Rozdział 5: Jungkook
No hej! W końcu udało mi się napisać rozdział. Mam nadzieję, że poprawa tego opowiadania wam się podoba, bo ja jestem nią zachwycona.
Tak samo jestem zachwycona nowym typem okładek. Podobają mi się takie odwrócone bokiem. Mam więcej miejsca do spożytkowania. Tak jak przy okładce do Dead Inside poszło mi łatwo, tak do I'm Not Gay miałam malutkie problemy, ale tej miłej natury. fumitesih narzekała na zdjęcie, na kolor tła, pochylenie czcionki, ale bardzo jej dziękuję, bo przynajmniej okładka wygląda ładnie z wymienionym zdjęciem i o mnie wyrazistych barwach.
Enjoy Misie!
~•~•~•~•~•~•~•~
- Dwa kosze w ciągu dwóch tygodni - pochwaliłem się z pełną buzią. Jedzenie z McDonalda zawsze miało to do siebie, że musiałem cały czas je jeść. Idealna konsystencja i smak sosów sprawiał, że mógłbym upychać kanapki bez końca, z przerwami na wypad do toalety. - Powiedzmy, że nie jest to najlepszy wynik, ale jak na początek roku, to nie ma tak źle.
- Gdybyś był w drużynie koszykarskiej, dwa kosze w ciągu dwóch tygodni gwarantowałyby ci bycie tym, który grzeje ławę dla pierwszego składu - wytknął mi Yoongi. - Poza tym ile razy mam ci powtarzać, że masz nie mówić z pełną buzią, bo się zakrztusisz?
- Możesz bez końca - wetknął się Namjoon, nim zdążyłem odpowiedzieć. - Jungkooka się nie upomina, tylko tresuje za pomocą przekąsek.
- Wcale nie - oburzyłem się.
- No tak. Żeby nie szczekał jak jakiś dzikus, trzeba zarzucić mu przekąską. - Yoongi go poparł, po czym przybili sobie piątki, widząc moją winę. Mimo to w jednej chwili zmienił temat, przybierając wyraz twarzy inteligenta z wyższej półki. - Ostatnio zauważyłem, doktorze Kim, że pacjent Jeon Jungkook ma problemy ze wzrokiem. - Zaczął scenkę.
- Jakież to są objawy, doktorze Min? - zaciekawił się Namjoon.
- Wzrok ciągle ucieka mu na lewo w stronę pacjenta doktor Seo Kimi.
- Yhym, doktor Seo nie będzie zadowolona. Ze złości odpadnie jej tynk z twarzy. - Zaśmiał się głośno, na co sam się uśmiechnąłem mimo irytacji spowodowanej głupim zachowaniem przyjaciół. - Uważam, że gejoza postępuje po zastosowaniu metamorfozy, którą zaoferowała dla Jimina doktor Seo.
- Jesteście chorzy - mruknąłem. Ukrywanie uśmiechu było naprawdę trudne. Usta same wykrzywiały się w podkówkę. - I jaka znowu gejoza?
- Przez ostatnie dwa tygodnie patrzysz na niego prawie że nieustannie - wyjaśnił Yoongi. - Czekasz na coś?
- Nie mówiłem wam? - zapytałem, układając na chwilę cheeseburgera na tacy. Otarłem usta serwetką i oparłem łokcie na krawędzi stołu. W odpowiedzi otrzymałem przeczące kręcenie głową od obu chłopaków. - Obiecał mi zemstę. Wymyśliłem na poczekaniu, że w sumie mógłby mnie poderwać, a później rzucić, więc powiedziałem, że dam mu kosza, a on że - nakreśliłem palcami obu rąk cudzysłów, chcąc zacytować słowa Jimina - nie bądź taki pewien. Dlatego obserwuję i czekam na jego ruch.
- Jasny szlag! A co zrobisz, jak zacznie działać? - zaciekawił się Namjoon. Widzę w jego oczach, że przerobi tę sytuację na swoje gejowskie przypowieści.
