Rozdział 2
Dzisiaj Louis miał swoje pierwsze zajęcia i był niezmiernie podekscytowany tym faktem. Niall tego nie rozumiał, nie chciało mu się również wcześnie wstawać, ale Louis praktycznie wyciągnął go z łóżka i wsunął pod prysznic. Nie chciał ryzykować spóźnienia w pierwszym dniu, a nie mógł tak po prostu zostawić Nialla samego.
Więc z pięcioma minutami na dotarcie do klasy, wyciągnął Nialla z ich pokoju w kierunku głównego budynku. Na szczęście Louis pamiętał drogę jak dostać się na ich pierwsze zajęcia - angielski. Niall miał dzisiaj dokładnie te same zajęcia co on, więc przynajmniej blond omega nie zgubi się swojego pierwszego dnia. Tak, traktował Nialla jak małe dziecko, ponieważ tak właśnie się zachowywał.
Louis kocha dzieci, kiedy skończy Queens i znajdzie dobrego alfę, nie miałby nic przeciwko posiadaniu trzech lub czterech szczeniąt. Pewnie to dlatego nie ma nic przeciwko, kiedy Niall zachowuje się jak dziecko, więc Louis może się nim zająć. Wbiegają na zajęcia, które już się zaczęły, nauczycielka patrzy ostro na nich. - Obydwoje jesteście o minutę spóźnieni i to w dodatku pierwszego dnia! - Skarciła ich. - Tym razem wam wybaczę, ale nie popełniajcie tego błędu... wasze nazwiska?
- Louis Tomlinson.
- Niall Horan. - Wymamrotali po sobie.
- Zapamiętam to sobie, usiądźcie.
Louis i Niall wślizgnęli się na swoje krzesła i odłożyli swoje książki na ławkę, kiedy nauczycielka zaczęła się przedstawiać. - Nazywam się pani Blake, możecie sądzić, że jestem wymagająca, ale to nawet lepiej. Jeśli chcecie zdać mój przedmiot, będziecie musieli ciężko pracować tak jak na wszystko w swoim życiu i przyszłości. To dlatego daję wam zadanie na następny poniedziałek. Chcę byście napisali ile tylko możecie o tym gdzie widzicie siebie w przyszłości. - Klasa jęknęła głośno za wyjątkiem Louisa. Nie uważał, że wymyślenie swojej przyszłości było trudne, to raczej zabawa.
- Teraz, otwórzcie swoje książki na stronie szóstej i zacznijcie czytać do strony dwudziestej-drugiej. Kiedy skończycie, wręczę wam pytania, na które musicie odpowiecie i zostawicie je na moim biurku pod koniec zajęć, jakieś pytania? - Zapytała, jednak nikt nic nie powiedział, kiedy otwierali swoje książki, więc założyła, że każdy zrozumiał.
Louis skończył dość szybko, więc zaczął robić również zadanie domowe. Najpierw pomyślał o tym gdzie widzi siebie w przyszłości, nim jego dłoń automatycznie zaczęła pisać to co przychodziło mu na myśl. Skończył to w dwadzieścia minut, trzy strony pełne słów tego gdzie widzi się w przyszłości.
Niall jednak nie odpowiedział na ani jedno pytanie, za to kurwa spał. - Ni! Obudź się i zrób zadanie. - Wyszeptał Louis, krzycząc.
- Nie, to jest nudne, a ja jestem zmęczony - mruknął Niall.
Pięć minut później ich zajęcia się skończyły i każdy wychodził na przerwę, Niall jednak został zatrzymany przez panią Blake. - Horan, gdzie kartka, którą ci dałam? - Zapytała. - Jesteś jedynym, który mi jej nie oddał.
- Miałem z tym problemy, więc... jeszcze tego nie skończyłem.
Uśmiechnęła się do niego tak niewinnie jak to tylko możliwe. - Dobrze, w takim razie wykorzystaj swoją przerwę, by to dokończyć. - Powiedział, jej autorytet z niej wypływał. - I następnym razem nie zasypiaj podczas moich zajęć.
Niall westchnął, ale wrócił na swoje miejsce, wzruszając ramionami do Louisa. - Zobaczymy się na naszych następnych zajęciach - powiedział Louis, wychodząc, aby coś zjeść. Nie czuł się źle, zostawiając tutaj Nialla, to jego wina, że nie odpowiedział na pytania i może to go czegoś nauczy. Najprawdopodobniej nie.
