Rozdział 4: Jimin

Witajcie! Trzeba było w końcu tu wpaść. Miałam poprawić literówki, ale poprawiłam tylko tyle, co mi podkreśliło na czerwono. W sumie nie wiem, czy tylko, czy aż xD Trudno. Życzę miłej zabawy z tym starym, bo dwuletnim, opowiadaniem.

Enjoy Karaluszki!

~•~•~•~•~•~•~•~

Ja... Nie wiem co we mnie wstąpiło. Miałem się nie wtrącać. Chciałem dać jej nauczkę, rzucając głupie uwagi, ale kiedy zobaczyłem triumfalne spojrzenie Jungkooka jakoś tak... Nogi same mnie poniosły, a ręka sama wystrzeliła i słowa same popłynęły. Kiedy popatrzył na mnie taki zdezorientowany sposób, nagle straciłem swoją pewność siebie, która wzięła się znikąd.

Chwyciłem Kimi za przedramię i wyciągnąłem ja zapłakaną z cukierni. Oby zabrała swój plecak w locie, bo nie chcę tam wracać.

- Mówiłem ci już, że jesteś głupia? - powiedziałem w końcu. Zatrzymaliśmy się w jakimś zaułku, żeby mogła się uspokoić. - Ten nieczuły gnój zawsze doprowadza dziewczyny do płaczu.

- Przepraszam - wydusiła przez płacz. - On tak naprawdę nie powiedział nic złego - jęknęła. - Po prostu zdałam sobie sprawę, że uczucia, które żywiłam do niego przez tak długi czas zostały zniwelowane głupim uśmieszkiem, Jimin... On mnie nie chciał, bo jest gejem. Na pewno nim jest! 

Jej krzyk odbił się echem od ścian budynków. W tej chwili wypływała z niej złość. Widziałem to w jej spojrzeniu. Była rozbita, a ja nie miałem pojęcia jak jej pomóc.

- Powiedziałem mu, że jakoś się zemszczę, wiesz? - mówiłem, odsuwając od siebie myśli, że Jeon jest podejrzewany o homoseksualizm. To nie mieściło się w mojej głowie, a raczej nie mogłem tego w żaden sposób zaakceptować.

- I co zrobisz? Odbijesz mu dziewczynę? - zakpiła. Widocznie wrócił jej humor, skoro była w stanie mówić tak ironicznie.

- Jeszcze nie wiem jak - przyznałem, po czym zmieniłem temat. - Masz swój plecak?

- Nie - odpowiedziała krótko, a mnie zalał zimny pot. Będę musiał tam wrócić. 

- Zaczekaj tu, wrócę po niego.

Nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, wybiegłem z zaułku i skierowałem się do cukierni. Marzyłem o tym, by Jungkook zmył się z lokalu, ale jak na złość... Kiedy dotarłem na miejsce zobaczyłem go. Siedział dokładnie w tym samym miejscu, gdzie widziałem go po raz ostatni. Wtedy zacząłem drżeć. To była mimowolna reakcja. Nawet jeśli zmieniłem się wizualnie, wciąż byłem tą samą osobą z zadatkami na udawanie kogoś innego, jednak nadal nie potrafiłem się przełamać jeśli chodziło o rozmowy z obcymi, a raczej osobami spoza mojego niewielkiego kręgu znajomych, który ograniczał się do Kimi.

Kilka sekund zajęło podjęcie decyzji. Stchórzyć i wrócić do przyjaciółki z pustymi rękami, czy narazić się na nieprzychylne spojrzenie Jungkooka? Kiedy postawiłem pierwszy krok w tył, na myśl przyszła mi zawiedziona Kimi, dlatego zebrałem się w sobie i wszedłem do cukierni. Puls drastycznie mi skoczył.

Czy tak powinien zachowywać się normalny nastolatek? Może powinienem zgłosić się do jakiegoś psychologa, by w jakiś sposób powstrzymać panującą we mnie fobię?

Wolnym krokiem szedłem w stronę Jungkooka, który wyraźnie zadowolony opychał się ciastem śmietankowym.

- Za dużo kalorii - mruknąłem, kiedy w mojej myśli zapaliła się lampka, sygnalizująca chęć zjedzenia bomby kalorycznej, jaką było ciasto.

