Rozdział 48

W szybkim tempie kupiłem coś do jedzenia wracając do chłopaka.
Uśmiechnąłem się widząc, że śpi. Położyłem po cichu pudełko z obiadem na szafce obok. Następnie usiadłem na krześle obserwując jego twarz. Zaniepokoiłem się, gdy starszy był spocony, a jego ciało miało lekkie drgawki.

ㅡ Jungkook... ㅡ Szturchnąłem go za ramiona. ㅡ Hyung obudź się.

Zaczął niespodziewanie płakać oraz szarpać rękami jakby chciał się uwolnić.

ㅡ Kook, wstawaj! ㅡ Krzyknąłem. ㅡ Przepraszam.. ㅡ Powiedziałem uderzając go w policzek. Przebudził się otwierając powoli oczy. ㅡ Wszystko w porządku?

ㅡ Śniła mi się mama. ㅡ Wychrypił. ㅡ Ona..

ㅡ Cichutko. ㅡ Pogłaskałem go po policzku. ㅡ Nie musisz mi o tym mówić. ㅡ Musnąłem jego czoło, a następnie złapałem za pasy.

ㅡ Co ty robisz?

ㅡ Rozwiązuję cię, abyś zjadł. Nie mogę cię godzić. Wstań. ㅡ Poprosiłem.

Spełnił moją prośbę podnosząc się do siadu.

ㅡ Nie, Chim. Nie jestem głodny. ㅡ Powiedział kładąc dłoń na mym ramieniu.

ㅡ Musisz. ㅡ Rzekłem stanowczo. ㅡ Otwórz buzię.. ㅡ Dodałem nabierając na pałeczki trochę makaronu z czarną fasolą. Z grymasem na twarz przyjął ode mnie jedzenie z nie smakiem żując danie. ㅡ Jeszcze tylko trochę..

ㅡ Jimin..

ㅡ Ćśś.. Jedz.

Po paru minutach pudełko stało puste. Zadowolony położyłem się obok chłopaka wtulając się w niego chowając twarz w jego zagłębieniu szyi.

ㅡ Jungkook? O czym myślisz? ㅡ Spytałem, gdy nie odpowiedział patrząc tylko w jeden punkt obejmując mnie ramieniem.

ㅡ O niczym.. ㅡ Westchnął ciężko.

ㅡ Mi możesz powiedzieć, przecież wiesz...

ㅡ Myślę o przyszłości. Jak będzie wyglądało życie bez mamy..

ㅡ Kookie.. ㅡ Usiadłem mu na biodrach nachylając się nad nim. ㅡ Nie zapominaj, że masz nas.. Twoja mama zawsze będzie z tobą o tu.. ㅡ Położyłem dłoń na miejscu, gdzie biło serce bruneta. ㅡ Zawsze będzie cię kochać. Na pewno nie chce byś długo za nią płakał. Pewnie chce byś żył dalej.. Ze mną. ㅡ Dodałem ciszej ostatnie słowa spuszczając głowę.

Po chwili poczułem oplatające ramiona wokół mojej talii. Starszy przytulił  mnie do swojej klatki piersiowej całując w czoło.

ㅡ Zawsze będziesz ze mną. Nic się nie zmieni, ani dzisiaj czy jutro ani nigdy. Może masz rację.. Mama zawsze będzie przy mnie nawet jeśli jej nie widzę, nie czuję jej obecności. Tylko będzie mi trudno, bo nie będę jej mógł  mówić prosto w oczy jak ją kocham.
Nadal nie mogę uwierzyć w to, że odeszła. Może tak było napisane. Tak musiało się stać... Nie wiem.

ㅡ Takie życie, Kook. Ludzie rodzą się i umierają. Nie zatrzymiesz tego.

Westchnął przytulając mnie mocniej.

ㅡ A ty? Nie opuścisz mnie? ㅡ Szepnął mi do ucha.

ㅡ Nie, nigdy. ㅡ Uśmiechnąłem się lekko, a ten pocałował mnie w usta. Oddałem niewinną pieszczotę. ㅡ Idziemy spać?

ㅡ Nie zawiążesz mnie? Skąd masz pewność, że nic nie zrobię?

ㅡ Bo wiem. Wierzę ci, a ty chyba nie chcesz mnie rozczarować?

ㅡ Nie.. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Kiedy się obudzisz będę przy tobie.

ㅡ Liczę na to. ㅡ Przymknąłem powieki kładąc się obok.

Zasnąłem wtulony w bruneta.

***

Gdy się obudziłem, chłopak faktycznie był koło mnie i spał. Uśmiechnąłem się wstając powoli, aby go nie obudzić, a wtedy wszedł do środka ojciec.

ㅡ Jak się Jungkook czuję?

ㅡ Chyba już lepiej. Dzisiaj ma rozmowę z psychologiem, ale jeszcze o tym nie wie.

ㅡ Wiadomo, kiedy zostanie wypisany?

ㅡ Nie. Muszę pójść do lekarza. A jak z...

