Rozdział 15: Jungkook
Sobota. Tylko na to czekałem. Nie chciałem, by zaiskrzyło między Jiminem i Kimi, więc pilnowałem ich na każdej przerwie i chodziłem z Jiminem codziennie na siłownię. Czułem, że właśnie tak ma być, że dobrze postępuję, ale Kimi narzekała często na moje działania. I dobrze. Przynajmniej miałem z czego czerpać satysfakcję.
Oczywiście zauważyłem, że coś między nimi się dzieje, dlatego nie odstępowałem Jimina na krok.
W sobotę miałem niemały problem, ponieważ nie wiedziałem do którego kina Jimin umówił się z Kimi. Niestety zapewne umówili się esemesowo, a do tego wglądu nie miałem. Dlatego też od ósmej rano sterczałem przed blokiem Jimina w okularach przeciwsłonecznych i kapturem naciągniętym na głowę oraz z gazetą w ręce, by móc spokojnie go śledzić.
Z moich obserwacji wynikało, że Jimin o dziewiątej wyprowadził psa. Wyglądał na zaspanego, więc wywnioskowałem, że niedawno wstał. Nie zauważył też, że Arsen podbiegł do mnie z merdającym ogonem. Musiałem odgonić labradora, żeby mnie nie wydał. Zadanie nie należało do łatwych, ale w końcu mi się udało.
Okazało się, że Jimin był umówiony z Kimi około dwunastej, bo pół godziny przed południem wyszedł z bloku wystrojony. Mimo że świeciło słońce w ręce miał czarną kurtkę. Ubrany był w czarno czerwoną koszulkę oraz czarne dżinsy, a do tego czarne buty, które idealnie pasują do garnituru. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne, a włosy ułożone przy pomocy żelu do włosów, bądź lakieru.
Przez to prawie zapomniałem, że mam za nim iść. Kiedy przemierzałem drogę między ludźmi, zdałem sobie sprawę, że sterczałem przed blokiem Jimina dobre trzy godziny niczym stalker.
Podążałem za Jimine, który swe kroki skierował na przystanek autobusowy. Musiałem chować się za rozmaitymi słupkami, czy nawet drzewami, by mnie nie zauważył. Sztuczkę z gazetą miałem zamiar zachować na później.
Ludzie dziwnie na mnie patrzyli. czułem się z tym dziwnie jak w szkole.
Wszyscy obserwowali moje poczynania ze skrzywioną miną, ale widziałem w tym naprawdę wygodne plusy. Nie otrzymywałem już listów z wyznaniami, a Yoongi i Hoseok nie próbowali wmówić mi, że jestem gejem.
Gdyby nie te wszystkie szepty, które opanowują korytarz, gdy przechodziłem, czy niepzrychylne spojrzenia, byłbym w pełni zadowolony z misternego planu Jimina i Kimi.
Dobra, nie mogę o tym myśleć, bo zgubię Jimina i tyle będzie z moich obserwacji.
Moja taktyczna kryjówka przestała nią być, gdy furgonetka, za którą się kryłem odjechała, więc musiałem zmienić miejsce.
Z nosem w gazecie, którą kupiłem w kiosku, przeszedłem kilka kroków w stronę przystanku i stanąłem w połowie drogi, żeby wyjrzeć zza artykułu traktującego o zbliżających się wyborach. Jimin właśnie wsiadał do zielonego autobusu.
nagle serce podskoczyło mi do gardła. Dlaczego tak bardzo skupiłem się na moich myślach? Wcześniej zauważyłbym nadjeżdżający autobus. Zdesperowany ścisnąłem gazetę w ręce i rzuciłem się biegiem do drzwi, które właśnie się zamykały. W ostatniej chwili wskoczyłem do pojazdu. Drżącą ręką wyciągnąłem z kieszeni monetę i wrzuciłem ją do automatu, wydającego bilety. Gdy miałem karteczkę z jasnym nadrukiem w dłoni. Autobus ruszył z miejsca.
Przeszedłem więc ze spuszczoną głową cały pojazd i usiadłem na samym końcu, by mieć na widoku Jimina. Z ulgą stwierdziłem, że siedzi dwa siedzenia przede mną. Oby nie jechał do tego kina po drugiej stronie miasta, bo chyba umrę z głodu.
To cud, że przez ostatnie godziny nie umarłem przez burczenie w brzuchu.
Na szczęście plecak, który ze sobą zabrałem, zawierał czekoladowe batoniki z mojej prywatnej, podłóżkowej spiżarni. Rozsiadłem się wygodnie w fotelu i otworzyłem torbę, by dostać się do jedzenia.