Podczas swojej drogi do stołówki ktoś zarzucił ramię na jego barki, ale oceniając po zapachu wcale nie był to znajomy alfa. Rozpoznawał zapach, ale nie należał on do Zayna (Zayn jest jego jedynym przyjacielem alfą). - Gdzie twój przyjaciel? - Zabrzmiał głos Harry'ego.
Louis spojrzał Harry'emu w oczy. - Nie skończył zadania, więc robi je teraz na przerwie - odpowiedział prosto. - Możesz trzymać ręce przy sobie? - Zapytał Louis, używając swoich malutkich dłoni, by zepchnąć ramię Harry'ego.
- Hmm, dlaczego?
- Ponieważ to denerwujące.
Harry uniósł brew, jak interesująco. - Więc, wiesz już co z imprezą?
Louis pokręcił głową. - Nie, jeszcze nie - skłamał, oczywiście nie zamierzał iść i dlaczego Harry wciąż go nęka? Dlaczego w ogóle z nim rozmawia?
Harry złapał przedramię Louisa, aby go zatrzymać. - Masz na myśli, że nawet nie rozważałeś przyjścia? Dlaczego nie?
Louis przełknął, gwiazdki przeszły przez jego ciałe. Dotyk Harry'ego był nie do opisania i Boże, ten zapach! Chciał przytulać się do klatki piersiowej Harry'ego przez godziny i nigdy by się tym nie znudził. - Uch... cóż - westchnął. - Nie lubię imprez. - Kurwa, a teraz się jąkał?
Harry użył swoje palca wskazującego, aby podnieść podbródek Louisa, przybliżając swoją twarz do tej Louisa. - Pokażę ci jak zabawna może być impreza...
Louis ponownie przełknął. Nie miał pojęcia co zrobić. Harry był zbyt blisko jego twarzy, mógł poczuć na sobie oddech Harry'ego, jeden palec znajdował się na jego podbródku, więc był zmuszony do kontaktu wzrokowego. Zapach alfy go okrywał, sprawiając że chciał poddać się alfie. - Niczego nie obiecuję...
Louis zauważył jak Harry się pochylił, czy on zamierzał go pocałować? Ale nim mógł w ogóle mieć nadzieję (całkowicie zapomniał o tym, że stoi na środku korytarza) Harry pochylił się nad jego uchem. - Zobaczymy się tam... a jeśli się pokażesz to pocałuję cię w nagrodę, maleńki.
Po tym jak to wyszeptał, zostawił wściekle zarumienionego Louisa. - Co właśnie się stało? - Wyszeptał do samego siebie. Potem pamiętał jedynie, że szedł na lunch, po prostu zapomni o tym co się działo. I tak nigdzie nie pójdzie.
~*~
Louis cieszył się swoją owocową sałatką oraz nową książką, którą właśnie wypożyczył z ogromnej biblioteki, kiedy Zayn, Liam i Harry dołączyli do jego stolika. Wybrał taki w najdalszym rogu, aby nikt mu nie przeszkadzał podczas czytania, ale patrzcie co się stało! Ktoś mu przeszkadza. Powodem dla którego chciał mieć trochę spokoju i ciszy był fakt, że przez cały dzień inne omegi mu przeszkadzały mówiąc o Zaynie, Liamie i Harrym. Tak jakby ich znał, znał Zayna, ale gdyby im to powiedział to chodziliby za nim do końca jego życia. - Hej Lou, masz coś przeciwko abyśmy do ciebie dołączyli? - Powiedział Zayn, siadając na krześle obok niego.
Louis patrzył na niego. - Tak, mam. Powinieneś już wiedzieć, że lubię ciszę i spokój, a tak nie będzie przy obecności waszej trójki. - Spojrzał na Harry'ego, który do niego mrugnął, niezauważony przez innych. - Więc tak, miałbym coś przeciwko.
Zayn zarzucił ramię na barki Louisa, wiedząc że Louis był poruszony, dlatego chciał go uspokoić. - Co się stało, Lou? - Pogłaskał policzek Louisa, gdyż to zawsze go uspokajało, tak samo było tym razem.
Louis jęknął, nienawidził, kiedy Zayn to robił. To zawsze sprawiało, że mdlał i chciał się przytulać do alfy. - Ponieważ, gdy wasza trójka siedzi obok mnie, to te wszystkie podniecone omegi mnie nachodzą. Chcą wiedzieć jacy jesteście i inne takie, więc Zayn, powiedziałem im, że uwielbiasz być przytulany od tyłu.
- Więc dlatego tamta dziewczyna to zrobiła... - wymamrotał. - Dlaczego powiedziałeś coś takiego?
Louis wzruszył ramionami. - By ci się odwdzięczyć, mnie nachodzą to ciebie też, w dodatku, odczepiły się, gdy im to powiedziałem.
