Rozdział 8: Jimin
Już myślałem, że uda mi się zapomnieć o tej kartce. Nagle doznałem pustki umysłowej, kiedy miałem odpisać Jungkookowi. Nie to przewidywałem. Sądziłem, że właśnie w tej chwili uniesie się dumą, albo przynajmniej poniży mnie, by poczuć się lepiej. Czyżby zdążył go złamać jedynie słowami? Czy to właśnie dlatego postanowił odbiec od swojej codzienności i pójść ze mną na siłownię, a później do mojego domu?
"Cieszy mnie to bardzo.
Napisz mi, proszę, czym zasłużyłem na twoje miłe słowa? - JM"
Kiedy oddałem mu kartkę, uśmiechnąłem się do siebie. Tak bardzo chciałbym słuchać tego, o czym mówił nauczyciel, jednak nie mogłem, raczej nie byłem w stanie się skupić. Tak bardzo chciałem otrzymać odpowiedź na swoje pytanie. Zamiast tego mój telefon zasygnalizował wiadomość przychodzącą.
Niemal od razu zorientowałem się, że to wiadomość od Kimi. Nie rozmawiałem z nią praktycznie od samego wprowadzenia jej planu w życie. Yoongi, Hoseok i oczywiście Jungkook zabierali mi sporo wolnego czasu, dlatego wieczorami uczyłem się podczas ćwiczeń na bieżni. Zaraz po upewnieniu się, że nauczyciel skupiony na pisaniu dla nas notatki na tablicy, wyciągnąłem telefon i odczytałem esemesa.
> Sorki, że tak długo się nie odzywałam. Chciałam dać Ci pole do manewru. Jak Ci idzie? Masz jakiś problem? A może stało się coś ważnego, o czym powinnam wiedzieć?
< Nic się nie stało. Chyba ja powinienem był przeprosić. W każdym razie idzie jak po maśle. Dziś może wszytko zakończę, chodź nie obiecuję.
> Byłoby fajnie, bo brakuje mi Cię w naszej ławce.
< Niebawem wrócę. To kwestia czasu. Jeszcze dziś wieczorem do ciebie napiszę.
> Ok ok. Powodzenia.
Ta krótka wymiana zdań wpłynęła na mnie kojąco. Zastanawiam się dlaczego wcześniej nie napisałem. Boże za bardzo skupiałem swoje myśli na Jungkooku?
Nagle poczułem, że Jungkook szturcha mnie łokciem. Gdy podnoszę wzrok z telefonu na nauczyciela, spostrzegłem, że właśnie mnie obserwował, a w zasadzie cała klasa przez co poczułem skurcz w żołądku.
- Przepraszam - wykrztusiłem przez gule w moim gardle.
- Żeby to był ostatni raz - zagroził palcem, po czym wrócił do opowieści o Hiroshimie i bombie, która została zrzucona na to miasto.
Dodatkowa rzeczą, której nie zauważyłem to kartka, którą służyła nam do porozumiewania się na lekcji z JungKookiem.
"Dajesz mi jedzenie- JK"
"Z kim pisałeś?- JK"
Te dwie wiadomości sprawiły, że się uśmiechnąłem. Pytanie zadane przez Jungkooka świadczyło o ciekawości, a w zasadzie zazdrości. Mój plan działał. Świadczyło to o jednym. Dzisiejsza wizyta w moim domu zakończy nasza znajomość, a jutrzejszego dnia rozpowszechnię plotkę, która zniszczy JungKooka.
Z wyraźnym zadowoleniem odpisałem i podałem mu kartkę. Czas na małą obserwację.
"Z Kimi. Chciała bym Cię zostawił, bo beze mnie jej nudno - JM"
Kiedy przeczytał wiadomość, delikatnie poczerwieniał na twarzy. Nie potrafiłem stwierdzić czy się zaczerwienił przez zawstydzenie czy przez złość.