Niestety nie długo nacieszyłem się spokojem, ponieważ kilka przystanków później Jimin zaczął zbierać się z miejsca, co świadczyło o tym, że na następnym przystanku wysiądzie. Miałem więc niewiele czasu, by pozbierać papierki i dojeść ostatni batonik, a później jeszcze wyjść za Jiminem i skryć się przed nim. Gazeta była moim jedynym kamuflażem, więc nie mogłem popełnić błędu.
Kiedy autobus się zatrzymał, oboje wysiedliśmy nieopodal rynku, przy którym mieściło się kino. Na szczęście nie zauważył mnie, więc mogłem dalej podążać za osobą, która ośmieszyła mnie przed szkołą.
Czułem się jak tajny agent z misją, od której zależała przyszłość wielu ludzi, choć tak właściwie chodziło o moją przyszłość, która zależała od tego, jak rozegram akcję w kinie.
W końcu nie bez powodu uganiam się za Jiminem. Chcę mu się odpłacić za to, co mi zrobił. wiele osób uznałoby moją sytuację za przypadek miłości bez wzajemności, ale prawda była inna. Chcę skrzywdzić chłopak tak samo, jak on skrzywdził mnie, jednak w inny sposób.
Idąc za Jiminem, rozglądałem się w poszukiwaniu Kimi, co było naprawdę trudne, bo nie mogłem stracić Jimina w tłumie.
Nie wiem dlaczego, ale gdy dostrzeglem Kimi, dopadło mnie niezidentyfikowane, dławiące uczucie. Musiałem siłą je odgonić, żeby nie utonąć w nadciągających negatywnych uczuciach.
Teraz, wiedziałem, do którego kina idą, bo w okolicy było tylko jedno. Nie musiałem się już kryć. Zdjąłem więc kaptur z głowy, schowałem okulary i co ważniejsze - wyrzuciłem gazetę, bo nie była mi już potrzebna.
Kimi siedziała na ławce obok fontanny wpatrzona w telefon. Gdy zauważyła Jimina, uśmiechnęła się szeroko i do niego pomachała. Nie powiem, że nie wyglądała uroczo, bo właśnie tak się prezentowała. Była ubrana w niebieską sukienkę i kurtkę dżinsową. Nie widziałem z daleka jej twarzy, a byłem przekonany, że była wymalowana, jak nigdy.
Kiedy skierowali sie do kina, podążałem za nimi, by stanąć w kolejce tuż obok nich. Zaraz potem, jak wybrali film i miejsca, zrobiłem to samo, dobierając sobie miejsce blisko nich. To cud, że nie zauważyli mnie w kolejce.
W ogóle to zdziwiłem się, że ich wyborem co do filmu, bo ja bym nie poszedł z dziewczyną na horror. Wolałbym zobaczyć coś cukierkowego, żeby później ją pocałować, czy coś w tym stylu.
Po zakupieniu biletu poszedłem kupić popcorn, nachosy i kubek coli. Musiałem mieć czym im przeszkadzać. Poza tym te batoniki nie były jakoś specjalnie sycące.
Gdy dostałem się na odpowiednią salę, wspiąłem się po schodach i z uśmiechem usiadłem obok Jimina.
- Och, cóż za zbieg okoliczności - powiedziałem, gdy oboje mnie zauważyli.
- Cholera - mruknęła pod nosek Kimi. - Wiedziałam, że dzisiaj będę miała pecha, ale nie żeby aż tak.
- Mam nadzieję, że nie będziesz nam przeszkadzać, jak masz to w zwyczaju - powiedział Jimin, wlepiając we mnie swoje spojrzenie.
- Tak, oczywiście - skinąłem głową. - Przyszliśmy tu oglądać wspaniały horror.
- Dokładnie - burknęła Kimi z niezadowoleniem.
Rozsiadłem się wygodnie w foteli i zacząłem oglądać reklamy, które sponsorują film. Później kino wcisnęło nam trailery innych horrorów, aż w końcu zaczął się film. Na sam początek poczęstowali nas soczystym jump scare'm, wprowadzającym widzów w fabułę.
Ani ja, ani Jimin nie wystraszyliśmy się tego. Kimi zaś podskoczyła w miejscu.
Ach, więc tak będziesz działał, panie Park. Właśnie zrozumiałem jego taktykę.Kiedy dziewczyna będzie kuliła się ze strachu, Jimin otuli ją pomocnym ramieniem, a na zakończeniu filmu pocałuje ją w całkiem naturalny sposób.
Już w moim interesie leży to, że ci się nie uda, Jimin.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top