Liam i Harry delikatnie chichotali, najprawdopodobniej śmiejąc się z Zayna. - Och, nie martwcie się, powiedziałem każdemu, że Liam lubi skarpetki robione na drutach, a Harry kocha kwiaty, więc życzę powodzenia - powiedział Louis, sprawiając że tamci od razu przestali się śmiać.
- Skarpetki na drutach i kwiaty? - Powtórzył Harry. - W pewien sposób kocham kwiaty, więc nie mam nic przeciwko.
- Dlaczego skarpetki na drutach? Kto to w ogóle lubi? - Zapytał Liam.
- Niall, masz z tym problem? - Louis chwycił swoje książki i próbował wstać, ale dłoń Zayna owinęła się wokół jego nadgarstka, zatrzymując go. - Przepraszam, Lou. Proszę, nie bądź zły.
Louis nie mógł odmówić Zaynowi, kiedy ten dąsał się w ten sposób, to było zbyt urocze. - W porządku.
Teraz Zayn się uśmiechał, wyglądał o wiele lepiej. Pociągnął Louisa na dół i złożył krótkiego buziaka na jego wargach, ignorując spojrzenia od innych osób w stołówce. - Chcesz jutro zrobić noc filmową? Jesteś wolny w środę, prawda?
Louis skinął głową, kocha noce filmowe. - Tak, pewnie. U mnie czy u ciebie?
- U mnie. Selena, głowa akademika, nie pozwala wchodzić alfom do akademiku omeg - powiedział Zayn, głęboko wzdychając, irytacja wypływała z niego. Zawsze myślała, że ma rację i jeśli jakakolwiek alfa postawi stopę w akademiku omeg, dostawał od niej solidny opierdol. Jest jedną z najgorętszych omeg jaką kiedykolwiek, sprawił że mu ssała, ale zanim zaczęła coś do niego czuć, skończył to. Nie chciał związku, a ona z pewnością go szukała.
- Więc dlaczego omegi mogą przebywać w akademiku alf? - Zapytał ciekawy Louis.
Nim Zayn miał szansę na odpowiedź, Harry go wyprzedził. - Ponieważ ja jestem głową akademika i na to pozwalam.
- Och, w takim razie przyjdę do twojego pokoju Zayn, do zobaczenia jutro - powiedział Louis, zanim odszedł.
Kiedy Louis zniknął z pola widzenia, Zayn westchnął głęboko. - Co się stało? Problemy z twoim kochankiem? - Zażartował Liam.
- Nie jest moim kochankiem, przestań sobie z tego żartować - odwarknął.
- Dlaczego nie? Obydwoje wyglądacie jak dobra para, a on jest naprawdę przyjemny dla oka, jeśli wiesz co mam na myśli - powiedział Harry, poruszając sugestywnie swoimi brwiami. Mógł patrzeć na Louisa przez godziny i by mu się to nie znudziło. - Nie mam nic przeciwko dzieleniu się - dodał.
Zayn zmrużył swoje oczy na Harry'ego, naprawdę lubił swojego najlepszego przyjaciela, ale Harry musiał zrozumieć, że Louis nie jest jedną z omeg, które może zranić, będzie musiał zmierzyć się z nim, aby zranić Louisa w jakikolwiek sposób. - Harry, poważnie. Nie waż się robić tego o czym sądzę, że myślisz, nie zasługuje na takie zachowanie.
Harry przewrócił oczami. - Dlaczego tak go bronisz? Nie jest twój, więc co daje ci prawo do roszczenia sobie? Nie sądzisz, że to niesprawiedliwe względem Louisa?
Kręcąc głową Zayn ponownie przemówił. - Nie, on jest zbyt delikatny, Harry. Tak, jasne, jest przyjemny dla oka, uroczy i słodziutki, ale kiedy mówiłem żebyś trzymał się od niego z daleka to miałem to na myśli. Jest dokładnie w twoim typie dlatego ostrzegam cię teraz, złam jego serce lub chociaż doprowadź go do płaczu i przysięgam na Allaha, że cię zabiję.
Harry wzruszył ramionami, jakby to go nie powstrzymywało. - Jako, że jesteś jednym z moich najlepszych przyjaciół Z to będę z tobą szczery, lubię go i jest bardzo interesujący, więc zobaczę do czego to doprowadzi, jeśli do mnie przyjedzie to go nie odrzucę.
- Nie złam jego serca Harry, w ogóle się do niego nie dostawaj.
Harry nie mógł złożyć tej obietnicy...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top