social media i rafa koralowa (36)

(A/n tych wszystkich cockblocków i polsatów nie robię celowo, uwierzcie mi:(((
btw czemu poprzedni rozdział ma dwa razy więcej komentarzy (~3 K!!!) niż gwiazdek XDD kiedyś dostanę przez Was zawału serca, dziękuję za taką aktywność i za wszystkie kochane słowa!)

Palec bruneta zadrżał, gdy przewijając oficjalnego Twittera programu, uświadomił sobie dwie rzeczy: zostało już tylko dziewięć drużyn, a skoro do finału wchodzi pięć, musieli się teraz spiąć w sobie i nie pozwolić, by jakieś kłótnie czy skrywane uczucia poróżniły ich przed samą metą. Skoki ze spadochronem wyeliminowały aż trzy drużyny, a wczorajsze zadanie kolejną. Robiło się coraz trudniej, a liczba uczestników kurczyła się w zastraszającym tempie. Nie mogli teraz dać za wygraną.

Natomiast kolejną rzeczą była liczba polubień i podań dalej tweeta z filmikiem z ich skoku. Taehyung nie znał się za bardzo na całym tym "ćwierkaczu", otrzymując nad ranem krótki instruktaż od byłego męża, o co mniej więcej we wszystkim chodzi, ale nie musiał być ekspertem w tej dziedzinie, by widzieć różnicę między popularnością wideo ich dwójki, a choćby Hoseoka i Yeri, którzy stanowili w tym wypadku największą konkurencję. Przewaga była po prostu miażdżąca i Taehyung idiotycznie pragnął napisać do wszystkich wspierających ich osób z krótkimi podziękowaniami.

– Tae, co ty robisz? – zapytał leżący koło niego Jungkook, nie odrywając oczu od komórki.

– Ale o co ci chodzi?

– Wiesz, pomagałem założyć ci konto i tak jakby cię obserwuję, więc widzę, co podajesz dalej, a ty... a ty podajesz dalej każdy komentarz pod naszym filmikiem i dziękujesz. Myślałem, że chcesz być incognito.

Taehyung zamrugał kilkukrotnie i przybił sobie piątkę z czołem, widząc jak z każdą sekundą zaczyna przybywać mu obserwujących i powiadomienia o nowych wiadomościach zaczynają zalewać mu ekran.

– Kurwa, faktycznie. I co ja teraz zrobię? Założyłem tego Twittera tylko po to, by pomóc nam w wygranej. Nie zamierzam postować, ani nic. Nawet zdjęcia w tle nie mam, ani opisu.

– No to teraz będziesz musiał karmić swoich fanów i podrasować swój profil – odpowiedział z uśmiechem, kolejny już raz odtwarzając filmik z ich skokiem. Naprawdę, mógłby oglądać go godzinami i nadal by mu się nie znudziło. – Podlinkować ci jakieś fajne konta? Wiesz, tych dziewczyn, co robią z nami fanarty i gify.

– Wystarczy, że jesteśmy tymi, no... mutantami i tak czy siak widzę, co podajesz dalej.

Mutualsami, Taehyung, nie "mutantami" – zaśmiał się Jungkook, widząc jak były mąż skrywa w poduszce zaczerwienioną twarz.

– Dobra, zejdź ze mnie. Wiesz, że się na tym nie znam. I chyba zaraz dam ci unfollow, bo mam dość oglądania tych żałosnych editów, które retweetujesz.

– To sobie po prostu wycisz słowo "taekook", Jezu. Choć wtedy nie będziesz widział żadnego mojego tweeta.

– Właśnie o to mi chodzi.

Jungkook wywrócił oczami i uniósł w górę telefon robiąc sobie selfie z wystawionym językiem i palcem wskazującym na leżącego obok, niczego nie świadomego Taehyunga z naburmuszoną miną.

