Dodatek 9 #unofficial
Nadal liczę na wasze komentarze ;)
--------------------------------------------------------------------------------
- Gdzie on do jasnej cholery jest? - Mówi sam do siebie Louis.
Angelinę boli strasznie gardło i dostała gorączki. Chciałby pojechać z nią do lekarza, ale nie uśmiecha mu się branie tam całej czwórki. Niestety, Finn i Charlotte pojechali. Anne i Amara śpią u koleżanki. A jego pożal się Boże mąż, jest nie wiadomo gdzie, mimo że pracę skończył dawno temu i oczywiście nie odbiera telefonu.
- Jak tylko go zobaczę to mu nogi z dupy powyrywam? - Złorzeczy, próbując ponownie się do niego dodzwonić. Bez skutku.
- Możemy zostać sami w domu - mówi Caleb zza swojej książki.
- Jeszcze nie oszalałem - odpowiada Louis.
~*~
Harry właśnie kończy swój trening na siłowni, na który wyszedł ze swoim współpracownikiem Nickiem. Mógłby ćwiczyć w domu, ale nie lubi robić tego sam.
Otwiera szafkę i wyciąga telefon, na którym widnieje 20 nieodebranych połączeń od Louisa. Rzuca telefon z powrotem do torby i zaczyna się przebierać. Oddzwoni do niego jak będzie w samochodzie. Pewnie coś się skończyło i będzie musiał pojechać do sklepu. Louis już nie raz wydzwaniał do niego z błahymi sprawami.
- Dzięki za trening, Nick. Zgadamy się w przyszłym tygodniu - mówi Harry, uśmiechając się i wychodząc.
Wsiada do swojego samochodu i podpina telefon do zestawu głośnomówiącego. Podczas wycofywania z parkingu wybiera numer do Louisa. - Czego potrzebujesz, kochanie? - Pyta.
- Gdzie ty się podziewasz? - Wydziera się szatyn. Harry aż marszczy twarz. - Angie ma gorączkę, a ja nawet nie mogę z nią pojechać do lekarza, bo jesteś nie wiadomo gdzie. Masz tu być w ciągu 15 minut - mówi i rozłącza się.
Harry jedynie patrzy na zegarek, dobrze, że ma ciężką nogę i stalowe nerwy.
~*~
Dokładnie po 14 minutach Louis słyszy parkujące auto. Sam właśnie zapina córce kurtkę. Otwiera drzwi i kieruje się do swojego samochodu z Angeliną na rękach.
- Nie dawaj im żadnych słodyczy - krzyczy do męża.
Harry chce podejść do niego, ale ten już wycofuje się z parkingu. Wie, że spieprzył. Idzie zrezygnowany do domu.
- Hej, dzieciaki - woła.
- O cześć, tato - mówi Charlie, uciekając przed goniącym go Theo.
Brunet wchodzi do salonu i upada na kanapę. Caleb patrzy na niego zza swojej książki. - Masz przechlapane.
Nawet jego własny syn musi go dobić. Przecież on to wie! Ale skąd miał wiedzieć, że Louis tym razem naprawdę go potrzebuje. - Jedliście coś? - Pyta.
- Obiad tak, ale kolacji nie - odpowiada beznamiętnie.
- Dobra, pójdę wam zrobić coś dobrego - mówi, wstając.
~*~
Gdy Finn leży na łóżku i wydaje się zasnąć, Lottie zatrzymuje film i odwraca się twarzą do siostry. - Kayla? - Mówi, aby zwrócić swoją uwagę. - Czy... czy pierwszego dnia jak tu przyjechaliście, odbyła się jakaś impreza? - Pyta cicho.
Finn niemal zasysa powietrze na to pytanie. Nie może jednak pokazać, że nie śpi, ponieważ wtedy nie pozna odpowiedzi na to pytanie. Stara się, więc oddychać jak najbardziej równomiernie.
- Z tego co wiem to nawet nie jedna - prycha dziewczyna.
- A czy Raph na jakieś był? - Dopytuje dziewczyna.
- No tak, jedna miała miejsce u nich w pokoju... a potem Raph zadzwonił do mnie w środku nocy i spytał czy może u mnie nocować.
- To był na tej imprezie czy nie?
- Chyba tak, ale nie wiem otworzyłam mu tylko i poszłam spać. Znaczy się próbowałam zasnąć, a potem obudził się jak mój budzik zadzwonił i wyszedł, nie rozmawiałam z nim o tym i nie wiem co wcześniej robił - wyznaje dziewczyna.