Wciąż obawiałem się reakcji Jungkooka. Popatrzył na mnie krytycznie? A może będzie chciał oddać mi za to, że go uderzyłem. Mój umysł szalał, a ja nie potrafiłem zahamować swoich myśli dotyczących tego, jak Jungkook się zachowa.

W końcu wziąłem się w garść i stanąłem przy stoliku Jungkooka.

- Znowu chcesz mnie bić? - zapytał Jeon, całkowicie mnie zaskakując. Nie spodziewałem się tej wystraszonej miny.

- Nie - bąknąłem. - Przyszedłem po plecak Kimi. 

- Właśnie zastanawiałem się co z nim zrobić - westchnął.

- Już nie musisz marnować czasu na zastanawianie się. Zabieram go.

Mówiąc to, schyliłem się pod stolik, żeby zabrać stamtąd plecak. Przez moja paranoję miałem wrażenie, że zaraz padnie cios ze strony Jungkooka. Jednak nic takiego mnie nie spotkało. Po prostu podniosłem się z torbą w ręce z zamiarem szybkiego opuszczenia lokalu, lecz nie było mi to pisane.

Jungkook chwycił mnie za rękę i pociągnął do siebie, doprowadzając mnie do zawału.

- Jak się zemścisz, hm?

Spanikowany nie wiedziałem co powiedzieć.

Omiótłszy cukiernię spojrzeniem nie znalazłem niczego co mogło mi pomóc, dlatego pozwoliłem wypłynąć na powierzchnię jednej myśli, która nagle pojawiła się w mojej głowie.

- Słyszałem, że jesteś gejem - powiedziałem cicho.

Chłopak nagle oniemiał z zaskoczenia. Wypuścił moją rękę z uścisku, a ja po prostu zmyłem się jak najszybciej.

Nie wiem dlaczego, ale ucieszył mnie ten przebieg zdarzeń. Szczególnie zapadnie mi w pamięć jego zaskoczenie jasno wypisane na twarzy.

Dopiero gry opuściłem lokal, zdałem sobie sprawę z tego, co tak naprawdę powiedziałem. Czy to oznacza, że będę musiał zemścić się, narażając moją seksualność?


***

Sprawa związana z Jungkookiem nie dała mi spokoju. Nawet podczas wieczornej wizyty na siłowni. Próbowałem jakoś zająć myśli za pomocą tabletu, na którym oglądałem dramę, ale nie potrafiłem się na niej skupić, więc kiedy zszedłem z bieżni i wyłączyłem urządzenie i schowałem je do torby, żeby zaraz przejść się na drążek.

Sądziłem, że zmęczenie pozwoli mi się nie przejmować swoim niekontrolowanym paplaniem. Chyba muszę odkręcić to, co powiedziałem, a przynajmniej takie mam wrażenie.

***

Po powrocie do domu rzuciłem torbę na łóżko, a sam usiadłem przy biurku. Nauka była czymś, co musiałem mieć na uwadze, żeby nie stać się napakowanym półgłówkiem, dlatego też otworzyłem biurko, skąd wyciągnąłem podręcznik do języka koreańskiego, by przygotować się do nadchodzącej kartkówki.

Było tak, jak myślałem. Tylko skupienie na nauce przyniosło mi upragniony spokój, jednak następnego ranka, gdy postawiłem stopę w szkole, poczułem, że mój żołądek nie nadąża za moim zdenerwowaniem. Zacząłem się stresować lekcjami, które miałem spędzić w jednej klasie z Jungkookiem. 

- Jimin! - zawołała Kimi z odległego końca korytarza. - No chodź! Na co czekasz?!

Jej mimika twarzy nie zdradziła wielkiego smutku. Czy aby na pewno wczoraj była zakochana w Jungkooku? Może było tak, jak myślałem? Złudne zauroczenie zmusiło ją do wyznania póki jej uczucia gotowały się w żyłach.

Kiedy tylko przebrałem buty, ruszyłem w stronę Kimi i rozejrzałem się po korytarzu. Chłopaki z mojej klasy przyglądali się dziewczyną, zaś one plotkowały o nich. To nie mieściło się w mojej głowie, jednak zachowanie gwiazd szkoły przyniosło mi coś na myśl.

Może nie muszę narażać swojej seksualności, bo opcja puszczenia plotki była o wiele bezpieczniejsza.

