27

Lily pov.

Z jednej strony byłam zła na siebie i Marka, a z drugiej się bałam. No przepraszam bardzo, ale nie chcę jeszcze być mamą! Moje dziecko miałoby wtedy zniszczoną psychikę..
(L)- Przepraszam was na chwilkę~! Mark, chodź na słówko!
Poszedł za mną na podwórko. Zamknęłam drzwi, co mam nadzieję, że powstrzyma resztę od słuchania.
(M)- Co jest?
Uderzyłam go z pięści w brzuch.
(M)- Kurde, Lily, o co ci chodzi?!
(L)- Nie zabezpieczyliśmy się idioto!
Złapał mnie za rękę kiedy chciałam go ponownie uderzyć. Przytulił mnie do siebie, dzięki czemu się uspokoiłam.
(M)- Księżniczko, przecież to nic złego~ Nie chciałabyś mieć dziecka?
(L)- No wiesz..
Popatrzył na mnie z nadzieją.
(L)- Oczywiście, że bym chciała! Tylko co na to wytwórnia Mark? Jesteś gwiazdą, to nie jest takie proste..
(M)- Słonko, nie martw się! Wytwórnia nie ma nic do gadania, to moje życie. A zresztą, przecież mogę odejść!
(L)- Nie! Tylko spróbujesz, to naśle na ciebie Zico!
Zaśmiał się krótko. Stanęłam na palcach i złożyłam na ustach chłopaka delikatny pocałunek. Kiedy już stanęłam obok niego postanowiliśmy wrócić do środka.
W czasie kiedy ja ściągałam buty, Mark poszedł do salonu. Miałam już odłożyć buty na miejsce, ale dostałam drzwiami. Mocno. I centralnie w czoło.
(L)- JASNA CHOLERA!!
(JY)- Jezu, Lily, żyjesz?!
(L)- Nie kuźwa, umarłam!!
Rzuciłam butami na ziemię.
(JB)- Co się stało?
(L)- Walnął mnie drzwiami!
(JY)- Nie moja wina, że stałaś centralnie koło nich!
(YY)- Dobra, dosyć!
(L&JY)- ZAMKNIJ SIĘ MŁODY!!
Zaczęliśmy się kłócić jeszcze bardziej, doszło di tego stopnia, że miałam ochotę go walnąć. Tak mocno. Krzesłem. W twarz.
Byłam już o krok od tego, ale wszystko przerwali Mark i JB. No tak, władcze osoby w związku muszą troszczyć się o partnerów..
Para homosiów poszła do kuchni. Nadal mam feelsy jak ich widzę~!
Mark poszedł po lód, kocham go za to. Jak już wrócił, usiadł na kanapie, a ja położyłam głowę na jego kolanach.
Chłopak umieścił worek z lodem na bolące miejsce, nie powiem, miłe uczucie. Minęło nam w takiej pozycji kilka minut. Jednak zauważyłam, że chłopakowi zaczęło się nudzić. I z nudów postanowił mnie pocałować.
(BB)- Ej nie no! No plis! Stop this!
(YY)- Podpisuje się pod tym!
Oderwałam się od Marka, co wiązało się z jękiem niezadowolenia. Zignorowałam to, bo jakżeby inaczej!
(L)- Powinniście się uczyć! Jak wy będziecie się kurde potem z waszymi dziewczynami obchodzić?!
Popatrzyli na mnie z obrzydzeniem.
(L)- Czekaj, co..? Czy wy..?
Potwierdzili moje rozmyślania. No nie! Proszę, tylko nie to..
(L)- Boże, dlaczego?! Dlaczego każesz mi żyć wśród samych kjut par?! Idę rzygać tęczą..
Usiadłam prosto i zaczęłam gapić się w ścianę. Za dużo jak dla mnie. Ja kocham yaoi, ale patrząc codziennie na to jak się przytulają czy całują doprowadzi mnie do cukrzycy!
Poczułam jak ktoś uderzył mnie w ramię. Tym kimś okazał się Mark, więc mu oddałam.
(M)- Za co?
(L)- A ty? Za co?
(M)- Pizze skończyli~
Rzuciłam się pędem do kuchni o mało co nie wpadając na ścianę. Ale kogo to obchodzi! Ważniejsze jest jedzonko~
Podeszłam do wielkiej blachy i oderwałam kawałek dania. I jak najszybciej stamtąd wyszłam, bo Jinyoung był o krok od rzucenia we mnie nożem. No cóż, trza się do tego przyzwyczaić!

⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙

Witam :3
Dodaje następny~
Tylko szkoda, że krótszy od poprzedniego ;-;
A tak ogółem, to co myślicie o tym rozdziale?
W ogóle, te ff jest OK? .-.
Do next!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top