- Jak wiadomo, nie jestem gejem - podkreśliłem na wszelki wypadek - ale zrobię wyjątek dla niego, bo zapewne będzie chciał mnie rzucić, kiedy w jego mniemaniu coś do niego poczuję. Chętnie pogram sobie w tę jego gierkę. Może być ciekawie, nie sądzicie?
- Niby tak, ale kurde nie do końca - zaczął Yoongi. - Cała nasza trójka zna twoją przeszłość. Każdy z tej trójki, wyłączając ciebie, wie, że i tak wpadniesz, jak śliwka w kompot.
Wypchnąłem językiem policzek, po czym przejechałem nim po górnych zębach, by zakończyć to cmoknięciem. Nie lubiłem, kiedy o tym choć wspominali. Co było, minęło.
- Nie wpadnę - powiedziałem spokojnie. Wyraźnie zbyt spokojnie, bo Yoongi wypuścił z siebie powietrze i nieco się przygarbił.
- Jesteś głupi. - Min wywrócił oczyma.
- Napiłbym się kompotu śliwkowego. Może gosposia go dla mnie zrobi. - Uciąłem poprzedni temat i wyciągnąłem z kieszeni komórkę, żeby wybrać trochę tłustymi rękami numer do kobiety odpowiedzialnej za przygotowywanie posiłków.
•••
Po przyjściu do szkoły, nawet nie czekałem na moich przyjaciół. Poszedłem przebrać buty z nadzieją, że rozluźnię się po otrzymaniu jakiegoś liściku. Byłem strasznie spięty. Wczoraj zrobiłem sobie swój standardowy maraton, w trakcie którego kilka razy złapała mnie kolka. Mówi się trudno, jednak to było denerwujące, bo wcześniej jakoś jadłem tyle co zwykle i mogłem biec prawie nieprzerwanie. Musiałem zrobić sobie przerwę na plaży. Wciągnąłem kaptur na głowę i położyłem się na zimnym piasku. Jak na złość musiałem usłyszeć śmiechy jakiejś parki. Mimowolnie spojrzałem tam, czego po dziś dzień żałuję. Wyglądali na naprawdę szczęśliwych, kiedy walczyli ze sobą o to, kto pierwszy wyląduje w tej samej pozycji, co ja. Niby zwykła zabawa, nieco irytująca, ale poczułem jakieś takie dziwnie dławiące uczucie w gardle. Oczywiście odwróciłem głowę, kiedy chłopak wygrał, a później pocałował leżącą dziewczynę.
Ze smętną miną, odrobinę niedospany, poszedłem w stronę klasy. O tej godzinie nie było jeszcze takich tłumów, jak zwykle, dlatego mogłem w spokoju grzebać w plecaku, który powiesiłem sobie na brzuchu, aby móc zrobić rewizję swoich zapasów. Do wyboru miałem orzeszki ziemne w miodzie, piankowe żelki, jakieś inne Haribo, ciastka z kawałkami czekolady i chipsy. Dylemat był wielki, ale w końcu zdecydowałem się na to ostatnie.
Nie musiałem długo czekać na tych dwóch, którzy jakimś cudem stali się moimi jedynymi przyjaciółmi. Nie miałem ochoty na rozmowy, dlatego stałem oparty ramieniem o ścianę, wyczekując dzwonka w ciszy, ponieważ ten konkretny nauczyciel nie pozwalał siedzieć nam w klasie przed lekcjami.
- Coś ty taki smętny? - zapytał w końcu Namjoon. Wzruszyłem ramionami. - Liścik był? - Pokręciłem głową. - Depresja, rozumiem.
- Nie depresja - odezwałem się w końcu. - Nie mam ochoty na rozmowę z kimkolwiek, okej?
- Dobra, dobra. - Machnął ręką. - Chciałem ci tylko powiedzieć, że to chyba ten dzień.
- Ten? - zapytałem, rzuciwszy mu leniwe spojrzenie. Na moment przestałem jeść chipsy o smaku salsy.
- Jimin chyba wdroży plan, o którym mówiłeś. Podsłuchałem, jak rozmawiał z Kimi.
