3
Chociaż...z drugiej strony...
Może powinienem jednak być z kimś i umrzeć ze świadomością, że jednak ktoś mnie kochał przed śmiercią.
Ale...nie, nie, nie...nie mogę się ZAKOCHAĆ. TA osoba zostanie sama, jak ona sobie poradzi po mojej stracie nie chce, żeby cierpiała żeby on...nie cierpiał. Co ja wygaduję przecież on mnie nie kocha, nie znam nawet jego imienia...więc jak mogę być zakochany w kimś kogo tak naprawdę nie znam?
Pomyślicie, że to CHORE. TAK, BO TO JEST CHORE. JA osoba umierająca zakochała się w lekarzu, który się MNĄ zajmuje i to ZE MNĄ spędza swój wolny czas na wspólnym jedzeniu oraz rozmowach. Mimo to cierpie, bardzo cierpię bo nie mogę mu wyznać swoich uczuć, tylko muszę je w sobie tłumić. Jeśli mu powiem to mnie wyśmieje i odrzuci i nie przyjdzie już do mnie więcej, jeśli mnie nie odrzuci to będzie ze mna jeszcze te kilka tygodni po czym stracimy siebie nawzajem ale w jego odczuciu będzie to większa strata niż w mojej. Nie wiem...naprawdę nie wiem co mam zrobić. Czuję się jakbym był zamknięty w jakimś małym pomieszczeniu gdzie kumuluje sie wszystko co złe i smutne ale tak jednak nie jest i nie będzie, Chociaż czasem to może się wydawać jak najbardziej prawdziwe.
Jutro przychodzi mój obiekt westchnień, do rana muszę podjąć decyzję co powinienem zrobić. Czy powiedzieć mu o swoich uczuciach? Czy raczej milczeć i umrzeć nie mówiąc mu nic?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top