Dodał jakiś pierwszy lepszy filtr, byle tylko zamaskował jego worki pod oczami i poprawił koloryt skóry, a następnie wystukał opis, oznaczył byłego męża i opublikował, czekając na swoją śmierć.

– Ty przeklęty karaluchu!

Oho, zaczęło się.

– Usuń to!

– Już i tak połowa naszego fandomu zdążyła to pobrać i ustawić na tapetę, nie spinaj się tak, lala, bo zmarszczki ci się zrobią.

Taehyung zazgrzytał zębami, a po chwili tak po prostu włączył aparat i zrobił Jungkookowi zdjęcie od dołu, z kilkoma pięknymi podbródkami.

– Yah, Kim!

– Ciekawe, czy to też ustawią sobie na tapety – zachichotał brunet, dumnie publikując swoje dzieło, oczywiście oznaczając byłego męża. – I nie spinaj się tak, bo zrobi ci się jeszcze więcej podbródków.

*

   Taehyung nie spodziewał się, że dzisiejsze zadanie aż tak mu się spodoba. Oczywiście, zanim to nastąpiło, standardowo musiał wygłosić długi monolog o tym, że Hyuna oraz cała ekipa odpowiedzialna za wymyślanie wyzwań jest niepoważna, zwłaszcza wtedy, gdy wciskał się w kombinezon do nurkowania.

Po szybkim śniadaniu i wyśmianiu Jungkooka jakieś pięćset razy za zdjęcie jego autorstwa, które teraz krążyło po całej sieci, wszyscy uczestnicy udali się na plażę. Początkowo odbyła się krótka sesja zdjęciowa, mająca promować transmitowane z Australii odcinki w Korei, a kolejno prowadząca opowiedziała pokrótce o dzisiejszym zadaniu i tym, jakie jest ważne dla sponsorów oraz fundatorów nagród.

Przez dobrą godzinę każdy uczestnik zapoznawał się z zasadami nurkowania przy chronionych rafach, oraz tym, na czym polegać będzie wyzwanie. Nie było jakieś szczególnie trudne, a raczej dla większości przyjemne i Taehyung domyślił się, że na tym etapie pragną zachęcić widzów do odwiedzenia Australii i zainteresowania się ochroną środowiska. Doceniał tę inicjatywę, w końcu sam dumnie segregował odpady, kupował energooszczędne żarówki i wpłacał datki na fundacje zajmujące się ochroną zagrożonych wyginięciem gatunków. Mimo to, nie byłby sobą, gdyby trochę nie ponarzekał, mamrocząc pod nosem, że kombinezon uciska mu jaja, na co Jungkook odpowiedział "to pomyśl, co ja muszę czuć, skoro mam dwa razy większe". Taehyung nie pamiętał, kiedy ostatni raz tak głośno się śmiał. Miał nawet ustaloną w głowie ripostę, że jego sprzęt tak naprawdę jest wielkości fistaszka, ale byłoby to największe kłamstwo w jego życiu. Zwłaszcza po tym, jak pół nocy walczył ze sobą, próbując wyrzucić z głowy obraz nagiego, mokrego Jungkooka i jego sporego nawet bez wzwodu penisa.

Przynajmniej woda była ciepła, pocieszał się, gdy Jeon siłą zaciągnął go do wody, jak mantrę powtarzając, że jest to strefa bezpieczna i nie zaatakuje go żaden rekin, ani nie poparzy żadna meduza, a nawet jeśli, to przecież nasika mu na ranę i wszystko będzie cacy. To nie tak, że starszego ta głupia gadka uspokoiła, po prostu znalazł w sobie pokłady motywacji, wiedząc, że jeszcze trochę i zakwalifikują się do finału.

