Rozdział 43

ㅡ Porobimy coś? Może... Pójdziemy na spacer? ㅡ Zaproponował ciągle obejmując moje drżące ciało, a najbardziej było to widać u dłoni.

Milczałem patrząc pusto w jeden punkt. Wzruszyłem ramionami spuszczając głowę.

ㅡ Odezwiesz się? Nie powiedziałeś nic od godziny. Chimmy... Martwię się. Do tego cały czas się czymś denerwujesz. Eh... Daj mi te ręce. ㅡ Złapał za wyżej wspomnianą część przykładając je do swojej klatki na wysokości serca. ㅡ Czujesz jak bije?
Skinąłem ledwo widocznie głową. ㅡ Spójrz na mnie, proszę.

Pokręciłem przecząco chcąc wyrwać się z jego uścisku, lecz był silniejszy. Westchnął podnosząc mój podbródek dwoma palcami zmuszając, abym spojrzał mu w oczy.

ㅡ Co jest, kochanie? Dlaczego tak się zachowujesz? Przecież wszystko sobie wyjaśniliśmy.

ㅡ Po prostu.... Nie mam humoru. Czuję się winny za to wszystko. Pozwól mi pobyć trochę samemu.. ㅡ Szeptałem unikając jego spojrzenia. Następnie podniosłem się, ale starszy pociągnął mnie na swoje kolana, przytulając.

ㅡ Nie mogę. Nie mogę pozwolić, abyś był sam, bo boję się o ciebie. A może... Żeby poprawić ci humor to... Pójdziemy na lody?

ㅡ Jungkook nie...

ㅡ Nie przyjmuję odmowy. ㅡ Uśmiechnął się szeroko całując mnie w usta. Oddałem niepewnie gest, która po czasie stała się namiętna. ㅡ Idź się przebrać, okej? ㅡ Puścił moją osobę, więc poszedłem na górę.

***

Szliśmy trzymając się blisko siebie w stronę jednej kafejki z lodami. Gdy chcieliśmy wejść do środka usłyszeliśmy krzyk. Odwróciliśmy się widząc... No zgadnijcie.... Suzy. Czemu tu jest? Po co przyszła?! W ogóle skąd wiedziała, gdzie jesteśmy?

ㅡ Witajcie. ㅡ Powiedziała uradowana patrząc raz ba mnie, a raz na Kooka. ㅡ Co u was?

ㅡ Mały wypad na miasto. ㅡ Zaśmiał się brunet. ㅡ A u ciebie? Gdzie masz męża?

ㅡ W pracy. ㅡ Posmutniała. Wyczuwam kłamstwo.

ㅡ Może... Przyłączysz się do nas? ㅡ Zaproponował za co dostał z łokcia w żebra.

ㅡ Nie chcę robić problemu, Kookie.

Spojrzałem na nią z mordem w oczach.

ㅡ Nie zrobisz. Zapraszam.

ㅡ A.. Mógłabym porozmawiać z Jiminem?

ㅡ W porządku. W takim razie zajmę nam stolik.

Wszedł do środka zostawiając mnie z tą suką.

ㅡ Czego chcesz?

ㅡ Żeby mieć to z głowy. ㅡ Powiedziała z odrazą.

ㅡ W co ty pogrywasz?

ㅡ Nie twoja sprawa, smarkaczu. Lepiej się nie wtrącaj.

ㅡ Słuchaj no... Nie pozwolę, abyś odbiła mi Jungkooka, bo jest tylko mój. Ty lepiej zajmij się swoim mężem, który chyba nie jest świadom, że jego żona puszcza się na prawo i lewo.

ㅡ Męża? ㅡ Powtórzyła z rozbawieniem. ㅡ Jesteś głupszy niż się spodziewałem. Nie wierzę jak Kook mógł wybrać ciebie. Spójrz na mnie. Jestem bardziej mądrzejsza i piękniejsza niż ty. Zrobię wszystko by Jungkook był mój, gówniarzu.

ㅡ Nie masz szans.

