Epilog: Jungkook
- Dlaczego taki jesteś? - zapytał nagle Jimin.
- Taki, czyli jaki? - zdziwiłem się nieco. Nie miałem pojęcia o co mu chodzi.
- No.. Taki... Inny. Po prostu nie poznaję cię. W szkole-
- W szkole jestem kimś innym, Jimin. W domu nie muszę nikogo udawać.
Spojrzał na mnie jakoś tak inaczej. Jakby próbował przewiercić mnie spojrzeniem.
- Czy nawet w domu mam grać narcyza? - zapytałem po chwili.
- Nie. Przepraszam, po prostu zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę cię nie znam. Poznałem tylko tego narcystycznego dupka.
- Hm, więc oczekujesz, że przejdziemy z matematycznych tematów do mnie, tak? - powiedziałem wprost. Nie chciałem bawić się w niedopowiedzenia. Nic dobrego by z tego nie wyszło.
- Mogę zacząć mówić o sobie, jeśli chcesz - zaoferował, rozkładając ręce.
- Nawet jakby, to nie wiem od czego zacząć - powiedziałem zamyślony. Nie wiedziałem na ile mogłem mu zaufać. W końcu zapyta skąd wzięło się moje zachowanie, a ja nie będę wiedział co mu odpowiedzieć.
Każdy ma swoją przeszłość, ale czy trzeba się nią dzielić? Wprawdzie jestem zakochany w Jiminie, ale czy jeśli powiem mu wszystko, zaakceptuje mnie? Tego nie mogę być pewien w stu procentach.
Kiedy patrzyłem na niego z bliska, mogłem dostrzec jedną rzecz. Jego ręce drżały. Może mi się wydawać, ale Jimin właśnie w tej chwili mógł być zestresowany tą sytuacją.
Przysunąłem się więc do niego i położyłem dłoń na jego białych od zaciskania rękach. Gdy uniósł na mnie wzrok, uśmiechnąłem się lekko.
- Może zacznijmy od tego dlaczego zerwałeś z Kimi - powiedziałem w końcu.
- Bo całowała się z Seokjinem - odpowiedział automatycznie.
- A prawdziwy powód? - spojrzałem prosto w jego oczy, gdy nadarzyła się okazja. Znowu zapadła między nami krótka cisza. Dałem mu czas na myślenie. Nie chciałem, żeby odpowiedź była w jakiś sposób była wymuszona.
- Całowałem się z tobą i... I coś poczułem. Właściwie mam wrażenie, że Kimi była tylko przykrywką dla moich prawdziwych uczuć... Właśnie dlatego teraz tu jestem - wyjaśnił z westchnieniem. - Wiem, że mnie kochasz i w ogóle...
Przerwał i spojrzał na mnie jeszcze raz. Wyglądał tak, jakby szukał we mnie jakiegoś pozwolenia, choć tak bardzo nie wiem na co.
- No tak, kocham cię - skinąłem głową. Czułem się dziwnie zdenerwowany. Mój żołądek wariował, chociaż nie wiem czy to nie niestrawność.
- Jestem tu by przekonać się czy naprawdę coś do ciebie czuję - powiedział, uciekając gdzieś spojrzeniem.
Patrzyłem na niego. Nie poczyniłem żadnego ruchu. Bałem się, że mogę go w jakiś sposób spłoszyć. Byłem tak blisko spełnienia swojego cichego marzenia, że czułem się prawie jak zwycięzca.
- Co masz zamiar zrobić?
Mówiąc co wiedziałem, że stąpam po bardzo cienkim lodzie, ale nie mogłem inaczej.
- Zamierzam cię pocałować - stwierdził drzacym głosem.
Zdziwiony patrzyłem na to, jak niepewnie zbliża się do mnie. Nie ruszylem się ani na centymetr. Nie sądziłem, że to zrobi, a jednak po chwili jego usta zetknęły się z moimi. Aż poczułem dreszcze na plecach. Mój żołądek samoistnie się skurczył. Przymknąłem powieki i oddałem tę delikatną pieszczotę.
Swoje dłonie ułożyłem na policzkach Jimina i przycisnąłem go do siebie, a on nie zaprzeczał. Całował mnie lekko, z uczuciem. Miałem wrażenie, że ten pocałunek jest czymś więcej, niż tylko pocałunkiem.
Po chwili dłonie Jimina spoczęły na moich nogach. Wystraszyłem się nieco, co niemal od razu zostało zauważone.
- Przepraszam - szepnął Jimin, odsuwając się ode mnie. - Wiem, co ci się przydarzyło i nie chcę, żebyś czuł jakikolwiek dyskomfort...
- A więc powiedzieli ci - powiedziałem, jednak nie byłem zły na moich przyjaciół. Ja sam pewnie nie powiedziałbym mu o tym.
Kiedy Jimin skinął głową, sam nachylilem się w jego stronę i złożyłem na jego ustach pocałunek, który natychmiast został pogłębiony przez chłopaka.
Czułem się tak, jakbym sięgnął nieba. Wkrótce dłonie Jimina objęły mnie w talii, a on sam zbliżył się do mnie, by przylgnąć ciałem do mojego ciała.
- Kocham cię - szeptałem między cichymi mlaśnięciami.
- Wiem o tym - powiedział po chwili Jimin, przerywając pieszczotę.
- A ty?
- Ja co? - popatrzył na mnie zdziwiony.
- Kochasz mnie?
Obserwowałem go uważnie. Ociągał się z odpowiedzią, ale było tak, jak tego oczekiwałem. Skinął głową, szepcząc:
- Myślę, że tak - uśmiechnął się. Czułem jak jego drżące dłonie zaciskają się na mojej talii. - Przepraszam cię za wszystkie krzywdy, jakie cię spotkały...
- Myślę, że byłoby za łatwo, gdybyś nie rzucał mi kłód pod nogi. Przynajmniej przekonałem się, że naprawdę cię kocham.
- I przekonałeś się do tego, że jednak jesteś gejem - zaśmiał się cicho, po czym westchnął zadowolony. - Ale nie będziesz wymagał ode mnie bliskości w szkole tak, jak robiła to Kimi, prawda?
- Chce tylko żebyś siedział że mną w ławce. Nic poza tym. Nie chcę być jak Kimi - nadąsałem się odrobinę.
- Wiedziałem - zaśmiał się. - Możemy wrócić do matematyki tylko napiszę esemesa do Yoongiego.
- Po co?
- Powiedzmy, że to taka powinność. Czuję się zobowiązany go poinformować.
- Rozumiem - skinął głową. - Rób to, co musisz.
Sięgnąłem więc po telefon i wystukalem wiadomość.
< Jednak jestem gejem
> Gratuluję. Ja i Hoseok też nimi jesteśmy. Jeśli wiesz o co chodzi ;)
- Co?! - wykrzyknąłem.
Jimin spojrzawszy na wyświetlacz wzruszył ramionami z uśmiechem.
- Są sekrety i sekreciki - powiedział z uśmiechem.
Witajcie, moi drodzy! To wygląda, jak koniec, ale końcem nie jest! Historia w mojej głowie się nie zakończyła, a jej kontynuację zobaczycie w przyszłym tygodniu. Ostatnio zrobiłam okładkę do drugiej części, więc tu Wam ją wrzucę. Widzimy się niebawem!
Jeszcze wstawię tu reklamę, jakby ktoś był zainteresowany kontynuacją tej opowieści.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top