala z mojego życia i mi się na oczy nie pokazuje -z jego oczu popłynęło kilka łez, które starł rękawem od mundurka

Nic więcej nie mówiąc wyszedł ze stołówki, zabierając ze sobą wszystkie rzeczy

-Jimin -Kook wstał i chciał pójść w ślady przyjaciela, ale Suran złapała go za nadgarstek, kręcąc głową na boki

-Daj spokój, on potrzebuje chwili spokoju -usiadł z powrotem na swoje miejsce

-Mogę się dowiedzieć o co chodzi? -zapytał po chwili wahania się

-Nie mogę mówić nic wbrew Jiminowi, ale powiem ci tyle, że on miał trudne dzieciństwo. Zmagał się z wielkimi przeszkodami w życiu. Jestem jego przyjaciółką od piaskownicy, i miał we mnie tylko wsparcie. Mam nadzieję, że znajdzie je też u Ciebie. Powinniśmy się cieszyć, że on nadal jest z nami i przede wszystkim... żyje

Kiedy usłyszał ostatnie zdanie, jego serce na moment zamarło. Znał go krótko, ale pokochał jak brata i chciał się z nim przyjaźnić ze względu na wszystko. Nigdy nie przypuszczałby, że ta mała kluska mochi jest zdolna do samookaleczenia się, a tym bardziej o samobójstwie

-Idę go poszukać -wstał i nie zważając na protesty zielonowłosej poszedł w ślady Jimina, mijając się z Yoongim i jego przyjaciółmi, którzy również, przyglądali się temu zajściu

________________

-Minie nie płacz już, będzie dobrze -Jungkook siedział z nim już całą lekcję uspokajając i mówiąc, że wszystko się ułoży

-Po dwóch latach jej się odwidziało i nagle chce mnie znać? To właśnie ona mnie z domu wyrzuciła, to ona wyzwała mnie od pieprzonych pedałów i to ona się mnie wyrzekła. Jungkook już nie wiem, co o tym myśleć. Jedyne co to brat się ode mnie nie odwrócił. On dał mi pieniądze na mieszkanie i to on mi przelewa co miesiąc takie "kieszonkowe' -zrobił cudzysłów palcami

-Ale jest i tak twoją mamą. Może zrozumiała swój błąd -pogłaskał go po plecach dodając mu tym otuchy

-Ta stara baba? W życiu. I tak ciągle się na mnie wyżywała i wykorzystywała -kolejne łzy spływały po jego policzkach, a twarz była już dość czerwona, by móc porównać go do buraka

-Każdemu należy się drug szansa. Dopiero z czasem jesteśmy w stanie zauważyć co tak naprawdę straciliśmy i co było dla nas ważne

-Dziękuję Kookie. Wiesz co? Chciałbym być teraz sam. Pójdę do domu i się z tym prześpię -wstał i chciał już odejść, ale głos Kooka go zatrzymał

-Czekaj... Tu masz mój numer telefonu. W razie czego dzwoń i pamiętaj, że mi jak i Suran zależy na tobie. Nie rób nic głupiego -wręczył mu skrawek papieru, a następnie przytulił na pożegnanie

-No no, a mnie przytulisz? -powiedział ktoś dość poważnie i nie znajomy głos dla niego. Jungkook się obrócił, a przed oczami zauważył Sungwoona

-Nie znam Cię dziwaku -chciał odejść, ale on obrócił go tak, żeby mieć młodszego przed swoją twarzą

-Ale możemy się poznać -oblizał usta, a Kook zaczął się szarpać, żeby się uwolnić z tego uścisku -Jestem Sungwoon -puścił go, żeby wystawić rękę na przywitanie

-Taa już to wiem -Kook wcale nie miał ochoty na poznawanie tego debila

Nagle Jungkook wpadł na genialny pomysł i popatrzył na niego wzrokiem pełnym pożądania. Odpiął pierwszy guzik swojej koszuli i oblizał swoje spierzchnięte usta, a Sungwoonie zrobiło się ciasno w spodenkach. Jeszcze nikt tak bardzo jak ten dzieciak nie pociągał go, tak mocno, żeby w kilka sekund się podniecić.

-To może rundka w hotelu? -zapytał, a sny Sungwoona w końcu ujrzą światło dziennie



Z okazji walentynek❤

Zapraszam też na nową książkę, którą znajdziecie na moim profilu

Komentarze + gwiazdki = większa motywacja

Dziękuję💕

Bay^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top