Wziął głęboki oddech, wetknął do ust rurkę i włączył wodoodporną kamerę, by potem zanurzyć się w wodzie w wodzie z Jungkookiem i odpłynąć, dosłownie i w przenośni. Było ciężko, zwłaszcza że jego prawa kostka związana była z lewą kostką byłego męża i długo nie umieli zgrać swoich nieporadnych ruchów. Taehyung miał ochotę się wynurzyć i wydrzeć na młodszego, że nie może tak szybko płynąć, kiedy to on dzierży w rękach kamerę i zwyczajnie nie wyrabia, czując się tak, jakby ktoś związał mu liną nogi, umieścił na jej końcu głaz i zepchnął go na samo dno Rowu Mariańskiego. Co więcej, ciężko było jednocześnie kontrolować położenie rurki, by przypadkiem nie zakrztusił się wodą, a także robić zdjęcia rafy, zwłaszcza wtedy, gdy Jungkook machał nogami na wszystkie strony i burzył jego poczucie stabilności. Kręcący się wokół nich nurkowie z kamerami także nie pomagali i Taehyung miał szczerze dość, nawet jeśli widoki zapierały mu dech.

Wiedział, że wynurzenie się na tym etapie skutkować będzie natychmiastowym wywaleniem z programu, dlatego nie mógł pozwolić, by nerwy przejęły nad nim kontrolę. Poprawił rurkę i wypuścił powietrze z płuc, powoli przyzwyczajając się do oddychania wyłącznie ustami, co wcale nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać. Złapał kamerę lewą ręką i prawą uszczypnął ramię zaaferowanego zadaniem, pobudzonego Jungkooka. Były mąż spojrzał na niego wystraszony, a Taehyung zniżył powoli dłoń w wodzie, tuż na jego oczach, mając nadzieję, że Jungkook jakimś magicznym cudem ogarnie, że chodzi mu o to, by zwolnił.

I och, miał ochotę popłakać się ze szczęścia, gdy Jungkook pokazał mu uniesiony w górę kciuk i przejął od niego apart. Owinął ramię wokół talii Kima i zaczął spokojnie płynąć dalej. Nie poruszał już lewą nogą, maksymalnie wykorzystując siłę prawej, rozumiejąc, że jego wcześniejsze ruchy mogły jedynie wybijać Taehyunga z rytmu i sprawiać, że ten panikował. Nie chciał przegrać, nie chciał, by Tae się na niego wkurwił, wystraszył i wynurzył, stawiając ich na przegranej pozycji. A już najbardziej nie chciał, by partner nabawił się jakiejś traumy albo zachłysnął się wodą i utopił.

Płynęli więc spokojnie, po kolei fotografując wszystkie elementy podwodnej flory i fauny, które mieli za zadnie uchwycić nim postanowią się wynurzyć. Hyuna wcześniej przedstawiła im całą listę, więc postanowili podzielić ją na dwie części, tak, by Taehyung skojarzył połowę, a Jungkook drugie tyle. I kiedy jakimiś dziwnymi gestami dali sobie nawzajem znać, że chyba wypełnili już misję, Jungkook miał ochotę wyciągnąć z buzi rurkę i niechlujnie wycałować pod wodą Kima. Jednak wokół nich nadal pływali kamerzyści, a Taehyung pewnie zdzieliłby go później płetwą w łeb, więc ostatecznie się pohamował i zaczął odliczać na palcach od pięciu w dół, by w pięknym stylu wynurzyć się z byłym mężem z wody.

Dyszał ciężko, pozbywając się rurki i kurczowo trzymając cenną kamerę, a widząc kwitnący na twarzy Taehyunga uśmiech, nie umiał się powstrzymać przed mocnym przytuleniem go i wydarciem się, że są najlepszą, niepokonaną drużyną.

*

          Mina Jungkooka nieco zrzedła, kiedy dostrzegł na plaży podskakujących radośnie przyjaciół. No tak, mógł się spodziewać, że ich największa konkurencja w postaci Hoseoka i Yeri wywiąże się z zadania nieco szybciej. Wiedział, że to wszystko jego wina. Był za bardzo podekscytowany, by dostrzec panikę w oczach Taehyunga na odpowiednio wczesnym etapie zadania. Ale i tak przepełniała go duma. Drugie miejsce nie było złe, a świadomość, że właśnie odhaczył kolejny punkt z listy marzeń (i to znów z Taehyungiem przy boku), była lepsza niż jakiś immunitet czy wygrana wycieczka do oceanarium. W końcu to oni najprawdopodobniej wygrają bon do biura podróży, a przecież podróży do Brazylii nawet nie da się porównać z oglądaniem ryb za szkłem.

