Rozdział 77

Następnego dnia  wczesnym popołudniem poszedłem do firmy Namjoona po drodze zostawiając Sarang miłej sąsiadce, która zgodziła się zaopiekować się nim. Była to dziewczyna. Może dwa trzy lata starsza ode mnie. W ramach rekompensaty i przy okazji poznania się zaprosiłem ją jutro na kawę. Zgodziła się od razu.

*

Zapukałem do dębowych drzwi, a gdy usłyszałem magiczne słowo jakim było "proszę" wszedłem do środka zauważając starszego za biurkiem.

ㅡ Cześć, Namjoon hyung.

ㅡ Jimin? Co cię tu sprowadza?

ㅡ Chciałbym porozmawiać. Nie przeszkadzam?

ㅡ Nie, skądże. Siadaj. ㅡ Wskazał na krzesło na przeciwko siebie, na którym usiadłem. ㅡ Więc o co chodzi?

ㅡ Czy masz świadomość co się dzieje w twojej firmie?

ㅡ Nie rozumiem. Wszystko jest w porządku. Pracownicy również nie mają ze sobą konfliktów.

ㅡ Mylisz się, hyung. Dowiedziałem się, że Jungkook przyznał się, że wyszedł za mąż.

ㅡ Słyszałem o tym.

ㅡ Od tamtej pory się zmieniło. Współpracownicy wyżywają się na nim. Naprawdę nie zorientowałeś się, że Kook zostaje dłużej w pracy niż powinien? Bo ci twoi pracownicy dają mu swoją robotę, a ten idiota się na to godzi. Dlaczego? Właśnie dlatego przychodzę do ciebie. Pomóż mu. Ja niestety nic nie mogę zrobić, jedynie opierdolić, a to nic nie da.

ㅡ Nie wiedziałem, że takie rzeczy dzieją się w mojej firmie. Sprawdzę to i jeszcze dzisiaj porozmawiam z Jungkookiem. Dziękuję, że mi o tym powiedziałeś.

ㅡ Mam prośbę. Nie wspominaj mu, że to byłem ja, że w ogóle tutaj byłem, dobrze?

ㅡ Masz to jak w banku.

Wstałem z miejsca podając dłoń starszemu. Pożegnałem się i niepostrzeżenie opuściłem teren budynku biegnąc.
Przechodząc koło jednej kawiarni przyjrzałem się swojemu odbiciu, a szczególnie swoim włosom. Chyba czas zmienić kolor, ale jak skoro nie mam pieniędzy? Wtedy dostrzegłem kartkę, że szukają kelnera.
To była moja szansa. Nie wahając się wszedłem do środka podchodząc do barku.

ㅡ Dzień dobry, w czym pomóc?

ㅡ Ja... Ja chciałbym tu pracować.

ㅡ Ah.. Rozumiem. Tam siedzi szef. Jak zwykle przegląda rachunki. ㅡ Wskazała na grubego mężczyznę zsiedzącego w cichym miejscu z okularami na nosie.

ㅡ Dziękuję. ㅡ Ukłoniłem się podchodząc do starszego. ㅡ Um.. Przepraszam. ㅡ Zaczepiłem go.

Ten spojrzał się na mnie z pytającym wzrokiem.

ㅡ Chciałbym dostać pracę i...

ㅡ Umówiłeś się na rozmowę?

ㅡ No nie, ale...

ㅡ To nie zawracaj mi głowy.

Przytaknąłem smutno kłaniając się i kierując się w stronę wyjścia. Będąc na zewnątrz dostałem wiadomość od Kooka, że wraca dziś wcześniej. Uśmiechnąłem się na tę wieść ruszając do domu.

ㅡ Kurwa. ㅡ Warknąłem kopiąc kosz uliczny, który zaraz się wywrócił wysypując z niego przeróżne śmieci. Byłem tak blisko od dostania tej roboty. Ja to mam pecha. Z tych nerwów wyjąłem peta z kieszeni, którego nosiłem na wszelki wypadek. Zapaliłem go czując ulgę, gdy zaciągnąłem się, a z mych ust wydostał się szary dym.

Zdenerwowany poszedłem pod dom naszej sąsiadki. Zapukałem już zza drzwi słysząc szczek psa. Po chwili otworzyła mi dziewczyna jak zawsze uśmiechnięta.

ㅡ Cześć. ㅡ Powiedziała.

ㅡ Dziękuję, że się nim zajęłaś. ㅡ Powiedziałem próbując się wysilić na przyjemny ton.

ㅡ Nie ma sprawy. Bardzo lubię psy, więc... Jeśli nie będziesz wiedział co z nim zrobić to zapraszam.

ㅡ Zapamiętam.

Pożegnałem się z kobietą wracając do domu wraz z czworonogiem u boku.

