Rozdział 83

Miało być rano, nie? To macie.


Kolejnego dnia było tak samo, jednakże ogarnęło mnie zaskoczenie. Kiedy chciałem pójść tylko się załatwić do toaleta nie spodziewałem się zastać tam bruneta, który akurat czesał włosy. Jak tylko go ujrzałem chciałem z powrotem uciec do sypialni.

ㅡ Jimin poczekaj! ㅡ Krzyknął biegnąc za mną, lecz w porę zamknąłem się na klucz. ㅡ Nie zamykaj. Porozmawiaj ze mną, błagam cię. ㅡ Mówił pukając.

Nie mogłem. Jego widok powodował kolejne falę płaczu. I to robiłem w tym czasie. Płakałem. Byłem po prostu beksą i tchórzem. Nie potrafiłem stawić czoła z mężem.
Usiadłem obok drzwi chowając twarz w dłoniach.

ㅡ Dziubasku... Brakuje mi ciebie. Proszę, otwórz mi. Martwię się o ciebie. Otwórz.

Wziąłem głęboki oddech by później sięgnąć do klucza, który przekręciłem. Do środka od razu wszedł starszy, a kiedy zauważył moją osobę ukucnął przytulając. Nie walczyłem, bo nie miałem siły.

ㅡ Kochanie.. ㅡ Powiedział całując mnie w czoło głaszcząc po głowie. ㅡ Przepraszam. Tak cholernie cię przepraszam. Nie chciałem. Przeze mnie najwięcej płaczesz, a tak nie powinno być. Moim zadaniem jest, aby na twoich ustach pojawiał się uśmiech, a tym czasem cierpisz. Aigoo.. Jaki ja głupi. Kocham cię, Jiminnie. Nie chciałem wypowiedzieć ty słów, ani odwracać kota ogonem.

ㅡ Mogłeś po prostu powiedzieć, że jesteś zazdrosny. ㅡ Rzekłem czując złość. ㅡ No proszę. Powiedz to. ㅡ Odepchnąłem. ㅡ Powiedz jaką jestem dziwką, która zaliczała laski dla zabawy. No powiedz! ㅡ Krzyknąłem zalewając się łzami.

ㅡ Nie mam zamiaru. Nie jesteś nią. Mówię, że moje słowa były błędem.

ㅡ Jak całe moje życie. ㅡ Szepnąłem skulając się w sobie.
Wyższy usiadł obok mojej osoby przyciągając do siebie.

ㅡ Skarbie, nie myśl tak. Kocham cię.

Nie odezwałem się wtulając się w starszego.

ㅡ Chodź. Musisz coś zjeść. Nie jadłeś dwa dni. ㅡ Stwierdził wstając ze mną. Wziął mnie na ręce jak panną młodą schodząc na parter. Postawił mnie na krześle podchodząc do lodówki, z których wyjął jakieś produkty. Po chwili przy moich nogach pojawił się Sarang, którego zacząłem głaskać. Przyznam, ale stęskniłem się za nim. ㅡ Co chciałbyś zjeść ze specjału szefa kuchni Jeon, panie Jeon? ㅡ Spytał trzymając w jednej dłoni paprykę, a w drugiej marchewkę.
Uśmiechnąłem się lekko w jego stronę.

ㅡ Mam ochotę na kakao. ㅡ Odparłem opierając głowę o rękę.

ㅡ I do tego wielka uczta!

ㅡ O nie, nie... Niech będą może tylko kanapki, Kook. Nie chcę zbytnio jeść.

Brunet westchnął ciężko podchodząc do chlebaka, ówcześnie wyjmując parę produktów z lodówki.
Wiem, że moim zdaniem małą cząstką zraniłem go. Powinienem jeść, owszem, ale co poradzę, że nie mam za dużego apetytu?
Tak, więc wstałem podchodząc do niego i przytulając od tyłu.

ㅡ Przepraszam, Guk.

ㅡ Nie, nic się nie stało, spokojnie. ㅡ Mówił szybko i chaotycznie.
Odwróciłem go w swoją stronę zauważając łzy.

ㅡ Guk? Płaczesz?

ㅡ To przez cebulę! ㅡ Powiedział z uniesionym głosem wychodząc z pomieszczenia. Spojrzałem na deskę widząc krojonego pomidora. Poszedłem za nim do salonu. Usiadłem obok męża obejmując ramieniem. ㅡ To wszystko moja wina.  Proszę, uderz mnie jeszcze raz. Zasłużyłem.

Już chciałem coś powiedzieć, ale zamiast używać słów wpadłem na pomysł.
Po cichu zacząłem śpiewajać spokojną piosenkę, jaka przyszła mi do głowy. Objąłem dłońmi twarz starszego zmuszając go do spojrzenia mi w oczy. Kciukami starłem łzy posyłając lekki uśmiech.

ㅡ Zrobisz mi tą ucztę? ㅡ Spytałem szeptem. Zaśmiałem się cicho przytulając go, a następnie siadając na nim okrakiem. ㅡ Obiecuję, że zjem. Proszę.

Pociągnął nosem ocierając oczy.

ㅡ A co byś chciał?

ㅡ Cokolwiek, ale mam warunek.

ㅡ Jaki?

ㅡ Musi być pyszne.

ㅡ Masz moje słowo. ㅡ Podniósł kąciki ust.

**

Po zjedzonym posiłku cała nasza trójca leżała na rozłożonej kanapie wtuleni w siebie chcąc zapomnieć o całym tym dwudniowym kryzysie. Byłem strasznie zmęczony, ale nie chciałem zasnąć. Chciałem spędzić jak najwięcej czasu z Jungkookiem.
Jak na złość zaczął nucić kołysankę, przez którą szybciej odpływałem.