ㅡ Odbędzie się za tydzień. Już wszystko załatwione.

Skinąłem głową stojąc przed mężczyzną.

ㅡ Hm? Co się tak na mnie patrzysz?

ㅡ Jestem z ciebie dumny, synu. Za to jak pomagasz Kookowi. Oj chodź tu.. ㅡ Przytulił mnie.

ㅡ Jak się trzymasz?

ㅡ Mną się nie martw, Jimin. Również jestem zdołowany, ale nie cierpię jak Jungkook. Był zżyty z matką.

ㅡ Rozumiem.

Jimin...

ㅡ Kook się budzi, tato. Muszę do niego iść.

ㅡ Poczekaj... Musisz mu powiedzieć, że jego ojciec tutaj jest.

ㅡ Co? ㅡ Spytałem oburzony.

Wywrócił oczyma wychodząc ze mną na korytarz.

ㅡ Musiałem. Zadzwoniłem do niego i wyjaśniłem co się stało. Przyleciał wczoraj. To jego ojcec musi wiedzieć.

ㅡ A pomyślałeś może czy Kook chce go widzieć? Wydziedziczył go za to, że jesteśmy razem. Chcesz, żeby cierpiał jeszcze bardziej?

ㅡ Jimin... Co jak co... Ale musiał o tym się dowiedzieć. Zrozumiesz jak będziesz starszy. ㅡ Powiedział idąc przed siebie.

Westchnąłem ciężko zauważając  mężczyznę, o którym była mowa z jakąś kobietą i dziewczynką. To jego rodzina? Po co ich brał ze sobą?

ㅡ Ty. ㅡ Pokazał na mnie podchodząc. ㅡ Co z Jungkookiem?

ㅡ Niech się pan nie interesuje. ㅡ Warknąłem wchodząc do środka. Podszedłem do okna wzdychając.

ㅡ Co jest, Chim? Gdzie byłeś? Dlaczego jesteś zdenerwowany?

ㅡ Jungkook... Twój tata tu jest razem z rodziną. ㅡ Odparłem spojrzawszy na starszego. ㅡ Mój ojciec do niego zadzwonił. Czeka tam na korytarzu, żeby tu wejść. Jeśli nie chcesz to..

ㅡ Niech wejdzie. ㅡ Stwierdził ściszonym głosem patrząc na swoje dłonie.

ㅡ Jesteś pewny?

ㅡ Tak, ale ma przyjść sam. Nie chcę poznawać jego żony i córki.

ㅡ Dobrze.

Chłopak wstał przytulając mnie. Oparł swoje czoło o to moje trzymając mnie w pasie.

ㅡ Jiminnie... Tylko z nim porozmawiam. Wiem, że on nadal ma mnie głęboko w dupie za to, że jestem gejem, ale chcę wiedzieć co ma do powiedzenia.

ㅡ Nie mogę ci tego zabronić, ale myślę, że to zły pomysł. Jeżeli sprawi, że bedziesz płakać to policzy się ze mną. ㅡ Zażądziłem.

ㅡ Moja mała, waleczna księżniczka. ㅡ Zaśmiał się lekko całując w me usta.

ㅡ Nie jestem księżniczką. ㅡ Oburzyłem się.

ㅡ Jesteś księżniczką, a ja twoim rycerzem. Może być?

ㅡ A twój tata to smok?

ㅡ Chyba twój, bo zadaniem smoka jest pilnowanie księżniczki, a rycerz musi ją ocalić.

ㅡ I udało ci się. Smok pogodził się z przegraną.

ㅡ Masz rację, kochanie.

ㅡ Bym zapomniał... Dzisiaj przyjdzie do ciebie psycholog.

ㅡ Po co?

ㅡ Aby ocenić twój stan psychiczny.

ㅡ Jestem zdrowy. ㅡ Odsunął się.

ㅡ Nie ważne i tak przyjdzie. Dopilnuje tego. ㅡ Przytuliłem go szybko.

ㅡ Niech będzie.. ㅡ Westchnął. ㅡ Jimin... Mi się zdaje czy schudłeś?

ㅡ Skąd ten wniosek?

ㅡ Twoje pośladki się zmniejszyły. ㅡ Na potwierdzenie swych słów klepnął jeden z nich. ㅡ Odżywiaj się lepiej, bo inaczej...

ㅡ Mam to samo powiedzieć o tobie? Ty również schudłeś. Zauważyłem to.

ㅡ Ja mam chociaż wytłumaczenie.

ㅡ To nie znaczy, że masz nie jeść. Przyniosę ci tyle jedzenia, że wrócą ci stracone kalorie, zobaczysz. ㅡ Uśmiechnąłem się chytro kierując się ku wyjścia. ㅡ Plus spytam lekarza, kiedy cię wypisze.

ㅡ Jimin nie musisz..

ㅡ Bez dyskusji. Zaraz wracam. Przy okazji zawołam twojego tatę.

*******************

Dam dam dam! Jak się podoba? Oceńcie sami.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top