***

Kolejny nudny wieczór. Nudny jak moje życie. Skakałem z kanału do kanału po chwili słysząc zamykanie drzwi.

ㅡ Wróciłem. ㅡ Usłyszałem niemrawy głos starszego. Od raz uniosłem wzrok na niego.

ㅡ Coś się stało, Jungkookie?

ㅡ Co? Nie.. Wszystko w porządku, Jimin. Pójdę się wykąpać. ㅡ Powiedział idąc na górę.
Zdziwiony jego zachowaniem poszedłem za nim.

ㅡ Jungkook. Co jest? ㅡ Spytałem, gdy szedł do łazienki, lecz nim dostałem odpowiedź mężczyzna zamknął się w pomieszczeniu. Coś było nie tak i ja muszę się tego dowiedzieć. ㅡ Kook.. ㅡ Zapukałem do powłoki. ㅡ Otwórz i mi powiedz, proszę.

Usłyszałem szum wody. Westchnąłem odsuwając się od drzwi po czym zszedłem na parter. Poczekam.
Usiadłem na kanapie patrząc w czarny ekran telewizora.

Mijały minuty aż w końcu minęła godzina. Bałem się, że coś sobie zrobił.
Ponownie chciałem z nim pogadać pukając, lecz odpowiedziała mi cisza.
Czym prędzej pobiegłem po nóż chcąc nim otworzyć te cholerne drzwi. I udało się. Wszedłem do środka zauważając starszego leżącego na podłodze.

ㅡ Jungkook.. ㅡ Przerażony ukucnąłem przed nim przystawiając do jego ust swoje ucho. Odetchnąłem z ulgą słysząc jak chrapie. ㅡ Ty idioto. Nie strasz mnie. Mam nadzieję, że cię uniosę.

Spróbowałem i to był błąd. On jest za ciężki. Westchnąłem siedając obok niego.

ㅡ Jungkook. ㅡ Szturchnąłem go w ramię. ㅡ Obudź się.

Widząc, że to nic nie działa sięgnąłem po słuchawkę prysznicową odkręcając kurek oblewając zaraz wyższego, który natychmiast zerwał się do siadu. Zakręciłem wodę obserwując jak przeciera twarz. Zazwyczaj by mi oddał lub nakrzyczał, lecz tymczasem siedział z schowaną w dłoniach twarzą.

ㅡ Kookie.. ㅡ Szepnąłem odkrywając jego buźkę. Zdziwiłem się ujrzawszy czerwone oczy od płaczu. ㅡ Co się dzieje? ㅡ Zapytałem przytulając go.

ㅡ Paliłeś. ㅡ Wyszeptał.

ㅡ To nie ma teraz znaczenia. Dlaczego tak się zachowujesz? Powiedz mi proszę.

Milczał przez kilka minut. W końcu wziął głęboki oddech odsuwając się na kilka centymetrów.

ㅡ Ja... Chciałem się dzisiaj zwolnić, ale Namjoon przekonał mnie bym tego nie robił.

ㅡ Dlaczego?

ㅡ Mam już tego wszystkiego dosyć. ㅡ Powiedział z łamanym głosem. ㅡ Tego ciągłego poniżania, siedzenia do późna, krzywych spojrzeń. Po prostu wszystkiego!

ㅡ Ko-..

ㅡ Przyznałem się. Przyznałem, że mam męża. Po tym zrobiło się piekło. Nie chciałem się z tym kryć. Chciałem, żeby wszyscy wiedzieli, że mam już osobę, którą bardzo kocham i jestem z nią szczęśliwy. Widocznie to im się nie spodobało. Nikt ze mną nie rozmawia. Czasami z Sohee, ale nie zawsze, bo ma swoją pracę. Ciągle siedzę w biurze bojąc się z niego wyjść. Mam tego dość. ㅡ Rozpłakał się.

ㅡ Wiesz, że nie musiałeś tego robić.

ㅡ Czasami narzekałeś, że nikt o tym nie wie. Proszę, spełniłem to.

ㅡ Wiem. Przepraszam.

ㅡ Nie. Zrobiłem to dla nas. Dla mnie i dla ciebie. Niech nawet świat się o tym dowie. Chcę tylko żyć z tobą bez ukrywania się.

Spuściłem głowę milcząc.

ㅡ Jedźmy jutro do Seulu. Namjoon dał mi parę dni wolnego przez to wszystko. Będę mógł choć przez chwilę oderwać się od tego miasta..

ㅡ W porządku, Jungkookie.

******************

Możliwe, ale nie jestem pewna, że powoli powraca wena. Podoba się?
Wiecie jakie to fajnie wracać do starych rozdziałów i czytać wasze komentarze? To robię, gdy mi się nudzi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top