ㅡ Śpij, skarbie. Wiem, że chcesz.

ㅡ Nie. ㅡ Otworzyłem szeroko oczy, które same się zamykały. ㅡ Chcę być z tobą.

ㅡ Będę tuż obok. Nie bój się. Śpij. ㅡ Pogłaskał mnie po głowie całując w czoło. Przymknąłem powieki zasypiając po kilku minutach.

*

Obudziłem się już następnego dnia w tym samym miejscu oraz z tą samą osobą u boku. Uśmiechnąłem się obserwując pogrążoną w śnie twarz bruneta zawijając na paluszek kosmyki włosów starszego. Nie zorientowałem się nawet, gdy otworzył oczy.

ㅡ Dzień dobry. ㅡ Powiedziałem.

ㅡ Dzień dobry, kochanie. Miałem nadzieję, że to ja pierwszy wstanę, by móc ci się przyglądać. ㅡ Zaśmiał się.

Wywróciłem oczyma wtulając się w niego.

ㅡ Jest tak wygodnie. Masz wolne?

ㅡ Tak. Wczoraj i dzisiaj. Możemy leniuchować cały dzień.

ㅡ Kusząca propozycja. Skorzystam z niej. Jak tam Sohee?

ㅡ A właśnie. Przez to wszystko zapomniałem. Mówi, że stęskniła się za tobą i Sarang, dlatego chcę się spotkać. Polubiła was i do tego chcę nam kogoś przedstawić.

ㅡ Ciekawe kogo. Ale to później. A jak w pracy? ㅡ Zapytałem niepewnie.

ㅡ Na razie się uspokoiło, ale nie wiem na jak długo.

ㅡ Nie martw się. Jeszcze wszystko wyjdzie na prostą. Zobaczysz.

ㅡ Zawsze mam taką nadzieję, dziubasku.

Leniuchowanie przerwał nam dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałem, nie mając zamiaru wcale wstawać. Otworzyłem, a na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.

ㅡ Tato, miło cię widzieć! ㅡ Przytuliłem go.

ㅡ Nie wyglądasz najlepiej. Chorujesz? ㅡ Spytał zatroskany.

ㅡ Nie. Wszystko w porządku, tato. Wejdź.

Zaśmiałem się pod nosem, gdy przekroczyliśmy granice salonu. Upadek Kooka z kanapy na zawsze pozostanie w mojej pamięci.

ㅡ Teściu tutaj? ㅡ Spytał zakłopotany. ㅡ Nie wiedziałem, że przylecisz. ㅡ Zaśmiał się drapiąc nerwowo po karku, a kołdrą zakrywał swoje ciało, ponieważ był w samych bokserkach. ㅡ To ja pójdę się ubrać.. ㅡ Dodał i uciekł na górę.

ㅡ Kawy? ㅡ Zaproponowałem idąc do kuchni.

ㅡ Może być.

ㅡ Jak w Anglii? Dobrze ci się wiedzie?

ㅡ Oczywiście. Poznałem taką jedną kobietę.

Spojrzałem na niego szeroko otwartymi oczyma.

ㅡ Ale jak inną kobietę. O co chodzi?

ㅡ Zakochałem się, Jimin. Jesteśmy ze sobą od miesiąca i dobrze nam się układa. Przylecimy po świętach. Wtedy ją poznasz.

ㅡ No.. No dobrze.

ㅡ Wiem, że to dla ciebie trudne i...

ㅡ Ale tato. Nie mogę zabronić ci miłości, po prostu... Zaskoczyłeś mnie.
To dobrze, że ci się układa. A czy ona wie, że ja i Kook...

ㅡ Tu jest właśnie problem, synu. Nie wiem, jakby zareagowała na to.
Po powrocie porozmawiam z nią.

ㅡ Oby wszystko poszło dobrze.

Wtedy do kuchni wszedł brunet już ubrany w normalne ubrania.

ㅡ Masz koszulkę założoną na lewą stronę. ㅡ Zaśmiałem się.

ㅡ No.. No.. No to co. Taka moda. ㅡ Rzekł nerwowo.

ㅡ Tato, co mu zrobiłeś, że się ciebie boi? ㅡ Spytałem najstarszego z nas, rozbawiony.

ㅡ Co ty wygadujesz? Przecież my się lubimy, prawda panie Teściu? ㅡ Spojrzał na niego.

ㅡ Masz coś na sumieniu, Kook? ㅡ Zapytał wspomniany z uśmiechem.
Mąż się oburzył jak pięcioletnie dziecko. ㅡ Znamy się tyle lat, Jungkook. Przecież wiesz, że nie masz się czego bać.

ㅡ Naprawdę? ㅡ Spojrzał na niego spod byka. ㅡ Przecież wiem, panie Teściu.

ㅡ Ya! Mów do mnie tak jak na początku, a nie Teściu.

ㅡ Dobrze proszę pana. ㅡ Zaśmiał się.

ㅡ Ja już nie mam siły. ㅡ Załamał się. 

Obaj wybuchnęliśmy śmiechem.

*****************

Jaa nie wierzę. Wczoraj dowiedziałam się o Dzień dobry TVN, bo zazwyczaj nie oglądałam tego i to tak wcześnie błagam.. I nie mogłam normalnie zasnąć a była prawie pierwsza w nocy, myśląc jak mogli pomylić Jungkooka z J-hopem  jprdl... Nie wierzę w nasz kraj

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top