Cóż, czyli Finn już wie na pewno, że Raph w jednej kwestii go okłamał, ale skoro spał u Kayli to może nie... Spyta go, po prostu go spyta. Jednak później. Teraz musi się przespać. Jego organizm zawsze tak reaguje na stre.
~*~
Kiedy Louis wraca do domu jest już o wiele spokojniejszy. Otwiera drzwi jedną ręką, bo na ramieniu ma śpiącą dziewczynkę.
Harry od razu wstaje z miejsca gdzie układał wieżę z klocków lego razem z Theo. I zabiera córkę z ramion męża, żeby ten mógł zdjąć kurtkę. - Co z nią? - Pyta, rozbierając ją.
- Ma anginę, ale przepisano jej leki, które od razu kupiłem - mówi wykończony Louis.
- Przebiorę ją w piżamę i położę w łóżku - odpowiada brunet, Louis jedynie uśmiecha się do niego.
Po paru minutach Louis idzie na górę, Harry siedzi na łóżku córki i głaszcze ją po włosach, następnie całuję ją w czoło i wstaje, aby wyjść. Dostrzega Louisa stojącego w korytarzu.
- Przygotuję ci relaksującą kąpiel - mówi.
- Ale... - Louis chce się sprzeciwić.
- Posiedzę z nią i dam jej leki jeśli się obudzi - odpowiada spokojnym głosem.
Louis waha się przez chwilę, ale potem kiwa głową.
Harry uśmiecha się do niego i idzie napełnić wannę. Może jednak zostanie mu wybaczone.
~*~
Kayla właśnie maluje Lottie paznokcie, a Finn śpi smacznie na łóżku, kiedy ktoś puka do drzwi.
Brunetka odkłada lakier i wstaje szybko, aby nikt nie obudził Finna. Okazuje się, że za drzwiami znajduje się Raph.
- Czego? - Pyta, wychodząc na korytarz i zamykając za sobą drzwi.
Brunet jest zdziwiony jej zachowaniem. - Przyszedłem po Finna.
- Śpi - odpowiada dziewczyna.
- No to go zaniosę do siebie.
- Słuchaj... - zaczyna Kayla, patrząc mu prosto w oczy.
Jednak w tej chwili drzwi się ponownie otwierają i ukazuje się w nich zaspany Finn.
Raph uśmiecha się na ten słodki widok. - Chodź, kochanie. Przejdziemy do mnie do pokoju.
Finn tylko kiwa głową i bierze swój plecak z podłogi. Wie, że Kayla chce jeszcze coś dodać, dlatego szybko wychodzi i rusza w kierunku wyjścia.
- Do zobaczenia jutro, Kay - krzyczy Raph i biegnie za szatynem.
Brunet chciałby zacząć rozmowę z szatynem, ale nie wie od czego. Ma wrażenie, że chłopak jest na niego obrażony. Ale niby o co? Przecież dopiero co wstał, więc pewnie się jeszcze nie rozbudził. Dlatego idzie spokojnie obok niego i otwiera przed nim wszystkie drzwi.
Kiedy wchodzą do salonu w akademickim pokoju, Raph pyta. - Chcesz coś do jedzenia, Finn? - Ten kręci przecząco głową. - Okej, to chodź do mojego pokoju - mówi, kierując go do drzwi na lewo. Kiedy chce zamknąć za sobą drzwi słyszy głos Matta. - Ejj, przyjdźcie potem pograć z nami w fifę.
Raph wychyla głowę i mruga do niego. - Jasne. - Następnie przekręca zamek w drzwiach. Nie chce, aby ktoś im przeszkadzał.
Kiedy odwraca się widzi, że Finn rozgląda się po pokoju, podchodzi więc do niego i obejmuje go od tyłu. - I jak ci się podoba? - Pyta.
Szatyn bierze głęboki wdech i odwraca się. - Okłamałeś mnie - mówi, patrząc mu prosto w oczy.
- Co? - Mówi zdziwiony Raph, nie ma pojęcia o co może chodzić.
- Powiedziałeś mi, że będziesz grał z współlokatorami w fifę, ale tak naprawdę urządziliście u siebie, imprezę.
- Ja... - Raph spuszcza głowę. - To prawda - wyznaje. - Wiedziałem, że nie pochwalisz imprezy, a oni praktycznie postawili mnie przed faktem dokonanym. Powiedzieli, że zaprosili ludzi i tyle, nie mogłem... nie chciałem siedzieć wtedy sam w pokoju. Jak by to wyglądało? Więc siedziałem sobie razem z nimi w salonie...