- Wścibskie dziecię - mruknął Yoongi, który jak dotąd był wpatrzony w ekran swojej komórki.
- Zamknij się, Min - zwrócił się przemiłym tonem do niższego kolegi. Dziecinada. - Ciekawe co by zrobił, gdyby wykonując plan, sam wpadł w swoje sidła.
- Jesteś głupi. - Wywróciłem oczami.
- Nie jest - wtrącił Min. - Mogłoby być ciekawie, gdyby sam się zakochał. Jak tak patrzę na twoją twarz, to widzę sam urok i wdzięk.
- A może ty sam jesteś gejem, co? - zarzuciłem mu.
- A nie wiem - skontrował z uśmiechem. - W porównaniu z tobą, wisi mi to, kogo będę kochał. Miłość to miłość i tyle.
- Wszędzie homofobia, a ten ma to gdzieś. - Prychnąłem zniesmaczony, po czym z zadowoleniem zauważyłem, że nauczyciel otworzył od środka drzwi. Od razu odepchnąłem się od ściany i wszedłem do klasy.
Sam nie wiedziałem dlaczego nie miałem humoru. Znaczy wiedziałem, ale jak dla mnie był to zbyt głupi powód, żeby się tak zachowywać. Usiadłem w swojej trzeciej ławce, jak zwykle sam, gdyż Yoongi bardziej wolał siedzieć z Namjoonem, niż ze mną. Dzięki temu ciągle obrywałem od nauczycieli, gdy rozmawiałem z chłopakami, odwrócony do niego plecami. Mimo wszystko lubiłem to konkretne miejsce. Miałem widok na praktycznie każdą osobę. Mogłem zobaczyć dosłownie wszystko, choć tak naprawdę nie miałem jak spożytkować zebranych informacji, dlatego po prostu chowałem wszystko na dnie świadomości. W przypadku ostatnich dwóch tygodni, miałem idealny widok na Jimina.
Skoro mowa o nim, o dziwo stanął przy mojej ławce ze splecionymi przed sobą rękami.
- Mogę się dosiąść? - zapytał cicho, jednak na tyle głośno, bym mógł usłyszeć.
- Jasne, siadaj - odezwał się Yoongi, wychyliwszy się zza bruneta. - Jungkook się nie pogniewa. - Po tych słowach uśmiechnął się do mnie i dodał bezgłośnie. - Gejoza postępuje.
Namjoon, żeby to wszystko podsycić, zrobił kółeczko z palca wskazującego i kciuka. Czyli Jimin zaczął ten swój plan? Zobaczymy, jak to będzie przebiegało. Odsunąłem krzesło obok siebie i zaprosiłem go gestem dłoni. Gdy tylko usiadł obok mnie, rzuciłem na stolik swój piórnik z bohaterami Avangers, zeszyt i podręcznik z matematyki. Ani mi się śniło siedzieć cicho chociaż przez sekundę, ale najpierw musiałem otworzyć swoje chipsy.
- Mówiłem ci o diecie, Jungkook - mruknął Yoongi.
- Jakiś problem? - Odwróciłem się do chłopaka, by zlustrować go złowrogo. Niech on już mnie nie denerwuje.
- Myślę, że Jungkook nie potrzebuje żadnej diety - stwierdził niespodziewanie Jimin, szukając czegoś palcem na nosie. Pewnie okularów. - Nie wygląda źle.
Przyznam, że zasługuje na punkt, bo zamknął tym wiecznie czepiającego się Yoongiego, a przy okazji jego słowa przyjemnie łechtały moje ego. Nagle zdałem sobie sprawę, że uśmiechnąłem się pierwszy raz w ciągu tego dnia, dlatego powróciłem spojrzeniem do paczki chipsów, aby to jakoś ukryć.
- Dziękuję - powiedziałem cicho z pełną buzią. Tylko gdy jadłem, wcale się nie stresowałem. Dodatkowy smak salsy przyjemnie drażnił moje podniebienie, więc nawet nie było mowy o jakimś drżeniu rąk, czy czymś w tym stylu.
