Rozdział 22
Przez kolejne dni starałem się bardziej obserwować rodzicielkę. Tak jak przypuszczałem. Było coś nie tak. Kobieta chodziła jakaś niemrawa, blada oraz bez energii. Nie raz próbowałem się tego dowiedzieć, lecz odpowiedź była wciąż taka sama.
"Wszystko w porządku. Nie martw się."
Chciałbym, żeby tak było naprawdę.
Siedziałem właśnie w salonie stukając palcami w powierzchnię stołu, rozmyślając. Byłem sam w domu. Rodzice jak zawsze w pracy, Jimin gdzieś poszedł nawet nie mówiąc mi gdzie. Nudziłem się. Zastanawiam się czy nie wrócić do Busan do pracy. Namjoon na pewno mnie przyjmie z powrotem.
Moje myśli przerwał trzask drzwi. Spojrzałem w tamtą stronę, a do środka wszedł młodszy z kilkoma torbami w dłoniach.
ㅡ Hm? ㅡ Spytałem, gdy wpatrywał się we mnie.
ㅡ Mam niespodziankę. Od dłuższego czasu chodzisz cały zdenerwowany. Czas się odprężyć, Jungkookie.. ㅡ Uśmiechnął się uroczo i niewinnie.
ㅡ Jimin, nie mam nastroju. ㅡ Podniosłem się z kanapy.
ㅡ Kookie... ㅡ Podszedł zarzucając ręce za mój kark. ㅡ A może jednak? ㅡ Szepnął mi na ucho zaraz je przegryzając.
ㅡ Proszę... ㅡ Złapałem jego nadgarstki odsuwając od siebie. ㅡ Nie dzisiaj. Muszę iść... ㅡ Puściłem go, chcąc wyjść, lecz zatrzymał mnie.
ㅡ Przestań już. Mam dosyć tego. Twojej ignorancji wobec mnie. Kiedy ostatnio mnie pocałowałeś? Przytuliłeś? Ostatni raz był już tydzień temu! Znalazłeś sobie kogoś innego, jeżeli mi już nie okazujesz miłości? Mów do cholery!
ㅡ Nie mam nikogo innego prócz ciebie. Przepraszam. ㅡ Szepnąłem wybiegając z domu.
***
Po dwóch godzinach bezczynnego chodzenia po mieście wróciłem do mieszkania, gdzie usiadłem przed jego progiem na ziemi. Westchnąłem z drżącym oddechem mając w oczach łzy. Schowałem twarz w dłoniach zaczynając cały się trząść.
Po chwili usłyszałem jak drzwi za mną się otwierają, a potem ramiona, które tulą moje plecy.
ㅡ Ćśś.. Kookie... ㅡ Szepnął blondyn. ㅡ Nie płacz.
Rozpłakałem się.
ㅡ Jungkook...ㅡ Wstał stając na przeciwko mnie łapiąc moją twarz w swoje dłonie. ㅡ Spokojnie. ㅡ Kciukiem starł łzy z mojego policzka. ㅡ Chodź do środka..
ㅡ Nie! ㅡ Wyrwałem się. ㅡ Nie rozumiesz! ㅡ Krzyczałem.
ㅡ Ćśś.. ćśś... Cichutko... ㅡ Powiedział przytulając mnie do siebie głaszcząc po głowie. ㅡ Wiem. Rozumiem wszystko, Jungkookie. Wiem, że jest ci trudno.
ㅡ J-ja chcę tylko by była z-zdrowa.. ㅡ Wyszlochałem.
ㅡ Wiem, ja też. Wejdźmy do środka. Zrobię ci herbaty, dobrze?
Skinąłem ledwo widocznie głową wstając na równe nogi.
Zdjąłem buty w przedpokojui razem z młodszym poszliśmy do kuchni. Usiadłem przy blacie spuszczając głowę na swoje dłonie. Po kilku minutach przede mną pojawił się kubek z różową, gorącą cieszą, a w powietrzu rozchodził się zapach malin.
ㅡ Przepraszam. ㅡ Szepnąłem.
ㅡ Huh? Za co?
ㅡ Wybacz mi, że... Olewałem ciebie i twoje uczucia, ale...
ㅡ Jest już dobrze, Jungkookie.
ㅡ Nie, nie jest. ㅡ Spojrzałem mu w oczy. ㅡ Zraniłem cię, a nie powinienem.
ㅡ Hej.. ㅡ Nachylił się. ㅡ Jeżeli dasz mi teraz wyjątkowego całusa to ci wybaczę, zgoda?
Posłałem mu niewyraźny uśmiech przybliżając się do niego, a na ustach chłopaka złożyłem czuły pocałunek. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak bardzo mi ich brakowało. Samej obecności Jimina. Jestem po prostu głupi.
Oderwaliśmy się od siebie z głośnym mlaśnięciem.
ㅡ Już się nie gniewam. ㅡ Pogłaskał mój policzek. ㅡ Pij póki jeszcze ciepłe. ㅡ Wskazał na napój kierując się ku wyjściu.
ㅡ Jimin? ㅡ Zatrzymałem go.