ㅡ Czyżby... Proszę idź mu powiedz. Nie uwierzy ci, a znowu się pokłócicie. ㅡ Zaśmiała się. Byłem wkurzony, bo miała rację, a ja byłem bezradny. ㅡ Jeżeli chcesz by Jungkook był szczęśliwy, wracaj skąd się ulęgłeś wstrętny szczurze. ㅡ Warknęła wchodząc do środka.
Nie wiedziałem co robić. Spojrzałem przez okno zauważając jak dwójka się śmieje. Poczułem ścisk w sercu. Cofnąłem się do tyłu, a następnie odwróciłem się biegnąc przed siebie, a po policzkach spływały łzy. Owszem, mogłem tam wejść, ale nie wiem czy bym wytrzymał, żeby się nie rozpłakać. Wolałem uciec i dać jej satysfakcję.
Nagle na kogoś wpadłem.

ㅡ Jimin? Co ci jest? ㅡ Usłyszałem znajomy głos. Podniosłem głowę widząc Jina i Namjoona.

Wybuchłem płaczem chowają twarz w dłoniach.

ㅡ Ej, młody. Powiedz o co chodzi. Może choć do nas. Opowiesz.

Już po paru minutach doszliśmy do niewielkiego domu, do którego weszliśmy. Usiadłem na czarnej kanapie próbując się uspokoić.

ㅡ Trzymaj. ㅡ Jin podał mi szklankę wody. Podziękowałem upijając łyk. ㅡ Powiesz nam o co chodzi?

ㅡ Nie chcę was w to wplątywać. To sprawa moja, Jungkooka i... Suzy.

ㅡ Suzy? A co ona ma do tego?

ㅡ Chcę odbić mi faceta, rozumiesz?! A ja nic nie mogę zrobić. Jeżeli powiem o tym Jungkookowi... Ten wścieknie się, że znowu mam paranoje i jestem zazdrosny. Nie chcę go stracić. O to chodzi Suzy. Chcę nas skłócić, więc muszę milczeć. Na dodatek pracują razem.

ㅡ Mogę ją przenieść na inny dział.

ㅡ Wtedy pomyśli, że to przeze mnie. Może zerwę z Jungkookiem?

ㅡ Dasz jej wygrać? Jimin przestań paplać głupoty. ㅡ Rzekł Namjoon. ㅡ On cię kocha, a ją traktuje jak dobrą znajomą. Jeżeli chcesz mogę ich pilnować, dawać więcej pracy, a Kooka wypuszczać wcześniej. Oczywiście to nasza mała tajemnica.

ㅡ Dziękuję, Namjoon. Muszę już iść. Dziękuję za pomoc.

Trochę przybity opuściłem posiadłość mężczyzn idąc powolnym krokiem do kafejki. Lecz gdy tylko tam dotarłem nie było ich. Wyjąłem telefon wybierając numer do Jungkook, ale ten nie odbierał. Powtórzył em czynność kilka razy, lecz było tak samo. Zrezygnowany wróciłem do domu.
Załamałem się jeszcze bardziej, kiedy przekroczyłem granicę salonu. Brunet leżał na kanapie, a na nim ta jędza. Ale nie to było okropne. Ona całował go. W usta!
Jak najszybciej schowałem się za ścianą ukrywając w dłoni swoje usta by nie dało się usłyszeć mojego szlochu.

Suzy, przestań. ㅡ Powiedział brunet. ㅡ Lepiej stąd wyjdź, zanim Jimin wróci.

Przecież wiem, że ci się podobam. Nie chcesz.

Usłyszałem odpinanie paska.

Nie. Odejdź stąd! Kocham, Chimmiego, zrozum.

Tego gowniarza? Co on może ci dać? Bo ja mogę dużo, Jungkookie. Po prostu olej go, kiedy masz mnie na wyciągnięcie ręki.

Nie. Wyjdź stąd. Mam cię dosyć.

Jeszcze będziesz tego żałował, Jungkook. ㅡ Syknęła, a po chwili usłyszałem kroki. Spiąłem swoje mięśnie. ㅡ A ty co tu robisz?

ㅡ Jimin? ㅡ Na korytarzu pojawił się zdziwiony chłopak. ㅡ Chyba nie...

ㅡ Hm.. To nawet dobrze. ㅡ Uśmiechnęła się chytro przerywając tym wypowiedź bruneta, a następnie wpiła się w usta bruneta. Serce pękło na tysiąc kawałków. Poczułem duże zdenerwowanie. Zrobiło mi się słabo, a w głowie zakręciło. Po chwili ujrzałem ciemność.

************

Trochu krótki, ale wybaczcie.
Jak się podoba? Może być?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top