"Czyli teraz mnie zostawisz? -JK"
Bingo.
Jest zazdrosny. Została mi jedna prosta do mety. Tak niewiele mi brakuje. Teraz napiszę ostatnią wiadomość i zadzwoni dzwonek, skłaniający Jungkooka do głębszych rozmyślań nad tym co napiszę.
"Oczywiście, że nie.
Zbyt wiele dla mnie znaczysz- JM"
Jak na zawołanie zadzwonił dzwonek. Bezwładnie wyszedłem z kasy, trzymając w ręce jednorazówkę z dwoma pudełkami śniadaniowymi.
***
Do końca lekcji Jungkook jedynie zerkał na mnie z niepewnością. Oczywiście na przerwach próbował działać, tak jak zwykle, jednak często wystarczyło moje spojrzenie w moją stronę, by się zawstydził, lub zapomniał o czym mówił. Mój plan był aż tak dobry? Znaczy... Wiedziałem, że jest dobry, ale nie sądziłem, że aż tak.
Po lekcjach musiałem pójść z Jungkookiem do męskiej szatni skąd zabrał swoje ubrania na zmianę. Oczywiście nie umknęło to uwadze Hoseoka, który puścił mi oczko, gdy Jungkook szarpnął mnie za ramię, w stronę sali gimnastycznej.
Gdy opuściliśmy szkole, niemal od razu poszliśmy na siłownię. Niemal, bo Jungkook musiał wstąpić do piekarni po kawałek sernika.
Z taką dietą pewnie nazbierała mu się niezła tkanka tłuszczową na brzuchu. Już sobie wyobrażałem tę fałdkę i zanik mięśni w ramionach.
Kiedy znaleźliśmy się na miejscu, przed wejściem do szatni musiałem okazać swój karnet i zapłacić za Jungkooka, który próbował zapobiec wyciągając swój portfel, jednak byłem szybszy, co spotkało się z głębokim oburzeniem.
- Następnym razem ja płacę - mruknął Jungkook kiedy zamknęliśmy za sobą drzwi niewielkiej szatni.
- Czyli planujesz kolejny raz? - zdziwiłem się
- Jednorazowa wizyta nie ma sensu, dlatego zamierzam bieganie zamienić na siłownię. Będę tu chodził z tobą - oświadczył jakby nigdy nic.
Jeśli go dziś zranię, to dam sobie uciąć obie ręce, że Jungkook stanie się stałym klientem, żeby zrobić mi na złość. Nie przemyślałem tego wcześniej. Przez tę myśl znowu zacząłem się denerwować. W moich żyłach płynęła adrenalina, chociaż nic strasznego się nie wydarzyło.
W tej chwili zacząłem się zastanawiać, czy już zawsze będę się tak denerwować podczas nieprzyjemnych, bądź zaskakujących mnie wydarzeń. Oby nie.
W każdym razie - gdy się przebierałem, próbowałem skupić uwagę na ciele Jungkooka, ku mojemu zdziwieniu chłopak wyglądał naprawdę dobrze. Jego sylwetka była wypracowana przez bieganie, co bardzo mi się spodobało. Ważne, że jego ciało nie było pokryte fałdami tłuszczu.
- Dobry tok myślenia - pochwaliłem go z uśmiechem chodź tak naprawdę miałem ochotę płakać.
Dziś stawałem wszytko na jedną kartę, dlatego czułem się bezradny wobec postanowienia JungKooka.
- Będziesz moim trenerem? - zapytał, gdy był gotowy.
- Coś ty się zrobił taki gadatliwy? - zmieniłem temat.
- Stwierdziłem, że skoro tak otwarcie mnie podrywasz to mogę się temu poddać, bo jest ciekawie.
Gdybym teraz coś pił, zapewne bym się opluł, czy zakrztusił.
Może Jungkook nie jest taki głupi, na jakiego wygląda?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top