Nagle cały stres mnie opuścił. Dlaczego nie pomyślałem o tym wcześniej? Tego wyjścia nie poprzedzał żaden labirynt pełen pułapek. Pusta droga prowadząca do łatwego rozwiązania. To zdawało się o wiele łatwiejsze, niż błądzenie w niepewności.

- Po co zdzierałaś gardło? - zapytałem.

Nie wiem dlaczego, ale moja ręka zawędrowała do nosa, żeby poprawić okulary, chociaż ich tam nie było. Stare nawyki bolą.

- Bo wpadłam na niesamowity sposób, wiesz - ucieszyła się.

- Doprawdy? - udałem zdziwienie.

Nie potrafiłem tego pojąć, że w tej chwili Kimi wydała mi się o wiele atrakcyjniejsza, niż sądziłem, że jest atrakcyjniejsza. Pomimo jej codziennego, niezmiennego wyglądu, na który składały się krótkie blond włosy i oczy mocno zaznaczone tuszem do rzęs oraz czarną kredką, a to wszystko podkreślał uroczy uśmiech pełnych ust, to właśnie w tej chwili poczułem do niej coś, czego nigdy więcej nie odczuwałem.

- Tak! - wykrzyknęła, rozwiewając porządnie moje myśli. - Powiedziałeś Jungkookowie, że się zemścisz, tak?

Kiedy skinąłem na potwierdzenie głową, rozejrzałem się wokół siebie, by upewnić się, że nikt nas nie obserwuje. Ona zresztą zrobiła to samo.

- I oboje wiem o tym, co usłyszałam od Hoseoka i Yoongiego, tak?

Ponownie skinąłem głową, lecz tym razem mniej pewnie, niż wcześniej.

- Więc sprawisz, że cię pokocha - kontynuowała - a potem złamiesz mu serce tak, jak on ma to w zwyczaju.

Jej słowa sprawiły, że poczerwieniałem na twarzy. Dopiero co udało mi się pozbyć myśli, które jak magnes lgnęły do tego pomysłu, a ona tak po prostu...

- Czy ja wyglądam na geja? - zapytałem, siląc się na spokojny ton.

- Nie, ale o to właśnie chodzi. Złamiesz mu serce, jako prawdziwy heteroseksualista i naplujesz mu w twarz.

- Hej, hej! Bez przesady - uspokoiłem jej zapał, a przynajmniej próbowałem. - To tak nie działa. Nie zbliżę się do niego nawet na centymetr.

- Jimin, no proszę... Wczoraj musiałam przepłakać cały wieczór, żeby wpaść na ten świetny pomysł. Zrealizuj go dla mnie - poprosiła, robiąc przy tym nadzwyczaj uroczą minę.

- Kimi - westchnąłem, ruszając z miejsca. Oczywiście, dziewczyna pognała za mną w stronę klasy. - Wiesz jakie to jest poświęcenie? Co jeśli Jungkook nie jest gejem i rozpowie wszystkim, że go podrywam?

- Nie zrobi tego.

- Oczywiście, że tak - powiedziałem na przekór jej przekonaniu. - Zapowiada się niezłe widowisko. Pierwsza klasa. Jeśli zgodzę się na zrealizowanie twojego planu nigdy nie będę popularny tak, jak tego chcę. Pragnę być kimś w tej szkole, ale nie chcę skończyć jako gej.

- Jeśli zaczniesz kręcić się wokół Jungkooka, będziesz rozchwytywany tak, jak on. Wejdziesz w światło jego zajebistości i oboje będziecie na fali, ale nie każdy musi wiedzieć, że go podrywasz. Po prostu rób to dyskretnie. Tak, jak robią to bohaterowie dram.

Te na pozór brzmiące banalnie słowa wywołały burzę wewnątrz mnie. Nowe JA kłóciło się z tym starym.  Co do jednego Kimi miała zupełną rację. Jeśli zacznę kolegować się z Jungkookiem, mogę zyskać. Jedyna możliwa strata dotyczy Kimi. Będąc w towarzystwie Jungkooka, nie będę mógł trwać przy niej. Jeżeli przystanę na jej plan, będę miał problem, bo nie wiem, jak poderwać dziewczynę, a co dopiero chłopaka o bliżej niezidentyfikowanej orientacji takiego, jak Jungkook.

To mnie przerośnie, jeśli czegoś z tym nie zrobi.

Zgodzić się, czy nie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top