Rozdział 57
ㅡ Ty?! ㅡ Zacisnąłem pięści. ㅡ Czego tu szukasz? Z tego co mi wiadomo Kook jest w pracy. ㅡ Warknąłem.
ㅡ Dzieciaku... On mnie już nie interesuje... do czasu.
ㅡ To po co przyszłaś?
ㅡ Jimin? Kto to? ㅡ Odezwał się starszy.
ㅡ Jestem Suzy. ㅡ Przywitała się.
ㅡ Tato. Zostaw nas samych.
Poszedł do salonu.
ㅡ Więc?
ㅡ Pewno już znasz mojego brata... Min Yoongi.
ㅡ Nie mówił, że ma siostrę.
ㅡ Bo za bardzo się sobą nie chwalimy. Przyszłam w tej sprawie. ㅡ Podała mi kopertę. Otworzyłem ją, a moje serce niebezpiecznie przyspieszyło. Na zdjęciach byłem ja i Suga. To był ten dzień, w którym się do mnie dobierał, ale... Skąd je ma? Dlaczego przychodzi z tym po tak długim czasie?
ㅡ Co? Ale... Dlaczego to robisz? Dlaczego chcesz zniszczyć nasz związek? Czemu?! ㅡ Krzyknąłem zalewając się łzami.
ㅡ Albo od niego odejdziesz, albo ja ci w tym pomogę. ㅡ Warknęła odchodząc.
ㅡ Nie możesz!
Upadłem na kolana płacząc.
ㅡ Jimin... ㅡ Poczułem jak starszy mnie przytula. ㅡ Co to za zdjęcia? Flirtowałeś z nim?
ㅡ Nie. On się do mnie dobierał. Myślisz dlaczego już nie przyjaźnie się z Yoongim? Chciał zaciągnąć mnie do łóżka, ale nie dałem mu się. Kook mi nie uwierzy. Obiecałem, że od niego nie odejdę, a tu przychodzi ta suka i.. ㅡ Ponownie wybuchem płaczem.
ㅡ Spokojnie. Najlepiej powiedz mu prawdę. Musi zrozumieć, bo cię kocha prawda?
ㅡ Muszę to przemyśleć. Jedź tato do domu, proszę.
ㅡ Mam zostawić cię samego?
ㅡ Mam Sarang. Jedź, poradzę sobie.
ㅡ Ale... Eh.. No dobrze. Jak coś to dzwoń. ㅡ Wstał i ubrał buty oraz kurtkę. ㅡ Do zobaczenia. ㅡ Wyszedł.
Nic tylko czekać.
***
Do końca dnia siedziałem na kanapie nie mając ochoty na zabawę z psem. W głowie myślałem jak mu to powiedzieć. Od razu?
Trzask drzwi. Ciężkie kroki zmierzające w moją stronę. Schowałem twarz pomiędzy nogami.
ㅡ Jimin? Wszystko dobrze? Źle się czujesz? Kochanie... Powiedz coś.
Rozpłakałem się podając mu kopertę. Zdziwiony otworzył ją, a potem na jego twarzy zagościło zszokowanie.
ㅡ Co to.. Jest?
ㅡ Proszę najpierw mnie wysłuchaj. ㅡ Wyszlochłem.
ㅡ Co to ma być?! ㅡ Krzyknął zdenerwowany uderzając w stół. Podskoczyłem przestraszony. ㅡ Tak mi się odpłacasz?!
ㅡ To nie tak jak myślisz. Yoongi.. On.. On się do mnie dobierał. Nie wiem skąd są te zdjęcia. Przyniosła mi je Suzy dzisiaj po południu. Kazała mi cię zostawić w zamian za te zdjęcia. Jungkook. Powiedz coś, błagam.
Milczał patrząc groźnie przed siebie.
ㅡ Kook? ㅡ Dotknąłem jego ramienia, lecz strzepnął mą dłoń. Zakuło w sercu. ㅡ W porządku... ㅡ Szepnąłem. ㅡ Pójdę się spakować. Naprawdę nic mnie z nim nie łączy. Przepraszam. ㅡ Dodałem idąc na górę.
Z szafy wyjąłem walizkę zaczynając pakować swoje rzeczy.
Przerwałem na moment chowając twarz w dłoniach wybuchając płaczem. Po chwili podszedł do mnie Sarang. Przytuliłem go szlochając mu w futro. ㅡ Będzie mi ciebie brakować, mały. Opiekuj się nim. ㅡ Szepnął, a na koniec dałem mu buziaka w główkę. ㅡ Idź. ㅡ Odsunąłem go. ㅡ Idź stąd. ㅡ Rozkazałem mu co zrobił.
