28

Jimin rozłożył parasol i koc, po czym od razu położył się zadowolony.
- Hyung! Posuń się! - zawołał Jungkook śmiejąc się wesoło.
Chim Chim mruknął tylko, ale roześmiał się, gdy młodszy zepchnął go na piach.
- Ciastek, chcesz wojny? - zapytał pokazując mu język i wracając na koc.
Jeon przewrócił oczami i wyjął z torby krem z filtrem. Zdjął koszulkę zostając w samych hawajkach. Jimin poszedł w jego ślady. Młodszemu zajęło chwilę, by oderwać wzrok od torsu Park'a.
- Chodź tutaj hyung. - powiedział, gdy w końcu opanował szalone myśli.
Kookie zaczął rozprowadzać maść po ramionach i twarzy chłopaka. Park uśmiechał się przy tym zadowolony. Lubił czuć dłonie młodszego na swoim ciele. Co prawda utrudniało mu to skupienie się, ale ciągle odtrącał niepotrzebne myśli. Bez słowa wziął do ręki tubkę i wycisnął trochę zawartości na palce, by pomóc drugiemu zabezpieczyć się przed słońcem. Jeździł powoli po jego ramionach patrząc mu w oczy. Młodszy momentalnie zrobił się czerwony na twarzy. W jakiś sposób wydawało mu się to tak bardzo intymne, a przecież starszy tylko smarował go kremem! Co prawda z powodu wczesnej pory na plaży jeszcze prawie nikogo nie było, co dodatkowo stawiało ich w (nie)komfortowej sytuacji.
- Coś nie tak, Ciastek? - zapytał Park z szerokim uśmiechem zjeżdżając dłonią na odsłonięty tors młodszego.
Obaj się zdziwili, gdy z ust Jeon'a uleciał cichy jęk. Kookie natychmiast zasłonił usta zawstydzony i odsunął się od Jimin'a. Starszy również ukrył twarz ciesząc się w duchu. Nie chciał, by wyższemu było głupio, ale tak bardzo mu się spodobał nie tyle sam dźwięk, co fakt, że reagował w taki sposób na niego. Może... Nie, to jeszcze za wcześnie.
- Idziemy pływać? - zaproponował przerywając ciszę między nimi.
- JIMINIEEEEEEE!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top