Lekcja zaczęła się na dobre. Trzeba było ciągnąć dalej rozpoczęty temat, który był nudny, jak flaki z olejem. Rachunek prawdopodobieństwa nie był mi do niczego potrzeby, a żeby policzyć prawdopodobieństwo wygranej w loterii, musiałbym pójść na rozszerzenie, co kompletnie nie wchodziło w grę. Nie to, że nie dałbym rady, ale na litość boską, mam dużo innych zajęć do ogarnięcia, niż siedzenie na dodatkowej matematyce z gromadą kujonów.
Z racji, że nauczyciel był naprawdę surowy i nie tolerował rozmów, a każde niepotrzebnie wypowiedziane zdanie, działało na moją niekorzyść przy klasyfikacji, wyrwałem kartkę ze środka zeszytu, aby nakreślić parę słów i podsunąć ją Parkowi.
Jak tam z twoją zemstą? ~ JK
Z satysfakcją patrzyłem, jak zdziwiony rzucił mi krótkie spojrzenie. Po chwili oddał mi kartkę.
Niby jaką? ~ JM
Tą obiecaną. Czekam na nią dwa tygodnie. Doznam jej w końcu, czy sobie odpuściłeś i próbujesz zaprzyjaźnić się z wrogiem twojej dziewczyny?
Zapomnij o tym. Kimi zasłużyła sobie na takie traktowanie. Mówiłem jej, że to głupi pomysł, a ona i tak swoje. Poza tym nie jest moją dziewczyną. ~ JM
Wydąłem usta i cmoknąłem. Nim sięgnąłem po długopis, zdjąłem językiem z palców tłustą przyprawę po chipsach.
Mądre spostrzeżenie. Poza tym skoro nie jest, to dlaczego mnie uderzyłeś? ~ JK
Należało ci się. ~ JM
- Rozumiem, że poprosiłeś mnie, Jimin, o zmianę miejsca, żeby pomóc Jungkookowi - moją uwagę przykuł nauczyciel, który o dziwo mierzył nas obu wzrokiem - bo jest słaby z matematyki, ale to nie jest powód, żeby wymieniać się karteczkami. To nie podstawówka.
- To się już nie powtórzy, proszę pana. - Jimin pochylił głowę przepraszająco, a gdy zauważył, że ja nawet nie drgnąłem, położył dłoń na mojej potylicy i zmusił mnie do tego samego gestu.
- Ta, przepraszam. - Uległem mu. Zapowiada się ciekawie, skoro posunął się do takiej poufałości.
Poczekałem chwilę, aż nauczyciel odwróci się do tablicy, żeby napisać kolejną wiadomość do Jimina. Skoro miałem grać w jego grę, to na moich zasadach.
Skoro Kimi należało się takie traktowanie, a nie jest twoją dziewczyną, tylko przyjaciółką, dlaczego siedzisz tutaj, a nie z nią? ~ JK
Podsunąłem mu kartkę i czekałem cierpliwie na odpowiedź.
Bo mi się podobasz. Coś w tym złego? ~ JM
Po odczekaniu dłuższej chwili, która pozwoliła mi na ochłonięcie, ponownie spojrzałem na kartkę. Doznałem swego rodzaju dreszczy. Zapewne satysfakcji, ponieważ nie widziałem jak inaczej mógłbym to określić. Czyli faktycznie zamierzał postępować tak, jak myślałem. Lekko drżącą dłonią nakreśliłem kolejne słowa.
A jak dostaniesz kosza? ~ JK
Uśmiechnąłem się słodko, podsuwając mu kartkę. Zaraz musiałem sięgnąć po chipsa, żeby jakoś się uspokoić. Adrenalinka. Jak ja ją lubiłem.
Nie dostanę. ~ JM
Och, jaki pewny siebie. Zobaczymy jak sobie poradzi.
Dla jasności nie jestem gejem. ~ JK
Tylko biseksualistą? Nie przeszkadza mi to. ~ JM
Parszywiec na pewno zgadał się z parą przygłupów, którzy siedzieli za mną i chichotali w najlepsze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top