ㅡ Co?
ㅡ Pooglądamy jakiś film? Bądź bajkę?
ㅡ Pewnie, tylko się przebiorę. ㅡ Posłał ciepły uśmiech uciekając na górę. Dopiłem herbatę przy okazji parząc sobie tym język, ale to tylko mały szczegół.
P
oszedłem do salonu pilotem włączając telewizor zaczynając szukać jakieś interesującej fabuły.
Po kilku minutach obok mnie dosiadł się blondyn opierając swoją głowę o moje ramię.
ㅡ Masz coś?
ㅡ Ta?
ㅡ Zaplątani? ㅡ Zaśmiał się.
ㅡ No co? Lubię tą bajkę.
ㅡ Okej, okej.. Niech będzie.
Włączyłem bajkę wygodniej opierając się o oparcie miękkiego mebla przytulając do siebie niższego, który od razu się we mnie wtulił.
Po godzinnym seansie co przez większość czasu składaliśmy sobie całusy i inne pieszczoty, a raz śmiejąc się do upadłego, posprzątaliśmy naczynia, które przynieśliśmy gdzieś w połowie, a mianowicie popcor i sok.
Właśnie myliśmy naczynia. Młodszy mył, a ja ręcznikiem wycierałem i odkładałem na miejsce.
ㅡ Wiesz... ㅡ Zacząłem. ㅡ Chyba pojadę do Busan.
ㅡ Co? Znowu? ㅡ Spytał zaskoczony włączając płynącą wodę z kranu.
ㅡ Muszę zacząć pracować, Chim. Przecież nie będę przez całe życie na utrzymaniu rodziców, prawda?
ㅡ Masz rację, ale... Nie możesz znaleźć pracy tu w Seulu? Mało jest ofert?
ㅡ Mógłbym, ale chcę pracować dla Namjoona. Nie dość, że jest dobrym przyjacielem, szefem to i dobrze płaci.. ㅡ Zaśmiałem się cicho. ㅡ Podoba mi się ta praca. Poza tym... Chciałbym zabrać cię ze sobą. Skończyłeś szkołę, więc to nie problem. Lecz skoro nie chcesz...
ㅡ Chcę, Jungkook. ㅡ Westchnął pod nosem z powrotem odkręcając wodę. ㅡ Bardzo chcę. Tam gdzie ty, tam i ja.
ㅡ Cieszę się, skarbie. ㅡ Uśmiechnąłem się szturchając go biodrem na co odpowiedział mi tym samym.
Po skończeniu wykonywanej czynności poszliśmy do mojego pokoju, gdzie położyliśmy się na łóżku.
ㅡ Co to za niespodzianka, którą chciałeś mi pokazać? ㅡ Spytałem kładąc dłoń na jego brzuchu jednocześnie całując go w szyję.
ㅡ Bardzo przyjemna i miła. ㅡ Szepnął zarzucając swoją nogę za moje biodro. ㅡ Chcesz zobaczyć? Musiałem bardzo się poświęcić, żeby to zdobyć.
ㅡ Oczywiście, że chcę.
ㅡ W takim razie, idę się przebrać. Poczekaj tu na mnie. ㅡ Rzekł uwodzicielsko muskając mnie w usta, a następnie wybiegając z pokoju.
Westchnąłem patrząc w sufit przymykając oczy.
Kiedy usłyszałem skrzyp drzwi otworzyłem powieki patrząc w tamtą stronę. Wciągnąłem powietrze widząc młodszego w czarnym szlafroku, a na szyi miał czerwony chocker, albo wstążkę? Ale najbardziej zadowalały mnie te odsłonięte nogi przykryte zakolanówkami, że aż zagryzłem wargę.
ㅡ Gotowy, Panie Jeon? ㅡ Spytał łapiąc za dwa sznurki od materiału.
ㅡ Bardziej gotowy nie mogę być.
Uśmiechnął się odwiązując kolardę na talii, a potem ściągając zbędne odzienie. Serce zaczęło bić szybciej, w podbrzuszu ciepłe mrowienie, a na policzkach wyraźny rumieniec.
ㅡ J-jimin...
Chłopak miał na sobie czerwoną, koronkową bieliznę, która odsłaniała prawie rzeczy, których nie powinna, a kiedy pomyślę co będę z nim robić...
Podszedł do mnie siadając na mych udach. Odruchowo położyłem dłonie na jego pośladkach ściskając mocno.
ㅡ Zajmiesz się mną, Panie Jeon? ㅡ Szepnął mi na ucho poruszając się na moich nogach przypadkowo ocierając się o moją męskość przez co z moich ust uciekł cichy jęk. Byłem zbyt napalony, aby go słuchać. Rzuciłem go na łóżko zwisając nad nim.
ㅡ Jesteś piękny. ㅡ Szepnąłem całując go w usta, a dłonią jeździłem po jego udzie.
ㅡ Yh... Bierz mnie Jungkook.
Dwa razy nie musiał powtarzać.
************************
Hah.. Ale jestem zła.
Jak wam mija dzień? Taki piękny poniedziałek i do tego wolny od szkoły.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top