17.10.2017

Siedziałem właśnie za filarem, a jeszcze dokładniej we wgłębieniu między ścianami. Stąd był dobry widok na cały korytarz, ale żeby mnie spostrzec trzeba było wiedzieć.

Nikt nigdy nie zwracał uwagi na to miejsce. A nawet jak zwracał to wiedział, że będę tam ja.

Muzyka miło grała w moich uszach, po dzwonku zastąpiona upragnioną ciszą. Żadnej żywej duszy na korytarzu przez następne półtorej godziny.

Oczywiście, że zdarzały się wyjątki, ale mało ludzi korzystało z tego przejścia. Wszyscy woleli skróty.

I dokładnie dzisiaj, we wtorek, zobaczyłem ją po raz pierwszy płaczącą.

Wiecznie roześmiana dziewczyna, która potrafiła sprawić, że sam się uśmiechałem, szła przez korytarz szlochając.

Podniosłem się odrobinę chcąc do niej podejść i pocieszyć ale szybko się zreflektowałem.

Jestem dla niej zupełnie obcą osobą.

Usiadłem z powrotem na swoim miejscu widząc jak rozgląda się niepewnie po korytarzu. Zapewnie usłyszała hałas, który narobiłem przypadkiem.

Szuranie buta o posadzkę w tym cichym korytarzu był naprawdę głośny.

Widząc jej zapłakane oczy i czerwoną twarz pragnąłem zamknąć ją w swoich ramionach i ochronić przed całym światem.

Co sprawiło, że jej uśmiech zniknął z twarzy? A może był tak samo udawany jak mój?

Spoglądając po raz ostatni na jej plecy gdy wchodziła do łazienki westchnąłem cichutko.

Zdecydowałem, że zacznę pisać jej liściki do szafki.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #bts#namjoon