ㅡ Jimin. ㅡ W progu stanął brunet. Ukucnął przede mną wycierając kciukiem moje policzki. ㅡ Cichutko słońce.
ㅡ Co? ㅡ Zapytałem zaskoczony.
ㅡ Kiedyś... Powiedzieliśmy sobie, że nie ważne co się stanie będziemy razem. Obiecałeś mi, że nie odejdziesz ode mnie, a co właśnie robisz? ㅡ Spytał patrząc w moje zapłakane oczy. ㅡ Nie widzisz tego, że o to chodzi Suzy? Że chce zniszczyć nasze szczęście, bo swojego nie doświadczyła? Rozpakuj się, skarbie. Wierzę ci.
Spuściłem głowę.
ㅡ Spokojnie, Jiminnie.. ㅡ Podniósł mój podbródek. ㅡ Już sobie z nią porozmawiam. Tylko szkoda, że nie można bić kobiet.. ㅡ Westchnął. ㅡ Kocham cię, Chim. Ufam ci całym sercem. Nie mogę pozwolić na to, żeby ktoś zniszczył nasze życie. Zamierzam uczynić cię moim mężem i nikt w tym nie przeszkodzi nawet Suzy, rozumiesz? ㅡ Skinąłem lekko głową. ㅡ Grzeczny, Jiminnie... ㅡ Uśmiechnął się. ㅡ Kocham cię.
ㅡ Ja ciebie też, Guk. ㅡ Przytuliłem go co odwzajemnił.
ㅡ Prześpij się kochanie. Jesteś roztrzęsiony. Pójdę nawet z tobą.
ㅡ Nie puścisz?
ㅡ Nigdy. ㅡ Zabrał mnie na ręce kładąc na łóżko. ㅡ Śpij dobrze, słonko. ㅡ Ucałował mnie w czoło.
Zasnąłem wtulony w niego.
Rano strasznie bolała mnie głowa, do tego szczekanie Sarang, który mówił, że mamy wstawać.
ㅡ Sarang, cicho. ㅡ Powiedział starszy. Otworzyłem oczy patrząc na uśmiechniętą twarz chłopaka. ㅡ Wyspała się moja księżniczka?
ㅡ Yhm.. Tylko głowa mnie boli.
ㅡ Pokaż. ㅡ Przyłożył dłoń co mojego czoła. ㅡ Aish... Jakie gorące. Auł jak parzy. ㅡ Udał czym mnie rozśmieszył. ㅡ Zaraz wracam. ㅡ Wyszedł, a po kilku chwilach wrócił z lekarstwem i wodą w dłoni. Połknąłem tabletkę.
Po kilkunastu minutach starszy ponownie sprawdził temperaturę tym razem termometrem, a ja czułem się gorzej.
ㅡ Czemu to idzie w górę zamiast w dół? ㅡ Przestraszył się. ㅡ Jimin? Słyszysz mnie? Boże!
Zabrał mnie do łazienki kładąc do wanny. Jak najszybciej zatkał odpływ włączając zimną wodę.
ㅡ Spokojnie, kochanie. Zaraz temperatura spadnie.
Po kilku minutach później czułem się trochę lepiej. Starszy drugi raz w tym dniu dał pod pache termometr.
ㅡ Uf... 37°C. ㅡ Odetchnął. ㅡ Musisz zacząć brać witaminy na odporność, dziubasku. Pójdę dzisiaj do apteki i kupię trochę. Poleż tu jeszcze trochę. Ja przyniosę ci ubrania.
**
ㅡUgh... Nie chcę cię zostawiać samego. ㅡ Dłonią przrczesał moje włosy.
ㅡ Nic mi nie będzie. Mam Sarang i czuję się już lepiej. ㅡ Pocałowałem go w policzek. ㅡ Idź. Zadzwoń jak dotrzesz na miejsce, dobrze?
ㅡ Zadzwonię. Obiecuję. Jeśli Suzy znowu przyjdzie nie otwieraj, a mi napisz, okay? Przybiegnę jak najszybciej się da.
ㅡ Też obiecuję. Zaraz się, Gukie spóźnisz.
ㅡ Spokojnie, Namjoon nic mi nie zrobi. Prześpij się jeszcze trochę. Zamknę drzwi wejściowe na wszelki wypadek. Trzymaj się, skarbie. Kocham cie.
ㅡ Ja ciebie również kocham, Kookie. ㅡ Uśmiechnąłem się szeroko co odwzajemnił. Wyszedł zostawiając mnie samego w domu. Obok mnie leżał Sarang słodko pochrapując. Również poszedłem w ślady pupila zasypiając po kilku minutach.
**************
Malutka drama zakończona happy endem hah. Tylko mnie nie wyzywajcie! Specjalnie dla was napisałam drugi rozdział nooo
Dobranoc!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top