Rozdział 23: Jungkook
Bliskość Jimina sprawiała, że czułem dreszcze. Stykaliśmy się nosami, jednak żaden z nas nie wykonał żadnego ruchu. Wypowiedziane przez nas słowa zniknęły gdzieś w oddali, gdy jego usta dotknęły moich. Cholera, nie spodziewałem się, że złamię go tak szybko.
Westchnąłem cicho między pocałunkami i położyłem dłoń na policzku Jimina. Czułem się jak w niebie. W końcu dostałem to, o co walczyłem. Mimowolnie uśmiechnąłem się do siebie.
Kiedy odsunęliśmy się do siebie, nasze szybkie oddechy mieszały się ze sobą.
- Kocham cię, Jimin - wyznałem szczerze pod wpływem chwili.
Patrzył na mnie jakby zaskoczony, po czym spuścił wzrok.
- Ty tak naprawdę? - zapytał cicho.
W odpowiedzi skinąłem głową.
- Ale zapamiętaj jedną rzecz - powiedziałem, gdy Jimin nic nie odpowiedział. Nie chciałem, by między nami panowała cisza.
- Hm? - uniósł głowę zainteresowany.
- Nie jestem gejem tylko biseksualistą.
No i zapadła cisza. Przyglądałem się zamyślonemu Jiminowi jedząc ciastka. Nie wiedziałem co powiedzieć. Gdybym zapytał o jego uczucia, nie otrzymałbym satysfakcjonującej odpowiedzi. Mogę być tego pewien.
Nagle z oddali usłyszałem czyjś głos nawołujący mnie i Jimina po imieniu.
- Słyszałeś to? - zapytał nagle ożywiony Jimin.
Kiedy przysłuchałem się bardziej, usłyszałem warkot silnika jakiegoś niewielkiego pojazdu.
- Słyszałem - skinąłem głową. Ciekawe kto nas szuka.
- Tutaj! - zacząłem krzyczeć, a Jimin mi zawtórował.
- Nareszcie - usłyszałem tylko ze szczytu wzniesienia, po którym szliśmy wytyczonym szlakiem.
Wkrótce zobaczyliśmy kuzyna Hoseoka w wózku golfowym.
- Dobrze, że Hobi powiedział mi, gdzie was szukać - powiedział, gdy obok nas się zatrzymał. - Przewidział, że nie będziecie ruszać się ze ścieżki i proszę, kogo my tu mamy.
- Nareszcie - Jimin westchnął z ulgą. - Klasa jest już w hotelu?
- Tak - skinął głową.
- No to pozwól, że przeniosę Jungkooka na tylne siedzenie - powiedział Jimin, podnosząc się z miejsca.
- Nie musisz - próbowałem zaprzeczyć, jednak on mnie nie posłuchał. Podniósł mnie jak księżniczkę. Ledwo zdążyłem chwycić plecak. Po chwili już siedziałem na tylnym siedzeniu tuż obok Jimina. - Mogłem zrobić to sam - poskarżyłem się.
- Nie marudź - poprosił Jimin.
Od tamtej pory nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Jechaliśmy w ciszy przez park, aż w końcu dotarliśmy do hotelu, gdzie czekała na nas Kimi, a obok niej stał Hoseok z Yoongim.
- Jimin! - zwołała zatroskana Kimi. Kiedy zszedł z pojazdu, dziewczyna rzuciła mu się na szyję. - Jak dobrze, że już jesteś - powiedziała ucieszona. Wtedy wydarzyło się coś, na co liczyłem prawie każdego dnia. Jimin odsunął od siebie Kimi i ruszył w stronę hotelu, gdzie czekał nauczyciel.
- Proszę zająć się Jungkookiem - powiedział do mężczyzny. - Ma skręconą kostkę.
- Ajj, musielibyśmy jechać do szpitala - odpowiedział wychowawca. - Jungkook, wytrzymasz do jutra? - zawołał do mnie, na co skinąłem głową. Wciąż byłem podekscytowany zachowaniem Jimina.