- I obmacywałeś się z jakąś blondynką, z którą potem wyszedłeś - kończy Finn, czując gorące łzy na swoich policzkach.
- Co? - Raph jest w szoku. - Nie, to nie tak - mówi, podchodząc do szatyna i obejmując jego policzki, kciukami ścierając łzy. - Była tam pewna dziewczyna, owszem, która wypiła za dużo, odprowadziłem ją pod akademik, a potem poszedłem spać do Kayli.
- Chciałbym ci uwierzyć - mówi Finn, kręcąc głową.
- Przysięgam, że mówię prawdę - odpowiada Raph, unosząc podbródek młodszego, aby patrzeć mu w oczy. - Kocham cię - szepcze czule.
Finn uwielbia słyszeć te słowa. Naprawdę. Ale zaraz sobie o czymś przypomina i nie potrafi się już z nich cieszyć tak jak wcześniej. - Ko... Kochasz mnie, ale przedstawiłeś mnie swoim współlokatorom jako swojego brata, a nie jako swojego chłopaka?
- Finn, serio? - Pyta Raph, odsuwając się i ciągnąc za swoje loki. - Będziesz się mnie dzisiaj o wszystko czepiał?
- Nie, po prostu...
- To po cholerę tutaj przyjeżdżałeś - mówi wściekły Raph, dopiero później, zdając sobie sprawę z wagi wypowiedzianych słów.
- Masz rację - odpowiada szatyn, pociągając nosem. - Nie wiem po co tu przyjechałem, przecież wcale mnie nie zaprosiłeś...
- Finn, to nie tak. Nie chciałem tego... - zaczyna jednak przerywa mu głos szatyna mówiący do telefonu.
- Tony? Przepraszam, że zawracam głowę, ale mógłbyś po mnie przyjechać? Nie, nic się nie stało, po prostu przypomniało mi się, że mam bardzo ważny projekt do zrobienia na poniedziałek. Dziękuję.
- Finn... - szepcze Raph.
Jednak szatyn bierze swój plecak i wychodzi. - Pa, chłopaki. Miło było poznać - mówi i wychodzi.
Zostawiając zdołowanego bruneta.
~*~
Kayla idzie po dziedzińcu razem z siostrą, która chciała zwiedzić kampus. Podczas tego spaceru niespodziewanie podchodzi do niej Lola. - Kayla, cześć - mówi, przytulając się na przywitanie.
Brunetka jest mocno zaskoczoną tą reakcją, ale oddaje uścisk. - Nie przedstawisz mnie? - Szepcze dziewczyna.
- Och, jasne - jąka się brunetka. - Lola to moja siostra Lottie. Lottie to Lola... moja koleżanka - nie wie czy może tak powiedzieć o dziewczynie, ale sama chciała żeby ją przedstawić.
Lola uśmiecha się szeroko. - Najlepsza - mówi. - Może pójdziemy do tej kawiarenki? Mają pyszne ciasto marchewkowe.
Lottie przytakuje nieśmiało. - Chętnie - odpowiada, cóż chyba Kayla nie ma wyboru.
~*~
Tony na szczęście miał parę rzeczy do załatwienia i nie zdążył jeszcze wyjechać z miasta, dlatego powinien się tu niedługo zjawić.
Finn czuje jak jego telefon wibruje w jego kieszeni, możliwe nawet, że Raph wyszedł go szukać, ale dzięki szkole opanował chowanie się do perfekcji.
Po 20 minutach zauważa auto swojego kierowcy i powoli wychodzi z ukrycia, widzi jak ten parkuje i wyjmuje telefon zapewne chcąc do niego zadzwonić, jednak on już otwiera tylne drzwi.
- Witaj, Tony - mówi i szybko zapina pasy. - Ruszaj.
Tony powoli zaczyna wycofywać z parkingu, ale dostrzega pewną postać biegnącą w kierunku pojazdu. - Pański brat...
- Co? - Finn odwraca się. - Jedź - krzyczy. Kierowca wykonuje polecenie, Raph próbuje biegnąc jeszcze przez jakiś czas za pojazdem, jednak jest za wolny.
Kierowca patrzy na Finna w tylnym lusterku jednak postanawia nie wnikać, zadaje jednak jedno pytanie. - Dokąd jedziemy?
- Do Davida - odpowiada szatyn.
--------------------------------------
W konwersacjach na moim kanale znajduje się link, w którym można głosować na ff do następnego tłumaczenia. Zapraszam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top