18

Mark pov.

Jadąc autem złamałem chyba wszystkie przepisy drogowe. Jechałem bardzo szybko.
(JB)- Dobra, Mark!
Spojrzałem na niego niczego nie świadomy.
(JB)- Ja rozumiem, że ten niebieski rudolf* ci się spodobał, ale to nie powód by łamać wszystkie przepisy! No uspokój się!!
(M)- Co..?
Ona mi się podoba..? Od kiedy...
(BB)- Nie udawaj głupka, hyung**, każdy to wie!! Nawet JA!
Oburzyłem się, dając przy tym znak, że to co powiedzieli to czysta prawda.
Kontynuowałem jazdę, tym razem troszeczkę spokojniej.
Po kilku sekundach byliśmy na miejscu. Tak, sekundach, bo pomimo krzyków reszty, jechałem jak w jakimś transie.
Wsiedliśmy z pojazdu kierując się do opuszczonego budynku.
Kiedy byliśmy już w środku, zaczęliśmy czaić się jak ninja. Idąc przez korytarze, w końcu znaleźliśmy się koło "salonu". Tak przynajmniej stwierdziłem, po dużym i ładniej urządzonym pomieszczeniu.
W tym pokoju przebywało sześć osób, i chyba byli to już wszyscy.
(Max)- No nie gadaj!
Chłopak "krzyknął" szeptem.
(J)- Co jest?
(Max)- Widzicie go?
Wskazał na chłopaka siedzącego na kanapie.
(Max)- To jest Nathan. To on jest za to wszystko odpowiedzialny!
Odnośnie tego szczyla, wygląda jakby ćpał, pił i Bóg wie co jeszcze. Oraz ma żółte zęby. Stawiam, że śmierdzi mu z gęby.
(JR)- Dobra, czas zaczynać..
Tak jak powiedziała mamuśka, tak zrobiliśmy.
Każdy poszedł w inną stronę. Ja poszedłem szukać Lily, reszta miała się zająć załatwieniem przeszkód w postaci tych małp. Nie będę przeklinać, chociaż chcę nazwać ich inaczej..
Ruszyłem w lewo. Były tam tylko jedne drzwi. Już miałem otwierać pokój, ale dostałem czymś w plecy.
Okazała się to metalowa rura trzymana przez tego całego Nathana. Troszku się wystraszyłem! Podniosłem drewnianą deskę z ziemi. Nie wiem skąd ona się tam wzięła! Kontynuując, wziąłem ją do ręki i cisnąłem mocno w chłopaka. Dostał w brzuch, chociaż celowałem niżej..
Nathan wyciągnął nóż zza pleców. Nim zdążyłem się obejrzeć, wbił mi go w ramię. Syknąłem z zadanego mi bólu. Jak ja się w wytwórni pokarzę?!
Długo nie czekał na cios z mojej strony, bo również  wyciągnąłem nóż z kieszeni. Tyle, że mój był większy. Ja wbiłem mu nóż w brzuch. Ups..
Zza zakrętu wybiegł Youngjae dając mi znak, bym szedł dalej. Posłuchałem go i odwróciłem się otwierając drzwi.
To co tam zastałem, sprawiło, że moje serce podeszło do gardła. A co zobaczyłem? Moją słodką Lily, która wyglądała strasznie! Miała całe ciało w siniakach, ranach, krwi i ziemi.. Jej ubrania były podarte, niebieskie, miękkie włosy całe poplątane.. A jej twarz opuchnięta i brudna.. Oczy również straciły tą radosną barwę..
Jak najszybciej do niej podbiegłem. Próbowałem ją obudzić, lecz wszystko na nic. Wziąłem ją na ręce, jak księżniczkę oczywiście. Wyszedłem z pokoju i od razu natknąłem się na moich przyjaciół. Ze strachem w oczach wpatrywali się w Lily.
(M)- JB, kierujesz!!
Po moich słowach szybko poszliśmy do auta. Ja usiadłem na samym tyle. Położyłem głowę dziewczyny na moich kolanach, a reszta jej ciała położona była na fotelach.
Po kilku minutach dziewczyna zaczęła się dusić i kaszleć.
(M)- Ile jeszcze?!?! Ona się dusi!!!
(JR)- Jeszcze minuta!! Połóż ją wyżej, musi wytrzymać!
Tak jak powiedział Junior, położyłem jej głowę na ramieniu i przytuliłem do siebie.
Proszę, nie umieraj..

Lily pov.

Obudziłam się na pięknej łące pełnej białych róż.
Czułam się dziwnie lekka i taka.. wolna?
Podniosłam się i przeszłam parę kroków. Nagle przede mną pojawiła się kobieta ubrana w długą białą suknię. Koło niej latały czarne motyle.
- Kim jesteś?
- Kochanie, przecież mnie znasz..
Zastanawiając się nad słowami kobiety, podeszłam do niej.
Dopiero wtedy poznałam w niej moją mamę..
- Mamo..
- Widzisz? Mówiłam, że mnie znasz..
Chciałam się do niej przytulić, ale się odsunęła.
- Kochanie, posłuchaj mnie teraz, dobrze?
Zgodziłam się.
- Musisz wrócić tam skąd przyszłaś. To nie twój czas, jeszcze nie.. Teraz pójdziesz pod te drzewo i dotkniesz jego kory!
Nie chciałam tego robić. Zresztą, o co jej chodzi z tym czasem?
Jednak mimo moich przeczeń, jakaś siła przyciągnęła mnie do rośliny.
Po chwili wszystko zaczęło się sypać. A ja stałam w miejscu powoli zalewając się łzami..

⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙

*Nie wiem skąd to przezwisko ;-; O szczegóły pytajcie JaeBum'a .-.

** hyung - Młodszy chłopak mówi tak do starszego od siebie chłopaka.

Witajcie!!!
Jak podoba się rozdział? Wszystko jest z nim okej?
A jak myślicie, co będzie z Lily?

Jak zauważyliście, rozdział jest dłuższy, dlatego, że w tamtym tygodniu nic nie dodałam ;;
W dodatku, za tydzień święta~~ I odnośnie świat, chcecie może żebym napisała one-shot'a z tej okazji? Ja bardzo chętnie go napisze! Tylko mi napiszcie w komentarzu czy chcecie~~ Jeżeli nic mi nie napiszecie, to go nie napisze ^^
I od razu mówię, że nie wiem czy za tydzień będzie rozdział ;< Wiecie, święta, rodzina, itd. :/
To do next!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top