Odsunął od siebie Kimi, co spotkało się z jej dezaprobatą. Teraz patrzyła na mnie wrogo, na o się uśmiechnąłem. Może już wygrałem z tą dziewczyną?
***
Po powrocie do domu pojechałem z mamą do szpitala, gdzie okazało się, ze kostka jest zwichnięta. Musieli mi ją nastawiać, co cholernie bolało, ale wytrzymałem. Później noga poszła do szyny gipsowej i dostałem dwa tygodnie wolnego od szkoły.
Jak ja teraz sobie poradzę z Jiminem? Będąc w domu nie będę mógł wypełnić planu. Tak niewiele brakowało, a teraz będę musiał siedzieć w domu i tyle z moich marzeń.
Pewnego dnia, a właściwie po tygodniu siedzenia w domu napisał do mnie Jimin. Niemal doznałem palpitacji serca.
> Wszystko w porządku?
< No tak. Mam zwolnienie do końca następnego tygodnia.
> To dobrze. Potrzebujesz zeszyty do przepisania notatek?
Zeszyty Jimina? Jasna cholera, gdyby mi je przyniósł osobiście. Mógłbym kontynuować podbój jego serca.
Hm... Zaczynam myśleć jak jakiś gej. Muszę się opanować, bo jestem biseksualistą, a nie jakimś gejuchem.
< W sumie przydałoby się
> Jeśli podasz mi adres, przyjdę do ciebie. Może nawet pomogę ci z matmą, czy coś w tym stylu
< Byłbym wdzięczny. Podejdź do Hoseoka, on ci go poda
> Okej. Będę w sobotę około 16
< W porządku
Jimin tutaj przyjdzie! W końcu go zobaczę. Może nawet w sobotę się ze sobą zejdziemy!
Chwila... Skoro on ma tu przyjść... Rozejrzałem się po swoim pokoju i się przeraziłem. Wiem, że jest dopiero czwartek, ale posprzątać by wypadało.
Zwlokłem się więc z łóżka i kuśtykając na bolącej nodze zacząłem zbierać z podłogi rozrzucone ubrania oraz papierki po jedzeniu. Muszę uzupełnić swoją spiżarnię, bo już niewiele tam zostało.
Swój laptop położyłem na biurku, bo musiałem sprzątnąć na łóżku. Fakt faktem jest dopiero czwartek, ale wiem, że jutro nie będzie mi się chciało ruszyć tyłka. Wyszedłem więc z pokoju i kuśtykając zszedłem po schodach, żeby wyrzucić papierki do śmietnika w kuchni.
Nagle telefon, który znajdował się w kieszeni zaczął mi wibrować. Zdziwiony wyrzuciłem śmieci i wyciągnąłem komórkę. Wyświetlacz poinformował mnie, że dzwoni Yoongi.
- Halo? - powiedziałem, gdy wcisnąłem zieloną słuchawkę.
- Po co Jiminowi twój adres? - zapytał bez powitania. - Stoi obok mnie, więc wolę zapytać.
- Myślałem, że akurat ty nie będziesz potrzebował odpowiedzi - westchnąłem.
- To podać mu, czy nie?
- No podaj. Bez niego Jimin nie da mi zeszytów i nie pouczy matmy.
- W sumie dzwonię, żeby się zapytać czy nie przepuścisz okazji. Jimin zerwał z Kimi, kiedy pokazałem mu zdjęcie, jak całowała się z Seokjinem - szepnął podekscytowany.
- Hej! - usłyszałem w tle głos Jimina. - Nie ładnie tak szeptać o mnie!
- Tak, tak - powiedział zbywająco Yoongi. - Masz pozdrowienia od Hoseoka. Wpadniemy w niedzielę.
- Okej - skinąłem głową. - To ja kończę. Pa.
Nim Yoongi zdążył odpowiedzieć, wcisnąłem czerwoną słuchawkę i schowałem telefon. Wiem, że zadzwonił do mnie demonstracyjnie. Pewnie potrzebował reakcji Jimina, czy coś w tym stylu. Kto wie, co kryje się w jego mądrej główce.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top