Inni uczestnicy powoli wyłaniali się na powierzchnię, jedni śmiejąc się i ciesząc, inni szturchając się i wyzywając. Oddał więc Hyunie kamerę i podszedł do swoich znajomych, widząc jak Taehyung kilka metrów dalej przytula płaczącego Jimina i buja nim na boki. Nie chciał się wtrącać, zwłaszcza że miał świadomość, iż w nocy Park podziwiał jego genitalia i chyba nadal nie był gotowy, by ponownie spojrzeć mu w oczy bez tego całego zawstydzenia.

Zastanawiał się przez chwilę, co takiego mogło się wydarzyć i poczuł nieprzyjemny ścisk w klatce piersiowej na myśl o tym, że Yoongi i Jimin mogli nie dać rady i odpaść. Mimo wszystko, zdążył ich polubić i wiedział, jak różowowłosy zżył się z jego byłym mężem. Ich porażka oznaczała nic innego, jak zły humor Taehyunga przez kilka następnych dni, a Jungkook niczego nienawidził bardziej, jak złego humoru ukochanego.

– Minnie, spójrz mi w oczy i powiedz, co się stało – wyszeptał Taehyung, pozwalając, by rozdygotany Jimin wypłakiwał się w jego ramię.

– Odpadniemy, Taehyung. Na pewno dziś odpadniemy – wybełkotał, wtulając się w Kima jeszcze mocniej.

– Na pewno ktoś wynurzył się szybciej, no coś ty...

– Nie, wynurzyliśmy się pierwsi. Zrobiłem może ze dwa zdjęcia – powiedział, starając się unormować oddech. – To wszystko jego wina, nienawidzę go!

Taehyung rozejrzał się wkoło, ale nie potrafił nigdzie zlokalizować Yoongiego.

– Czemu? Powiesz mi w końcu co się stało?

Jimin odsunął się od niego i niepewnie skinął głową, przecierając dłońmi załzawione policzki.

– Yoongi dostał jakiejś paranoi. Jeszcze zanim zaczęło się zadanie, zapytał mnie jakieś pięćdziesiąt razy, czy na pewno umiem pływać. Mówiłem, że tak, ale on mi nie wierzył i wręcz błagał mnie, byśmy odpuścili sobie zadanie. Rozumiem, że może on nie umie pływać i się boi, ale ja nie miałem z tym żadnego problemu, więc w sumie to siłą zaciągnąłem go do wody. Przecież i tak pływaliśmy przy samym brzegu i na dodatek z rurkami, a na plaży są ratownicy. Nic złego by się nie stało. Zrobiłem jedno zdjęcie, ale on tak mocno ściskał mi ramię... To bolało, Taehyung. Zaczęliśmy się szarpać i jak zrobiłem drugie zdjęcie, Yoongi się wynurzył. Wyciągnął mnie z wody na brzeg, nawet jeśli darłem się na niego i protestowałem, a teraz zwyczajnie spierdolił! Przecież... jak byliśmy nad rzeką, to wtedy zachowywał się normalnie.

