29
Obaj zamarli w połowie podnoszenia się z koca. W ich stronę biegł nie kto inny, tylko Yoona. Park przeklnął tak siarczyście, że nawet Jungkook się wzdrygnął.
- Jiminieeeee! - dziewczyna uwiesiła się na szyi starszego. - Dlaczego na mnie nie zaczekaliście?
- Może dlatego, że nie miało cię tu być? - Jimin wyswobodził się z jej rąk. - Co ty tu w ogóle robisz?
- Przecież ustaliliście, że idziemy dzisiaj na plażę. A jutro do wesołego miasteczka.
Kookie posmutniał i skrzywił się. Mogli nie rozmawiać przy niej o swoich planach...
- Yoona, nasze plany nie dotyczą ciebie. - Chim Chim położył palec na czole dziewczyny i lekko nim pokręcił. - Wbij to sobie do głowy. A teraz zmiataj stąd, bo przeszkadzasz nam w randce.
- Widzę żarty nadal was się trzymają. - dziewczyna zachichotała i spojrzała na Jungkook'a. - Mój Jiminie chyba lubi, gdy jestem o niego zazdrosna. - powiedziała, a młodszy aż zacisnął pięści.
Bez słowa odwrócił się i poszedł w stronę wody. Jimin natychmiast poszedł za nim, natomiast Yoona krzyknęła, że poczeka na nich na kocu.
Park bez żadnego skrępowania objął swojego chłopaka w pasie.
- Ciastek, ty płaczesz? - zapytał zaskoczony widząc jego mokry policzek.
- Nie. - burknął szybko ocierając oczy. - Jest ok.
Jimin odwrócił lekko głowę. Yoona miała na nosie okulary przeciwsłoneczne, ale był pewny, że obserwuje ich zza szkieł.
- Prawdopodobnie zabijesz mnie. - stwierdził Chim Chim wzdychając.
- O czym ty...? - zaczął Jeon, ale nie zdążył dokończyc, bo Jimin znalazł się przed nim i złączył ich usta w delikatnym pocałunku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top