Taehyung przełknął z trudem ślinę i zacisnął usta w wąską linię. Jego serce kołatało niebezpiecznie pod żebrami i czuł się beznadziejnie, znając aż za dobrze powód takiego zachowania Mina. Yoongi bał się wody i jej nienawidził. Woda zabrała życie jego ukochanej żonie i to oczywiste, że panikował na myśl o tym, że teraz ta bezlitosna woda mogłaby skrzywdzić także Jimina. Nie potrafił go winić, nie potrafił pocieszyć Chima tak, jak on by tego chciał. Nie potrafił kolejny raz nazwać Yoongiego "wrednym kutasem", kiedy te niszczące wspomnienia, jak widać, znów przewinęły się w jego głowie i jedynie bał się o bezpieczeństwo Jimina, mimo że mogło wydawać się to tak absurdalne. W rzece było mimo wszystko płytko, a uczestników tak wielu, że faktycznie mogło dawać to poczucie bezpieczeństwa. Czym innym był rozległy ocean i zadanie polegające na nurkowaniu.

Brunet chciał powiedzieć mu w tym momencie całą prawdę, ale nie mógł. Obiecał, że tego nie zrobi, a jednak nie była to błaha sprawa. Yoongi mu zaufał, a Taehyung nie miał żadnych praw, by rozpowiadać o czymś tak tragicznym.

Przytulił więc Parka bez słowa i poklepał go po ramieniu.

– Porozmawiaj z nim. Zapytaj, ale na spokojnie, dlaczego się tak zachował. Jestem pewien, że ma na to racjonalne usprawiedliwienie i wcale nie chciał zrobić ci na złość. Już za dużo tutaj przeszedł, by teraz poddać się tak blisko finału. Mówię ci, pogadaj z nim. Tak od serca.

– Wiesz coś, o czym ja nie wiem? – Jimin podejrzliwie zmarszczył brwi i przyjrzał się twarzy Taehyunga.

– Wiem, że Yoongiemu zależy na tobie bardziej, niż jego zachowanie na to wskazuje. I nie przejmuj się, nie odpadniecie. Słyszałem, że ta cała Bomi i Eunhyuk zgubili kamerę. Jak ktoś ma dziś wylecieć, to na pewno nie wy – odparł z uśmiechem, pokrzepiająco pocierając ramiona Jimina.

*

          I Taehyung miał rację, kiedy po ogłoszeniu wyników to Bomi i Eunhyuk musieli pożegnać się zarówno z programem, jak i Australią. Sam nie był typem osoby, która cieszyłaby się cudzym nieszczęściem, ale teraz za bardzo zależało mu i na znajomych i na wygranej. Miał ochotę pogratulować Jiminowi, ale nie potrafił nigdzie go zlokalizować, gdy wracali do motelu. Z pewnością poszedł szukać Yoongiego i Taehyung szczerze liczył na to, że Min w końcu zdradzi mu swój bolesny sekret i już więcej nie będzie między nimi żadnych nieporozumień.

Westchnął przeciągle, stając przed drzwiami do pokoju i cierpliwie czekając, aż Jungkook znajdzie w torbie klucz. Jego telefon zaczął szaleńczo wibrować w kieszeni, gdy tylko połączył się z motelowym Wi-Fi i choć nie miał ochoty na nic poza szybkim prysznicem i długim spaniem, niechętnie wyjął urządzenie i zmarszczył brwi.

– Wszystko w porządku? – mruknął Jungkook, puszczając byłego męża przodem.

Taehyung nie odpowiadał, natrętnie przygryzając dolną wargę. Trącił koło łóżka swoją torbę, narzucił na ramiona bluzę i bez słowa wyszedł z pokoju.

Od: Jihan

Pamiętasz ten narożnik w krowie łatki, który tak Ci się podobał? Właśnie skończyłem drobne przemeblowanie salonu, nie mogę się doczekać, aż wrócisz do domu i to zobaczysz. Miała być niespodzianka, ale wiesz, jaki jestem. Poza tym... jeśli masz czas, to zadzwoń. Chyba musimy porozmawiać o paru rzeczach.
















_________________
chyba nie myśleliście ze tae tak łatwo da dupy, nie? XD

ale spokojnie, smut is coming

soon

PS mój pociąg do Krakowa jest ZNÓW opóźniony 3 zasrane godziny i zaraz się popłacze, potrzebuje by mnie ktoś przytulił

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top